Rafael Ramirez, wenezuelski minister energetyki, oświadczył, że do końca przyszłego miesiąca jego kraj będzie produkował 2,4 mln. baryłek ropy dziennie, czyli tyle, co przed rozpoczęciem "strajku" sektora naftowego.

Pracownicy kolejnych rafinerii powracają do pracy. Jest to dobra wiadomość dla Stanów Zjednoczonych, które w wyniku "strajku" w Wenezueli musiały w większym stopniu polegać na ropie saudyjskiej oraz irackiej, sprowadzanej w ramach programu "żywność za ropę".

Wenezuela była przedtem głównym źródłem ropy naftowej, importowanej przez USA (14 proc. importu).