Rozmowa z Jackiem Rosołowskim

[2006-04-10 16:38:27]

Strefa specjalnego wyzysku

8 marca 2006 r. został bezprawnie zwolniony z firmy Impel-Tom Jacek Rosołowski, członek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Przyczyną zwolnienia Rosołowskiego były jego działania na rzecz utworzenia w firmie Impel-Tom związku zawodowego.

Z Jackiem Rosołowskim rozmawia Jarosław Urbański.

Jarosław Urbański: Od kiedy pracujesz w Impel-Tomie? Gdzie wcześniej pracowałeś?

Jacek Rosołowski: Zatrudniłem się we wrześniu 2005 r. Wcześniej miałem problemy ze znalezieniem pracy - pracowałem na budowie, przy zajęciach sezonowych, przy pracach dorywczych. Miałem bardzo duże problemy ze znalezieniem pracy w Kostrzynie nad Odrą, gdzie mieszkam od 7 lat. Przeprowadziłem się tu po ślubie.

Jaka jest sytuacja na rynku pracy w województwie lubuskim?

Sytuacja jest tragiczna. Mamy tu w zasadzie "kosmiczne" bezrobocie, nie ma tu większych fabryk. W Kostrzynie nie jest jeszcze tak źle, najgorzej jest w południowej części województwa lubuskiego. Tam miejscami bezrobocie sięga 30 proc. i jest to czołówka Unii Europejskiej jeżeli o to chodzi.

Czy Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, działająca w zasadzie na terenie całego województwa, nie zmniejszyła bezrobocia?

Dzięki Strefie w Kostrzynie bezrobocie minimalnie spadło, ale wielki szum wokół niej okazał się przesadzony. Tych miejsc pracy powstało niewiele [według danych za 2004 r. - 1750 - przyp. JU]. ICT (koncern włoski) zatrudnia blisko 200 osób, Podravka Polska 100 osób, a są zakłady, które zatrudniają po 20 osób. Firmom udzielono bardzo dużych ulg podatkowych, ale efekt dla rynku pracy jest niewielki i bezrobocie w województwie lubuskim jest nadal bardzo wysokie.

Jak wygląda problem praw pracowniczych w Strefie i wokół niej, w całym województwie?

Pisałem w lokalnej prasie o braku związków zawodowych w tutejszej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Przez ostatnie 3-4 lata w Kostrzynie powstał jedynie związek zawodowy w ICT, ale działa słabo, a w pozostałych zakładach związków w ogóle nie ma i nie zanosi się, żeby powstały jakieś organizacje związkowe. Wynika to z tego, że ludzie pracują tu przede wszystkim na czas określony, bez stałych umów o pracę. W celu poprawy sytuacji na rynku pracy, w którymś momencie łatwiej było zorganizować bezrobotnych i tym właśnie się zająłem. W kilku miastach (Szprotawa, Gubin, Krosno, Kostrzyn, Gorzów, itd.) udało nam się zawiązać komitety obrony bezrobotnych i organizowaliśmy dość spore protesty. Był to taki mały ruch społeczny, który liczył już 2000 osób. Ale to jakoś zamarło. Organizowanie bezrobotnych w odrębne struktury, nie ma, moim zdaniem, większego sensu. Nie miałem natomiast okazji działać w związkach zawodowych, bo po prostu rzadko byłem zatrudniony na umowę o pracę. Impel-Tom, w którym wreszcie znalazłem zatrudnienie, pracował przede wszystkim na zlecenie ICT, świadcząc na rzecz tego włoskiego koncernu papierniczego usługi outsourcingowe.

Czym zajmuje się firma Impel-Tom, w której udało Ci się znaleźć pracę?

Impel-Tom zajmował się z jednej strony ochroną, a z drugiej - specjalistycznym sprzątaniem na terenie ICT (czyszczenie maszyn, sprzątanie na wysokości, sprzątanie fabryki). Pracowałem właśnie w 20-osobowej grupie sprzątającej. To była prosta praca. Jeździłem specjalnym pojazdem i czyściłem trasy przejazdów wózków akumulatorowych. Na terenie tego zakładu papierniczego jest duże zapylenie i ciągle jest biało od pyłu. Trzeba było to na okrągło sprzątać. W Impel-Tomie pracuje 40-45 osób, ale do ich dyspozycji pozostaje jeszcze ok. 50 osób, które pracują "na telefon", są zatrudnieni na umowę zlecenie czy o dzieło.

Jakie są wasze zarobki i jak wyglądają warunki pracy w tej firmie?

Zarobki są głodowe, niewiele przekraczające płace minimalne, około 650 zł "na rękę". Jeżeli chodzi o warunki pracy, to firma przestrzegała podstawowych wymogów, czyli np. 8-godzinnego dnia pracy. Nie było nadgodzin, czyli nie było i tutaj jakichś nadużyć. Wypłata była na czas, bez opóźnień. Były ubrania robocze, itd. Najgorszym problemem były te bardzo niskie wynagrodzenia. Z tego też powodu przez firmę przewinęło się wiele osób. Każdy, kto znalazł coś lepszego, uciekał z Impel-Tomu. Dwie osoby, które były zatrudnione przede mną, na moim stanowisku pracy, wyjechały sprzątać do Londynu na tamtejszych lotniskach. Od stycznia tego roku obiecano nam podwyżki. Lecz kiedy w dniu wypłaty za styczeń (10 lutego) okazało się, że nie ma tych podwyżek, zaczął się ferment wśród tej niedużej grupy pracowników. Ludzie chcieli się spotkać z kimś z dyrekcji, ale oni nie mieli ochoty z nami rozmawiać. W końcu zadecydowaliśmy się zadzwonić do nich.

Czy wtedy zaczęły się Twoje problemy z pracodawcą?

Załoga wybrała mnie, żebym dowiedział się o obiecanej podwyżce, bo pozostałym zabrakło odwagi. Zadzwoniłem więc i powiedziałem, że brygadzista obiecywał podwyżkę od stycznia, a tej podwyżki nie ma. Odpowiedź była taka, że "decyzja o podwyżkach leży na biurku", ale Impel-Tom musi najpierw podpisać umowę z ICT i dopiero potem mogą tę podwyżkę dać. Brygadzista też wcześniej nam powiedział, że podwyżka jest przyznana i podpisana. Już na drugi dzień kierownik naszej grupy szukał osoby, która odważyła się zadzwonić do centrali. W tym momencie ludzie doszli do wniosku, że trzeba założyć związek zawodowy. No i 12 osób zdecydowało się podpisać deklarację Inicjatywy Pracowniczej. Nie mogliśmy jednak odbyć spotkania, były trudności w zebraniu ich wszystkich w jednym miejscu i o jednaj godzinie, bo pracujemy na zmiany i jesteśmy rozproszeni.

Jak doszło to zwolnienia Cię z pracy?

Zaczęło się odczuwać zamieszanie wokół mojej osoby, ale nikt mnie oczywiście nie ostrzegał, że mogę zostać zwolniony. Chciano mnie zaskoczyć. Kiedy przyszedłem do pracy 7 marca (w dniu tym była wreszcie szansa na odbycie zebrania całego związku), to przy wejściu do zakładu kierownik wręczył mi wypowiedzenie. Zapytałem o powód, ale on odpowiedział, że nic nie wie. Poszedłem do szatni i pokazałem papier ludziom. Widać było duże zdenerwowanie, niektórzy się przestraszyli; jeden z nich zaczął mówić, że nas wszystkich pozwalniają. Było mi ciężko z ludźmi rozmawiać, bo w pomieszczeniu był brygadzista, który trzymał stronę dyrekcji. Powiedział mi wprost: "Trzeba się było najpierw zapytać kierownika, czy można założyć związek zawodowy w tym zakładzie pracy". Tego dnia kierownik zabronił wstępu na teren zakładu pozostałym pracownikom, którzy chcieli przystąpić do związku. Nie wpuszczał na teren zakładu tych, którzy akurat w tym momencie nie pracowali. Wysłali mnie też, w czasie trwania wypowiedzenia, na przymusowy urlop, abym się nie pojawiał na terenie firmy. Od razu też przyjęli innego człowieka na moje miejsce. 8 marca już zatem nie mogłem wejść na teren zakładu i telefonicznie nawiązałem kontakt z kolegami. Z kilkoma z nich spotkałem się po ich zmianie na zewnątrz. Powiedzieli mi, że kierownik straszy ludzi, mówi im, że ma dla wszystkich przygotowane zwolnienia.

Jak oceniasz teraz tę sytuację?

Sądzę, że część ludzi chciałby, żeby ten związek istniał, ale inni są bardzo wystraszeni. Obawiają się zwolnienia. Mają żony, dzieci, zobowiązania finansowe, boja się bezrobocia. A w naszym województwie - jak już mówiłem - trudno o każdą, nawet najgorzej płatną pracę.

***


Jacek Rosołowski wystąpił do Sądu Pracy w Zielonej Górze o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne z uwagi na fakt, iż nastąpiło ono w warunkach rażącego naruszenia prawa. W pozwie stwierdził, że choć był zatrudniony na czas określony i pracodawca nie musi podawać przyczyn zwolnienia, to Kodeks Pracy zabrania dyskryminacji z powodu przynależności i działalności związkowej i w art. 18 3a. § 1 stanowi, że pracownicy powinni być równo traktowani w zakresie nawiązania i rozwiązania stosunku pracy, bez względu na przynależność związkową, a także bez względu na zatrudnienie na czas określony lub nieokreślony. Prawo do zrzeszania się w samorządne i niezależne od pracodawców struktury związkowe daje Konstytucja RP (art. 57 i art. 59 ust. 1). Ustawa o związkach zawodowych w art. 35, mówi, że kto przeszkadza w tworzeniu związku zawodowego, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Jarosław Urbański


Tekst pochodzi ze strony internetowej Komitetu Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników - www.pracownicy.org.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku