Jarosław Kaczyński w debacie "100 dni rządu Marcinkiewicza"
Wróg
Faszyści potrzebowali zmitologizowanego wroga, przeciw któremu zdołaliby zmobilizować zwolenników, ale oczywiście wrogiem nie musieli być Żydzi - pisze Robert O. Paxton w "Anatomii Faszyzmu". Międzynarodowe żydostwo mogła zastąpić - na przykład - liberalna demokracja, którą Mussolini z wdziękiem nazywał zgniłym trupem liberalizmu. Ważne, aby pojęcie było dość szerokie, by móc wpisać w nie wszystkich nowych wrogów. Sztuka przewodzenia polega na koncentrowaniu uwagi tłumu na jednym przeciwniku i na przypilnowaniu, aby nic tej uwagi nie rozproszyło... Genialny wódz potrafi przedstawić różnych przeciwników tak, jakby należeli do tej samej kategorii - czytamy w "Mein Kampf".
W przypadku naszego genialnego wodza wrogiem jest układ, który władza, ustami premiera, nazwała: stolikiem do brydża dla partii rozgrywanych między politykami, ludźmi biznesu, aktualnymi i byłymi funkcjonariuszami służb specjalnych i pospolitymi gangsterami.
W jednym tylko wystąpieniu - w debacie nad 100 dniami rządu - Kaczyński używa słowa układ 15 razy. Układ triumfuje, układ ma obrońców i cele, w realizacji których ludzie układu są nieokiełznani, układ pozwala zwyciężać, układ okopał się w aparacie państwowym, układ ze złą wiarą jest dzisiaj broniony. Ta monotonność szczucia ma swoje tradycje. Żyd, jak każda obsesja, jest wytłumaczeniem całkowitym, nie cząstkowym. Żyd jest wszędzie i za wszystko jest odpowiedzialny - za modernizm w sztuce i nauce, którego Hitler nie lubił; za pornografię i prostytucję; za antynarodową krytykę prasy; za wyzysk mas przez kapitalizm i - odwrotnie - wyzysk mas przez socjalizm, i - w niemałym stopniu - za jego własne, Hitlera, niepowodzenia - pisze Alan Bullock w fundamentalnym dziele "Hitler. Studium tyranii".
Układ nie ma nazwisk, ani stałego składu. Dołączony do niego może być każdy i zawsze ma to wymiar insynuacji, jak w pewien bardzo znany prawnik, dziś niesłychanie aktywny; albo pewien pan, który uchodzi za wielkiego, a który prawie zawsze się mylił.
Układ - całkiem jak żydostwo, czy liberalizm - nie jest przeciwnikiem, który ma prawo do naszego szacunku - to łże-elita, którą cechuje tchórzostwo oraz obrzydliwy oportunizm.
Odwet
Kiedy budzi się w ludziach gniew i poczucie krzywdy - trzeba im dać nadzieję na to, że wróg za te krzywdy zapłaci. Ale ponieważ wróg nie ma nazwisk - co dowodzi, iż jest podstępny i skryty - najpierw trzeba zerwać mu maskę z twarzy.
Jest zagrożony układ i my z tym układem będziemy walczyć. My go chcemy zniszczyć. My chcemy tę kurtynę lekko odsłoniętą zerwać do końca. Chcemy ją zerwać do końca, a to oznacza nie tylko gigantyczną kompromitację układu i jego obrońców.
Poetyka tego zdania niepokojąco przypomina proroctwa z "Rozmów przy stole" (spisanych przez Bormanna wypowiedzi Hitlera): Prowadzić będziemy walkę. Żyd zostanie zdemaskowany.
Legalna rewolucja
Wyrastając w kraju o głębokiej tradycji legalizmu, nazizm zachowywał pozory szacunku dla praworządności. Zdaniem historyka Ernsta Freankla, stworzyło to swoisty dualizm, gdzie "państwo normatywne" - konstytucyjne władze i służba cywilna - współzawodniczyło z "państwem prerogatywnym" - partyjnym odpowiednikiem państwowej struktury. Dopóki relacja sił nie ustaliła się definitywnie, przedstawiciele tego drugiego usiłowali przedstawiać się jako zjawisko demokratyczne, zgodne z zasadami tego pierwszego - jako "ruch", który zdobędzie poparcie "narodu". Dla nas rewolucja narodowa oznacza po prostu podźwignięcie się uciśnionego narodu. Nasz ruch symbolizuje takie podźwignięcie się, którego nie trzeba jednak przygotowywać środkami nielegalnymi. Nasza propaganda zmierza do duchowego zrewolucjonizowania narodu. (...) Wejdziemy do legalnych instytucji (...) A kiedy już będziemy mieli za sobą konstytucyjne prawa, stworzymy takie państwo, które uważamy za słuszne - tłumaczył dobrotliwie Hitler Sądowi Najwyższemu w Lipsku, zeznając na procesie Scheringera, Ludina i Wendta w 1930 r.
Ta sama myśl, a nawet ta sama frazeologia, pobrzmiewa w wystąpieniach Jarosława Kaczyńskiego. My go (układ) chcemy zniszczyć metodami prawnymi, dopuszczalnymi w państwie praworządnym, i my go chcemy przede wszystkim zniszczyć moralnie. My go chcemy pokazać, my chcemy pokazać także jego obecnych obrońców. I mamy do tego prawo. Mają do tego prawo polscy obywatele.
Chodzi o to, by te doświadczenia skupić w jeden społeczny ruch, który doprowadzi do nowej rewolucji moralnej pod hasłem nie tylko odrzucenia zła, ale także przeprowadzenia pozytywnego programu.
Konstytucja
Rewolucyjność nowej władzy określa jej stosunek do ustawy zasadniczej. Tu niestety także widać analogie: jawna pogarda Hitlera dla konstytucji weimarskiej koresponduje ze - znacznie subtelniej wyrażaną - opinią PiS na temat "konstytucji słabego państwa".
Fundamentalna zasad głosi: władza pochodzi od narodu. Konstytucja ustala drogi (...) ale ostatecznie to naród, nikt inny, ustala konstytucję. Jeżeli naród niemiecki upoważni kiedyś ruch narodowosocjalistyczny do wprowadzenia konstytucji innej niż dzisiejsza, to wtedy nic pan nie poradzi. (...) Kiedy konstytucja staje się przeżytkiem - naród nie umiera - to konstytucja ulega zmianie - wieszczył Hitler kanclerzowi Bruningowi w liście otwartym z 1931 roku. W końcu zresztą obietnica pozostała bez porycia, bo państwo prerogatywne uzyskało taką przewagę nad normatywnym, że formalne likwidowanie jego instytucji okazało się zbędnym wysiłkiem.
PiS nie ma pewnej większości, by zmienić konstytucję, więc zamiast grozić - podpuszcza: Demokratyczne państwo prawne nie może zostać wprowadzone przy obecnie obowiązującej konstytucji. Prawo odgrywa tu bowiem rolę instrumentu w rękach silniejszych grup i jednostek (...) Nie ma wątpliwości, że najefektywniejszym sposobem stworzenia konstytucji, która mogłaby odegrać rolę narodowotwórczą, jest doprowadzenie do zawarcia umowy społecznej między tymi siłami społecznymi, które dostrzegają konieczność zmian i jednocześnie prezentują postawę patriotyczną afirmującą naród i suwerenność państwową.
Czego potrzebuje "demokratyczne państwo prawne" do powstania? Na przykład zapisu, iż ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw mogą "polegać na orzeczeniu przez sąd (...) środka koniecznego do zapobieżenia popełnianiu przestępstw". Oraz, że wolności i prawa zagwarantowane w Konstytucji nie mogą być nadużywane do zamachów na porządek prawny. W ten sposób konstytucyjne gwarancje praw i wolności mogą być podważone tak w orzecznictwie, jak i w ustawodawstwie. Czyli, jakby ich nie było.
Prawnicy i inni myśliciele
Żywiąc pewne poważanie dla prawa - faszyści nienawidzili prawników. Prawnicy przez pokrętność swych umysłów odzierają prawo z pięknej prostoty, którą miał, na przykład, kodeks Hammurabiego. Profesorowie, badający rzeczy zza okularów, idioci, którzy zgłaszają nierealistyczne obiekcje do każdego twierdzenia doktryny - napisał Mario Carli, poeta, futurysta i zwolennik Mussoliniego. Hańbą jest być prawnikiem - stwierdził Hitler, zwięźle wyrażając obrzydzenie, które w zwolennikach silnych rządów i prostych rozwiązań budzi relatywizm i zawiłość współczesnego prawa. Republika Weimarska rozpieszczała kryminalistów, dlatego - jak stwierdził Hans Frank - my w III Rzeszy musimy sprawiedliwości niejako zdjąć z oczu opaskę, by jasno widziała życie. Nazizm oczekiwał od prawa i prawników, że nie będą spowalniać postępów rewolucji narodowosocjalistycznej.
A czego oczekuje PiS? Minister Ziobro zaczął reformę prawa karnego od rozwiązania Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, jako złożonej z wyrazicieli nurtu opowiadającego się za łagodnym karaniem przestępców. O profesorach prawa, mających inne, niż on, poglądy mówi: Czułbym pustkę intelektualną, gdybym opierał się na tych ludziach. Protest prawniczych autorytetów uznał za emocjonalną reakcję środowiska zagrożonego w swoich własnych interesach. Skąd wypływa intelektualna wyższość 33-letniego ex-prokuratora nad najwybitniejszymi profesorami prawa? Z woli ludu. Ja tylko realizuję to, co PiS obiecał wyborcom. Jeżeli wygrałem w Krakowie wybory wynikiem 120 tysięcy głosów, najwyższym w historii jakichkolwiek krakowskich wyborów, to wygrałem dlatego, że uczciwie głosiłem, że będę reformował wymiar sprawiedliwości i doprowadzę do zaostrzenia odpowiedzialności karnej za najcięższe przestępstwa. Jarosław Kaczyński sprzeciwiających się Ziobrze profesorów prawa nazywa frontem obrony przestępców i obiecuje: nie pozwolimy, by zwyciężył.
Rozczarowanie
Wojna wyprodukowała całe rzesze weteranów (i ich młodszych braci), szukających sposobów na wyrażenie swojej złości i rozczarowania - pisze Paxton. Ten sam mechanizm - w wersji soft - przyniosło zwycięstwo Solidarności. Niezadowolenie Polaków z państwa jest oczywiście powszechne - ale ci, którzy głosują na PiS raczej nie robią tego, gdyż utożsamiają się z PRL. Propaganda PiS, znajdująca swój wyraz w uchwałach Sejmu - dla uczczenia ks. Popiełuszki, którego męczeńska śmierć stała się posiewem niepodległości Polski, czy wręcz Łupaszki, który stał się symbolem niezłomnej walki o Niepodległą Polskę - trafia do tych wszystkich, którzy hodują w sobie poczucie kombatanctwa. Czasem dlatego, że narażali się naprawdę, a czasem dlatego, że nie dostali paszportu, albo złapali katar na obowiązkowym pochodzie pierwszomajowym - ale łączy ich postawa, którą tak trafnie ujął prezydent Wałęsa w słowach: "Nie o take Polske".
Kraj niespełnionych nadziei jest idealnym celem ataków. Przez 14 lat system, który teraz ostał obalony, robił błąd po błędzie, gromadził złudzenia - mówił Hitler po wyborach 1932 roku. I teraz zapytajmy, czy polskie państwo, państwo tych ostatnich 17 lat wypełniało te wymogi? - zapytywał Kaczyński w debacie nad 100 dniami premiera. I sam sobie odpowiadał - nie, nie, nie.
Kłopot tkwi w tym, że w jednym i drugim przypadku diagnoza wydaje się słuszna. Tylko recepta może być gorsza od choroby.
Służba bezpieczeństwa
Faszyzmy tworzyły partyjne superpolicje polityczne. We Włoszech była to OVRA - Organizacja Ochotnicza do Walki z Antyfaszyzmem. Nowa organizacja będzie dysponować nieograniczoną władzą i nieograniczonymi możliwościami. Powinna ona objąć cały kraj, jak olbrzymi smok, jak gigantyczna ośmiornica - egzaltował się Mussolini. W Niemczech policje polityczne reklamowano mniej poetycko, ale za to było ich więcej. Na szczególną uwagę zasługuje Sicherheitsdienst (SD) - służba bezpieczeństwa SS, stworzona przez 27-letniego wówczas Heydricha - zrazu jako paręsetosobowa formacja, złożona ze starannie dobranych młodych entuzjastów. Mimo, iż władza miała w swej dyspozycji całkiem spory aparat ucisku - postanowiła stworzyć jeszcze jedną formację, któraby weryfikowała aktywność tych dotychczasowych policji. Niestety, trudno oprzeć się wrażeniu, że podobna filozofia stoi za powołaniem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które - zanim powstało - już zostało powierzone jednemu z jastrzębi PiS, Mariuszowi Kamińskiemu. Przeciwnikom pomysłu kaczyści odpowiadają - jak Ziobro - jak ktoś jest uczciwy, to nie musi się niczego bać. A na pytania, po co jeszcze jedna służba z nadzwyczajnymi uprawnieniami, które ma już siedem innych - Kaczyński odpowiada, że inne organy przeznaczone do tego celu po prostu nie wykonują swoich funkcji, gdyż bardzo często są głęboko uwikłane w układ korupcyjny w Polsce.
Manicheizm
W walce miedzy dwoma światami nie ma miejsca na kompromisy: albo my, albo oni - mówił Mussolini przeciwstawiając swój zdrowy faszystowski świat zgniłej demokracji liberalnej. Hitler, ze swoją obsesją rasową deklarował: Co nie jest dobrą rasą na tym świecie, jest plewami. Niestety, wizja świata podzielonego wedle zasady: kto nie z nami, ten przeciw Ojczyźnie - bliska jest także władzy PiS. Głosowanie w Sejmie pokaże, kto jest za tym, by pewne sprawy z przeszłości zostały ujawnione, a kto jest przeciwko. Kto będzie glosował przeciw w oczywisty sposób przyzna się do tego, że nie zależy mu na pokazaniu prawdy, czyli w jakiś sposób jest uwikłany w układ, który w Polsce istnieje - mówił Jarosław Kaczyński zapowiadając Komisję Prawdy i Sprawiedliwości. Podobnie, reklamując projekt CBA mówił, że okaże się, kto jest za złodziejami, a kto przeciw złodziejom.
Supertrybunał
Ja nie potrzebuję nocy św. Bartłomieja. Legalnymi dekretami wprowadzimy trybunały, które będą sądziły zdrajców państwa i legalnie postępowały tak, że położy to kres wszelkim spiskom - przekonywał Hitler brytyjską dziennikarkę. Mussolini w ramach ustaw specjalnych powołał do sądzenia opozycji Trybunał Specjalny dla Ochrony Państwa. Kaczyński przekonuje, iż Komisja Prawdy i Sprawiedliwości nie ma wyręczać sądów ani prokuratorów, to nikogo by nie skazywała, ani nie kierowałaby aktów oskarżenia. Jednak doświadczenie dotychczasowych komisji śledczych, zdominowanych przez prawicę, każe przypuszczać, że nowa superkomisja od razu stanie się inkwizycyjnym trybunałem, łamiącym wszelkie prawa przesłuchiwanych, łącznie z prawem do wyboru adwokata. I raczej naiwnym byłoby liczenie na to, że podległe kaczystom prokuratury i sądy będą się przeciwstawiać omnipotentnej komisji.
Socjalizm
Faszyzm zaczynał swą karierę od licytowania się z lewicą na radykalizm socjalny. Rozwój narodowego socjalizmu wynika z protestu narodu przeciwko państwu, które odmawia prawa do pracy. (...) Naród żąda od państwa, aby potrafiło przywrócić uczciwą płacę za uczciwą pracę. (...) Jesteśmy w przededniu wielkiej zmiany - zwycięstwa nad liberalizmem - mówił w Reichstagu Gregor Strasser w maju 1932. Likwidując niezależne związki zawodowe, hitlerowcy czcili 1 maja i organizowali zjazd robotniczy w Berlinie. Szef Niemieckiego Frontu Pracy, Robert Ley zapewniał: Robotnicy! Dla nas, narodowych socjalistów, wasze organizacje są święte. Przez siedem lat pracowałem w największych zakładach przemysłowych Niemiec i wiem, co to znaczy wyzysk anonimowego kapitału. Robotnicy! Przysięgam Wam, że nie tylko zachowamy wszystko, co już istnieje, ale jeszcze rozszerzymy prawa robotników i opiekę nad nimi.
Ponieważ na polskiej scenie politycznej de facto nie było lewicy - PiS licytował się w socjalizmie z Samoobroną i LPR. Ale efekt był ten sam - wojna państwa liberalnego z państwem solidarnym i groźba pustoszejącej lodówki. I - podobnie jak NSDAP - po wygraniu wyborów PiS swoje społeczne oblicze odłożył do magazynu zbędnych rekwizytów.
Zwykli ludzie
To kolejny ulubiony pomysł totalitaryzmów. Przywódcy nazistowscy mieli przywilej odwoływania się do swojego życiorysu: kiedyś byłem prostym robotnikiem. Nigdy nie pozwoliłbym, żeby mój szofer jadał gorzej, niż ja - krzyczał w zapale Hitler do marksistowskiego odszczepieńca Otto Strassera. Sam przez długie lata byłem robotnikiem budowlanym. Po raz drugi zająłem swoje miejsce w szarym tłumie jako prosty żołnierz - przemawiał na kongresie niemieckich robotników w Berlinie. Ja sam jestem synem ubogiego chłopa i bieda nie jest mi obca - wtórował mu Robert Ley. W tym samy wystąpieniu Hitler wyrażał wdzięczność przeznaczeniu, które rzuciło go w wielkie masy prostych ludzi, w pospolity szary tłum.
Liderzy PiS nie mogą, niestety, pochwalić się proletariackimi życiorysami, ale idea szarego człowieka nie jest im obca: Będzie proszę państwa w Polsce porządek, bo to jest w interesie zwykłych ludzi, zwykłych Polaków! A PiS, Prawo i Sprawiedliwość jest partią zwykłych Polaków i jesteśmy z tego dumni - obiecuje Kaczyński. Ziobro odpowiada krytykom: Jestem tu, by służyć zwykłym ludziom, a nie po to, by zyskać poklask liberalnie myślącej części elity prawniczej.
Dzieci i młodzież
Uprawiana przez rządzącą prawicę "polityka prorodzinna" - płacenie za dziecko, walka z antykoncepcją, likwidacja edukacji seksualnej - niepokojąco przypomina faszystowską "Bitwę o rodzenie". Pomysł Instytutu Wychowania, który odgórnie będzie wpajał młodzieży prawdę o człowieku, pojęcia dotyczące dobra i zła, patriotyzm i poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne - daleki jest od wolności sumienia i wyznania, bliski za to wyrażonej w "Mein Kampf" idei, iż praca edukacyjna w państwie narodowym musi kłaść duży nacisk na formowanie charakterów - i późniejszej niemieckiej praktyce.
Od razu - zanim prokurator generalny wsadzi mnie za znieważanie prezydenta RP, albo funkcjonariusza publicznego związku z pełnieniem obowiązków służbowych, co pewnie i tak mnie wcześniej czy później nie ominie - wyjaśniam: nie twierdzę, iż państwo Kaczyńscy zagazują 6 milionów Żydów, będą urządzać łapanki i rozstrzeliwać do ludzi na ulicach. W swoim niepoprawnym optymizmie wierzę, że nawet czerwonych nie będą gazować ani rozstrzeliwać. Nie porównuję Kaczyńskiego do Hitlera czy Mussoliniego - z wielu powodów, i brak charyzmy nie jest nawet w pierwszej piątce.
Ten tekst nie jest o braciach Kaczyńskich, ani nawet o szczególnie bliskim mojemu sercu ministrze Ziobrze. Ten tekst jest o analogiach w procesach politycznych. Podkreślam: skala opisywanych zjawisk jest oczywiście nieporównywalna, ale nie zmienia to faktu, że klimat zdaje się podobny. Optymistyczny wniosek jest taki, iż nawet, jeśli Kompania Braci nada polskiemu systemowi politycznemu jakieś rysy faszyzmu, to będzie to faszyzm - jak jego twórcy - kieszonkowy. Pesymistyczny jest taki, iż w Unii Europejskiej w XXI wieku dobrze byłoby w ogóle uniknąć brunatnych odcieni.
Dlatego z troski o pomyślność Ojczyzny i dobro jej obywateli - zwracamy Szanownej Władzy uwagę, na pewien niepokojący schemat, który wyłania się z jej działań.
Agnieszka Wołk-Łaniewska
Artykuł ukazał się w tygodniku "NIE".