Fisk: Klimat czy wojna?

[2006-04-14 11:51:02]

Co jest prawdziwym problemem - klimat czy wojna?

W latach sześćdziesiątych wszedł na ekrany świetny film "The Day the Earth Caught Fire" ("Dzień w Którym Zapłonęła Ziemia"). Przypominam sobie, że Leo McKern grał w nim dziennikarza gazety "Daily Express", a towarzyszył mu na ekranie rzeczywisty ówczesny redaktor naczelny tej gazety, Arthur Christiansen. Film opowiadał o tym, jak dziennikarze gazety odkryli, że rząd brytyjski ustawił w Hyde Parku prysznice, rzekomo dla ochłody przed upałem, choć działo się to zimą. W wyniku śledztwa dziennikarskiego ustalono, że - i pamiętajmy, że była to historia zmyślona - Stany Zjednoczone i Związek Radziecki, niezależnie od siebie, przeprowadzają jednocześnie testy nowej bomby atomowej.

Nie jestem przekonany, że nasi obecni koledzy w "Daily Express" byliby w stanie odkryć podobną do tej historię, ale nie w tym rzecz. W filmie tym, w wyniku jednoczesnych wybuchów jądrowych - Ziemia została wytrącona ze swojej orbity i zbliżała się do Słońca. Rządy państw oczywiście robiły wszystko, by ten fakt nie przedostał się do opinii publicznej.

Przypomniałem sobie o tym starym filmie w ubiegłym tygodniu, gdy obudziłem się w swoim domu w Bejrucie i było mi okropnie zimno. Jest obecnie połowa lutego, i zwykle o tej porze powietrze jest już wczesnowiosenno ciepłe. Ale nie tym razem. W położonym w górach chrześcijańskim mieście Jezzine spadło wyjątkowo dużo śniegu. Wyszedłem na balkon z widokiem na Morze Śródziemne i ostre mroźne powietrze uderzyło mnie w twarz. No cóż, można powiedzieć, stary poczciwy Bob. Trzeba było zainstalować centralne ogrzewanie. (Większość mieszkańców Libanu, podobnie jak i ja zadowala się niebezpiecznymi i tanimi grzejnikami na gaz).

Ale w ostatnich miesiącach, gdy podróżuję dookoła świata promując swoją nową książkę - spędzając w samolotach więcej czasu niż przeciętna stewardessa i przeciętny pilot - zauważam wiele zagadkowych prawidłowości. W Melbourne na przykład, australijska wiosna okazała się dużo chłodniejsza niż oczekiwano. A w Toronto stopił się śnieg w święta Bożego Narodzenia. Przechadzałem się ulicami miasta i musiałem zdjąć pulower, gdyż w słońcu było bardzo ciepło. Była to najcieplejsza w historii zima w kraju, którego tundra znana jest z przeraźliwego mrozu.

Powinienem w tym miejscu dodać, że ci Kanadyjczycy, którzy przyjęli to niebezpieczne ocieplenie z zadowoleniem zachowują się dosyć nierozsądnie: tak jak człowiek który marznie cieszyłby się z tego, że płonie jego dom i w związku z tym jest mu cieplej.

Mówiłem o personelu powietrznym. Przykładowo tutaj na Bliskim Wschodzie, piloci powiedzieli mi, że wiatry czołowe potrafią być obecnie tak silne, że są oni zmuszeni prosić centrum kontroli lotów o pozwolenie na obniżenie wysokości lotu. Jako doświadczony podróżnik, który wie co znaczy strach w czasie pełnego wstrząsów lotu, muszę powiedzieć, że w całym życiu nie przeżyłem tylu tak silnych turbulencji jak w ciągu ostatnich dwóch lat.

Czas na dygresję, ale z gatunku tych ważnych. Brytyjski naukowiec Chris Busby, przekopywał się przez statystyki organizacji Aldermaston, która zajmuje się monitorowaniem poziomu uranu w atmosferze ziemskiej. Podejrzewał on, że zubożony uran stosowany podczas obu wojen w Zatoce Perskiej - bomby ze zubożonym uranem używane są jako pociski przeciwpancerne i znajdują się na wyposażeniu amerykańskich i brytyjskich samolotów i czołgów - mógł się przemieścić nad obszar Europy. Nie jestem amatorem spiskowych teorii dziejów, ale jest w tym coś zastanawiającego.

Busby złożył w 2004 roku wniosek o udostępnienie danych na temat zawartości uranu, powiedziano mu jednak, żeby przestał się tym interesować. Wówczas wystąpił raz jeszcze z tym samym wnioskiem powołując się na prawo wolnego dostępu do informacji. Aldermaston wykrztusił z siebie żądane przez Busby’ego informacje. Ale najlepsze jest dopiero teraz.

W statystykach przekazanych przez Aldermaston brakowało danych za pierwsze miesiące 2003 roku. Pamiętacie co się wtedy działo? Małe zawirowanie miało miejsce w Iraku, przeprowadzona na ogromną skalę amerykańsko-brytyjska inwazja mająca obalić Saddama, podczas której bomby ze zubożonym uranem były zrzucane tonami z amerykańskich bombowców. W końcu Busby, który złożył wnioski do wszystkich możliwych organizacji w Europie, uzyskał te dane z jednej z zajmujących się obronnością agencji z siedzibą w Bristolu. Wskazywały one, że w tym czasie odnotowano istotny wzrost zawartości uranu w powietrzu nad Wielką Brytanią.

Wciaż jeszcze nie umarliśmy, to prawda - choć mieszkańcy Reading nie będa zadowoleni, gdy się dowiedzą, że nawet w ich otoczeniu zanotowano wzrost stężenia uranu. Rzeczywisty szok i przerażenie.

Wróćmy teraz do głównego wątku. Jestem zmęczony słuchaniem historii o "efekcie cieplarnianym" - stało się to tak powszechne, że wyłączam swoją uwagę, albo ziewam. Może tego właśnie chcą nasze rządy. Topienie się pokrywy lodowej i znikanie gór lodowych stały się tematem obowiązkowym w każdej gazecie. Po tym jak UNESCO wpisało na listę dziedzictwa światowego fiord lodowy Ilulissat, prowadzone badania wykazały, że zmniejszył się on o trzy mile. Czy nie jest w tym kontekście cudowną wręcz ironią, że Kanadyjczycy weszli obecnie w spór ze Stanami Zjednoczonymi, który dotyczy przebiegu tras okrętów na dalekiej północy. Mianowicie Amerykanie chcieliby korzystać z powstałej w wyniku stopienia lodu cieśniny północno-wschodniej, która należy do wód terytorialnych Kanady. Ale ja mam jakieś przeczucie, że z naszą planetą dzieje się coraz znacznie bardziej poważnego, o czym nikt nam nie chce powiedzieć.

Przypomnę zatem w jaki sposób zakończył się film "The Day the Earth Caught Fire". Radzieccy i amerykańscy naukowcy opracowywali plany nowej jednoczesnej eksplozji, która wprowadziłaby Ziemie z powrotem na właściwą orbitę. Ostatni kadr filmu pokazuje piwnice (rzeczywiste), w których drukowany jest "Daily Express". Drukarze stoją przy maszynach i czekają na skutek detonacji, by ustalić jaki ma być nagłówek gazety.

Jeden brzmi "Świat skazany na zagładę", a drugi "Świat uratowany". Jak jeden z wielkich komentatorów John Gordon napisał kiedyś w "Sunday Express": stawia was to na baczność, nieprawdaż?

Robert Fisk
tłumaczenie: Sebastian Maćkowski


Artykuł ukazał się w dzienniku "The Independent".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


20 września:

1835 - Rozpoczęło się tzw. powstanie Farrapos – zryw społeczny farmerów i biedoty przeciwko władzom Cesarstwa Brazylii.

1870 - Wojska włoskie zajęły Rzym, stolicę Państwa Kościelnego.

1878 - Urodził się Upton Sinclair, pisarz amerykański o lewicowych poglądach. Autor wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydana pt. "Grzęzawisko").

1923 - 38 górników zginęło w pożarze w Kopalni Węgla Kamiennego Reden w Dąbrowie Górniczej.

1984 - Argentyna: Zakończyła pracę Narodowa Komisja ds. Osób Zaginionych (CONADEP). Badała gwałcenie praw człowieka w czasach prawicowej dyktatury wojskowej w latach 1976-83. Udokumentowała 8.960 przypadków "zaginięć".

2008 - RPA: Prezydent Thabo Mbeki ogłosił rezygnację ze stanowiska.


?
Lewica.pl na Facebooku