Zajrzyjcie na stronę internetową Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Znajdziecie tam Dziennik Urzędowy KG PSP numer 1. W nim to opublikowano "Zarządzenie numer nr 5 z dnia 21 czerwca 2006 r. w sprawie ramowego regulaminu służby w jednostkach organizacyjnych Państwowej Straży Pożarnej oraz regulaminu musztry i ceremoniału pożarniczego".
Tam znajdziemy punkt, w którym zakazuje się szefom strażackich jednostek dyskryminowania podwładnych z powodu ich płci, wieku, orientacji seksualnej oraz wyznania. Pięknie i po europejsku! Niestety, tylko do czasu, bo dalej czytamy, że strażacy mogą być ministrantami zaś ich szefem w trakcie uroczystości patriotyczno-religijnych (czyli np. mszy świętych) jest prowadzący obrzędy, czyli duchowny. Dodatkowo - UWAGA! - udział strażaków jest w nich obowiązkowy, czyli wszyscy oni muszą być obowiązkowo katolikami, bo jak inaczej można zrozumieć "nakaz poszanowania przez strażaków obrzędów religijnych bez względu na ich własne przekonania".
Dalej pan komendant dokładnie opisał, kto i kiedy podaje księdzu kropidło w trakcie np. poświęcenia sztandaru. Nawet samo przekazanie proporca jest dodatkiem do mszy świętej. Dla przykładu posłużmy się cytatem opisującym uroczyste przekazanie nowego wyposażenia jednostce strażackiej (samochodów i tym podobnych motopomp): "Poświęcenia dokonuje się po oficjalnym przekazaniu sprzętu dowódcy, kapelan wychodzi na centralne miejsce prowadzenia uroczystości, odmawia modlitwę i podchodzi do przekazanego sprzętu; do kapelana podchodzi wyznaczony wcześniej strażak z kropidłem i naczyniem z wodą święconą (...), kapelan dokonuje pokropienia sprzętu. Przekazuje kropidło strażakowi (...), asystujący strażak udaje się za kapelanem na swoje wcześniejsze miejsce.
Strażacy mają także obowiązek w strojach galowych stać na warcie przy grobie Chrystusa w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Mają tam udawać tak zwane turki i robić za świąteczny wystrój świątyni.
Szczególnie rozczulająca jest część ceremoniału dotyczącego rozpoczęcia roku szkolnego w szkołach dla przyszłych strażaków. Otóż błogosławieństwo od kapelana nie jest jakimś tam dodatkiem dla zainteresowanych. Przeciwnie, to same uroczystości są dodatkiem do słów księdza i do mszy świętej.
Wobec tego nie mogły nas już zdziwić reguły dotyczące ślubowania, które składają nowo przyjęci strażacy: "Po zajęciu miejsca w szyku przez poczet sztandarowy dowódca podaje komendę (np.: baczność!), kapelan podchodzi do mikrofonu i odczytuje tekst błogosławieństwa; po słowie kapelana >>Amen<< ślubujący kładą prawą rękę na sercu i wypowiadają słowa >> Tak nam dopomóż Bóg<<".
W ten oto sposób komendant główny, nadbrygadier Kazimierz Krzowski naprawił cytowanym rozporządzeniem błąd swojego poprzednika - ministra - który w 2001 pominął w regulaminach wszelkie aspekty duchowe przyjęcia do służby nowych strażaków, nie dostrzegł koniecznej obecności kapelana, a nawet za nic miał słowa "Tak mi dopomóż Bóg". Cóż to za bezbożnik? Oczywiście Marek Biernacki - dzisiejszy poseł Platformy Obywatelskiej. Wstrętny liberał.
Na deser zostawiliśmy regulacje dotyczące pielgrzymek. Nam się naiwnie wydawało, że straż pożarna to nie jest biuro podróży. Otóż jest. Komenda Główna i jednostki terenowe mają obowiązek organizować zbiorowe wypady do miejsc kultu religijnego. Ich inicjatorami mają być pospołu miejscowy komendant i kapelan.
Dodatkowo w ceremoniale strażackim znalazły się szczegółowe przepisy dotyczące budowy... ołtarzy polowych.
Bogaci w powyższą wiedzę zapytaliśmy rzecznika prasowego Komendanta Głównego czy treść owego zarządzenia nie narusza neutralności światopoglądowej państwowych służb. W odpowiedzi usłyszeliśmy: "Do treści regulaminu nie złożono żadnych uwag, zaś powodem zamieszczenia reguł wyznaniowych są ugruntowane związki Państwa Polskiego z chrześcijaństwem na przestrzeni ponad 1000-letniej historii".
Komendantowi strażaków pomysłu pozazdrościł minister zdrowia, profesor nauk medycznych Zbigniew Religa, i ochoczo poparł postulat księdza Henryka Płaszczyka, krajowego kapelana ratowników medycznych, aby ratownicy dostali własnego patrona. Ma nim zostać święty Gerard. No i pojawił się problem. Wstrętni mieszkańcy Malty za cholerę nie chcą podzielić się z Polakami kosteczkami Gerarda. Wobec tego Religa zapowiedział osobistą interwencję w tej sprawie u maltańskiego ministra zdrowia. Będzie to pierwsza w UE prośba urzędnika państwowego o pomoc w ćwiartowaniu zwłok.
Czy są tu jacyś ratownicy...?
Michał Powolny
Artykuł pochodzi z tygodnika "Fakty i Mity".