Machalica: Szkolna komuna
[2005-09-03 09:33:08]
Gdy w 1917 roku w Rosji wybuchła rewolucja, ogarnęła ona wszystkie niemal dziedziny życia społecznego. Również tradycyjna szkoła - wedle koncepcji marksistowskich narzędzie ucisku klasowego - nie została ominięta przez rewolucyjną falę. Zmiany były dosłownie rewolucyjne. Zniesiono wszelkie kary, a uczniowie uzyskali pełną podmiotowość. Podobny los czekał również wszystkie prace domowe. Zrezygnowano z systemu lekcyjnego oraz podziału uczniów na poszczególne klasy. Egzaminy były tylko wspomnieniem dawnej przeszłości. Szkoły stały się wolnymi komunami zarządzanymi, na równi przez uczniów, jak i nauczycieli. Oczywiście w ślad za tymi zmianami poszły konkretne decyzje administracyjne, wprowadzające w myśl koncepcji rozdziału kościoła od państwa w pełni świecką, jednolitą i w całości podporządkowaną państwu szkołę. O tak oczywistej zdobyczy, jak wprowadzenie koedukacji nie trzeba chyba nawet wspominać. Przed kilkoma laty byliśmy świadkami reformy oświaty przeprowadzonej przez prawicowy rząd Jerzego Buzka. Jakie było generalne hasło tej reformy? Przywrócić związek pomiędzy szkołą a życiem. Oczywiście, hasło było jak najbardziej słuszne (gorzej z realizacją), warto jednak podkreślić, że zostało ono już podniesione przed ponad osiemdziesięciu laty w okresie rewolucji rosyjskiej. Szkoła miała zostać wówczas w pełni związana z życiem, a konkretnie z tą jego kategorią, która dla lewicy zawsze pozostawała podstawowym elementem życia społecznego, a mianowicie z pracą. Bolszewicy wznieśli hasło jednolitej szkoły pracy. Koncepcja ta nie była nowa, rację bytu zdobywała sobie przez całą drugą połowę XIX wieku. Stała się ona powszechnie znana za sprawą niemieckiego pedagoga Georga Kerschensteinera, który przeprowadził reformę szkół ludowych na terenie Monachium, zgodnie z własną koncepcją szkoły pracy, jaką przedstawił w głośnej rozprawie pt. „Pojęcie szkoły pracy”. Koncepcja ta z pewnością była znana komunistycznym reformatorom, którzy dokonali jej znaczącej modernizacji. O ile szkoła pracy według Kerschensteinera była szkołą rzemieślniczą, komuniści zapragnęli stworzyć szkołę pracy na miarę państwa przemysłowego, jakim miało być oczywiście państwo komunistyczne. W przypadku zacofanej Rosji, mowa była tutaj o państwie przemysłowym, jakie dopiero miało powstać, jednak, jak stwierdził jeden z największych radzieckich pedagogów, Paweł Błoński: „my pedagogowie dnia dzisiejszego, jesteśmy tylko prekursorami pedagogów przyszłości”. Szkoła pracy nie miała być po prostu szkołą zawodową. Takie odczytanie byłoby błędem, jakiego się wystrzegano. Już Marks pisał, iż przyszła szkoła powinna mieć charakter politechniczny, czyli przekazywać uczniowi wiedzę a na temat wszystkich najważniejszych gałęzi produkcji. Wybór zawodu powinien być dokonany po wielu latach solidnej edukacji politechnicznej. Szkoła ta miałaby również charakter ogólnokształcący, czyli powinna przekazywać uczniowi szeroki zakres wiedzy z dziedziny humanistyki, związanej jednak ściśle z życiem społecznym. Sama teoria szkoły pracy w wersji komunistycznej została najpełniej przedstawiona przez cytowanego już powyżej Pawła Błońskiego. Poglądy swoje przedstawił on w dziele pod tytułem „Szkoła pracy”. Już dzięki pierwszym zdaniom możemy zrozumieć, co Błoński rozumie pod tym terminem. Szkoła pracy – to „szkoła wychowania przez pracę”. Nie będziemy w tym miejscu zajmować się dokładnym opisem jej funkcjonowania wedle jego koncepcji. Zostaną natomiast przytoczone te poglądy, które wywarły wielki wpływ na kształt radzieckiej szkoły doby rewolucji i wczesnego okresu porewolucyjnego, szkoły jakże innej od tej, jaką znamy, jakże odmiennej od stereotypowej szkoły „komunistycznej”. Błoński w swojej pracy podejmuje rozrachunek z tzw. „przesądami szkoły tradycyjnej”, dobrze nam znanymi ze szkoły zarówno Polski Ludowej, jak i okresu III RP. Na pierwszy ogień krytyki idzie samo pojęcie „lekcji” trwającej zawsze ni mniej ni więcej, tylko 45 minut. „Dlaczego – pyta się Błoński - lekcja matematyki powinna trwać tyle samo co lekcja gramatyki? (…) Czyż nie mogą mieć miejsca zajęcia szkolne trwające 30-20 minut lud 1 godz. i 10 minut? Czyż czas trwania zajęć nie powinien być określany zainteresowaniami i tematem lekcji, a nie wskazówką zegara?” Następnie autor rozprawia się z pojęciem „przedmiotów nauczania”, wychodząc z założenia, iż uczeń powinien poznawać jednolitą konkretną rzeczywistość, a nie poszczególne „przedmioty”. Radziecki pedagog krytyce poddaje nie tylko podział wiedzy na konkretne przedmioty, ale również dzieci na poszczególne klasy, stwierdzając, że jest to podział sztuczny, oparty tylko na kryterium wieku i „przerobionych podręczników”, nie biorący pod uwagę indywidualnych cech poszczególnych uczniów. Błoński krytykuje również nauczycieli za „niewiarę w dziecko i otaczającą rzeczywistość”. Zdaniem krytykowanych przez niego nauczycieli uczeń uczy się tylko wówczas, gdy zajmuje się odrabianiem zadanych przez nich lekcji. Tymczasem, jak zauważa Błoński dziecko „jeszcze w kołysce jest eksperymentatorem”, również każde dziecko jest zapalonym kolekcjonerem, a więc i klasyfikatorem. Jednym słowem samoistny proces nauczanie następuje permanentnie. Bardzo interesujący jest również proponowany ustrój szkoły, która zdaniem Błońskiego powinna być zarządzana przez uczniowski samorząd. Oczywiście naturalnym odruchem będzie tutaj lęk przed chaosem. Jednak zdaniem radzieckiego pedagoga, chaos ten byłby twórczy, gdyż „właśnie braki i niewygody zmuszają nas do zastanowienia się, jak je usunąć, a co za tym idzie, ożywiają twórczość społeczną dzieci.” W tych wszystkich rozwiązaniach można by bez trudno znaleźć, oczywiście nieuświadomioną, inspirację reformatorów oświaty doby III RP. Przecież jednym z podstawowych postulatów współczesnej reformy było wprowadzenie w klasach 1-3 tzw. nauczania zintegrowanego, polegającego na zniesieniu poszczególnych przedmiotów. Czyli, mówiąc krótko, nasi prawicowi reformatorzy zabrali się do walki z jednym z „przesądów tradycyjnej szkoły”, który został przed 80 laty zdiagnozowany przez komunistycznego pedagoga. Koniec z dniem szkolnym, jako „sałatką mechanicznie powiązanych przedmiotów nauczania”. W szkole radzieckiej reformatorzy oświaty poszli o wiele kroków dalej, gdyż nie tylko wprowadzili nauczanie zintegrowane w pierwszych latach nauki, ale w ogóle zlikwidowali wszystkie przedmioty nauczania, zgodnie z tezą, iż rzeczywistość jest jedna i nie ma potrzeby dzielić ją arbitralnie na kawałki. W szkole radzieckiej przez całe niemal lata 20-te nauczana za pomocą tzw. metody kompleksów. Dotyczyły one całościowych aspektów rzeczywistości, takich jak np. „Przyroda”, „Praca”, czy też „Społeczeństwo”. Inną metodą oficjalnie zalecaną przez rząd radziecki pod koniec lat 20-tych była stworzona przez innego wybitnego radzieckiego pedagoga, Stanisława Szackiego, metoda projektów, polegająca na opracowywaniu przez uczniów pewnych całościowych zagadnień. Co ciekawe, jest to kolejna metoda gorąco zalecana we współczesnej nam reformie. Innym symbol systemu edukacyjnego czasów III RP stanowią tzw. zielone szkoły. Nowość, pomyśli laik. Nic bardziej błędnego! Już Błoński w swoich pismach opisał koncepcję tzw. robinsonady. Miał to być wakacyjny wyjazd poza miasto określonej grupy dzieci, swego rodzaju łącznik pomiędzy przedszkolem a szkołą pracy pierwszego stopnia. Jak widać, można wskazać mnóstwo, zapewne niechcianych, marksistowskich inspiracji, jakimi posłużyli się autorzy współczesnej reformy oświaty. Są one widoczne zarówno w warstwie konkretnych rozwiązań, jak i niektórych ogólnych założeń, jak chociażby przywrócenie związku między szkołą a życiem, czy też walka z „kuciem” encyklopedycznych informacji. Niektóre zmiany szły jeszcze dalej. Dokonano chociażby reformy szkolnych podręczników, wprowadzając w miejsce tradycyjnych książek tzw. „książki robocze” oraz „podręczniki-gazety”. Zmiany były istotnie rewolucyjne, zaś przedstawiony powyżej obraz szkoły radzieckiej nijak zapewne nie przystaje do zakodowanych na jej temat wyobrażeń powstałych w okresie stalinowskim. Również nowoczesna myśl pedagogiczna w Związku Radzieckim rozwijała się wówczas bardzo swobodnie. Często powoływano się na pracę Zygmunta Freuda, rozkwitała, popularna wówczas również na Zachodzie, pedologia (nauka o dziecku). W połowie lat dwudziestych w ZSRR sformułowano teorię „obumierania szkoły”. Wypływała ona z leninowskiej koncepcji obumierania państwa jako formy ucisku klasowego. Zdaniem twórców tej teorii związanych z Naukowo-Badawczym Instytutem Metod Nauczania również szkoła jest typową instytucją ustroju klasowego (N. W. Szulgin), dlatego też wraz ze stopniową likwidacją klas społecznych, nie tylko państwo, ale również i szkoła będzie zanikać. Koncepcja ta w latach 30-tych została poddana niezwykle ostrej krytyce. W istocie w ZSRR nie doszło do obumarcia szkoły. Wprost przeciwnie, umarła szkoła rewolucyjna, oparta na licznych eksperymentach wypływających z przesłanek humanistycznych. Upadł wielki projekt budowy nowej szkoły, kształcącej „robotników-filozofów”, prawdziwych internacjonalistów. Szkoła ta padła ofiarą stalinowskiej dyktatury, która doprowadziła do restytucji dawnej tradycyjnej szkoły, gdzie najważniejszą zasadą była fetyszyzowana dyscyplina. Było to w pewnym sensie nieuniknione. O ile bowiem szkoła powstała w wyniku rewolucji była nastawiona na wpajanie mentalności krytycznej, mentalności rewolucyjnej, to w przypadku totalitaryzmu nie mogło być mowy o jakimkolwiek krytycyzmie. Jednostka w państwie totalitarnym powinna być bezkrytycznie posłuszna. Szkoła zrodzona z rewolucji miała wychowywać zgodnie z jej ideałami. Gdy zostały one zdeptane, zabrakło dla niej miejsca, dlatego też oczywistą konsekwencję stanowiła jej likwidacja. Koniec wielkiego radzieckiego eksperymentu pedagogicznego. Celem owego tekstu nie jest ocena tego eksperymentu. Z pewnością wiele koncepcji z nim związanych było błędnych, wiele rozwiązań niedopracowanych, wiele innych po prostu przerastało swoje czasy. Część pomysłów uległo dezaktualizacji, sporo jednak nie tylko nie traci na aktualności, ale posiada nieświadomych swojej inspiracji zwolenników. Mój tekst ma na celu uświadomić wielu Polakom, którzy swego czasu uczęszczali do stalinowskiej i postalinowskiej szkoły, że nie był to jedyny, bezalternatywny model szkoły „komunistycznej”. Istniała wcześniej komunistyczna szkoła, w której linijka służyła do zaspokajania naturalnej ciekawości poznawczej dziecka, a nie do „temperowania” poddanego czerwonego cara. Tekst ukazał się w "Aneksie", dodatku dziennika "Trybuna" |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
26 listopada:
1911 - W Dravil zmarł Paul Lafargue, filozof marksistowski, działacz i teoretyk francuskiego oraz międzynarodowego ruchu robotniczego.
1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).
1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.
1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.
1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.
2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.
2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.
?