Benedykt XVI tłumaczył się, że "tylko cytował" piętnastowiecznego bizantyńskiego cesarza, "nie identyfikując się z nim", celem nie było obrażanie kogokolwiek, lecz "zaproszenie do dialogu".2 Pojawia się jednak pytanie po co głowa kościoła rzymskokatolickiego sięgnęła w ogóle po ten cytat, w dodatku w dzień po rocznicy zamachów z 11 września, które w hegemonicznym, neokonserwatywnym dyskursie są przedstawiane jako akt świętej wojny prowadzonej przez "islamski fundamentalizm" przeciw zachodowi? Wypowiedź papieża i reakcja, która sprowokowała utwierdza narrację przestawiającą "wojnę z terroryzmem", jako starcie cywilizacji. Choć z punktu widzenia świeckiej lewicy reakcja muzułmanów może wydawać się nieracjonalna, bigoteryjna, fanatyczna, to nie należy zapominać, że ma ona przede wszystkim polityczny, a nie religijny charakter.
Muzułmanie są dziś ofiarami złożonych struktur represji i wykluczenia, za które winę ponosi zachód, rabunkowo eksploatujący złoża ropy, wspierający krwawe reżimy zapewniające jej dostawy, ignorujący notoryczne łamanie przez Izrael prawa międzynarodowego. Wyznawcy islamu żyjący w krajach Europy Zachodniej są ofiarą społecznego i ekonomicznego wykluczenia, któremu towarzyszy nasilająca się zwłaszcza w ostatnich latach islamofobia, często obłudnie uzasadniana argumentami o wolności słowa, także przez lewicę. To, że niezadowolenie z tej sytuacji wyrażane jest w języku religijnym, wynika z tego, że słabości takich języków jak świecki arabski nacjonalizm, czy marksizm, których upadek inspirowany przez polityczne działania zachodnich potęg, wytworzył próżnie, w którą wszedł polityczny islam.3
Wypowiedź papieża została odebrana przez społeczność muzułmanów jako kolejny islamofobiczny atak, płynący ze strony zachodu, dowodzący, że islamofobia jest tym co łączy wszystkich jego mieszkańców amerykańskich neokonserwatystów, syjonistów z Izraela, katolików i "imperialistyczną lewicę" spod znaku Christophera Hitchensa.
Krzyżowcy i kalifat
Słowa papieża i gwałtowną reakcję na nie trzeba także rozpatrywać w kontekście relacji między kościołem a muzułmanami. Wypowiedzi papieża o "niesieniu wiary mieczem" przez islam towarzyszą w jego wykładzie rozważania o helleńskim i racjonalnym charakterze chrześcijaństwa. Tworzy to głęboko niesprawiedliwą i fałszywą dychotomię, między "odkrywającym dla objawienia" Platona kościołem, a walczącymi zbrojnie o ekspansję własnej wiary muzułmanami. Ta dychotomia jest także błędna, co jest oczywiste dla każdego, kto zna historię kościoła.
W historii relacji między islamem i chrześcijaństwem zachodnim, właśnie to drugie było bardziej agresywną i nietolerancyjną stroną. Często ta agresja była bezpośrednio inspirowana przez kościół katolicki. Najbardziej oczywistym przykładem są wyprawy krzyżowe. W 1095 roku papież Urban II wzywa do odbicia miejsca "grobu świętego". Gdy w 1099 krzyżowcy zdobyli Jerozolimę, wymordowali całą muzułmańską i żydowską ludność miasta. Św. Bernard z Clairvaux, jeden z doktorów kościoła, inspirator Drugiej Krucjaty pisał: "(...)śmierć zadawana, lub ponoszona z powodu Chrystusa nie nosi śladu zbrodni i często przynosi zasłużoną chwałę.(...)Kiedy zabija on[rycerz Pana] złoczyńcę, nie jest to zabójstwo, lecz jakby złobójstwo(...). Chrześcijanin odnosi chwałę w śmierci poganina(...)."4 Wezwania Koranu do dżihadu brzmią przy tym głęboko humanistycznie i pokojowo.
Z kolei kiedy Saladyn wyzwolił Miasto sto lat później, nie tylko dopilnował, by żadna krzywda nie spotkała cywilnej ludności, ale zagwarantował swobodę kultu dla trzech religii księgi. To kraje rządzone przez muzułmanów wykazywały średniowieczu większą tolerancję dla innowierców niż chrześcijański zachód. Najbardziej kosmopolitycznym, otwartym, tolerancyjnym państwem średniowiecznej Europy był muzułmański kalifat Grenady. Gdy rekonkwista zakończyła się sukcesem, Maurowie i Żydzi zostali wygnani z Półwyspu Iberyjskiego. Osławiona hiszpańska inkwizycja tropiła konwertytów, których katolickie społeczeństwo Hiszpanii nie chciało przyjąć w swoje szeregi.
Nie należy zapominać także o krwawych wojnach wewnątrz chrześcijaństwa. Krucjaty przeciw albigensom, wojny cesarstwa z papiestwem, noc św. Bartłomieja, wojna trzydziestoletnia pokazują, że kościół, któremu przewodzi Benedykt XVI sam chętnie-gdy tylko był dość silny, by móc sobie na to pozwolić. Nie zapominajmy, że zasadę wolności sumienia kościół uznał dopiero na soborze watykańskim drugim(1962-66).
Kiedy papież potępia "szerzenie wiary mieczem" przez islam, pomijając milczeniem wyżej zarysowany kontekst, łatwo wystawia się na oskarżenia o złą wolę, lub przynajmniej brak intelektualnej uczciwości. Kościół katolicki sam ma zbyt wiele krwi na rękach, by potępiać islam za jej przelewanie.
Orientalizm i zderzenie cywilizacji
akże dychotomia, która wyłania się z papieskiego wykładu, przeciwstawiająca racjonalne, hellenistyczne oparte na Logosie chrześcijaństwo zachodnie, irracjonalnemu, woluntarystycznemu islamowi, wpisuje się głęboko w najgorsze orientalistyczne dyskursy. Edward Said nazywa orientalizmem, który rozumie jako zespół obecnych w naukowym i politycznym dyskursie zespołów przesądów na temat wschodu, traktujących wschód jako Innego, w opozycji do którego zachód buduje swoją tożsamość Przeciwstawienie w nich racjonalności zachodu(a w wypadku Benedykta XVI religii, którą zapewne uważa za jądro jego tożsamości) rzekomej nieracjonalności, mistycyzmowi wschodu, było(i ciągle jest) ideologicznym zabiegiem, którego celem jest legitymizacja europejskiego kolonialnego, czy neokolonialnego panowania. Rozwodząc się uczenie nad tym, jak objawienie przyswoiło sobie myśl grecką, papież nie wspomniał jaką rolę odegrała w tym arabska kultura, arabskie komentarze do Arystotelesa, etc.
Papież powinien zdawać sobie także z politycznego kontekstu, w którym wypowiadał to nieszczęsne zdanie. Od pięciu lat toczy się tak zwana "wojna z terrorem". Niektórzy z jej ideologów przedstawiają ją jako zapowiedziane przez Huntingtona zderzenie cywilizacji, (post)chrześcijańskiego zachodu i muzułmańskiego wschodu. Takie przedstawianie tego konfliktu jest bardzo wygodne, zwalnia zachód od poszukiwania jego strukturalnych przyczyn, cywilizacje są w konflikcie, bo taka jest już ich natura. Jan Paweł II starał się przynajmniej zdystansować kościół od takiej narracji, jednoznacznie potępił wojnę w Iraku. Benedyktowi XVI, który wcześniej przyjął na audiencji Orianę Fallaci i wyrażał sprzeciw wobec członkostwa Turcji w UE(widocznie według Watykanu powinna pozostać ona klubem państw chrześcijańskich), ta konstrukcja wydaje się bardziej odpowiadać.
Zauważmy poza tym, że w swoim przemówieniu papież nie tylko przeciwstawił racjonalne(co we współczesnym języku ma zawsze wartościujący, nie tylko opisowy charakter), mistycznemu islamowi, ale także odrzucił możliwość pełnej inkulturacji chrześcijaństwa przez inne niż zachodni kręgi kulturowe. Według niego fakt, że chrześcijaństwo wyraziło się w kategoriach filozofii helleńskiej nie był przypadkowy i bez przyjęcia tej filozofii, jej klasycznej metafizyki i epistemologii, bycie prawdziwym chrześcijaninem nie jest możliwe. Tak więc rozprzestrzenianie się wiary katolickiej(co jest obiektywny celem kościoła katolickiego) jest jednocześnie rozprzestrzenianiem się europejskiej tożsamości. Nie jest to postawa szczególnie sprzyjająca dialogowi kultur, który podczas pontyfikatu Wojtyły wyglądał jednak trochę lepiej.
Wypowiedź papieża nie jest tylko niewinnym cytatem, sprawą braku uwagi przy doborze uwagi, wpisuje się w jego głęboko europocentryczny światopogląd naznaczony przesądami i uprzedzeniami. Jest też niebezpieczna politycznie, wzmacniając przekonanie świata islamu, że wrogi jest mu cały zachód.
Przypisy:
1. Dokładny cytat w przekładzie KAI: "Wskaż mi, co nowego wniósł Mahomet; wtedy znajdziesz tylko to, co złe i nieludzkie, jak choćby to, że nakazał szerzyć mieczem wiarę, którą głosił".
2. Za: "Benedykt XVI żałuje" Gazeta Wyborcza 218/2006(18. 09.), str. 1
3. Patrz Zygmunt Bauman "Okrakiem na barykadzie" Le Monde Diplomatique Polska str. 1/18-19
4. Za: "De laude militiae"
Jakub Majmurek