* * *
Brat Marcin Radomski w wywiadzie dla portalu fronda.pl donosi: „Całe to singlowanie może też być związane z lobby homoseksualnym, bo to kolejne rozbicie komórki, jaką jest rodzina”. Drogi czytelniku, pamiętaj: jeżeli jesteś singlem lub singielką, wstąpiłeś do groźnej grupy seksualnego nacisku. Jeśli twoje singlostwo będzie długo trwało, sam możesz stać się gejem lub lesbijką! Gdyby podejrzenia naszego zatroskanego braciszka były zasadne, mogłoby się okazać, że wkrótce ponad połowa Polaków i Polek stanie się częścią tego niecnego lobby. Tym bardziej, że zdaniem naszego eksperta ludzie żyjący razem bez ślubu też są singlami.
* * *
Na łamach tego samego portalu Tomasz Terlikowski donosi, że zmiana płci jest niemożliwa i transseksualistom po operacji tylko wydaje się, że zmienili płeć. „Operacja zmiany płci jednak niczego nie leczy, a jedynie okalecza zdrowych ludzi i z lekka upodabnia ich do płci przeciwnej” – powiada Terlikowski . Wszak facet to facet, a baba to baba! Proponuję kolejne tezy do rozważenia: gejom tylko się wydaje, że są gejami; seks przedmałżeński nie istnieje.
* * *
Solidarna Polska oskarżyła Prawo i Sprawiedliwość o promocję homoseksualizmu i transseksualizmu. Poszło o to, że działacz młodzieżówki
PiS-u z Bielawy na Dolnym Śląsku był na wycieczce organizowanej przez Forum Młodych PiS w Sejmie. Po powrocie z wyjazdu 20-latek zamieścił na Facebooku swoje zdjęcie z Anną Grodzką – transseksualną posłanką Ruchu Palikota. Partia Zbigniewa Ziobry zareagowała natychmiast. Patryk Jaki, rzecznik Solidarnej Polski, ostro odciął się od swoich byłych sojuszników: „W Prawie i Sprawiedliwości są działacze, którzy akceptują ważnych działaczy Ruchu Palikota” – stwierdził i dodał: „Solidarna Polska nie mogła już dłużej legitymować i tolerować poglądów o charakterze homoseksualnym”. Tęczowa koalicja poszerzyła się o PiS, ale Solidarna Polska niezmiennie będzie stać na straży heteroseksualnych poglądów.
* * *
Sejm odrzucił projekty ustaw dające związkom partnerskim jakiekolwiek prawa. Zdecydowana większość posłów i posłanek zadeklarowała wsparcie dla małżeństwa. Ich zdaniem przyznanie praw związkom partnerskim uderza w chronione konstytucyjnie małżeństwo. Być może posłowie wsłuchali się w głos brata Radomskiego. Osoby żyjące bez ślubu są na mocy jego definicji singlami, więc nie należy udawać, że coś je łączy. Debatę podsumowała posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Krystyna Pawłowicz, która oświadczyła, że państwo nie może bronić „niegodnych uczynków”, a wszak o nie chodzi w związkach partnerskich. Drodzy rodacy, pamiętajcie: uprawianie seksu, wspólne jedzenie posiłków, wyjazdy na wakacje albo spacery po parku w małżeństwie są wyrazem miłości i rzeczami naturalnymi. Bez ślubu wszystkie te czynności są niegodne i udawane. Nie oszukacie Boga i konstytucji.
Stefan Niesiołowski z Platformy Obywatelskiej wytłumaczył portalowi natemat.pl, dlaczego nie lubi gejów i lesbijek. Oświadczył, że ze społecznością LGBT może rozmawiać za pośrednictwem mediów, albowiem „osobiście z tymi ludźmi się nie spotkam. Boję się ich. Pobiliby mnie. Są tolerancyjni, ale tylko dla samych siebie”. Bojówki gejów i lesbijek krążą po polskich ulicach. Można się przed nimi ukryć już tylko w Sejmie i nielicznych kościołach.
* * *
Niegdyś kojarzony z lewicą minister zdrowia Bartosz Arłukowicz oświadczył, że nie będzie refundacji znieczulenia przy porodzie. Wszystko ma zależeć od lekarza. Ten może zaordynować znieczulenie zewnątrzoponowe, ale tylko jeśli poród przebiega niefizjologicznie. W innym przypadku kobieta może skorzystać z przygotowanego przez ministra zdrowia katalogu metod łagodzenia bólu. Arłukowicz proponuje między innymi: spacer, kołysanie się, gumową piłkę, drabinkę, oddychanie przeponą, okłady i akupunkturę. Kobieto, nie bój się! Nawet gdy cię będzie bolało, to chwila kołysania się, zabawa gumową piłką albo krótki spacer sprawią, że na twoich ustach zagości błogi uśmiech.
* * *
Nieoceniony Tomasz Terlikowski w „Gazecie Polskiej” komentuje dyskusję na temat in vitro: „W Polsce, według różnych wyliczeń, mamy już między 60 a 70 tys. zamrożonych dzieci. Większość z nich to dzieci przez nikogo już niechciane, które po prostu są przechowywane w ciekłym azocie, bo nikt nie wie, co z nimi zrobić”. Warto dodać, że setki tysięcy dzieci rocznie ginie samoistnie w pierwszych dniach życia (w języku kultury śmierci tak się nazywa samoistne poronienie). Miliony spragnionych gońców życia (zwanych cynicznie plemnikami) uderzają też w mordercze kraty bestialskich kondomów albo są blokowane przez tabletki śmierci (zwane dla niepoznaki antykoncepcyjnymi). Niezapłodnione życie czeka w kobiecie, a nie doczekawszy się swojego gońca, umiera w katuszach.
* * *
Ten sam Terlikowski znacznie bardziej liberalnie podchodzi do życia narodzonego. Daje silny odpór cynicznym przedstawicielom cywilizacji śmierci, którzy potępiają udział dzieci w powstaniu warszawskim: „Ja nie tylko chciałbym wychować swoje dzieci na powstańców (a dokładniej na ludzi, którzy potrafią oddać życie za wartości dla nich najważniejsze), ale także na ludzi gotowych oddać życie, święty spokój, bezpieczeństwo, gdy wezwie ich do tego Bóg”. Terlikowski odkrył, jaka jest wola Boża. Bóg za wszelką cenę chce zachować każdy zarodek, ale lubi czasem posłać na rzeź kilka tysięcy bohaterskich nastolatków.
* * *
Wspomniany już brat Radomski w innym wywiadzie zastanawia się nad tym, ile dzieci powinno mieć udane małżeństwo. Jego zdaniem: „Jeżeli ograniczasz się do tylko jednego dziecka to pojawia się pytanie, co się dzieje z twoim małżeństwem”. Oczywiście jest to pytanie retoryczne – tylko jedno dziecko oznacza, że między małżonkami coś szwankuje. Radomski nazywa ten problem „mentalnością antykoncepcyjną”. Porządna rodzina ma co najmniej dziesięcioro dzieci. Jak tłumaczy nasz braciszek: „Pamiętam taką rodzinę ze wspólnoty neokatechumenalnej w Londynie, która miała 11 dzieci. Jedenaste urodziło się z zespołem Downa. Wiesz co ci rodzice powiedzieli? Że wreszcie zobaczyli, jak wielkim zaufaniem obdarzył ich Bóg, jak bardzo im zaufał, że dał im takie dziecko”. Dzięki Ci Boże, że na świat przychodzą ludzie kalecy, chorzy i cierpiący! Nieskończone jest Twoje miłosierdzie.
* * *
W poznańskiej parafii młoda kobieta urodziła dziecko, którego ojcem był ksiądz. Duchowny siedział w pokoju obok, jednak nie wezwał pogotowia, mimo próśb kobiety. Pomoc sprowadził dopiero, kiedy stwierdził, że niemowle nie żyje. Podczas przesłuchań ksiądz nie ukrywał, że nie chciał dziecka. „Obudziło mnie jej jęczenie. Poszedłem do niej. Krwawiła. Prosiła o picie i koc. W pewnym momencie pojawiła się główka dziecka. Mówiła, że może bym wezwał pogotowie. Nie zareagowałem. Wyciągnąłem dziecko. Jego serce nie biło, nie żyło. Ochrzciłem je, namaściłem i wezwałem pogotowie” – opowiadał. Chociaż wcześniejszy przyjazd karetki mógł uratować dziecko i pomóc kobiecie, prokuratura umorzyła postępowanie. Ale czemu tu się dziwić? Dziecko co prawda nie przeżyło, ale zostało ochrzczone. Najprawdopodobniej wezwał je zresztą do siebie Bóg. No i księdzu nic się nie stało.
Piotr Szumlewicz
Tekst pochodzi z kwartalnika "Bez Dogmatu".