Bratkowska oskarżyła media, że poprzez tendencyjne przedstawianie sprawy aborcji wspierają ograniczanie kobiecej wolności. Jako przykład podała to, iż stacja TVN 24, której reporterzy byli obecni przy happeningu z 1 listopada, kiedy zapalono znicze dla kobiet zmarłych w wyniku zakazu aborcji, nie tylko nie wspomniała o tym, ale wymyśliła medialne wydarzenie (jakie w rzeczywistości nie miało miejsca), polegające na zapalaniu zniczy… usuniętym płodom. Bratkowska nazwała to szczytem infantylizmu albowiem tylko ktoś skrajnie infantylny może zrobić materiał o małej pustej trumience, kogoś, kto nawet nie miał szansy poczuć bólu. I jednocześnie pominąć dorosłych cierpiących ludzi.
Z kolei Wanda Nowicka, kandydatka na prezydenta stolicy z ramienia Polskiej Partii Pracy oraz szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny powiedziała, iż propozycja LPR, by wprowadzić do konstytucji całkowity zakaz aborcji, jest rozpętaniem kolejnej wojny z kobietami. Nowicka jest pierwszą polityczką, która przyznała się oficjalnie do tego, że przerwała ciążę. Jak miliony kobiet w Polsce, ja również usunęłam ciążę, moja mama przerywała ciążę, moja babcia omal nie umarła podczas pokątnej aborcji. Kobiety zawsze przerywały ciąże - mówiła - Złe jest państwo, które zmusza kobiety do rodzenia - oceniała. Podobnego coming outu dokonała przewodnicząca Stowarzyszenia Pro Femina, Ewa Dąbrowska-Szulc. A także, poprzez wydanie książki, Marta Dzido. Może to zachęci inne kobiety, by przełamały milczenie - wzywała Dąbrowska-Szulc.
Plac Defilad to historyczne miejsce. Pół wieku temu, zanim zdarzył się Poznański Czerwiec, zanim przyszedł Październik z Gomułką, był kwiecień 1956 roku. Wtedy Polki wywalczyły prawną amnestię - mówiła Dąbrowska-Szulc. Amnestię od wyroków: choroby, kalectwa lub śmierci, na które skazywało je obowiązujące prawo. Tą amnestią była ustawa o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Ustawę przyjęto większością głosów. Przez kilkadziesiąt lat Polki mogły decydować o swoim macierzyństwie. Mogły rodzić dzieci, kiedy chciały i tyle – ile chciały - przypominała przewodnicząca Pro Feminy.
Miejsce ruchu związkowego, prawdziwej lewicy jest na demonstracjach, podczas których walczy się o prawa kobiet - podkreślał Bogusław Ziętek, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień`80" i Polskiej Partii Pracy. Jesteśmy przeciwni wszelkiej dyskryminacji, a kobiety są dyskryminowane podwójnie. Pomysły LPR mają sprawić, że sytuacja kobiet stanie się przekleństwem - dodał Ziętek.
Podczas przemarszu z Placu Defilad pod Sejm demonstranci nieśli transparenty: "Aborcja prawem kobiety", "Pigułkowe, nie becikowe", "Walczę, by moje wnuczki mogły wybierać". Skandowali hasła: "Aborcja wyborem, Giertych nie jest wzorem", "Tak dla praw, nie dla prawicy", "Wolne Polki - wolna Polska".
W proteście uczestniczyli m.in. Polska Partia Pracy, Wolny Związek Zawodowy "Sierpień`80", Porozumienie Kobiet 8 Marca, Zieloni 2004, Grupa na Rzecz Partii Robotniczej, Wrocławska Grupa "Społeczeństwo Aktywne", Młodzi Socjaliści, RACJA Polskiej Lewicy, Pracownicza Demokracja, Unia Lewicy III RP i Unia Pracy.
Marek Krakowski
Magdalena Ostrowska