Adam Jaśkow: Nikt nie słucha Kassandry

[2016-12-23 14:03:58]

Jest tylko jedna rzecz, której nie lubię bardziej od bycia zaskakiwanym przez rzeczywistość. To wtedy, gdy rzeczywistość spełnia moje najczarniejsze prognozy. Ostatni raz byłem zaskoczony ponad półtora roku temu, gdy w pierwszej turze wyborów nie zwyciężył kandydat, który nie miał z kim przegrać, lecz ten, który nie wierzył, że da się wygrać. Potem wszystko potoczyło się zgodnie z przewidywaniami.

Po 1989 roku przebieg procesów politycznych w Polsce wykazywał dosyć duże podobieństwa do tego, co działo się w innych krajach byłego bloku wschodniego a szczególnie do sytuacji na Litwie, Słowacji i na Węgrzech. W żadnym z nich nie działo się tak samo, ale w każdym ujawniały się podobne problemy jak w Polsce. Szczególnie Węgry wydawały się podążać zbliżoną ścieżką. Choć tam inaczej niż w Polsce scena polityczna nie została niemal w całości zawłaszczona przez ugrupowania żywiące się legendą dawnej opozycji. Na Węgrzech o wiele dłużej niż w Polsce zachodził proces dekompozycji oraz odchodzenia od wartości lewicowych partii „postkomunistycznej” i może też dlatego odeszła ona od nich tak daleko, że praktycznie weszła całkowicie w rolę, jaką w Polsce odgrywała Platforma. Obywatelska w niemal ten sam sposób jak Węgierska Partia Socjalistyczna.

Prawo i Sprawiedliwość nie realizuje scenariusza węgierskiego. Ale, co jest oczywiste, wspólnota poglądów i zachowań oraz podobna sytuacja polityczna i ekonomiczna powodują, że metody działań i ich cele wyglądają na wspólne. Mimo, iż odniesienia historyczne są dosyć dobrze opisane i powinny być znane, mimo iż Orban działa już od kilku lat, nikt w Polsce nie chciał wyciągać wniosków. Nikt też, tak naprawdę, nie próbował przeciwdziałać samorealizującemu się scenariuszowi. Oczywiście determinizm polityczno-ekonomiczny nie jest determinizmem twardym, ale jeśli wszyscy gracze polityczni zdają się zachowywać tak, jakby grali w jednej drużynie, to trudno się dziwić, że sprawy podążają w ustalonym kierunku.

Realizacja scenariusza miękkiej dyktatury (raczej filcowej niż aksamitnej) nie była nieuchronna, ale stawała się taką na skutek zachowań aktorów.

Prawdopodobieństwu spełnienia się takiego scenariusza sprzyja traktowanie polityki jako gry. Szczególnie takiej, która ma nie do końca ustalone reguły, i których przekraczanie nie jest karane. Prawo i Sprawiedliwość 10 lat temu naruszyło wszystkie zasady demokratycznej gry. Nie spotkała ich żadna kara ze strony innych graczy. Być może takie naginanie zasad też jest jedną z zasad.

Jednak w takiej grze o władzę liczy się wyłącznie sama władza. Nie ma żadnych wartości poza tymi, które da się wykorzystać. Demokracja liberalna ma takie samo znaczenie dla polityków PiS i PO. Tyle, że posługują się nieco innymi grupami wyborców. PO posługuje się tymi, którym się wydaje, że dobrze sobie radzą, co czasem bywa prawdą. PiS wysługuje się tymi, którym się wydaje że mogłoby im być lepiej. I to też bywa prawdą. Tyle, że i jedni i drudzy są wykorzystywani przez „klasę polityczną”. Klasa ta jako całość jest amoralna, nawet jeśli trafiają się w niej jednostki starające się zachowywać moralnie, nawet jeśli tylko według własnego uznania.

To wszystko odbywa się wewnątrz liberalno-konserwatywnej narracji. Co ciekawe i wspólne dla polskiej i węgierskiej sceny, to rządzące ekipy posługują się obiema retorykami na zmianę jak i jednocześnie tłumacząc swoje poczynania. Bo przecież reżyser ma prawo dowolnie żonglować scenariuszem, o ile jest w stanie wywołać entuzjazm publiczności.

Odbywa się to przy całkowitej rejteradzie lewicowych wartości. Nie pasują one zupełnie do scenariusza. Lewica zakłada upodmiotowienie, zarówno jednostek, jak i grup społecznych, oraz emancypację poprzez wiedzę i wspólne działanie na rzez realizacji wspólnego dobra.

Graczom politycznym suwerenni obywatele nie są potrzebni, a nawet mogą stwarzać niebezpieczeństwa. Równość powinna pozostawać w sferze deklaracji, a wiedza raczej powinna być racjonowana niż upowszechniana.

Realnym depozytariuszem lewicowych idei był, niestety, realny socjalizm. Wraz z jego upadkiem straciły one nośność i oparcie formalne. Bardzo trudno będzie znaleźć im nowe, tym bardziej, że teza Marksa o fałszywej świadomości aktualna jest teraz bardziej niż była wtedy, gdy ją sformułował.

Czekają nas czasy ciemne.

Adam Jaśkow


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku