Markowski: Nieznana wojna

[2005-05-23 08:06:39]

Obchody 60. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej skupiają się na jej militarnym aspekcie - zwycięstwie nad armią Hitlera. W Polsce dochodzi do tego wątek wprowadzenia moskiewskiej dominacji nad Wisłą. Ale to tylko część prawdy...

8 maja w mieście Setif, jak i w innych miastach francuskiej wówczas Algierii, świętowano zwycięstwo sprzymierzonych nad Niemcami. Pochód szedł aleją Clemenceau, niesiono flagi o barwach narodowych i transparenty z hasłami niepodległościowymi. Policjant chciał odebrać jeden z transparentów, a gdy napotkał opór, zastrzelił Algierczyka. Policja zaczęła strzelać do tłumu, podobnie jak do pokojowych manifestacji w miastach Gelma i Cherrata. Było wielu zabitych i rannych. W odwecie rozwścieczeni demonstranci dokonali pogromu ludności europejskiej w tych miastach, zabijając 88 osób. Wkrótce rozruchy objęły kilkanaście kolejnych miast. Francuska Legia Cudzoziemska rozpoczęła pacyfikację, francuskie lotnictwo zbombardowało ponad 40 wiosek, okręty ostrzeliwały nadmorskie miejscowości. Według oficjalnych danych zginęło 1200 Algierczyków, według nieoficjalnych – kilkanaście razy więcej. Algieria nie miała powodów do radości...
Zrywając z europocentrycznym patrzeniem na II wojnę światową odkryjemy jej inną interpretację – była ona też kolejnym konfliktem o podział świata. Wbrew szczytnym hasłom głoszonym w Karcie Atlantyckiej, imperia kolonialne nie miały zamiaru przyznawać komukolwiek niepodległości. Te żądania „zachodnie demokracje” popierały tylko wobec społeczeństw za żelazną kurtyną, ale już nie w swoich koloniach. I na tym polu nie różniły się od stalinowskiego imperium.

Przymusowa współpraca

Stalin jak tylko mógł oszukiwał zachodnich sojuszników – taka wizja polityki Kremla dominuje we współczesnej publicystyce polskiej. Problem w tym, że jego sojusznicy postępowali podobnie. I Stalin, i alianci obawiali się, że sojusznik z konieczności zawrze separatystyczny pokój z Niemcami. We wzajemnych stosunkach okazywali się jednak tak samo pozbawieni sentymentów wobec praw mniejszych narodów.
Jesienią 1944 r. Churchill próbował negocjować w Moskwie sfery wpływów na Bałkanach. Wspominał w swych pamiętnikach, że napisał na kartce papieru i podsunął Stalinowi nietypową propozycję: „Rumunia – 90 proc. wpływów Rosji, inni – 10 proc. Grecja: Wielka Brytania (w porozumieniu z USA) 90 proc., Rosja 10 proc. Jugosławia: po 50 proc. Węgry: po 50 proc.”
„Potem zapadła chwila długiego milczenia. Papier leżał na środku stołu ze zgodą Stalina. Powiedziałem w końcu: - Czy nie uważacie, że w sposób zbyt cyniczny zdecydowaliśmy o losie milionów ludzi? Spalmy ten papier.
Nie, zachowajcie go – odparł Stalin”.
Jałta oznaczała już tylko potwierdzenie sfer wpływów – o przynależności do sfery wpływów decydowało to, czyje wojska znajdowały się na danym terenie.
Współpraca Stalina z aliantami wyglądała jak sojusz dwóch oszustów, z których każdy wie, że może zostać oszukany, ale są skazani na współpracę. Stalin nie skąpił jednak dowodów lojalności Zachodowi. W 1943 r. rozwiązał Międzynarodówkę Komunistyczną, postrzeganą jako rozsadnik rewolucji, a w styczniu 1944 r. „Międzynarodówka” przestała być hymnem ZSRR. Gra szła o zwycięstwo w wojnie i podział sfer wpływów, a nie o jakąś rewolucję.

I Stalin, i alianci bali się bowiem tego samego - powtórki z końca I wojny światowej, gdy wskutek upadku wielu aparatów państwowych Europą wstrząsnęła fala rewolucyjna. Stalin obawiał się, że mogłaby ona zachwiać jego władzą, wymknąć się spod kontroli. Podobne były obawy aliantów zachodnich, tym bardziej, że wojna naruszyła same podstawy państwa burżuazyjnego, a aparat państwowy i burżuazja w znacznej mierze były skompromitowane współpracą z faszystowskimi okupantami.

Byle pod kontrolą...

Widmo rewolucji nie było bezpodstawną iluzją, o czym świadczyły wydarzenia w wielu krajach Europy.
Od 1922 r. Włosi żyli pod dyktatura faszystowską, która jednak nie potrafiła – w przeciwieństwie do hitlerowskich Niemiec – zdławić tamtejszego ruchu robotniczego. Sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli już latem 1943 r., gdy alianci lądowali na Sycylii. Kilka miesięcy wcześniej, w marcu tego roku 300 tys. włoskich robotników zastrajkowało i mimo że Mussolini wysłał przeciwko nim czołgi wywalczyli oni podwyżkę płac. 24 lipca Wielka Rada Faszystowska dymisjonuje... Mussoliniego i nowym szefem rządu wybiera marszałka Badoglio, uczestnika m.in. agresji na Abisynię. To Badoglio ma doprowadzić do pokoju z aliantami, w oczach których ma być gwarantem „demokratyzacji”. Historia to jednak nie tylko pałacowe przewroty. 25 lipca lud wychodzi na ulice Rzymu niszcząc znienawidzone symbole faszystowskie. W całym kraju panuje nastrój rewolucyjnej gorączki. Rząd Badoglio wydaje rozkaz zdecydowanego postępowania z tymi, którzy „zakłócają porządek publiczny”, zgadzając się na otwieranie ognia bez ostrzeżenia. 17, 18 i 19 sierpnia strajk generalny obejmuje Bolonie, Turyn i Mediolan. Żądania są proste: zakończyć wojnę, uwolnić więźniów politycznych i zalegalizować komisje robotnicze w zakładach. W ciągu półtora miesiąca w wyniku represji rządu Badoglio giną 93 osoby, a zatrzymano 35.000! 8 września Badoglio zapowiada w końcu zawieszenie broni z aliantami i... ucieka do Brindisi, zajętego przez Anglików. Do gry wchodzą wtedy Niemcy, bez większych przeszkód okupując Włochy i tworząc marionetkową Republikę Salo. Nie słabnie jednak fala strajkowa (w marcu 1944 r. strajkuje 1,2 mln robotników), a ruch partyzancki gromadzi już ok. 200 tys. osób.
Na czele tej fali ruchów masowych staje partia komunistyczna. Partia, którą dyktatura odcięła od instrukcji Moskwy, której wielu działaczy stwierdziło, że nadszedł czas rewolucji. Z pomocą aliantom w powstrzymaniu tego ruchu przyszedł... Stalin. W marcu 1944 r. we Włoszech pojawia się Palmiro Togliatti, szef Włoskiej Partii Komunistycznej, który przebywał na emigracji w Moskwie. – Partia komunistyczna poprze rząd zdolny organizować wojenny wysiłek i w którym jest miejsce dla wszystkich, którzy chcą walczyć o wolność Włoch – zapowiada Togliatti i zostaje wiceprzewodniczącym rządu jedności narodowej, na czele którego staje... Badoglio. 13 listopada 1944 r. brytyjski generał Alexander żąda podporządkowania się sił partyzantki dowództwu aliantów i wydania po wyzwoleniu broni.
25 kwietnia 1945 r. w północnych Włoszech wybucha antyniemieckie powstanie, a Komitet Wyzwolenia Północnych Włoch oddaje kontrolę na tym terenie aliantom. Dopiero pod koniec 1945 r. przekazują oni władzę rządowi Włoch. Robotnicy wrócili do fabryk...

Kto rządzi?

Podobnie wyglądają wydarzenia we Francji i Belgii. Gdy alianci lądują w Normandii i na południu Francji masowa partyzantka, na której czele stoją komuniści, wyzwala jedna trzecią departamentów, z których wycofują się Niemcy. Natychmiast pojawia się tam sieć komitetów wyzwolenia narodowego, spontanicznie wybrana przez społeczeństwo, którą koordynuje Krajowa Rada Ruchu Oporu. Co więcej dysponuje ona siłami zbrojnymi – milicjami patriotycznymi, silniejszymi od przybywających z zagranicy i złożonych głównie z żołnierzy kolonialnych wojsk gen. De Gaulle’a. Komitety robotnicze przejmują władzę w wielu zakładach opuszczonych przez przedsiębiorców. Przez pewien czas na terenie niemal połowy Francji istnieje sytuacja dwuwładzy – komitety wyzwolenia obok organów władzy generała de Gaulle’a, opierającego się głównie na poparciu starego, vichystowskiego aparatu (m.in. policji wcześniej kolaborującej z okupantem), aliantów zachodnich i... Stalina. We Francji „uspokojeniem” zradykalizowanej partii komunistycznej zajął się Maurice Thorez, który wojnę przeżył na emigracji w Moskwie. W opublikowanych w 1996 r. dokumentach jest zapis jego rozmowy ze Stalinem 19 listopada 1944 r., której najważniejszymi punktami była konieczność rozwiązania milicji oraz paradoksalne stwierdzenie, że „sytuacja we Francji zmieniła się, ale komuniści nie biorą tego pod uwagę”. Na komunistycznym wiecu w Paryżu w styczniu 1945 r. Thorez przedstawił zadania już „uspokojonej” partii: „Chcemy wygrać wojnę, toteż opowiadamy się za porozumieniem z wszystkim dobrymi Francuzami, robotnikami, urzędnikami, pracodawcami, intelektualistami, chłopami”.
Ostrzej było w Belgii, gdzie rząd musiał wezwać na pomoc wojska brytyjskie w obawie przed manifestacjami społecznymi sprzeciwiającymi się m.in. rozbrajaniu belgijskich jednostek powstańczych.
Najbardziej dramatycznym przejawem tej rewolucyjnej tendencji były wydarzenia w Grecji. Na czele ruchu oporu stała tam wierna Stalinowi partia komunistyczna (wsławiona m.in. krwawymi represjami wobec trockistów), wokół której uformowano Front Wyzwolenia Narodowego EAM. Wiosną 1944 r. Brytyjczycy internowali w Egipcie 20 tys. greckich żołnierzy, którzy żądali od emigracyjnego rządu Grecji porozumienia z lewicą. To był dopiero przedsmak późniejszego dramatu. Zgodnie z zaleceniami Stalina EAM zdecydowała się podporządkować swe siły zbrojne Brytyjczykom, którzy wylądowali w Atenach 12 października 1944 r., trzy dni po opuszczeniu miasta przez Niemców. 7 listopada 1944 r. Churchill wyznał: „Moim zdaniem biorąc pod uwagę cenę, jaką zapłaciliśmy Rosji za wolną rękę w Grecji, nie możemy się wahać przed używaniem wojsk brytyjskich dla poparcia Jeorjosa Papandreou (prawicowy polityk, szef probrytyjskiego rządu – przyp. jc). Spodziewam się starcia z EAM...” I wkrótce te słowa się sprawdziły. 3 grudnia podczas manifestacji w Atenach, brytyjskie dowództwo wprowadziło stan wojenny. Brytyjczycy zabili 21 manifestantów w Atenach i Pireusie. Churchill rozkazał: „Nie wahajcie się działać jakbyście byli w podbitym mieście”. EAM ustąpił – zgodził się na rozpuszczenie partyzantki i nieobecność w rządzie, co i tak nie uchroniło lewicy przed represjami i wybuchem krwawej dwuletniej wojny domowej. Paradoksalnie w tym samym czasie, gdy Zachód zostawiał w Jałcie Polskę Stalinowi, ten oddał im Grecję.
Stalin i alianci pomylili się tylko w jednym przypadku – Jugosławii. Stojący na czele ruchu oporu Josif Broz Tito korzystając z masowego poparcia ludowego i skompromitowania współpracą z Niemcami sił burżuazyjnych, doprowadził do wyzwolenia kraju i rozpoczęcia w nim przemian społecznych, trzymając na dystans Stalina i aliantów.

Pod bombami

Strategicznym punktem były jednak Niemcy. Masowy, niemiecki ruch robotniczy miał przetracony kręgosłup w wyniku hitlerowskich represji, ale nikt nie wiedział, co stanie się w przypadku upadku Hitlera. Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że nie było większych szans na powtórkę z Rewolucji Niemieckiej 1918 r., niemniej alianci woleli się ubezpieczyć. Po prostu zmietli z powierzchni ziemi dziesiątki niemieckich miast w wyniku nalotów dywanowych. Ginęli przede wszystkim niemieccy cywile. Chodziło o zniszczenie niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, wymierzenie kary w imię odpowiedzialności zbiorowej, a może o strach przed rewolucyjnym chaosem, jaki może zapanować w miastach po upadku fuehrera? Wydaje się, że wszystko po trochu.

Podobne naloty zmiotły z powierzchni ziemi miasta Japonii. 6 i 9 sierpnia amerykańskie bomby atomowe zniszczyły Hiroszimę i Nagasaki. Wiadomo już było, że Japonia przegrała wojnę, ale ataki atomowe były przede wszystkim ostrzeżeniem wobec Moskwy. Setki tysięcy japońskich cywilów zginęło w wyniku nalotów, a Amerykanie pozostawili u władzy cesarza Hirohito, odpowiedzialnego za wywołanie wojny.

Burza na Wschodzie

Europa była spacyfikowana. Zwycięzcy zdecydowali o losie wielu państw, rozbrojono niepożądane ruchy społeczne. Za to zagotowało się w Azji.
W przeddzień wojny w tej części świata formalnie niepodległe były tylko Chiny, Japonia i Tajlandia. Resztą regionu podzielili między siebie Amerykanie, Brytyjczycy, Holendrzy i Francuzi. Trudno się dziwić, że większość mieszkańców tych obszarów patrzyła na Japończyków jak na wyzwolicieli – do czasu, gdy okazało się, że kolonizator japoński nie jest lepszy od europejskiego. Dokonał się jednak ogromny skok świadomości narodowej, zwłaszcza gdy Japończycy w obliczy klęski zaczęli „przyznawać” niepodległość europejskim koloniom (Birma, Filipiny, Wietnam, Indonezja...).
Wojska alianckie wracające do „swoich” kolonii napotkały już zupełnie odmienioną sytuację.
Na Malajach Brytyjczycy musieli walczyć z silną partyzantką komunistyczną, wcześniej zaangażowaną w walki z Japończykami, zakorzenioną głównie wśród ludności chińskiej. Wojska brytyjskie pełniły wtedy rolę straży pożarnej imperiów kolonialnych. Umożliwiają powrót do władzy Francuzów w Wietnamie oraz Holendrów w Indonezji (choć za cenę dużych strat m.in. podczas walk w Surabai z powstańcami indonezyjskimi). Sami Brytyjczycy jednak dość szybko godzą się na niepodległość Birmy, a przede wszystkim Indii, gdzie koniec „rozejmu” z czasów wojny ponownie ożywił ruch wyzwoleńczy. Zmienia się bowiem sam kształt polityki kolonialnej – mocarstwa godzą się na formalną niepodległość kolonii, choć i tak utrzymują nad nimi kontrolę za pomocą umów wojskowych czy gospodarczych. Klasycznym przykładem takiej polityki są posunięcia Amerykanów na Filipinach, którzy przyznali niepodległość temu państwu dopiero po spacyfikowaniu lewicy i zagwarantowaniu sobie w specjalnych umowach dominacji wojskowo-gospodarczej.
Mniej elastyczni okazali się Holendrzy i Francuzi. Oddziały holenderskie w 1945 r. rozpoczęły wieloletnią wojnę z siłami indonezyjskimi, które w końcu wywalczyły całkowitą niepodległość Indonezji.
W sierpniu 1945 r. komunistyczny ruch Viet Minh przejął kontrolę nad Wietnamem. Komuniści wysuwali niezbyt radykalne hasła, co nie przeszkodziło Francuzom usunąć ich, dzięki brytyjskiej pomocy wojskowej, z południowej częścią kraju. Gdy w listopadzie 1946 r. francuska flota zbombardowała port Hajfgong w północnym Wietnamie będącym pod kontrolą Viet Minhu, wojna wietnamska zaczęła się na dobre.
Nietypowo rozwinęła się sytuacja w Korei, gdzie Rosjanie i Amerykanie podzielili się sferami wpływów. Roosevelt wspominał, że podczas konferencji w Teheranie „marszałek Stalin zaakceptował ideę, że Koreańczycy nie są obecnie zdolni do niezależności i powinni na 40 lat znaleźć się pod opieką mocarstw”. Rosjanie oparli się na komunistycznych partyzantach na północy kraju, natomiast na południu, gdzie również komuniści byli najbardziej liczącą się siła antyjapońską, Amerykanie zobowiązali do utrzymania ładu... armię japońską, a potem przyznali władze skrajnie prawicowemu dyktatorowi Singmanowi Rhee („Nie mieliśmy innego wyboru” – przyznał później amerykański prezydent Harry Truman).
Ale najważniejszy był los Chin, gdzie ścierały się dwie siły – nacjonaliści Chiang Kai-sheka i komuniści Mao Zedonga. Jeszcze przed wybuchem wojny Stalin naciskał na współpracę obu obozów, ale obie strony szykowały się do ostatecznego starcia. Stany Zjednoczone już w 1945 r. pomogły nacjonalistom wyposażyć 67 dywizji oraz przetransportować milion żołnierzy na północ kraju. Z kolei wojska radzieckie zwlekały z wycofaniem z uprzemysłowionej Mandżurii, umożliwiając umocnienie się tam komunistów. Decydujące były jednak reformy społeczne, w tym rolna, zapoczątkowane przez komunistów, które zyskały im masowe poparcie społeczne.

Nie tylko pamięć

II wojna światowa była konfliktem w którym nie chodziło tylko o walkę z faszyzmem. To była także konflikt o podział sfer wpływów w świecie, o wyzwolenie narodowe i społeczne. We wszystkich państwach dokonał się zwrot na lewo – żądania reform społecznych były wszechobecne. Do głosu doszły społeczeństwa znajdujące się pod kolonialnym butem. Dla Europy Wschodniej koniec wojny oznaczał początek dominacji radzieckiej, ale też gwałtownego rozwoju, który umożliwiły dokonane reformy.
W marcu 1946 r. Churchill wygłosił swoje słynne przemówienie o żelaznej kurtynie, która przedzieliła Europę, ale też świat. Naprzeciw siebie stanęły teraz dwa bloki, na równi tłumiące społeczne i narodowe ruchy w podporządkowanych sobie terytoriach.

Jak Amerykanie bronili demokracji na Filipinach...

W pierwszej połowie 1942 r. Japończycy wyparli Amerykanów z Filipin, które znajdowały się od końca XIX wieku pod władzą Waszyngtonu. 14 października 1943 r. proklamowali oni niepodległość Filipin, co nie powstrzymało rozwoju antyjapońskiego ruchu oporu, znanego jako Hukbalahap (Ludowa Armia Antyjapońska), w którym dominującą rolę odgrywali komuniści. Po zajęciu Filipin przez Amerykanów w 1945 r. partia komunistyczna podjęła legalną działalność, a Hukbalaph rozwiązała się, choć jej partyzanci nie złożyli broni. Amerykanie nie uznali jednak partyzantów za sojuszników, aresztując ich przywódców i opierając swą władzę na przedstawicielach przedwojennej elity, w większości skompromitowanej współpracą z Japończykami. Naciski, niedemokratyczna ordynacja wyborcza, a także przypadki fałszowania wyników wyborów sprawiły, że 23 kwietnia 1946 r. prezydentem Filipin został proamerykański Manuel Roxas, były członek marionetkowego rządu projapońskiego. Uspokojeni Amerykanie zgodzili się na proklamowanie 4 lipca 1946 r. niepodległości kraju, ale liczne umowy sprawiały, że niepodległość była iluzoryczna: na 28 lat związano walutę filipińską z dolarem, gwarantowano obywatelom USA takie same możliwości korzystania z bogactw naturalnych Filipin, jak samym Filipińczykom, przyznano Stanom Zjednoczonym na 99 lat prawo do posiadania de facto eksterytorialnych 16 baz wojskowych, związano specjalnym porozumieniem armię filipińską z amerykańską (Amerykanie mieli być jedynymi dostawcami broni armii filipińskiej, do której przydzielono amerykańskich doradców). W sierpniu 1948 r. nastąpiła delegalizacja ugrupowań lewicowych, co wywołało falę wystąpień chłopskich. Na czele zbrojnego powstania stanęły ponownie oddziały Hukbalahap, od 1950 r. występujące pod nazwą Huk (Armia Narodowowyzwoleńcza). Amerykanie zwiększyli pomoc wojskową dla Filipin, ale powstanie udało się stłumić dopiero po upływie czterech lat.

Konrad Markowski


Artykuł pochodzi z miesięcznika "Nowy Robotnik"

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku