Borejza: Rezerwowa armia siły roboczej

[2006-05-06 14:38:20]

W lutym 70 proc. Polaków mówiło, że w ich miejscu zamieszkania trudno jest znaleźć jakąkolwiek pracę, lub że jest to niemożliwe. Jedynie 1 proc. uważał, że bez problemu można znaleźć odpowiednią pracę (CBOS, Nastroje społeczne w lutym, 2006).

Bezrobocie w marcu wyniosło 17,8 proc. Ponad 2,8 mln osób jest zarejestrowanych w urzędach pracy. Masowe i trwałe bezrobocie jest największą plagą społeczną III RP, a kolejne rządy nie potrafią sobie z nim poradzić. Niektórzy - jak Longin Komołowski - twierdzą, że naturalna dla Polski stopa bezrobocia to 8-10 proc. (standardowo przyjmuje się, że 3-5 proc.), z czego wynika, że obecna sytuacja to jeszcze nie dramat, inni zrzucają winę na samych bezrobotnych, jeszcze inni dostrzegają problem, nie widząc jednak możliwości wyjścia z sytuacji.

Większość polityków łączy jednak wspólna cecha – mają nikłą wiedzę o charakterze polskiego bezrobocia, jego dolegliwości dla ludzi oraz efektach dla życia społecznego.

Warto więc zwrócić uwagę na najistotniejsze cechy tej polskiej plagi. Zwłaszcza, że piszą o nich liczni naukowcy jak np. prof. Mieczysław Kabaj. Szczególną uwagę należy zwrócić na cztery rzeczy. Polskie bezrobocie jest długotrwałe, dotyka w znacznie większym stopniu niż inne grupy młodzież, prowadzi się jedynie pozorne lub zastępcze polityki walki z nim i - co bardzo ważne - przeważająca większość polskich bezrobotnych pozostaje bez prawa do zasiłku.

Znacząca jest także skala zjawiska. Należy o niej wspomnieć, ponieważ liczby są w tym wypadku podważane, co prowadzi do bagatelizowania problemu. Można szacować, że spośród zarejestrowanych bezrobotnych pewna, trudna do oszacowania, część pracuje na czarno lub utrzymuje się z niezarejestrowanych źródeł. Janusz Czapiński podaje, że stopa bezrobocia rejestrowanego faktycznego wynosi ok. 13,5 proc. Jednak uznając nawet, a można mieć tutaj pewne wątpliwości, że ten wynik jest wiarygodny, to należy doliczyć do niego ok. 1 mln bezrobotnych na wsi (tzw. ukryte bezrobocie agrarne), których nie wlicza się do oficjalnej statystyki. Daje to 3 mln ludzi, którzy mogliby pracować, a nie pracują.

Długotrwałość polskiego bezrobocia

W 2004 roku niemal połowa polskich bezrobotnych pozostawała bez pracy dłużej niż rok. Pod koniec 2003 roku jedna trzecia pozostawała bez pracy dłużej niż dwa lata. W regionach o największym bezrobociu zdarzają się ludzie, zwłaszcza młodzi, którzy nigdy nie pracowali. Zdarzają się też tacy, którzy nie pamiętają nikogo w swojej rodzinie, kto kiedykolwiek miał pracę.

W Polsce wysokość bezrobocia długotrwałego jest wyższa niż średnia bezrobocia w ogóle w Unii Europejskiej. Jest też czterokrotnie wyższa niż na Węgrzech i trzykrotnie wyższa niż w Czechach.

Niesie to ze sobą szczególnie duże ryzyko marginalizacji dużych grup ludności. Socjologowie mówią o ryzyku powstania w Polsce tzw. podklasy. Chodzi o grupy ludzi trwale biednych, pozostających na marginesie społeczeństwa, narażonych na patologie społeczne oraz przekazujących status z pokolenia na pokolenie. To ryzyko zaczęło się już wyraźnie materializować – dotyczy to zwłaszcza regionów o dużym strukturalnym bezrobociu, w których niezwykle trudno wyrwać się ze sfery ubóstwa.

Na możliwość dziedziczenia statusu bezrobotnego i biedy pośrednio wskazuje kolejna cecha polskiego bezrobocia.

Młodzi bez perspektyw

„Chodzę po knajpach, kawiarniach, przepytuję o pracę. Nic jednak z tego. Jestem ponoć „absolwentką bez żadnego doświadczenia, uczyć mnie nie będą"! Uczyć? To co ze mną robili przez te 4 lata liceum? Wydawało mi się, że właśnie uczyli! Cholerne bezrobocie! Tłumaczę mamie, że w jej czasach żyło się lepiej – praca była." (Daria Fatal)

Niemal 35 proc. spośród polskiej młodzieży pozostaje bez pracy. Dzieje się tak mimo „największego" sukcesu III RP, czyli „boomu" edukacyjnego. Większość młodych ludzi widzi dla siebie jedyną szansę na przyzwoite życie w emigracji. Dowodzi tego rzesza ponad 300 tysięcy osób, które wyjechały zagranicę „za chlebem".

Niemała w tym wina szkół. I nie chodzi tylko o fatalny poziom i niedofinansowanie polskiej edukacji od poziomu podstawowego po uczelnie wyższe. Problemem jest całkowite oderwanie szkolnictwa od rzeczywistości. W Polsce nie funkcjonuje tzw. dualność kształcenia, czyli szkoły zawodowe (także wyższe) nie współpracują z przedsiębiorstwami, w których uczniowie mogliby zdobywać wiedzę praktyczną. Sporym błędem jest promowanie za wszelką cenę wykształcenia ogólnego. Po reformie edukacji zbudowano system, w którym większość młodzieży wybiera szkoły ogólnokształcące i często, na siłę, kiepskie uczelnie wyższe. Mamy w Polsce niemal dwa miliony studentów. Oznacza to, że ponad 40 proc. osób w wieku „studenckim" uczy się. Nikt nie zauważa tego, że w żadnym społeczeństwie, a już z pewnością nie w polskim, gdzie innowacyjność prawie nie istnieje, nie potrzeba 50 proc. magistrów (z których połowa to specjaliści od zarządzania). Potrzeba za to dobrze przygotowanych do pracy tokarzy, spawaczy czy mechaników. „W Polsce zostały zachwiane proporcje między kształceniem wyższym a ponadpodstawowym lub ponadgimnazjalnym" (Mieczysław Kabaj).

Zaniedbanie szkolnictwa zawodowego na rzecz „unowocześniania" polskiej struktury wykształcenia zemści się jeszcze nie raz na naszym rynku pracy, naszej gospodarce i przede wszystkim na ludziach, którzy licząc na profity decydują się na wyłożenie niemałych pieniędzy na studia.

Prawo do zasiłku

„Obywatel pozostający bez pracy nie z własnej woli i nie mający innych środków utrzymania ma prawo do zabezpieczenia społecznego (...)" - art. 67 ust. 2 Konstytucji RP.

Mimo konstytucyjnego zapisu jedynie 16 proc. bezrobotnych posiada prawo do zasiłku. Z czego żyją ludzie bez pracy?

76 proc. pozostaje na utrzymaniu rodziny, 40 proc. czerpie pieniądze z prac dorywczych, jedynie 16 proc. mówi o pomocy opieki społecznej.

Takie pozostawienie ludzi biednych, nie z własnej winy, samym sobie jest europejskim ewenementem. W państwach Unii Europejskiej prawo do zasiłku posiada średnio 70 proc. bezrobotnych. Przy czym w Irlandii, Belgii i Wielkiej Brytanii pomoc otrzymuje powyżej 90 proc., a w Danii, Finlandii i Francji wszyscy bezrobotni.

Krótki okres przyznawania pomocy oraz jej śmieszna wysokość powodują, że popularna „kuroniówka" nie spełnia swojej roli. Mieczysław Kabaj pisze o tym tak: „W interesie społecznym nie można ludzi bezrobotnych pozostawić bez jakiegokolwiek dochodu, bez wyjścia, bez pomocy. We współczesnym kapitalizmie władze publiczne, państwo, elity polityczne i gospodarcze muszą znać odpowiedź na pytanie, z czego ludzie zdolni do pracy mają żyć, utrzymywać swoje rodziny i więzi społeczne. Jeżeli władze publiczne ignorują tę kwestię, to mogą doprowadzić do zbudowania społeczeństwa nierówności, konfliktów i patologii społecznych."

Pasywność państwa

W unijnej piętnastce wydatki na programy aktywne rynku pracy wyniosły średnio 6200 USD na jednego bezrobotnego. W Polsce – 41 USD, niewiele ponad 5 proc. ogólnych wydatków na programy rynku pracy i niemal cztery razy mniej niż wydaliśmy w 1998 roku. Wśród krajów OECD jesteśmy na ostatnim miejscu pod względem wydatków na aktywizację bezrobotnych. Pozostajemy w tyle między innymi za Czechami i Węgrami. Nie może dziwić, że niezwykle ciężko znaleźć w Polsce pracę za pośrednictwem urzędów pracy. Urzędy nie są po prostu przygotowane do wypełniania swojej funkcji, brakuje zarówno pieniędzy, jak i chęci. Szkolenia są prowadzone bez sensu i przygotowują do zawodów, w których nie da się znaleźć pracy.

Tak, w wielkim skrócie, wygląda polskie bezrobocie. Jak widać, jego bardzo wysoki poziom nie jest jedynym problemem. Równie ważne jest to, że jego struktura wskazuje, że jest to problem długotrwały i niemożliwy do całkowitego rozwiązania w krótkiej perspektywie czasu. Dodatkowo pogarsza go wyjątkowa nieporadność państwa przejawiająca się w zaniedbaniu problemu i braku umiejętności reagowania na sytuację. Wiem, że poradzenie sobie z tą plagą nie jest rzeczą łatwą. Jednak nie można spodziewać się, tak jak dotychczas, że sprawa rozwiąże się sama. Zwłaszcza, że nie podejmuje się nawet najprostszych i najoczywistszych działań. Tak wielkich problemów nie rozwiąże „niewidzialna ręka rynku".

Przykłady zaniechania najprostszych nawet działań to choćby to, że nie stworzono ogólnopolskiego banku pracy. W krakowskim urzędzie nie dowiemy się o ofertach ze Szczecina, i na odwrót. Takie rozwiązanie nie kosztuje wiele, a bardzo pomaga. Jednak politycy zamiast dopilnować wprowadzenia takiego sytemu wolą narzekać na niską mobilność Polaków.

Podobnie nie monitoruje się zawodów deficytowych i nie dostosowuje szkoleń zawodowych do zapotrzebowania rynku, o możliwym zaangażowaniu w nie pracodawców nie wspominając. Nie rozważono programów szkolnych i struktury szkolnictwa pod kątem wymagań rynku pracy. Założono po prostu, że wykształcenie wyższe jest zawsze lepsze niż zawodowe, i zapomniano przy tym, że kiedy wszyscy mają magisterium, to przestaje ono mieć większe znaczenie.

Oczywiście jedynie takie, właściwie zastępcze, działania nie rozwiążą sytuacji. Mogą ją najwyżej nieco złagodzić. Jednak nie oznacza to wcale, że należy ich zaniechać. Nie oznacza to także, że niemożliwe są rozwiązania systemowe. Choć szukania ich w zasadzie zaniechano. A szkoda, ponieważ większość polskich problemów można by było rozwiązać, gdyby „tylko" udało się znacząco zwiększyć zatrudnienie. Jak to zrobić, pozostaje kwestią otwartą.

Wydaje się jednak, że warto byłoby pomyśleć nad metodami wykreowania popytu. Być może przez wzmocnienie redystrybucji dochodów, zwiększenie płacy minimalnej lub skuteczniejsze wykorzystanie transferów socjalnych. Zwiększony popyt przełożyłby się na zwiększenie zatrudnienia.

Tomasz Borejza


Artykuł ukazał się w dzienniku "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku