W piątek 22 lipca, o 10.00 rano, policja zastrzeliła pięcioma kulami z zimną krwią Brazylijczyka Jeana-Charlesa de Menezesa. Jedynym przestępstwem tego młodego robotnika, za które dokonano na nim egzekucji, było to, że był w złym miejscu o złej porze i być może (ponieważ zawsze można mieć wątpliwości co do oficjalnej wersji) uciekał przed grupą policjantów, która pomyliła go z kimś innym. Nie stało się to w faveli w Rio de Janeiro, a wymachujący bronią oficerowie policji nie byli członkami "szwadronów śmierci", którym władze Brazylii i innych krajów Trzeciego Świata dają wolną rękę do "wysprzątania" "elementów antyspołecznych" (drobnych przestępców czy przeciwników politycznych). Stało się to w Londynie, stolicy "najbardziej demokratycznego państwa świata", a policjantami byli "boobies", znani na całym świecie ze swego dobrego usposobienia, działający według rozkazów najbardziej prestiżowej światowej agencji policyjnej - Scotland Yardu.
Nie trzeba dodawać, że ta zbrodnia sprowokowała emocję wśród rzeczników klasy rządzącej; Financial Times napisał o „potencjalnie groźnym zwrocie” dokonanym przez siły policyjne. Oczywiście szef londyńskiej policji sir Ian Blair, stwierdził, że żałuje, że miał miejsce ten „błąd” i przekazał kondolencje rodzinie ofiary. Rozpoczęto dochodzenie celem „poznania prawdy”. Jest nawet możliwe, że jeden czy dwóch policjantów zostanie ukaranych za to, że nie potrafili rozróżnić brazylijskiego katolika od pakistańskiego muzułmanina. Tymi naprawdę odpowiedzialnymi za zbrodnie nie są jednak ci którzy strzelali. Zabili młodego Jeana-Charlesa ponieważ otrzymali rozkazy aby „strzelać tak by zabić”.
Nie brakuje wyjaśnień prezentowanych w charakterystycznym dla brytyjskiej klasy rządzącej tonie subtelnej hipokryzji. Według Iana Blaira: „Nie dzieje się nic nieuzasadnionego czy niekontrolowanego. Nie ma żadnej polityki „strzelać żeby zabić” i nie ma polityki ochrony takich działań”.(1) Jego poprzednik, John Stiwens, który już nie musi trzymać języka za zębami, kilka miesięcy temu stwierdził bardziej brutalnie: „Jest tylko jedna metoda żeby zabić terrorystę-samobójcę, zdeterminowanego, żeby wypełnić swoją misję. Zniszczyć jego mózg natychmiast, całkowicie. Oznacza to strzał w głowę, który go natychmiast zabije.”(2) Nie tylko policja przyjeła ten język. Lewicowy burmistrz Londynu Ken Livingstone uspawiedliwiał strzelaninę w następujacy sposób: „Jeśli mamy do czynienia z kimś kto może być jest terrorystą-samobójcą, tak długo jak pozostaje przytomny może on sposowodować wybuch. Dlatego w tej sytuacji potrzebna jest polityka „strzelać aby zabić”.(3)
Argument o „terrorystach-samobójcach zdeterminowanych do wykonania swojej misji” to jednak tylko kłamliwy pretekst. Kiedy brytyjscy żołnierze strzelali do niewinnych obywateli irlandzkich, ponieważ myśleli, że są terrorystami robili tak nie dlatego, że IRA dokonowyła prawdziwych samobójczych zamachów (samobójstwo jest zakazane przez Kościół katolicki). W rzeczywistości kapitalistyczne państwo, zarówno brytyjskie, jak i inne „demokratyczne” kraje zawsze używały ataków terrorystycznych, jak te z 7 i 21 lipca w Londynie jako argument na rzecz wzmocnienia apartu represji, aby móc zastosować metody które uważa się za zarezerwowane dla „totalitarnych” reżimów, tak aby przyzwyczaić do nich ludzi. To właśnie stało się w USA po 11 września albo po atakach bombowych we Francji dokonanych przez algierskich islamistów z GAM. Według propagandy klasy rządzącej musisz wybierać: albo akceptujesz coraz bardziej ścisłą obecność policji wszędzie i w każdym momencie albo „grasz z terrorystami”. W Wielkiej Brytanii dzisiaj ta obecność policji osiągneła nowe szczyty: mają już nie tylko prawo, ale i rozkaz aby zabić każdego, kto wygląda na „podejrzanego”, albo kogoś kto nie posłucha ich nawoływań. To wszystko dzieje się w kraju który w którym stworzono prawo Habeas Corpus w 1679 roku, które zakazywało samowolnego aresztowania. Tradycyjnie w Wielkiej Brytanii, jak i we wszystkich „demokratycznych” państwach nie możesz zostać uwięziony bez postawienia zarzutów na więcej niż 24 godziny. W Wielkiej Brytanii dzisiaj są już jednak ludzie uwięzieni w Belmarsh (niedaleko Londynu), którzy przetrzymywani są tam bez procesu.(4) Teraz można ich także zastrzelić na ulicy.
Obecnie oficjalnym celem są „terroryści-samobójcy”. Byłoby jednak okropnym błędem myśleć, że klasa rządząca na tym poprzestanie. Historia pokazywała już wielokrotnie, że kiedy tylko kapitaliści czują się zagrożeni nie zawahają się zamieść tych „demokratycznych zasad” pod dywan. W przeszłości te zasady były bronią przeciwko arbitralnym rządom i dominacji arystokracji. Kiedy już zdobyli niepodzielną władzę nad społeczeństwem, utrzymali je jako ornamenty aby oszukiwać masy, żeby przyjmowały swoje podporządkowanie. W XIX wieku wrzechpotężna burżuazja brytyjska mogła pozwolić sobie na luksus zaoferowania azylu politycznym uchodźcom z pokonanych rewolucji na całym kontynencie, takich jak francuzcy robotnicy uciekający po klęsce Komuny Paryskiej w 1871 roku. Burżuazja nie boi się „islamskiego terroryzmu”. Głównymi ofiarami kryminalnego terroru są robotnicy jeżdzący metrem do pracy albo pracownicy biurowi w World Trade Center. Dzięki perfekcyjnie zaprojektowanemu horrorowi „terroryzm” stanowi doskonały pretekst dla całej grupy państw, które usprawiedliwiają w ten sposób swoje imperialistyczne przygody w Iraku i Afganistanie.
Jedyna siła, która może przestraszyć burżuazję to klasa robotnicza. Obecnie zmagania robotników są jeszcze dalekie od natychmiastowego niebezpieczeństwa dla burżuazyjnego porzadku, ale klasa rządząca wie dobrze o nieubłaganym kryzysie swojego systemu i że każdy coraz brutalniejszy atak jakiego dokonują na robotnikach może doprawidzić tylko do coraz większego oporu do momentu kiedy zagrożą pozycji swoich wyzyskiwaczy. Kiedy to się stanie to nie „terroryści” zostaną zastrzeleni jak psy, ale najbardziej bojowe elementy robotnicze i rewolucyjne (którzy zostaną przy okazji określeni jako „terroryści”)(5) i komuniści. Wtedy nie będzie żadnego Habeas Corpus.
Nie są to bezpodstawne spekulacje albo przepowiednie ze szklanej kuli. Tak właśnie zachowuje się burżuazja kiedykolwiek jej interesy są zagrożone. Działania do tej pory zarezerwowane dla Trzeciego Świata albo społeczeństw kolonialnych ze strony wszystkich „demokratycznych” krajów są teraz stosowane dla proletariatu do czasu aż nie zbuntuje się on przeciw eksplatacji. W 1919 roku za rządów Partii Socjaldemokratycznej, czyli partii Gerharda Schroedera, partnera Partii Pracy Tony`iego Blaira tysiące robotników zostało zmasakrowanych za to, że się zbuntowali przeciw burżuazyjnemu porządkowi po rewolucji 1917 roku w Rosji. Rewolucjoniści tacy jak Róża Luksemburg i Karol Liebknecht zostali zamordowani przez żołnierzy którzy zatrzymali ich pod pretekstem próby ucieczki. Obrzydliwy zamach w Stockwell powinien zostać nie tylko potępiony. Wszystkie liberalne grupy, które mówią o „niszczeniu demokratycznych wolności” są w stanie zrobić tylko tyle. Przede wszystkim powinna to być lekcja dla robotników w Wielkiej Brytanii i wszędzie na świecie aby zrozumieli jakie są prawdziwe metody ich wroga klasowego, klasy kapitalistycznej. Burżuazja przygotowuje dzisiaj „szwadrony śmierci”, którym robotnicy bedą musieli jutro stawić czoła.
ICC, 25 lipca 2005
1.guardian.co.uk, 24 lipiec
2.News of the World, niedziela, 6 marca 2005, strona 13, „Zapomnijcie o prawach człowieka. Wykopać fanatyków, sir John Stevens, były Metropolitalny Komisarz Policji
3.news24.com, 22 lipca
4.Dzięki takim specjalnym „prawom” jakie przez lata stosowano w Irlandii Północnej
5.We Francji podczas dużych strajków na jesieni 1995 roku, kiedy minster spraw wewnętrznych Charles Pasqua porówał strajkujących robotników do terrorystów, którzy wysadzili kilka miesięcy wcześniej bombę w metrze w Paryżu zabijając osiem osób.
Tłumaczenie: Szymon Martys
Tekst ukazał się na stronie Międzynarodowego Nurtu Komunistycznego