Ciszewski; Lirski - o EFS

[2003-11-20 08:09:01]

Piotr Ciszewski: "EFS - nie do końca udane"

Europejskie Forum Społeczne jest z pewnością jednym z najważniejszych wydarzeń na kontynencie, które gromadzi przeciwników globalizacji kapitalizmu z różnych krajów. Zostało powołane po to aby wymieniać na nim doświadczenia i nawiązywać kontakty międzynarodowe, które są kluczowe dla ruchów antysystemowych, ponieważ system kapitalistyczny jest ponadnarodowy i te same zjawiska zachodzą w Hiszpanii, Francji czy Polsce.

Dla organizacji z Polski wizyta na Forum była tym ważniejsza, że ruchy zachodnioeuropejskie mają o wiele większe doświadczenie w prowadzeniu walki i można się wiele od nich nauczyć.


Europejskie Forum Społeczne rzeczywiście mogło imponować skalą. Warsztatów i konferencji było jeszcze więcej niż rok temu we Florencji. Zwiększyła się również liczba uczestników, choć nie aż tak bardzo jak to zakładali organizatorzy. Podobnie jak rok temu większość grup wystawiła swoje stoiska, dzięki czemu miało się przegląd polityczny uczestniczących w Forum grup. Tym razem pojawiły się również akcenty polskie, których było całkiem sporo. Na EFS swoje materiały prezentowali wydawcy "Nowego Robotnika", polski ATTAC, Nowa Lewica, wydawnictwo Książka i Prasa oraz Czerwony Kolektyw. "Nowy Robotnik" wydał nawet, omawiający sytuację w Polsce, biuletyn w czterech językach - angielskim, francuskim, niemieckim i polskim

Praktycznie każdy mógł znaleźć dla siebie coś ciekawego pośród licznych konferencji i warsztatów oraz towarzyszących im wydarzeń kulturalnych.

Wiele mogliśmy nauczyć się również na kończącej Forum demonstracji, jakże innej od tych z którymi mamy do czynienia w Polsce. Wyróżniała się ona nie tyle liczbą uczestników, a nastrojem. Zamiast smętnego skandowania haseł, organizatorzy potrafili stworzyć atmosferę wprost zagrzewającą do działania. Przy dźwiękach bębnów, kolorowych sztandarach i alternatywnej muzyce demonstrowało się bardzo dobrze. Jeden z uczestników polskiej delegacji, próbujący ponownie skandować oklepane hasła został w tej sytuacji całkowicie zignorowany.

Nie znaczy to oczywiście że marsz przez centrum Paryża nie miał wymowy politycznej. Całej efektownej otoczce towarzyszyły hasła przeciwko władzy wielkiego kapitału, niszczeniu środowiska, imperializmowi oraz za prawami pracowniczymi. Stawały się one nośne właśnie dzięki sposobowi przekazania. Nie było żadnej rutyny ani zadęcia, tylko entuzjazm i spontaniczność czyli to co powinno być charakterystyczne dla manifestacji lewicy.


Trzeba jednak przyznać że organizacja ani przeprowadzenie EFS nie było do końca udane. Konieczne jest krytyczne przeanalizowanie jego przebiegu. Forum miało negatywne aspekty. Niepokojące jest to, że było ich całkiem sporo. Po pierwsze od początku rzucała się w oczy niekonsekwencja. Z jednej strony niezależne, antysystemowe spotkanie, z drugiej jednak na każdym kroku widać było jego upartyjnienie. Nie chodzi tu o udział partii politycznych, ale o wykorzystywanie Forum przez francuskie ugrupowania polityczne do promocji. Politycy na każdym kroku wdzięczyli się do przeciwników globalizacji kapitalizmu. Nawet prawicowy premier Francji wystosował do uczestników Forum ciepły list. Daje to do myślenia. Obym nie był złym prorokiem, ale za jakiś czas może się okazać że wzięciem udziału w demonstracji przeciw kapitalizmowi deklaruje się poparcie dla tej czy innej partii. Jeśli o forach dobrze zacznie jeszcze pisać na przykład Gazeta Wyborcza, będzie to oznaczało że konieczna jest zmiana formuły, ponieważ dotychczasowa została już ugrzeczniona i skanalizowana przez kapitalistów.

Dziwi też udział w Forum sił które z walką przeciw globalnemu kapitałowi nie mają nic wspólnego. Chodzi tu głównie o Francuską Partię Socjalistyczną, zmierzającą ku "nowoczesnej socjaldemokracji" czyli de facto służącą elitom. Jej członkowie bezczelnie prezentowali swoje materiały na demonstracji, chociaż gdyby byli w rządzie z pewnością nie wahaliby się używać policji przeciw prawdziwej lewicy. W polskiej delegacji również znalazły się grupy, które trudno zaliczyć do antykapitalistycznych. O ile zrozumiały jest jeszcze udział Federacji Młodych UP, o wiele bardziej radykalnej od samej Unii Pracy, to uczestnictwo Demokratycznej Partii Lewicy zakrawa już na kpinę. DPL to nic więcej jak SLD bis, co zresztą było widać. Członkowie tej partii nie wyrażali żadnego zainteresowania EFS i nie wiadomo dlaczego w ogóle włączono ich do delegacji.


Dziwne były również działania organizatorów w kwestii finansowania EFS. Skoro ruch opowiada się za przejrzystością i dostępem do informacji, dlaczego nie opublikowali oni wiadomości o finansowaniu imprezy? Pieniądze z wejściówek miały podobno służyć dofinansowaniu przejazdu i uczestnictwa w Forum najbiedniejszych oraz pokrycie kosztów obsługi technicznej. Dobrze by jednak było wiedzieć ile pieniędzy wydano na jedno i drugie, zwłaszcza że część sal był udostępniona przez samorządy, w których dominuje lewica.

Pewne elementy, chociaż zdawałoby się błahe, były wręcz zaprzeczeniem lewicowości. Przy wejściu do jednej z hal, gdzie prezentowano różne grupy, ustawiono na przykład ochronę i bramki do wykrywania metalu (sic!). Nie wiadomo czego obawiali się organizatorzy. Kontrola przy tak dużej liczbie osób i tak była powierzchowna, a pokazała jedynie że ktoś nie zrozumiał że jednym z celów Forum jest właśnie powiedzenie nie histerii na punkcie terroryzmu, polegającej między innymi na takich praktykach.


Niekorzystnie w porównaniu z zeszłym rokiem wypadły konferencje i warsztaty. Teoretycznie miały one służyć wymianie poglądów. Trudno jednak mówić o jakiejś wymianie poglądów, gdy w jednym warsztacie brało udział 9 - 10 mówców. Gdy każdy z nich mówił po 15 - 20 minut, nie pozostawało w zasadzie czasu na pytania. Nawet jeśli taki jeszcze był to do głosu i tak wyrywali się "delegowani" na warsztaty przedstawiciele różnych grupek, aby chwalić się osiągnięciami, mówiąc często nie na temat. Na seminarium o mediach przemawiała na przykład feministka mówiąca o prawach kobiet (sic!). Skutek był taki że warsztaty i konferencje wcale nie wzbogacały wiedzy. Prawdopodobnie wynikło to z przyjętej przez organizatorów polityki łączenia tematów. W arbitralny sposób z kilku seminariów tworzyli oni jedno o wszystkim, czyli de facto o niczym. Prelegenci byli o tym zawiadamiani w ostatniej chwili. Dodatkowo większość imprez była francuskocentryczna. Mówcy z Francji znacząco dominowali i nie zawsze potrafili zrozumieć że powinni poruszać kwestie międzynarodowe, a nie tylko krajowe.


Czy warto więc było uczestniczyć w forum? Tak, z pewnością, ponieważ najważniejsze były spotkania z działaczami z innych krjów, a konferencje były jedynie pretekstem do nich. Nie powinniśmy bezkrytycznie przyjmować wszystkiego co działo się na EFS. Należy również zwrócić uwagę na przedsięwzięcia alternatywne dla EFS, takie jak Wolnościowe Forum Społeczne. Powinniśmy powielać dobre wzorce płynące z zagranicy unikając jednocześnie błędów.



Kamil Lirski: "Kilka uwag o EFS"

Tegoroczne, drugie Europejskie Forum Społeczne uznać należy za imprezę udaną. Niemniej, w porównaniu z pierwszym EFS, wypada słabiej i jego przyszłość nie rysuje się w najkorzystniejszych barwach.

Mimo, że tematyka forum pozostała ta sama, w tym roku zmienił się pomysł jego organizacji. Z średniej wielkości miasta przeniosło się one do wielkiej metropolii, co negatywnie wpłynęło na jego przebieg. W 2000r. EFS odbywało się we Florencji, mieście, które ma ok. 383 tys. mieszkańców. Atmosferę lewicowego święta czuło się tam w pełni. Ludzie miejscowi dobrze wiedzieli co się u nich dzieje, gdzie i kiedy. Demonstracja objęła swoim zasięgiem w zasadzie całe miasto. Miałem wtedy wrażenie, że przejęliśmy władzę nad Florencją, że za chwilę zaczną powstawać rady robotnicze... Na tegorocznym EFS tego klimatu nie było. Większość Paryżan nie zdawała sobie sprawy z jego istnienia. Demonstracja objęła ledwie kawałek miasta.

Tegoroczny EFS był znacznie bogatszy programowo niż florencki. Konferencji i warsztatów było kilkakrotnie więcej, odbywały się także koncerty, przedstawienia teatralne czy wystawy muzealno-fotograficzne. Sam pomysł rozszerzenia oferty forum był sensowny, jednak sposób jego zorganizowania tragiczny. We Florencji EFS odbywało się w jednym miejscu, w Fortezzy di Basso. Była tam hala, w której prezentowały się poszczególne organizacje oraz namioty konferencyjne. W Paryżu EFS zorganizowano w czterech miejscach: w La- Villette, St. Denis, Bobigny i Ivry. Zagraniczne delegacje nie miały przed rozpoczęciem forum całkowitej informacji co do tego jakie imprezy się odbędą. O ich mnogości dowiedziałem się już po przyjeździe do Paryża. Na terenie poszczególnych dzielnic, gdzie odbywało się forum ciężko było cokolwiek znaleźć. Nie mieliśmy ich mapek. W St. Denis wszystkie namioty były porozrzucane po całej okolicy, w La Villette podobnie. Jedynie Paryżanie mogli się chyba połapać w tym mętliku, zważywszy na to, że informacja zdarzała się bardzo rzadko i była niekompetentna. Na poszukiwanie kolejnych namiotów i sal można było stracić godziny. Podobnie było ze znalezieniem posiłku, nikt chyba nie wiedział gdzie i co można zjeść. Menu poszczególnych budek i barów było zawsze po francusku a obsługa nie potrafiła powiedzieć choćby słowa po angielsku.

Tegoroczny EFS, co paradoksalne, stał się strasznie nastawiony na zysk. W
St. Denis, w hali przeznaczonej dla organizacji, wszystko dostać można było tylko za pieniądze, również ulotki i naklejki. Nie wiadomo, gdzie podział się pomysł na bezpłatne informowanie i dialog z delegatami. W La- Villette było lepiej, jednak niemiły klimat z St. Denis pozostawał w pamięci. Nie dość, że organizatorzy nie zapewnili nawet jednego posiłku, to jedzenie socjalne było po prostu drogie. Cena od 3 do 5 euro za kawałek pizzy czy hot-doga była ciężka do zniesienia dla Polaków a co dopiero dla ludzi z Trzeciego Świata. Dobrze, że otrzymaliśmy chociaż, jako delegacja z Europy Wschodniej, zwrot kosztów podróży (29 euro).

Poziom konferencji i warsztatów na pewno nie podniósł się od czasu pierwszego forum. W La-Villette sale konferencyjne imponowały wyglądem, jednak same konferencje nie mogły zachwycić. Zbyt wielu było mówców i zbyt wiele wątków poruszanych w ramach jednego tematu. Z poszczególnych konferencji nie wyłaniał się żaden wniosek, konsensus. Zwykle były one zbiorem przydługich wystąpień dotyczących zupełnie różnych aspektów tematu i różnej sytuacji na poszczególnych kontynentach oraz w krajach.

Podejrzewam, że dużo większe wrażenie niż konferencje i warsztaty robić musiały występy artystyczne. Mnie udało się obejrzeć amatorski występ teatralny rosyjskich profesorów, którzy odegrali współczesną debatę między Trockim, Martowem, Stalinem i Putinem. Każdy z nich, nawet Stalin, miał ciekawe argumenty na poparcie swojej polityki. Ze sceny ?popłynęło? pytanie czy jesteśmy za reformami czy za rewolucją, co ciekawe większość była za rewolucją. Całe przedstawienie przebiegało zresztą w atmosferze szczerości i konkretu, którego tak brakowało przeteoretyzowanym konferencjom. Kiedy prowadzący przestawienie Rosjanin spytał kto z nas uważa się za alterglobalistę wszyscy podnieśli ręce w górę. Kiedy jednak spytał się kto z nas poświęca przynajmniej cztery godziny tygodniowo na działalność społeczną tych rąk w górze było już bardzo niewiele.

Tegoroczna demonstracja była mniejsza liczebnie i mniej kolorowa. Delegacje z innych krajów bawiły się jednak świetnie, śpiewały, tańczyły a nawet biegały. Wszystko to w rytmie muzyki lub przynajmniej z pomysłem na "rozruszanie" ludzi. Na tym tle Polska delegacja wypadła żałośnie, nie było ani zabawy ani pomysłu na demonstrację. W skład polskiej demonstracji weszli przedstawiciele Pracowniczej Demokracji, bezrobotnych z Ełku i Miastka, grupy artystycznej "Makata", Nowej Lewicy, Federacji Młodych Unii Pracy oraz początkowo Czerwonego Kolektywu. Świadomie nie wzięli w niej udziału działacze "Nowego Robotnika", nie potrafię natomiast powiedzieć co działo się z członkami Amnesty International. Ton demonstracji nadawali liderzy Pracowniczej Demokracji, którzy zachowywali się tak, jak gdyby przewodzili kolejnej warszawskiej manifestacji inicjatywy "Stop Wojnie". Wznosili te same hasła i okrzyki np. "Miller, Kwaśniewski dwa Busha pieski", zupełnie nie mogąc porwać grupy. Nastrój przygnębienia wzmacniały wykrzykiwane przez bezrobotnych formułki- "Polacy chcą pracy", "Polacy nie żebracy". Dwóch z bezrobotnych miało na sobie krawaty Samoobrony a większa część polskie flagi. Nie wiedzieć w jakim celu skandowano hasła, które dla obserwatorów były zupełnie nie zrozumiałe np. dotyczące Ożarowa. Pod pewnymi względami taki obraz polskiej demonstracji można zrozumieć. Polacy nie są tak wesołym i spontanicznym narodem jak Hiszpanie, Włosi czy Grecy. Nasza sytuacja społeczno-gospodarcza jest znacznie gorsza niż krajach Zachodniej Europy. Sądzę jednak, że na okoliczność polskiego bloku możnaby przygotować jakiś nowy program artystyczny, spróbować także trochę się pobawić. Ja czułem się na tyle znudzony, że w połowie demonstracji zacząłem obserwować co dzieję się w innych miejscach manifestacji. Z żalem wspominałem też Florencję, kiedy to jako członek FMUP szedłem z European Community Organisation Of Socialist Youth (ECOSY). Wtedy to na przedzie pochodu, zorganizowanego przez Sinistra Giovanile, jechał samochód z czterema wielkimi kolumnami. Wszyscy śpiewali i tańczyli w rytmie "Bella Ciao", "Bandera Rossy" oraz muzyki Ska-P, System Of A Down czy Rage Against The Maschine. Każdy mógł także skosztować cygara lub jointa.

Generalnie paryskie EFS trzeba uznać za imprezę udaną, szczególnie dla tych, którzy mogli przy okazji pozwiedzać Paryż. Niemniej wygląda na to, że formuła forum zmierza w złą stronę, być możne już wkrótce wymknie się ono spod kontroli. Jako, że w przyszłym roku EFS odbędzie się w Londynie, gdzie zarówno Partia Pracy jak i jej młodzieżówka są totalnie liberalne, problem może tylko się powiększyć.

Kamil Lirski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


21 września:

1909 - Urodził się Kwame Nkrumah, polityk ghański, działacz ruchu panafrykańskiego w Europie i USA. Jeden z inicjatorów utworzenia OJA. 1957-60 premier, 1960-66 prezydent Ghany. Realizował koncepcję tzw. socjalizmu afrykańskiego. Obalony przez wojskowych.

1928 - Czterodniowy strajk 10 tysięcy włókniarzy łódzkich przeciwko nowemu regulaminowi pracy; zakończony zwycięstwem.

1976 - USA: Orlando Letelier, minister w rządzie Salvadora Allende, został zabity w Waszyngtonie przez bombę podłożoną przez tajnych agentów Pinocheta.

1997 - W wyborach parlamentarnych w Polsce zwyciężyła AWS - 33,8% (201 mandatów), przed SLD - 27,1% (164), UW - 13,4% (60), PSL - 7,3% (27) i ROP - 5,6% (6). UP, zdobywając 4,74 %, nie weszła do sejmu.

2009 - Obalony i wypędzony z Hondurasu były prezydent Manuel Zelaya potajemnie wrócił do stolicy kraju Tegucigalpy, gdzie schronił się w ambasadzie Brazylii.


?
Lewica.pl na Facebooku