Podobnie jak w wielu innych sprawach, także w sprawie konfliktu na Ukrainie w mainstreamowych mediach i polskiej polityce obowiązuje jedna, jedyna narracja. Ta o charakterze prawicowym i narodowym, żeby nie powiedzieć - nacjonalistycznym, z głównym jej składnikiem w postaci rusofobii.
Lewica tymczasem albo nie pokusiła się o własną narrację, przyjmując tę obowiązującą, albo - co dotyczy lewicy pozaparlamentarnej - przyjęła stanowisko będące prostą negacją mainstreamowej narracji, sięgającą do tradycyjnego na lewicy podziału na zły kapitalistyczny, imperialny Zachód i broniący się przed imperializmem Wschód, z głównym jego obrońcą - Rosją. Jest to o tyle nieuprawnione, że rosyjski kapitalizm jest bardziej anty-społeczny, bardziej neoliberalny niż zachodni, w tym nawet amerykański.
Polskiej lewicy brakuje, podobnie jak w wielu innych sprawach, podstawowego kanonu wartości ideowych, na bazie których można potem budować własną narracje i stanowiska wobec bieżących kwestii politycznych. Tzw. lewica, czyli ludzie lewicy, czuje je często intuicyjnie, jednak nie potrafi ich jasno zdefiniować, a co za tym idzie - bronić.
Podstawową wartością, którą w sprawie ukraińskiego konfliktu kieruje się prawica, a którą to spora część lewicy podchwyciła zupełnie bezrefleksyjnie w imię źle rozumianego i narzuconego pojmowania “racji stanu”, jest integralność terytorialna i nienaruszalność granic. Jednak dla lewicy nie powinna to być wartość podstawowa. Dla lewicy obrona integralności terytorialnej nie może odbywać się kosztem życia ludności, zwłaszcza cywilnej. Podstawowym celem i wartością jest pokój.
Oczywiście dla “lewicy rewolucyjnej” walka z kapitalizmem będzie warta ludzkich ofiar, ale jak napisałem wcześniej - nie cała lewica musi być rewolucyjnie antykapitalistyczna… Przy okazji naiwnością jest wierzyć w to, że proklamowane ludowe republiki Donbasu czy Ługańska miałyby być nie-kapitalistyczne. Sama Rosja, jak wspomniałem, jest do bólu kapitalistyczna i jest to kapitalizm w dużym stopniu oligarchiczny.
W sprawie konfliktu ukraińskiego lewica powinna więc przede wszystkim żądać zawieszenia broni, wstrzymania walk. Potem strony powinny siąść do rozmów. Rzecz jasna żądać tego od obydwu, czy szerzej: wszystkich stron konfliktu. Nie usprawiedliwiać, a potępiać stosowanie przemocy, na czele z zabijaniem, przez którąkolwiek ze stron.
Sprzeciw lewicy powinien zostać obudzony przez pro-wojenny ton polskich mediów i polityków. Prezentują oni oczekiwanie, że NATO podejmie walkę z Rosją. A na początek przyśle do Polski swoje siły wojskowe. To bardzo niebezpieczny kurs polskiej polityki. Bo czyni z Polski jeśli nie kraj frontowy, to co najmniej “zderzak” w stosunkach Zachodu z Rosji. Powinniśmy tego unikać. Lepiej, i zgodnie z lewicowymi wartościami, przyjąć zasadę neutralności i dobrych stosunków z obydwoma mocarstwami: USA/Zachodem i Rosją.
Szkoda, że przy okazji ukraińskiego konfliktu lewica nie pokazała swojej alternatywności programowej wobec prawicy. Tym bardziej, że spora i myślę, że coraz większa część polskiego społeczeństwa nie popiera agresywnej, konfrontacyjnej polityki i retoryki polskiego rządu, popieranego rzecz jasna w tym względzie przez PiS.
Łukasz Foltyn