Od 7 lipca stawka za najpopularniejszy zakład naszej narodowej loterii drożeje o 60 proc. Nowa cena pojedynczego zakładu Dużego Lotka wynosić będzie 2 złote, w miejsce dotychczasowych 1,25 zł. 40 groszy z każdego zakładu trafiać będzie inwestycje sportowe oraz kulturę (dotąd było to 25 groszy).
- Zmiana stawki jest elementem naszej strategii i polityki marketingowej - poinformowała rzecznika prasowa Totalizatora Sportowego Magdalena Wojciechowska. Jej zdaniem podwyżka sprawi, że zakłady będą bardziej atrakcyjne, bowiem w ślad za opłatami wzrosną również wygrane. Za tzw. "szóstkę" będzie można wygrać ok. 1 mln 600 tys. zł, a nie - jak dotąd - 1 mln 200 tys. zł.
Nowa, wyższa stawka ma przyczynić się do wzrostu obrotów TS. - Spowoduje też zwiększenie częstotliwości i wysokości kumulacji - stwierdziła rzeczniczka.
Wojciechowska powiedziała, że Totalizator dokładnie przeanalizował wprowadzenie podwyżki, a zgodę na nią wydało Ministerstwo Finansów. Rzeczniczka podkreśliła, że podobne działania były przeprowadzone w innych krajach członkowskich Unii.
Totalizator Sportowy realizuje monopol państwa w dziedzinie gier liczbowych i loterii pieniężnych. Właścicielem 100 proc. udziałów w spółce jest Skarb Państwa. Głównym zadaniem TS jest generowanie środków do budżetu. W roku 2004 z Totalizator wpłacił do państwowej kasy 1,33 mld zł. W zeszłym roku z 25-procentowych dopłat na sport przekazał 450 mln zł, a na kulturę 118 mln zł.
Te wyniki nie oznaczają jednak, że TS jest w dobrej kondycji. W I kwartale br. przychody spółki spadły o blisko 20 proc. Totalizator traci też gwałtownie udziały w rynku - głównie na rzecz automatów do gry, z których wpływy do budżetu są zdecydowanie mniejsze.
***
Poprzedni szef TS, mianowany przez SLD Mirosław Roguski, został w styczniu zwolniony przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Szef rządu odwołał wówczas również cały skład rady nadzorczej, zastępując go nowym. Urzęduje ona do dziś, mimo iż sąd uznał zmiany za nielegalne.
Rada od początku próbuje przeprowadzić konkurs na nowego prezesa. W pierwszym z nich wystartował protegowany Kaczyńskich, poseł PiS Marian Piłka, który będąc członkiem nowej rady jednocześnie zamierzał sam na siebie zagłosować. Protest przedstawiciela skarbu państwa sprawił, że konkurs unieważniono. Według nieoficjalnych informacji w trzecim, trwającym właśnie konkursie, największe szanse na fotel prezesa ma związany kiedyś z LPR Waldemar Milewicz, a dziś z PiS, który w 2002 r. podpisał deklarację Polskiego Komitetu Niepodległościowego sprzeciwiającego się wejściu Polski do Unii Europejskiej.
lewica.pl w telefonie
Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida: