Ciszewski: Wojna z terroryzmem-prawdziwy początek

[2006-04-18 12:41:38]

Wedle większości komentatorów twierdzących, że po 11 września 2001 „świat nigdy nie będzie już taki sam”, prowadzona przez Stany Zjednoczone oraz sojuszników „wojna z terroryzmem” to doktryna pochodząca z ostatnich lat. Tymczasem ataki na państwa „bandyckie”, czyli obwiniane o popieranie terroryzmu, miały miejsce już o wiele wcześniej. Dwadzieścia lat temu miał miejsce pierwszy akt tej wojny. 14 IV 1986 roku lotnictwo USA zaatakowało Libię w ramach operacji „Kanion El-Dorado”.

Pretekst do nalotów, które nastąpiły bez wcześniejszego wypowiedzenia wojny i były złamaniem prawa międzynarodowego, stanowił rzekomy udział Libii w szkoleniu terrorystów oraz zamachach bombowych na Amerykanów. Rząd pułkownika Muammara Kadafiego oskarżono o oficjalne nawoływanie do zabijania obywateli Stanów Zjednoczonych, co później okazało się nieprawdą. Większość podejrzeń również okazała się bezpodstawna. Wiele grup, o współpracę z którymi podejrzewano Libię, działało wręcz wbrew międzynarodowym interesom tego kraju. Ówczesny prezydent USA Ronald Reagan i jego ekipa zastosował propagandę podobną do używanej dziś przez George’a W. Busha względem Iraku. Przywódca Libii został uznany za główne zagrożenie dla światowego pokoju. W waszyngtońskiej propagandzie pojawiło się też straszenie bronią masowego rażenia, której z pewnością będzie chciał użyć dyktator. Miało to dawać Stanom Zjednoczonym prawo do uderzenia prewencyjnego, uprzedzającego libijskie ataki.

W rzeczywistości chodziło, podobnie jak dziś, o odwrócenie uwagi amerykańskiej opinii publicznej od problemów wewnętrznych. „Wojna z terroryzmem” miała również zagłuszyć coraz częstsze doniesienia o zbrodniach dokonywanych przez mających poparcie Waszyngtonu wojskowych dyktatorów z Ameryki Środkowej i Południowej. Atak na Libię stanowił też pierwszą tak otwartą demonstrację siły. Wcześniejsza inwazja na Grenadę z roku 1983 nie nadawała się do tego celu, gdyż trudno było wmówić światu, że państewko, mające kilkusetosobową armię bez żadnego ciężkiego sprzętu, stanowiło globalne zagrożenie. Atak z roku 1986 był także pokazaniem, że Stany Zjednoczone nie muszą liczyć się z opinią międzynarodową. Nawet ich ówcześni sojusznicy z NATO, za wyjątkiem Wielkiej Brytanii, opowiedzieli się przeciwko takim działaniom. Adresatami libijskich nalotów były też inne kraje północnoafrykańskie, które otrzymały jasną informację, że nie powinny kontaktować się z Kadafim i pozostać w strefie wpływów USA.

Naloty sprzed dwudziestu lat były też pierwszą agresją przygotowaną we współpracy z mediami. Od dłuższego czasu amerykańskie środki przekazu określały Kadafiego mianem „wściekłego psa”, którego należy „wymazać”. Sama godzina nalotów została też specjalnie dobrana tak, aby nastąpiły one w czasie najwyższej oglądalności i mogły być relacjonowane na żywo w telewizji, przez afiliowanych przy armii korespondentów wojennych. Ich efekty, podobnie jak niedawno w przypadku wojny w Iraku, przedstawiano jako chirurgiczne cięcia. Podobna okazała się też wiarygodność tych przekazów. W rzeczywistości, pomimo że celami były lotniska, instalacje wojskowe i rezydencje Kadafiego, największe straty poniosła ludność cywilna. Amerykańskie media zaniżyły znacząco liczbę ofiar mówiąc o co najwyżej kilkudziesięciu zabitych i rannych. W rzeczywistości zginęło co najmniej sto osób, a około tysiąca zostało rannych. Wśród zabitych znalazła się córka libijskiego przywódcy. Gdy okazało się, że informacji o ofiarach nie da się ukryć maszyna propagandowa oskarżyła o ich spowodowanie libijski reżim, który się bronił.

Znaczenie militarne nalotów okazało się niewielkie. Podobnie jak w przypadku Iraku, stanowiły one jednak wstęp do dłuższej kampanii. Amerykańskie samoloty jeszcze wielokrotnie naruszały przestrzeń powietrzną Libii. Gdy następowała zrozumiała reakcja obrony przeciwlotniczej, dochodziło do kolejnych ataków. W tak zwanym incydencie nad Zatoką Sidra, w roku 1989 zestrzelono dwa libijskie myśliwce broniące przestrzeni powietrznej kraju. Już wkrótce po nalotach z roku 1986 zatopiono też dwa niewielkie okręty patrolujące wybrzeże. Oficjalnie celami ataków były „bazy terrorystów”, a prawdziwy cel stanowiło zastraszenie. Rzecznik Pentagonu jasno stwierdził, że działania sił USA będą zmierzały do zatopienia każdego libijskiego okrętu i zestrzeleniu każdego samolotu, który zbliży się do granicy, nawet jeśli jej nie przekroczy, ponieważ i tak będą one stwarzać zagrożenie. Chodziło głównie o to, aby amerykańskie okręty miały możliwość bezpiecznego podejścia do strategicznie ważnych wód terytorialnych Libii.

Już w roku 1986 pojawił się także, powtarzany do znudzenia również dzisiaj, argument o obalaniu tyranów oraz demokratyzacji. Okazało się jednak, że amerykańskie i izraelskie służby specjalne, gdyby chciały, mogły doprowadzić do upadku Kadafiego i zastąpienia go przez demokratyczne rządy. Nie zrobiono tego ponieważ takie rozwiązanie byłoby wbrew interesowi Waszyngtonu i Tel-Avivu. Usuniętoby dyżurnego wroga, tak potrzebnego w tamtym okresie, a demokratyczne władze nie byłyby już tak łatwe do zaatakowania. Co gorsza mogły nawet dojść do wniosku, że korzystne byłoby dalsze zacieśnienie kontaktów z Blokiem Wschodnim.

Przy okazji nalotów z kwietnia 1986 roku w polityce międzynarodowej Stany Zjednoczone zastosowały także zasadę, że wróg w „wojnie z terroryzmem” musi być niemal bezbronny, a przewaga militarna sił amerykańskich ogromna. Była ona widoczna podczas ataków na Afganistan czy Irak. Podawane przed 14 kwietnia 1986 dane o libijskich zbrojeniach i przygotowywaniu sił zdolnych zaatakować sąsiednie kraje, między innymi poprzez „zaskakujące” przemierzenie setek kilometrów pustyni, aby najechać Sudan, okazały się bajką. Świadczą o tym stosunkowo niewielkie starty poniesione przez lotnictwo agresora oraz praktycznie bezkarność kolejnych ataków. Podobną fikcją okazała się niedawno „potęga” militarna Iraku. Oba ataki upodabnia również fakt, że wszelki sprzeciw pojawiający się w ONZ został zignorowany przez władze USA, które uznały, że ich interes jest ważniejszy niż prawo międzynarodowe. Wszelkie tłumaczenia sprowadzały się w obu przypadkach do tego, że wspólnota międzynarodowa nie jest w stanie skutecznie walczyć z terroryzmem, a kraje rozwijające się walczą w niej jedynie o swoje partykularne interesy, kierując się również antyamerykanizmem. Administracja Reagana posunęła się nawet dalej w swojej propagandzie, niż zrobił to G.W. Bush. Twierdziła bowiem po nalotach na Libię, że Kadafi próbuje wysłać do Stanów Zjednoczonych zabójców mających zgładzić przywódców USA.

Okazuje się więc, że ”wojna z terroryzmem” jest o wiele starszą przykrywką propagandową dla walki Stanów Zjednoczonych o światową dominację. Od czasu Libii posłużyła do licznych ataków na Sudan, gdzie zbombardowano „produkujące broń biologiczną zakłady”, które okazały się fabryką leków oraz wojen przeciwko Jugosławii, Afganistanowi oraz Irakowi. Dzisiaj podobną „antyterrorystyczną” retorykę przedstawia się jako pretekst do ewentualnej „stabilizacji” Iranu, czyli kolejnej zaborczej wojny. Od roku 1986 niewiele się w tej dziedzinie zmieniło.

Piotr Ciszewski


Tekst ukazał się w "Impulsie" - dodatku do dziennika "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


20 września:

1835 - Rozpoczęło się tzw. powstanie Farrapos – zryw społeczny farmerów i biedoty przeciwko władzom Cesarstwa Brazylii.

1870 - Wojska włoskie zajęły Rzym, stolicę Państwa Kościelnego.

1878 - Urodził się Upton Sinclair, pisarz amerykański o lewicowych poglądach. Autor wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydana pt. "Grzęzawisko").

1923 - 38 górników zginęło w pożarze w Kopalni Węgla Kamiennego Reden w Dąbrowie Górniczej.

1984 - Argentyna: Zakończyła pracę Narodowa Komisja ds. Osób Zaginionych (CONADEP). Badała gwałcenie praw człowieka w czasach prawicowej dyktatury wojskowej w latach 1976-83. Udokumentowała 8.960 przypadków "zaginięć".

2008 - RPA: Prezydent Thabo Mbeki ogłosił rezygnację ze stanowiska.


?
Lewica.pl na Facebooku