Ciszewski: Postępowcy na rzecz władzy
[2006-10-26 09:04:03]
Sztandarowym przykładem jest ruch przeciwko ministrowi edukacji narodowej - Romanowi Giertychowi. Większość z jego działaczy dała się na przykład wciągnąć w jałowy, z punktu widzenia obecnej polityki, spór o rolę Jacka Kuronia w historii Polski. Oczywiste jest, że wywołanie skandalu z nazwaniem Kuronia zdrajcą było jak najbardziej na rękę nie komu innemu jak Romanowi Giertychowi i Lidze Polskich Rodzin. Ponieważ minister nie odniósł praktycznie żadnego sukcesu w poprawianiu systemu edukacji, musiał znaleźć temat zastępczy. Aż prosiło się, aby ruchy sprzeciwu wobec jego polityki podjęły kwestię tanich podręczników, które podobno już niedługo miały by sie pojawić, czy ciągle słabej dostępności edukacji na wsi. Ten atak był by wymierzony właśnie w najczulsze miejsce polityki ministerstwa i tak na prawdę mógłby zniechęcić do LPR część wyborców widzących w niej socjalną alternatywę dla neoliberałów. Przeprowadzenie jego byłoby oczywiście dosyć trudne, ponieważ żadne z ugrupowań establishmentowej "antyautorytarnej" opozycji nie wsparło by takiej kampanii, bojąc sie że po ewentualnych zmianach podobna krytyka może dotknąć także nowych - "właściwych" ministrów. O ile Inicjatywa Uczniowska, najwyraźniej widząc co dzieje się wokół ministra Giertycha na razie wycofała się z protestów i z tego co wiem stara się rozszerzyć swoje postulaty dotyczące edukacji, o tyle ruch pod nazwą "Giertych Musi Odejść" eksploatuje temat do granic możliwości. Staje sie przy tym coraz bardziej ekumeniczny i to do tego stopnia że apeluje również do osób apolitycznych, czyli tych które uważają, że Giertych nie jest "jazzy", bo to nie nowoczesny neoliberał mówiący o przedsiębiorczości. Doszło do tego że na protestach coraz mniej jest czerwonych i czerwono-czarnych flag, które zastępują organizacyjne szturmówki młodzieżówki SLD(1). Pojawiać się zaczynają nawet jawni neoliberałowie z Demokratów.pl, a człowiek prowadzący ostatni protest również deklaruje sie jako wolnorynkowy liberał. Fakt że demonstracje nie zostały jeszcze całkowicie przechwycone przez oficjalną opozycję wynika zapewne jedynie z tego że są zbyt małe, aby można je skutecznie wykorzystać w kampanii wyborczej. Nie przeszkadza to promować się przy ich okazji takim członkom elity jak Kazimiera Szczuka, czy "zielony" kapitalista Krystian Legierski. Zupełnym przejawem utraty pomysłu na krytykę koalicji było też zaproszenie przez GMO na koncert Krzysztofa Skiby, który nie tak dawno, w słabiutkich felietonikach na łamach pisma neoliberalnej ekstremy - tygodnika "Wprost", pisał na przykład o tym że Che Guevara był mordercą i naśmiewał się z "naiwności" alterglobalistów(2). Tylko patrzeć aż na którejś demonstracji pojawia się postulaty odsunięcia Romana Giertycha od władzy poprzez prywatyzację szkolnictwa. Ktoś stojący z boku mógłby powiedzieć że każdy ma prawo do protestu, tyle że dla lewicy zbytni ekumenizm to samobójstwo i zdanie się na łaskę istniejącej w mediach oficjalnej opozycji. Daje to również politykom koalicji argumenty, że tak na prawdę w całej sprawie nie chodzi o konkretne postulaty czy zmianę polityki, ale dojście do władzy obozu neoliberalnego. Niech neoliberalna prawica robi wiec własne protesty. Lewica nie powinna sie z nią bratać. Spora część organizacji chcących oficjalnie tworzyć alternatywę, nie zauważa wcale tych kwestii. Dobrym przykładem pomieszania różnych wykluczających się postulatów jest część ruchu feministycznego. Fundacja MaMa która niedawno rozpoczęła bardzo skądinąd pożyteczną akcje zbierania informacji o łamaniu praw pracowniczych wobec kobiet w ciąży i matek, w innym ze swoich oświadczeń krytykuje na przykład podwyższenie ochrony kobiet wracających do pracy po urlopie macierzyńskim. W dodatku jako jeden z argumentów podaje fakt, że zbliżone stanowisko zaprezentowały organizacje pracodawców. Dodaje również, że zwiększona ochrona matek może powodować ich stygmatyzację w pracy(3). Najprawdopodobniej nieświadomie powtarza przy tym poglądy neoliberałów, mające uzasadniać liberalizowanie i rozmontowywanie polskiego prawa pracy. Działaczki fundacji najwyraźniej nie zdają sobie sprawy że sprzeciw wobec większej ochrony prawnej kobiet w pracy będzie skutkował właśnie pogłębieniem się zjawisk łamania ich praw, no chyba że liczą na dobre serce pracodawców i skierowane do nich kampanie społeczne. Co ciekawe kandydatka podobno radykalnej lewicy na prezydenta Warszawy - Wanda Nowicka, także nie widzi sprzeczności pojawiających się w krytyce obecnej władzy. Jednym tchem potrafi mówić o prawach pracowniczych, aby później przejść do tego że wydłużenie urlopu macierzyńskiego jest niepożądane, a sprzymierzać się można nawet z reprezentującą Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych, Henryką Bochniarz(4). Ze świecą szukać nawet nie najgorzej zarabiającej kobiety z klasy pracującej, która w imię "niezależności" i "nie brania ochłapów" cieszyłaby się z krótszego urlopu macierzyńskiego czy słabej ochrony w pracy. Trudno dziwić się wiec, że pomimo nagonki medialnej, PiS ma nadal około 25% poparcia, ponieważ tego typu ataki tym bardziej utwierdzają lansowany przez ugrupowanie braci Kaczyńskich podział na Polskę solidarną i neoliberalną. Warto również zwrócić uwagę na działania części lewicy, które są już zupełnym wyrazem kapitulanctwa wobec elit politycznych. Przede wszystkim fakt że w wielu środowiskach przyjął się pogląd jakoby IV RP, która nawiasem mówiąc jest tylko lekko zmienioną III RP, to wstęp do faszyzmu. Taka retoryka jest bardzo sensowna w przypadku PO, SLD czy SdPl. Partie te nie mając zwykłym ludziom nic do zaproponowania muszą straszyć i udowadniać że nawet te ograniczone postulaty socjalne PiSu i uderzanie w część elit to wstęp do autorytaryzmu. Naturalną reakcją ze strony lewicy powinno być obnażenie tej hipokryzji, poprzez powiedzenie, że "ani PiS nie jest faszystowski, ani wy nie jesteście demokratami". Tymczasem głupawe hasła o faszyzmie, odnoszące się do obecnej koalicji pojawiają się również na transparentach części radykalnej lewicy, trudno natomiast budować alternatywę stosując tą samą retorykę co jeden z bloków politycznych. Drugim dobitnym przykładem braku koncepcji są oskarżenia o rasizm i antysemityzm. Czytając numer polskiej edycji "Le Monde Diplomatique" poświęcony między innymi kwestii żydowskiej można było dojść do wniosku że żyjemy wręcz w kraju opanowanym przez Czarną Sotnię. Jeden z publicystów radykalnej lewicy, Stefan Zgliczyński w artykule "Antysemityzm po polsku" roztacza tak katastrofalna wizję, że strach wręcz otwierać lodówkę, bo tam też mogą czaić sie antysemici(5). W tym samym numerze "Le Monde Diplomatique" Zgliczyński prowadzi rozmowę z Anną Bikont, publicystką "Gazety Wyborczej", zwolenniczką teorii że wszelka krytyka Izraela to antysemityzm, neoliberalizmu, czy "wyzwalania" Kuby spod "dyktatury" Fidela Castro. Nie pada jednak ani jedno niewygodne pytanie, a prowadzący wywiad przechodzi do porządku dziennego nad elitarystycznymi teoriami rozmówczyni, pokładającej nadzieje w "anty antysemickich" elitach intelektualnych, w domyśle neoliberalnych i popierających "wojnę z terroryzmem"(6). Nie kwestionuję że antysemityzm jest w Polsce problemem, jednak jego wyolbrzymianie, przedstawianie wręcz w karykaturalnych barwach, czy zrzucanie winy na obecną koalicję nijak nie pomaga w walce z tym zjawiskiem. Wręcz przeciwnie tworzy u owych "ludowych antysemitów" którzy uwierzyli w prostacką propagandę że "winni są obcy" mentalność oblężonej twierdzy. Gdy część lewicy sprzymierza się z neoliberałami w walce o poprawność polityczną, w ich mniemaniu potwierdza to wszystkie spiskowe teorie. Lewica zamiast liczyć na elity i intelektualistów, powinna raczej edukować i przedstawiać inne wytłumaczenia obecnej sytuacji, o czym w większości jednak zapomniała. Tutaj pojawia się kolejna tendencja, zwłaszcza wśród grup stawiających przede wszystkim na kwestie światopoglądowe. Wybawienie od niemal całego zła koalicji widzą one w Europie. Polski rząd jest wiec rasistowski, dlatego że tak mówi Parlament Europejski czy różne międzynarodowe grupy. Takie wyjaśnienie jest absurdalne, ponieważ instytucje europejskie narzucają też na przykład liberalizację gospodarki. Trzymając się raz ustalonych zasad ci krytycy rządu powinni więc uznać również te zalecenia za prawdę objawioną, której nie da się podważyć. Po raz kolejny społeczeństwo dostaje też wyraźny sygnał, wykorzystywany propagandowo - pewne grupy uznają że najważniejsze są decyzje Brukseli. Trudno wyobrazić sobie lepszy prezent dla Romana Giertycha i różnych nacjonalistów. Część postępowców sama pomaga im mobilizować elektorat i wprowadzać atmosferę zewnętrznego zagrożenia. Sprawę pogarszają dodatkowo straszliwe uproszczenia stosowane przez osoby kojarzone z lewicą. Gdy w Warszawie naziści pchnęli nożem antyfaszystę, Izabela Jaruga-Nowacka stwierdziła w parlamencie, że było to wynikiem atmosfery wytworzonej przez rządy PiS. Pomijając już fakt że wykorzystanie tej napaści do partyjnych celów politycznych jest wyjątkowym świństwem, to porównywanie konserwatywnego ugrupowania braci Kaczyńskich do neonazistów jest po prostu absurdalne. Jest również tak prostackie, że raczej służy rządowi niż go dyskredytuje. Okazuje się wiec, że pomimo iż w rządy PiS, LPR i Samoobrony da się uderzyć ze strony lewicowej, obnażając brak realnych zmian społecznych oraz puste obietnice, o tyle nawet część radykalnej lewicy zdaje się nie zauważać tej możliwości. Było to wyraźnie widoczne, gdy PiS zaatakował Leszka Balcerowicza. Poza niewielką akcją zbierania podpisów za jego odwołaniem, zainicjowaną przez Młodych Socjalistów, ideowa lewica nie podjęła żadnych działań, bojąc się najwyraźniej, że będzie po tej samej stronie co PiS. Podobnie było, gdy na przykład minister Ziobro starał się zmniejszyć wpływy lobby prawniczego i zwiększyć dostęp absolwentów do zawodów prawniczych. Były to idealne okazje na pokazanie iż PiS słusznie atakuje, a jednoczesne obnażenie hipokryzji, wynikającej z tego, że chodzi mu jedynie o zbicie kapitału politycznego, a nie realne zmiany. Jeśli ideowa lewica chce przełamać schemat "autorytarnej" władzy walczącej z "demokratyczną" opozycją, w którym obie strony są de facto antyspołeczne i antylewicowe, musi zdecydowanie zmienić swoje strategie działania i zacząć w sensowny sposób atakować obie strony tego sporu. W przeciwnym razie czeka nas jeszcze wiele lat bez jakiejkolwiek realnej alternatywy dla powszechnej nijakości i dominacji prawicy. Przypisy: (1) patrz "Organizacje wspierające" na http://www.gmo.nongov.pl/start.htm (2) patrz np. Krzysztof Skiba Che opyla kamerę, "Wprost", Nr 1068 (18 maja 2003) (3) Dlaczego okres ochronny to zły pomysł? http://www.fundacjamama.nongov.pl/viewpage.php?page_id=4 (4) http://www.lewica.pl/index.php?id=10952 (5) Stefan Zgliczynski Antysemityzm po polsku, "Le Monde Diplomatique", Nr 5 (lipiec 2006) (6) Długi cień Jedwabnego, albo choroba polskiej duszy, tamże |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?