Na godzinę pracę przerwali pracownicy łódzkiej gazowni. Zamknięte zostały kasy i biura. Przy wejściu do budynku rozpostarto transparenty, informujące o strajku. Pracownicy domagają się wywiązania się przez Ministerstwo Skarbu Państwa z obietnicy wydania akcji sprywatyzowanego we wrześniu ubiegłego roku PGNiG.
Protest w gazowni odbywał się w tym samym czasie, co pikieta przez gmachem Ministerstwa w Warszawie. Będziemy protestować aż do skutku. Nie wykluczamy zaostrzenia działań, do strajku generalnego włącznie. Ministerialnym urzędnikom dajemy czas do końca czerwca - powiedział Edward Torzyński z Komitetu Strajkowego w łódzkiej gazowni.
Protestują także pracownicy łódzkiego Zakładu Drogownictwa i Inżynierii. Na spotkanie z prezesem zabrali taczkę. Zapowiedzieli, że wywiozą na niej prezesa, jeśli nie zostaną wysłuchani.
Tak jednak się nie stało. Kierownictwo ZDiI wysłuchało postulatów zdesperowanych pracowników, którzy domagają się podwyżek wynagrodzeń, które obecnie wynoszą od 800 do 1200 złotych miesięcznie.
Kierownictwo ZDiI ma rozpocząć w przyszłym tygodniu negocjacje płacowe. Proponuje podwyższenie najniższych stawek godzinowych o 12 proc., opracowanie nowego regulaminu wynagradzania, wprowadzenie premii kwartalnych, które byłyby zależne od wyników finansowych przedsiębiorstwa oraz zapewnienie szkoleń podnoszących kwalifikacje pracowników.
Jeden dzień trwał strajk robotników, budujących autostradę A-2 na odcinku Emilia-Stryków, na północ od Łodzi. Domagali się wypłacenia zaległych wynagrodzeń. Od czwartku nie pracowali, choć pozostali na placu budowy. W piątek rano otrzymali pieniądze i przystąpili do pracy.
Jednodniowy strajk nie wpłynie na opóźnienie terminu oddania autostrady do użytku, co planowane jest na 15 czerwca.