Tradycję te rozdarto i tak rozdartą częściowo się niszczy, a częściowo zniekształca nie do poznania.
Jedna część tej tradycji to ta, która jest zapisana w nazwie WZZ "Sierpień 80". To tradycja powszechnego ogólnopolskiego zrywu robotniczego w 1980, z której wywodzi się nasz związek. Dziś ta tradycja jest zawłaszczana przez siły, które nie mają z nią nic wspólnego. Toteż deformują ją straszliwie, wypierając z niej rzeczywiste treści historyczne i wypełniają zupełnie innymi.
Zmasowana propaganda, której poddane jest społeczeństwo, przedstawia ten zryw jako ruch antykomunistyczny i antysocjalistyczny, który rzekomo dążył do prywatyzacji gospodarki, rozbiórki zdobyczy społecznych i ustanowienia neoliberalnego ustroju kapitalistycznego. Ta propaganda jest absurdalna z punktu widzenia logicznego i historycznego.
Charakter tego wystąpienia robotników określało hasło przyświecające strajkom sierpniowym: "socjalizm tak, wypaczenia nie", będące wyrazem sprzeciwu wobec wyobcowaniu się elity władzy. Elity, coraz bardziej rządzącej we własnym interesie, a nie w interesie robotników, choć się na ich interesy się powoływała. Zagrażało to ogromnym powojennym zdobyczom społecznym, które przyniosło obalenie kapitalizmu i upaństwowienie gospodarki. Robotnicy strajkujący w 1980 chcieli poszerzenia swoich uprawnień i gwarancji socjalnych oraz realizacji swoich dążeń do demokracji, wolności i samorządności. Tylko realizacja tych dążeń mogła zapewnić rzeczywiste uspołecznienie gospodarki, bez którego nie mogła ona już się dalej rozwijać i zaspokajać potrzeb społecznych.
Te dążenia składały się na program demokratycznie wypracowany i demokratycznie uchwalony na krajowym zjeździe delegatów "Solidarności" w Gdańsku we wrześniu 1981 r. Był to program Samorządnej Rzeczypospolitej. Postulowano w nim, aby podstawą gospodarki było "przedsiębiorstwo społeczne", którym "zarządza załoga reprezentowana przez radę pracowniczą, a operatywnie kieruje dyrektor, powoływany drogą konkursu przez radę i przed nią też odpowiedzialny".
Domagano się "wprowadzenia reformy samorządowej i demokratycznej na wszystkich szczeblach zarządzania, nowego ładu społeczno-gospodarczego, który skojarzy plan, samorząd i rynek". Program ten jednoznacznie głosił, że "autentyczny samorząd pracowniczy będzie podstawą Samorządnej Rzeczypospolitej".
O to walczyli polscy robotnicy w 1980-81 r.! To jest prawdziwa tradycja Sierpnia 1980 r. i posierpniowego niezależnego ruchu robotniczego. O to walczyli górnicy, którzy po wprowadzeniu stanu wojennego polegli w kopalni "Wujek". Później, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, przywódcy "Solidarności" wbrew interesom pracowniczym bezprawnie zarzucili ten program - i nie tylko go skasowali, ale ukryli i konsekwentnie ukrywają do dziś, a usłużni historycy, Instytut Pamięci Narodowej i media pomagają im wymazywać go z historii i z ludzkiej pamięci.
My podtrzymujemy tę prawdziwą tradycję sierpniową i nie pozwolimy jej zginąć.
Lecz tradycja ta byłaby kaleka i niechybnie skazana na zawłaszczenie przez tych, którzy ją wynaturzają, gdyby była oderwana od całej wcześniejszej tradycji polskiego ruchu robotniczego, a zwłaszcza od tej, którą w Dąbrowie Górniczej symbolizuje pomnik wystawiony Bohaterom Czerwonych Sztandarów. Tymczasem od kilkunastu już lat jedni - neoliberałowie z prawa i w ogóle cała prawica - za wszelką cenę usiłują wyrugować ją i zniszczyć, a drudzy - neoliberałowie z lewa - starają się, aby po prostu poszła w niepamięć.
Ona jednak przetrwa tak, jak przetrwał pomnik Bohaterów Czerwonych Sztandarów. Przypomnijmy dwa najważniejsze spośród wielu czynów robotników zagłębiowskich, które pomnik ten upamiętnia.
Rewolucja 1905 r. miała w Zagłębiu Dąbrowskim jeden ze swoich głównych ośrodków w zaborze rosyjskim i posunęła się tam dalej niż gdziekolwiek indziej w tym zaborze. Po wielu miesiącach masowych wystąpień działające w Zagłębiu partie robotnicze uzyskały dużo większą niż gdziekolwiek indziej wolność słowa i druku, zgromadzeń i wieców. Rozbrajały policję carską i w listopadzie 1905 r. sięgnęły w Zagłębiu po władzę, wydzierając ją zaborcom i kapitalistom.
Polska Partia Socjalistyczna, Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy oraz Narodowy Związek Robotniczy, współdziałając ponad głębokimi przecież podziałami politycznymi, wspólnie utworzyły Republikę Zagłębiowską. Wojsko rosyjskie, sparaliżowane nastrojami rewolucyjnymi, które jemu samemu też się udzielały, przestało interweniować i zamknęło się w koszarach.
Republika Zagłębiowska istniała tylko przez tydzień, gdyż zdławił ją stan wojenny wprowadzony przez władze carskie, ale było to niezwykłe doświadczenie - pierwszy na ziemiach polskich zalążek samorządnej władzy robotniczej. To doświadczenie zaowocowało po kilkunastu latach, w 1918 r., gdy Polska odzyskiwała niepodległość i ważyło się, czyim państwem ona będzie - Polski posiadającej czy Polski pracującej.
Gdy w pierwszej połowie listopada 1918 r. wojska austriackie i niemieckie zaczęły opuszczać Zagłębie, robotnicy na apel swoich partii zaczęli je rozbrajać i tworzyć własną milicję oraz wybierać w kopalniach i fabrykach swoich delegatów. 8 listopada w Dąbrowie, w atmosferze strajku powszechnego i wielotysięcznej demonstracji robotniczej, delegaci ukonstytuowali się w radę delegatów robotniczych. Podobnie było w Sosnowcu. Rady wydały rozporządzenia o wprowadzeniu ośmiogodzinnego dnia pracy i podwyżce płac o 100 proc.
W grudniu delegaci wybrani w całym Zagłębiu ukonstytuowali się w Radę Delegatów Robotniczych Zagłębia Dąbrowskiego. Rady zagłębiowskie, oparte na komitetach kopalnianych, hutniczych i fabrycznych oraz na radach dzielnicowych, były tak silne, że w niektórych przedsiębiorstwach wprowadziły zarząd robotniczy, a w pozostałych kontrolę robotniczą. Organizowały załogi do walki o poprawę warunków pracy i płacy i znacznie poprawiły warunki bytowe robotników. Walczyły z sabotażem pracodawców, nie dopuszczając do zamykania zakładów ani do zmniejszania produkcji. Walczyły z bezrobociem - wprowadziły w kopalniach pracę na trzecią zmianę, zapewniając zatrudnienie kilkunastu tysiącom bezrobotnych.
Rady ściągały z pracodawców i magistratów fundusze na swoje funkcjonowanie i na utrzymanie swojej milicji. W Sielcu - najbardziej robotniczej dzielnicy Sosnowca - przejęły nawet pełną władzę polityczną, a milicja robotnicza była tam jedyną siłą zbrojną. W całym Zagłębiu rady sprawowały kontrolę nad składami żywności i młynami, organizowały lub kontrolowały zaopatrzenie załóg i osiedli robotniczych w żywność, nadzorowały lecznice, szpitale i stan sanitarny mieszkań robotniczych oraz szkolnictwo. W przedsiębiorstwach komitety robotnicze decydowały o zatrudnieniu - przyjmowaniu do pracy i zwalnianiu z pracy.
To wszystko przebiegało w atmosferze strajków powszechnych i demonstracji oraz represji ze strony polskiego już wojska - z jego rąk 12 marca 1919 r. podczas demonstracji zginęło czterech robotników, a wielu innych odniosło rany. Rada Delegatów Robotniczych Zagłębia Dąbrowskiego działała osiem miesięcy, do lipca 1919 r., kiedy to wszystkich delegatów aresztowano na posiedzeniu rady.
Republika Zagłębiowska 1905 r., zagłębiowski ruch rad delegatów robotniczych 1918-19 r. oraz ruch samorządności pracowniczej i program Samorządnej Rzeczypospolitej 1981 r. to segmenty jednego ciągu historycznego walk i zawsze tych samych dążeń robotniczych. To jedna tradycja. Jedność tej tradycji to niezmiernie ważna przesłanka jedności świata pracy, nieodzownej w ciężkiej walce, którą mamy przed sobą i musimy stoczyć, aby bronić swoich coraz bardziej deptanych praw i stawiać opór coraz bardziej bezwzględnemu wyzyskowi.
Dziś w Polsce, podobnie jak na całym świecie, globalizacja neoliberalnego kapitalizmu grozi starciem wszelkich zdobyczy historycznych świata pracy z powierzchni ziemi i poddaniem pracy ludzkiej despotycznemu dyktatowi kapitału. W pogoni za zyskiem za wszelką cenę zapomina się o ludziach. Niesprawiedliwa polityka społeczna ostatnich lat odcisnęła swoje piętno na mieszkańcach Zagłębia. Zniszczono ogromny potencjał przemysłowy tego regionu. Zlikwidowano większość fabryk, kopalń i zakładów pracy skazując mieszkających tu na ubóstwo i bezrobocie. Resztę dorobku poprzednich pokoleń, jak np. Hutę Katowice, sprywatyzowano ignorując interes zatrudnionej tam załogi i całego społeczeństwa i oddano za bezcen w ręce prywatnego właściciela.
Dziś skutkiem tego mogą być kolejne rzesze bezrobotnych. To w Dąbrowie Górniczej, w Hucie Katowice 1 czerwca 1994 r. rozpoczął się największy strajk w polskim hutnictwie, którego celem była walka o polepszenie materialnego bytu pracowników. Walka podjęta z inicjatywy Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" przez załogę huty zakończyła się zwycięstwem. To tu rodziła się Polska Partia Pracy - prospołeczna, lewicowa formacja pracownicza, która stawia sobie za cel skuteczne realizowanie interesów ludzi pracy, bezrobotnych, wykluczonych.
Stąd pochodził założyciel i pierwszy przewodniczący WZZ "Sierpień 80" oraz Polskiej Partii Pracy, Daniel Podrzycki, który w drodze do swego rodzinnego miasta - Dąbrowy Górniczej - poniósł tragiczną śmierć w nie wyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach. Dlatego Dąbrowa Górnicza to dobre miejsce, aby po raz kolejny upomnieć się o tradycję robotniczą, przywrócić ją i kultywować - aby zbrojąc się do dalszej walki, która nas czeka, pamiętać o ofiarach i bohaterach tej walki z bardzo odległej i nieodległej przeszłości.
Temu będą służyły obchody 1 Maja w Dąbrowie Górniczej pod pomnikiem Bohaterów Czerwonych Sztandarów, współorganizowane przez Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" i Polską Partię Pracy.
Bogusław Ziętek
Artykuł ukazał się w "Impulsie" - dodatku do dziennika "Trybuna" oraz w "Kurierze Związkowym".