Przyszło mi mówić o napiętej sytuacji społecznej w szeroko rozumianym górnictwie. Mógłbym długo mówić i analizować przyczyny upadku wielu branż tego przemysłu. Powiem jednak krótko. Sytuacja jest po prostu przerażająca.
Upadło górnictwo siarkowe. Ogromne kłopoty przeżywają załogi kopalń soli, cynku i ołowiu oraz górnicy skalni. Jak muchy padają przedsiębiorstwa zaplecza inwestycyjnego kopalń. Po raz tysięczny powtarzam też starą, sprawdzoną socjologicznie prawdę. Każde miejsce pracy utracone w górnictwie, skutkuje utratą co najmniej czterech miejsc pracy w jego otoczeniu.
W tradycyjnych zagłębiach górniczych rośnie bezrobocie. Pojawiają się patologie społeczne i głębokie frustracje. Rozbiciu ulegają tradycyjne więzi rodzinne, a w miejsce dotychczasowej stabilizacji wchodzi strach, zniechęcenie i ogólne poczucie bezradności.
W województwie śląskim, już teraz należałoby ogłosić stan klęski społecznej. W końcu lutego stopa bezrobocia sięgnęła tam 16,4 %, ale w miastach górniczych była ona znacznie wyższa. W Żorach sięgała 27 %, w Siemianowicach 25 %, a w Zabrzu i Świętochłowicach 24 %. Ale nie stopa procentowa jest przerażająca, a liczby bezwzględne. Na tym terenie bezrobotni mogliby stworzyć potężne, bo liczące 335 076 miasto. I mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Ale podobnie jest wszędzie tam, gdzie w sposób nieodpowiedzialny zniszczono wiele ośrodków górniczych. Dzisiaj nikt nie wie co zrobić z byłymi górnikami Tarnobrzega, Nowej Rudy czy Wałbrzycha. Nikt nie wie co uczynić z pukającymi do bram kopalń bezrobotnymi z okolic Bełchatowa, Konina czy Turku. Podobnie jest w innych regionach górniczych.
Szanowni Delegaci !
Panie Premierze !
Ci kilka lat mówi się o bilansach zamknięcia i otwarcia. Kolejne ekipa rządowa usiłuje robić remanent dokonań poprzedników. Prawda jest zaś taka, iż do tej pory żadna z nich nie potrafiła uporać się z problemem kreowania nowych miejsc pracy. Natomiast każda z nich po mistrzowsku likwidowała kolejne stanowiska.
I znowu odniosę się do górnictwa węgla kamiennego, które jest najbardziej spektakularną ofiarą przekształceń politycznych i społecznych ostatniej dekady. Z 352 900 zatrudnionych dziesięć lat temu, dzisiaj pozostało zaledwie 145 tysięcy. Znaczy to, że z tej branży odeszło aż 207 900 osób. Jest prawdą, że wiele z nich uzyskało zabezpieczenie socjalne. Ale jest również prawdą, że bezpowrotnie zlikwidowano prawie ćwierć miliona miejsc pracy. Jeżeli pomnożymy to przez cztery, to wtedy okaże się, że na Śląsku utracono milion miejsc pracy. I to jest tragedia tego regionu. Ale czy nie jest to również wyznacznik brutalności, ignorancji - i nie waham się powiedzieć - głupoty władz państwowych ?
Podobnie jest w okolicach Tarnobrzega, gdzie ze względów ekonomicznych zlikwidowano kopalnie siarki. Ale tamtejszych górników pozbawiono nawet możliwości uzyskania odpraw. Miesiącami domagają się choćby najmniejszych zapomóg. Dzisiaj można tam ogłosić stan klęski społecznej, gdyż nikt nie zabezpiecza środków na skromne przeżycie. I kogo mamy za to winić ? Do kogo pukać ?
Panie Premierze !
Szanowni Delegaci !
Rządy SLD miały być ostoją nadziei i rządami rozsądku. Już dzisiaj widać jednak, że takimi przypuszczalnie nie będą. Co nas zatem czeka ? Czy pracobiorcy mają jakiekolwiek szanse ? Czy przy rozpasanym liberaliźmie gospodarczym mogą liczyć chociażby na utrzymanie dotychczasowych praw socjalnych ? Czy nasze dzieci mogą liczyć na jakąkolwiek pracę ? I znowu wątpię.
Minister Gospodarki zapowiada rychłą prywatyzację sektora paliwowo - energetycznego. Zrzeszenie Związków Zawodowych Energetyków już dzisiaj woła o próbach bezsensownej wyprzedaży zmodernizowanych elektrowni, elektrociepłowni i zakładów energetycznych zachodnieuropejskim koncernom państwowym. Woła, że nikt nie stworzył racjonalnego modelu funkcjonowania polskiej energetyki. W zamian pojawiły się propagandowe hasła głoszone przez decydentów z Urzędu Regulacji Energetyki, Ministerstwa Gospodarki i Skarbu Państwa.
Federacja Związków Zawodowych Górnictwa Węgla Brunatnego już od dawna dopomina się o racjonalny program dla swej branży. Ostatnio mówi się o sprzedaży niektórych kopalń, poprzez ich integrację z elektrowniami. Problem w tym, że do tej pory nikt nie podjął rozmów z reprezentacjami społecznymi brunatnych górników. Nikt nie poinformował ich czego mogą oczekiwać i czego mają się obawiać. Dlatego tak bardzo boją się faktów dokonanych. Dlatego tak bardzo dopominają się jasnej i przejrzystej polityki wobec swego sektora. Załogi radykalizują się, o czym świadczą ostatnie wybory w co najmniej dwóch kopalniach. I nie wiem, czy nie dojdzie do kolejnego wybuchu społecznego.
Nie mniej obaw zgłaszają reprezentacje pracownicze z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Firmę zatrudniającą kilkudziesięciu pracowników poddaje się zdecydowanym przekształceniom strukturalnym. Związkowcy wytykają podteksty polityczne tych zmian. Mówią także o prywacie i korupcji. Wskazują na kuriozalny pomysł wydzielenia spółek obrotu i ich prywatyzację, co spowoduje uszczuplenie przychodów firmy aż o 40 procent. Z drugiej nikt nie konsultuje z załogami tych posunięć. Kancelaria Premiera nie odpowiada na liczne pisma Federacji Związków Zawodowych Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Nikt nie chce zauważyć, że z tej firmy już odeszło osiem tysięcy pracowników, a kolejnych kilka tysięcy obawia się zwolnienia w najbliższej przyszłości. Czy aby nie mamy tutaj do czynienia z kolejną arogancją władzy, która niepomna doświadczeń swych poprzedników powiela ich metody i błędy ?
Szanowni Delegaci !
W tym kontekście musimy spojrzeć na próby zmian w kodeksie pracy. W górnictwie węgla kamiennego zmagamy się z wypowiedzeniem przez pracodawców naszego układu zbiorowego. Ale oto zmiany zaproponowane przez rząd niszczą misterną i delikatną tkankę górniczych praw socjalnych wypracowaną przez pokolenia związkowców. I nie jest dla mnie ważne, czy ten rząd wycofa te propozycje, czy je podtrzyma. Dla mnie jest ważny sposób myślenia tej ekipy, która postanowiła ingerować w tradycje górnicze i górniczą obyczajowość.
Popatrzmy. Minister Gospodarki zapowiada rychłą prywatyzację sektora paliwowo - energetycznego. Tym samym można przewidzieć logiczny ciąg zdarzeń. Wraz ze zmianami w kodeksie, ulegną zmianie stosunki własnościowe w branży. Prywatyzacja spowoduje, że zostaniemy pozbawieni układów zbiorowych, a tym samym staniemy się bezbronni jak dzieci. Nowy właściciel zrobi z nami co zechce, gdyż nie będziemy mogli się schronić za szczelną barierą przepisów prawa. Jest to schemat zastosowany w przeszłości wobec walijskich i angielskich górników przez Margaret Thatcher. Tam też zmieniono przepisy konstytuujące społeczne stosunki pracy, by następnie uderzyć w podstawy bytu pracobiorców. I to pozostawiam bez komentarza. Wnioski wyciągnijcie sami. Pan też, panie Premierze !
Szanowni Delegaci !
Górnicy należą do ludzi nadzwyczaj cierpliwych. Jednak przyparci do muru potrafią być groźni. Dlatego ostrzegam przed niekontrolowanym wybuchem społecznego niezadowolenia na Śląsku i innych regionach górniczych. Zapowiadana likwidacja kopalń, a tym samym likwidacja kolejnych tysięcy miejsc pracy, może skutkować zjawiskami społecznymi, nad którymi stracimy wszelką kontrolę. Wokół górnictwa i górników już teraz kręcą się populiści i skrajni w swych poglądach politycy. Może się okazać, że to oni znajdą posłuch i to oni wyprowadzą ludzi na ulice. Zbliżamy się do niebezpiecznej granicy 25 % bezrobocia. Granicy, za którą jest już wyłącznie rozpacz, gniew i bunt.
Jan Kisieliński