W kongresie wzięło udział kilkudziesięciu delegatów z takich zakładów jak FKO z Ożarowa, Hipolit Cegielski z Poznania, kopalnia Makoszowy, Huta Katowice czy fabryka samochodów z Tychach. Zebrani przyjęli uchwały, w których domagają się m.in. nacjonalizacji sprywatyzowanych przedsiębiorstw.
- Sprawa przejęcia przez państwo firm, które stoją na skraju bankructwa, to rozwiązanie które nasuwa się samo przez się. Wszyscy widzimy, że prywatyzacja ma zasadnicze mankamenty. Niewidzialna ręka rynku nie działa skutecznie - bo nie zapewnia pracy, nie zapewnia rozwoju gospodarczego. Przy utrzymaniu dotychczasowej, neoliberalnej polityki, te problemy będą się tylko pogłębiać - powiedział lewica.pl Janusz Sanocki z komitetu strajkowego z Nysa Motor.
Uczestnicy Kongresu domagają się przejęcia przez państwo odpowiedzialności za firmy, których prywatyzacja zakończyła się porażką bądź w których ze swoich zobowiązań nie wywiązali się zagraniczni inwestorzy. Postulują również likwidację Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, jako nieudanej formy prywatyzacji.
Robotnicy wysunęli też postulaty dotyczące ordynacji wyborczej. Przyjęta uchwała stwierdza, że sama nacjonalizacja nie rozwiąże problemu, którym jest brak odpowiedzialności zarządzających majątkiem przed zwykłymi obywatelami. Kongres opowiedział się za formułą jednomandatowych okręgów wyborczych, rozwiązaniem parlamentu i ponownym przeprowadzeniem wyborów parlamentarnych według nowej ordynacji.
Pracownicy Nysa Motor zdecydowali o rozpoczęciu w niedzielę strajku głodowego. Na ich decyzję miał wpływ fakt, że pomimo dramatycznej sytuacji w zakładzie, ani rząd, ani ogólnopolskie media, nie wykazują zainteresowania Nysą. Od początku roku stoi produkcja, a załoga nie dostaje pensji. Trwający już trzy tygodnie strajk okupacyjny i demonstracje uliczne, które odbyły się w ubiegłym tygodniu, nie przyniosły jak dotąd efektu. Według komitetu strajkowego do głodówki najprawdopodobniej przystąpi siedem osób.
Adrian Zandberg
Marek Tobolewski