Postarajcie się zrozumieć - wywiad z Ch. Meszaalem

[2006-04-01 23:22:14]

Z Chaledem Meszaalem, szefem Ruchu Oporu Islamskiego (Hamas), rozmawia Bruno Drweski.

Bruno Drweski: Jakie jest Waszym zdaniem znaczenie zwycięstwa wyborczego Hamasu?

Chaled Meszaal: Zwycięstwo naszego ruchu świadczy o wielkich zmianach dokonujących się w łonie Wspólnoty muzułmańskiej (Umma). Wszystkie państwa mające interesy w świecie muzułmańsko-arabskim muszą brać pod uwagę te zmiany. Nasza wspólnota muzułmańska jest zmęczona kolejnymi przejawami polityki dominacji ze strony państw zachodnich. Chcemy w końcu pokazać nas samych, wrócić do polityki rozwoju, bo łakniemy wolności i demokracji. Angażujemy się w to z radością i nie zmarnujemy szansy na odniesienie sukcesu, która pojawiła się przed naszą wspólnotą. Stany Zjednoczone muszą zrozumieć, że nie można zatrzymać tej ewolucji i im wcześniej to zrozumieją, tym lepiej.

Przywódcy państw Unii Europejskiej wyrażają zaniepokojenie rezultatami wyborów palestyńskich. Można było usłyszeć, że rozważały zawieszenie pomocy dla Autonomii Palestyńskiej, uzależniając ją od uznania przez Was Izraela.

Jesteśmy zdziwieni tą postawą. To nie do zaakceptowania z przyczyn politycznych, ponieważ rezultaty wyborów są spełnieniem procesu demokratycznego, którego chciała sama Unia. Naród palestyński dokonał wyboru, znając większość kandydatów Hamasu. Nasz program był powszechnie znany, w tym jego część militarna. Sekretarz generalny Rady Europy, Javier Solana, nie ma więc prawa stawiać warunków tam, gdzie suwerenną decyzję podjął nasz naród. Nasze prawo do oporu ma oparcie w prawie międzynarodowym. Od kiedy żąda się od ofiary uznania swojego agresora? W dniu, gdy wielkie potęgi zmuszą Izrael do wycofania się z terytoriów okupowanych, będziemy mogli zastanowić się nad uznaniem tego państwa. Uznając jednak teraz okupanta, uznalibyśmy tym samym prawomocność okupacji. Nie możemy zaakceptować tej odwróconej logiki proklamowanej przez Unię.

Jest też kwestia zasad. Jesteśmy wolnym narodem, wierzącym, z długą historią. Moralnie jest dla nas nie do zaakceptowania rezygnacja dla pieniędzy z naszych uzasadnionych praw czy też sprzedaż naszej ziemi za jakieś okruchy pomocy finansowej. To podstawowy aspekt etyczny naszej walki pozwala zrozumieć nasze wybory polityczne, co jest zazwyczaj ignorowane w krajach zachodnich.

Jednak jeśli USA i UE przestaną Wam pomagać, gdzie znajdziecie środki choćby na opłacenie 130 tysięcy pracowników palestyńskiej budżetówki?

Jeśli pomoc zostanie odcięta, stracą na tym państwa zachodnie, bo będą musiały wcześniej czy później uznać fakty i zgłosić się do nas. Jeśli państwa zachodnie chcą „ukarać” nasz naród za demokratyczny wybór jego przywódców, to Zachód poniesie tego negatywne konsekwencje. To państwa zachodnie stworzyły „problem izraelski”, tworząc państwo Izrael nie licząc się z mieszkańcami tych terenów. Otrzymujemy jednak pomoc od społeczeństw muzułmańskich. Rozpoczynam wizytę w krajach arabskich, ale spodziewamy się także pomocy z Ameryki Łacińskiej i innych wolnych społeczeństw.

A od Iranu?

Zapukamy do wszystkich drzwi. Ale nie liczymy tylko na innych, ale także na siebie. Nasze zwycięstwo przebudziło twórczego ducha w Palestyńczykach. Pokażemy światu, że jesteśmy zdolni do budowania. Dodam jeszcze, że fundusze, które otrzymamy, pójdą do ostatniego grosza do społeczeństwa palestyńskiego, i nikogo innego. Czas korupcji się skończył. Europejscy demokraci powinni się z tego cieszyć. Nasz ruch pokazał już swoją zdolność do brania pod uwagę potrzeb narodu i najbiedniejszych z niego, tak w dziedzinie pomocy społecznej, edukacji, służby zdrowia itd. Jest także w interesie Europejczyków, aby skończyła się korupcja, o której wiedzieli i na którą przymykali oczy. Zachód jest pierwszą ofiarą władzy pieniądza, władzy, która sprzyja tylko skorumpowanym.

Przed proklamowaniem jednostronnego zawieszenia broni – nierespektowanego przez Izrael - Wasz ruch zabił wielu izraelskich cywilów podczas 50 zamachów w czasie drugiej intifady.

Nie chodzi nam o zamachy przeciwko ludności cywilnej. Musicie zrozumieć różnicę miedzy ruchem oporu i terroryzmem. Europejczycy, którzy wiedzą co to jest okupacja, powinni to zrozumieć. To okupanci oskarżają ruch oporu o terroryzm. Jesteśmy ofiarami zbrodni, masakr, deportacji, stale są okupowane i zagrożone święte miejsca islamu i chrześcijaństwa.

Nasze prawo do stawiania oporu jest więc naturalne i uzasadnione. Ograniczaliśmy się wyłącznie do walki z okupacją i osobami związanymi z nią. Nigdy nie walczyliśmy poza terytorium okupowanej Palestyny, tak jak nie zaatakowaliśmy Stanów Zjednoczonych bezpośrednio zaangażowanych w poparcie izraelskiej okupacji. Kraje zachodnie muszą zrewidować swoją analizę tego, co dzieje się w Palestynie.

Można się zapytać, dlaczego nie umieszczono Izraela na liście organizacji terrorystycznych? Kto zabija palestyńskich starców, dzieci? Kto niszczy ich domy, wyrywa nasze drzewa? Dlaczego przyjmuje się system dwóch miar, równych i równiejszych – inny dla Izraela, inny dla Palestyńczyków? To budzi gniew wspólnoty muzułmańskiej w całym świecie i to Izrael stanowi prawdziwe centrum terroryzmu.

Jak Waszym zdaniem można zerwać z tą obłędną spiralą przemocy?

Od 10 lat powtarzamy nieustannie, że jeśli Tel-Awiw zaprzestanie tych zabójstw, my przemyślimy nasze działania. Europejczycy muszą jednak zmienić swoje postrzeganie świata arabskiego wprowadzając zasadę równości i zaprzestając stosowania wspomnianej zasady dwóch miar. Tylko w ten sposób można zmierzać w kierunku wzajemnego zrozumienia.

Demokracja zaczyna się od szacunku dla innego jako osoby, i kiedy – w kontekście tych dwóch miar – pozwala się na publikację obraźliwych karykatur, oznacza to, że przestaje się traktować z szacunkiem najgłębsze przekonania drugiej osoby. To jak osobista obelga skierowana do kogoś, z kim – jak głosi się wszem wobec - chce się rozmawiać.

Nie jesteśmy terrorystami. Jak cały naród palestyński mógłby wybrać terrorystycznych przywódców? Czy to oznacza, że wszyscy Palestyńczycy są terrorystami?

Naród palestyński z natury jest tolerancyjny. Nasz kraj jest kolebką trzech religii. Przed syjonistyczną okupacją Żydzi żyli wśród nas. Nie stanowili dla nas żadnego problemu, bo problemem były tylko syjonistyczne kolonie. Jesteśmy muzułmanami, jak ludzie Zachodu są chrześcijanami. Podczas ostatnich wyborów Hamas zawarł sojusz z chrześcijanami i jeden z naszych deputowanych, Hussein Al Tawil jest chrześcijaninem. W Ramallah, podczas wyborów lokalnych, nasi radni głosowali na mera, którym jest kobieta chrześcijanka (działaczka Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, o korzeniach marksistowskich; podobna koalicja rządzi Betlejem – przyp. BD). Koran obliguje nas bez żadnej dwuznaczności do stosowania zasady tolerancji. Jest powiedziane: „Żadnego przymusu w sprawach religii”.

Czy możliwe jest porozumienie między waszą organizacją i al Fatah?

Jesteśmy gotowi do tego. Codziennie dyskutuję telefonicznie z Mahmudem Abbasem. Jesteśmy gotowi współpracować z nim bardziej, niż on mógł współpracować z Fatah.

Niektórzy przywołują jednak widmo palestyńskiej wojny domowej...

Żadna potęga nie złamie jedności Arabów w Palestynie. Grupy odrzucające udział w wyborach są zupełnie na marginesie. Nie mają żadnych szans. Arabowie nienawidzą jednak okupacji i zagranicznych interwencji. I to tak trudno zaakceptować zachodnim potęgom.

Odrzucenie zagranicznej dominacji jest poczuciem podzielanym przez wolny naród. To naturalne prawo i dlatego Stany Zjednoczone są skazane na klęskę, pomimo ich nacisków i prowokacji. Karykatury uderzające w naszego proroka ożywiają w świecie arabskim sprzeciw wobec neokolonializmu. Ich celem jest zbudowanie nieprzekraczalnej fosy nienawiści między społeczeństwami i kulturami. Jesteśmy świadomi tej strategii. W interesie społeczeństw europejskich i szerzej – zachodnich, nie jest jednak angażowanie się w takie działania prowadzące do impasu. Realizm i pragmatyzm skłonią je do otwarcia się na nas. Proponuję, aby nie tracąc czasu, doprowadzić do tego. Zaangażujmy się już teraz w dialog, którego ostatecznie nikt z nas nie uniknie!

Rozmawiał Bruno Drweski (tłumacz z arabskiego Tewfik Helali).



Od autora

Chaled Meszaal po zwycięstwie swojego ruchu w wyborach na terytorium palestyńskim okupowanym od 1967 r. (uchodźcy w innych krajach, tak jak Palestyńczycy na ziemiach zajętych przez Izrael w 1948 r. nie mogli głosować), przyjął mnie w siedzibie swojej partii w Damaszku. Środki bezpieczeństwa są tam szczególnie rozbudowane, choć od razu można wyczuć tradycyjną gościnność arabską. Meszaal przyjął mnie 3 lutego, przed piątkową modlitwą i rozpoczęciem swej wizyty po krajach arabskich. Pozostawał wtedy w stałym kontakcie z innymi przywódcami Hamasu, tak jak z prezydentem Autonomii Palestyńskiej, Mahmudem Abbasem.

Dialog, nie konfrontacja

Chaled Meszaal urodził się w 1956 r. niedaleko Ramallah. Z wykształcenia jest fizykiem - skończył Uniwersytet w Kuwejcie, lecz bardzo wcześnie zaczął działać w Ruchu Oporu Islamskiego (Hamas) stworzonym w 1988 r. Prawie wszyscy twórcy tego ruchu zostali zamordowani przez Izrael (m.in. Salah Szehade, Szejch Jassin, jego przywódca duchowy, potem Abdel Aziz Rantissi w 2004 r.). Wszyscy przywódcy Hamasu są zresztą przygotowani na śmierć i zawsze gotowe jest zastępcze kierownictwo. W 1996 r. Meszaal wszedł do Biura Politycznego Hamasu. Rok później agenci izraelscy otruli go w Jordanii, ale zostali zatrzymani i jordański król Husajn zażądał od premiera Izraela antidotum na truciznę w zamian za zwolnienie zatrzymanych agentów. Wtedy też Izrael zwolnił z więzienia Szejcha Jassina, sparaliżowanego i ślepego starca, który został wkrótce zamordowany przez Izraelczyków, choć to on właśnie rozpoczął ewolucję ruchu, otwierającą możliwość negocjacji z Izraelem. Meszaal w 1999 r. musiał schronić się w Syrii, potem w Egipcie, gdzie prowadził negocjacje z innymi partiami palestyńskimi. W wyniku tych rozmów Hamas – w przeciwieństwie do Islamskiego Dżihadu, radykalnej scysji tego ruchu – proklamował jednostronne zawieszenie broni.

Hamas zmierzył się już z mechanizmami demokratycznymi już podczas ubiegłorocznych wyborów lokalnych. Zarządza obecnie kilkoma ważnymi miastami i gminami, sam lub w koalicji z palestyńską lewicą radykalną, w szczególności z Ludowym Frontem Wyzwolenia Palestyny. Palestyńscy politycy Fatah otrzymali natomiast wsparcie niektórych małych organizacji wywodzących się z lewicy, ale sprzeciwiających się każdemu ruchowi proklamującemu otwarcie swój charakter religijny (choć karta Fatah odwołuje się też do historii islamskiej).

Okres po porozumieniach z Oslo skończył się rosnącymi cierpieniami Palestyńczyków, natężeniem prowokacji i zabójstw, tak jak przymusowych deportacji ludności palestyńskiej przez okupanta, a z drugiej strony powstawanie we władzach Autonomii Palestyńskiej klanów opartych na nepotyzmie i korupcji sprawiło, że zwycięstwo Hamasu stało się nieuniknione w oczach każdego bezstronnego obserwatora. Tworząc własne struktury socjalne, edukacyjne i zdrowotne Hamas zakorzenił się wśród ubogich. Wszyscy uznali ich skuteczność, co tłumaczy poparcie większości marksistów palestyńskich dla Hamasu.

Hamas był partią, która miała najwięcej kobiet na listach wyborczych, co ma ogromne znaczenie, gdyż to kobieta palestyńska jest często filarem pozwalającym przetrwać temu społeczeństwu. Działacze i działaczki Hamasu tworzą solidną bazę tego ruchu.

Koalicja neokonserwatystów, skrajnie prawicowych chrześcijan i ultrasyjonistów, która rządzi obecnie w Waszyngtonie, nie przewidziała, że nie można kupić pokoju w wyniku nacisków i manipulacji. Zwycięstwo Hamasu, powitane z radością przez „arabską ulicę“, ale także „socjalistyczną“ Syrię, islamistyczny Iran, rewolucyjną Wenezuelę, Kubę, Malezję – optującą za nowym ruchem państw Trzeciego Świata, i wiele innych krajów, a w szczególności przez marginalizowane społeczności Europy Zachodniej, stanowi wielkie wydarzenie w ewolucji Bliskiego Wschodu. Doszło do niego w sytuacji, gdy okupacja Iraku jest w impasie i Amerykanie starają się doprowadzić do wojny domowej w tym kraju. Czy logika dialogu zwycięży z logiką „wojny cywilizacji“, którą chcą narzucić przywódcy Stanów Zjednoczonych, by utrwalić ich chwiejącą się hegemonię?

Bruno Drweski


Na zdjęciu od lewej: Bruno Drweski, Chaled Meszaal oraz tłumacz Tewfik Helali.

Tekst ukazał się w miesięczniku "Nowy Robotnik".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku