Rzecz o Solidarności. Ze zwierzętami
2010-09-19 20:05:37
W świetle unijnego prawa zwierzęta mogą być przewożone nawet kilka dni, mimo że zgodnie z raportem sporządzonym przez działający przy komisji Europejskiej komitet ds. Zdrowia i Dobrostanu Zwierząt, czas transportu – by zachować w tym względzie humanitarne standardy - nie powinien przekraczać 8 godzin.

By to zmienić podjęto inicjatywę (www.8hours.eu) w celu zebrania miliona podpisów pod petycją, którą przedłożono by unijnej legislatywie. Gdy tak złożyłem w necie własny podpis pod tą inicjatywą, naszło mnie kilka bardziej ogólnych refleksji.


przekonania czy interesy? Podmiot czy przedmiot?

Po pierwsze, czy – nawet jeśli zbierze się okrągły milion – nie sprowadzi się to tylko do manifestowania przekonań zamiast wywołania realnej zmiany prawnej ( nie mówiąc już o potencjale egzekucji tego prawa) ? Łatwo bowiem zauważyć, że podpisujący się odwołują głównie do przekonań, a nie twardych interesów społecznych czy ekonomicznych, w odróżnieniu od ich potencjalnych adwersarzy, którzy lobbując za zachowaniem status quo będą mieli w tym realny interes bytowy. Takie sytuacje zdają się być z reguły skazane na porażkę. Wiele projektów etycznych udawało się wcielać w życie dopiero gdy stanęły za tym twarde i często szerokie interesy. Dla przykładu projekt socjalistyczny wyszedł z fazy utopijnej wówczas gdy przestał być wizją filozofów i filantropów a stanęła za nim silniejsza niż wcześniej klasa robotnicza świadoma części swoich praw. Podobnie jest z wieloma innymi grupami wykluczonymi, choć są i takie które nigdy nie przekraczają tego etapu, w której mogą zagrozić stabilności systemu i wywołać zmiany. Ze zwierzętami jest pod tym względem jeszcze gorzej, bo one nie staną się grupą która stanie się zbiorowym podmiotem zdolnym do wyartykułowania swego interesu ze względu na znacznie głębsze bariery - biologiczne.

Tu dochodzimy do drugiej kwestii, mianowicie takiej, że zwierzęta – jakkolwiek usilnie próbowalibyśmy walczyć o ich podmiotowe traktowanie – zawsze pozostaną przedmiotem a nie podmiotem polityki. Nie umniejsza to oczywiście racji stojących za walką o ich prawa, ale też skazuje tę walkę na ograniczenia, z przyczyn o których wspomniałem w punkcie pierwszym. Wizje jak w ‘’Folwarku Zwierzęcym’’ Orwella czy ‘’Buncie’’ Reymonta pozostaną jedynie alegorią zjawisk w świecie ludzkim.

Solidarność międzygatunkowa. Co takiego?

Wobec powyższych uwag, zastanawiam się nad potencjalną siłą międzygatunkowej solidarności nas ze zwierzętami. Dariusz Szwed na debacie ‘’Inny Wrocław jest możliwy’’ ( której zapis można odczytać tu:http://www.innywroclaw.pl/) wspomniał, że tzw. zrównoważony rozwój powinien bazować na trzech osiach solidarności: wewnątrzpokoleniowej, międzypokoleniowej i międzygatunkowej. Cóż, obawiam się, że w naszym kontekście te idee się nie przyjmą. Kiedy nie najlepiej radzimy sobie z wydawałoby się najbardziej oczywistą solidarnością wewnątrzpokoleniową ( weźmy pod uwagę wskaźniki bóstwach i nierówności) i międzypokoleniową ( słabo zinstytucjonalizowana opieka nad osobami starszymi, słabo rozwinięta póki co infrastruktura przedszkolna i żłobkowa), postulaty wyjścia poza perspektywę gatunkową mogą się co poniektórym jawić jako fanaberie oderwanych od rzeczywistości fantastów.

Wspomniana na początku Inicjatywa za pewne nie trafi więc u nas na podatny grunt, zwłaszcza, że rozwiązanie spraw na poziomie unijnym leży zazwyczaj poza obszarem zainteresowania polskiej polityki publicznej, chyba, że to w sposób bezpośrednio przekłada się na nasz narodowy interes. Nie wiadomo jak za granicą, ale prawdopodobnie wobec innych problemów związanych z demografią, migracjami i kryzysem ekonomicznym również poza garstką szczególnie tym zainteresowanych nie spotka się z większym odzewem, a jeśli nawet – to może napotkać opór ze strony tych, które czerpią z transportu zwierząt w obecnej postaci korzyści materialne lub więc uzależniają od tego swój byt.

Być może siła przebicia inicjatywy byłaby większa gdyby twórcy diagnozy dokonali bilansu korzyści i strat dla różnych grup oraz poszukali sposób rekompensaty straconych w ten sposób zysków. Póki co jednak inicjatywa ta opiera się raczej na odruchu empatii i humanitaryzmu. Czy taki humanitaryzm wykraczający poza podejście antropocentryczne jednak wystarczy?


poprzedninastępny komentarze