Dąbrowska: Lewicowa alternatywa

[2006-11-15 15:30:10]

Lewica jest pogrążona w kryzysie. Co do prawdziwości tego stwierdzenia chyba nikt nie może mieć wątpliwości. Po spektakularnej porażce rządów SLD, robiącego błędy polityczne wynikające z niedostatku światopoglądu i zdecydowanej wizji rozwoju społecznego, zdezorientowany i rozczarowany elektorat wciąż nie może uwierzyć, że socjaldemokracja przedstawia ofertę wartą poważnego rozważenia. Poparcie na poziomie 9-13 proc. dla wszystkich partii tworzących tzw. Centrolew, odzwierciedla zapaść lewicy socjaldemokratycznej, czy – jak kto woli „lewicy głównego nurtu”. Główny spór polityczny toczy się obecnie między katolicką prawicą z PiS i LPR, a konserwatywnymi liberałami z PO. Socjaldemokraci pełnią rolę drugoplanową i nawet na poziomie debat parlamentarnych czy telewizyjnych nie są w stanie zaprezentować stanowiska mogącego stać się punktem politycznego odniesienia. Więc może to właśnie jest moment, o którym przez lata dominacji lewicy postkomunistycznej marzyli działacze bardziej radykalni, socjaliści, anarchiści, komuniści? Może teraz powstała przestrzeń dla tych, którzy „chroniąc płomień idei” zawsze czuli się „tą lepszą”, „tą uczciwą” - i w ogóle jedyna prawdziwą lewicą?

Spadek po protoplastach

Po 1989 roku scena polityczna na lewo od centrum ukształtowała się szybko, i – w dużej mierze „naturalnie”, czyli za sprawą przekształcenia się dużej części środowisk z byłej PZPR w obóz socjaldemokratyczny, od początku mocno osadzony w rzeczywistości, choć w początkowych latach, do 1993 roku znajdujący się w defensywie, a nawet w okresie „heroicznym”, kiedy opowiedzenie się po tej stronie sceny politycznej, wymagało, jeśli nie odwagi, to choćby pewnej bezkompromisowości. Istniejąca wtedy SdRP, pod przewodnictwem Aleksandra Kwaśniewskiego szukała sojuszników, którzy spełniliby rolę „uwiarygadniaczy”, i których obecność pozwalałaby mówić nie o obozie postkomunistycznym, ale o lewicy w ogóle. Taką rolę spełniła odrodzona w podziemiu, na styropianach PPS, ze wszystkimi jej wewnętrznymi problemami, rozłamami i zawirowaniami, które warte są osobnego opisania. Strategia ta zresztą pozostała nie zmieniona: kiedy kilka lat później SLD zwierał szeregi, by wygrać wybory w roku 2001, w podobny sposób myślał o obecności Unii Pracy w koalicji wyborczej: miała to być część „niekomunistyczna”, inna, i – choć niewielka – ważna dla wiarygodności całego obozu. Było to oczywiście myślenie schematyczne i raczej mające wymiar propagandowy, zważywszy, że zarówno w PPS, jak i UP, obecność ludzi o rodowodach pezetpeerowskich była znaczna. Strategia ta jednak zapewniała kontrolę „głównych socjaldemokratów” nad polityczną konkurencją, limitowaną hodowlę „lewicowych braci mniejszych”, tak, by miejsce od centrum do lewej ściany było w całości zapełnione. Strategia ta powiodła się znacznym stopniu, owocując zepchnięciem na margines zarówno niektórych polityków, którzy nie chcieli pogodzić się z politycznym kompromisem z przyczyn ideowych (Piotr Ikonowicz), jak i programowo-życiorysowych (jak Ryszard Bugaj). Można też uznać za osobisty sukces przywództwa SLD fakt, że aż do porażki tej formacji w latach 2004–2005, od roku 1989, nie doszło tam do wymiany kadrowej, pojawienia się nowych polityków, liderów, trybunów. A i po „liftingu” personalnym trudno jest nie zauważyć, iż młodsze kierownictwo SLD zostało raczej na swe funkcje wyznaczone przez starszych kolegów, pragnących ratować sytuację, niż przeprowadziło w socjaldemokracji jakikolwiek bunt polityczny, czy choćby ferment, w efekcie którego powstałaby nowa jakość. Niewątpliwym symbolem tych zmian, a właściwie braku zmian, było nominowanie Leszka Millera na szefa Rady Programowej „Trybuny”, a Marka Barańskiego na redaktora naczelnego tego jedynego lewicowego dziennika, w myśl zasady, iż „trzeba dużo zmienić, by wszystko zostało po staremu”.

W efekcie, dystans SLD od wszystkich innych lewicowych bytów znacznie się zwiększył, co najlepiej widać podczas 1-majowych demonstracji, kiedy po ulicach maszerują oddzielne pochody, albo dochodzi wręcz do ich konfrontacji, w okolicach pomnika Kopernika. Wyjątkiem jest tu jedynie SdPL Marka Borowskiego, którą jednak wobec zawiązania koalicji z SLD i UP, można traktować nadal jako główny nurt parlamentarnej socjaldemokracji, mimo obecności w Centrolewie Demokratów.pl, którzy wpisali się, jak przedtem PPS i UP, w strategię obłaskawiania ewentualnej konkurencji politycznej owocującą wchłonięciem jej bądź zdominowaniem.

Partia jak związek

Tak więc można dziś mówić o dwóch istniejących niezależnie od siebie politycznych blokach używających nazwy „lewica”, wewnętrznie zróżnicowanych, pozostających ze sobą w stanie ostrego sporu, który coraz bardziej przypomina zimną wojnę. Lewica pozaparlamentarna coraz niechętniej podejmuje przy tym próby zaistnienia w głównym nurcie polityki, wiedząc, że wysiłek wyborczy przekracza jej możliwości, a jedyną drogą dającą mandaty radnych lub posłów jest porozumienie się z SLD, co z góry jest odrzucane.

Wyjątkiem jest tu Polska Partia Pracy – partia powstała na bazie związku zawodowego

"Sierpień`80", której udaje się wystawiać kandydatów w wyborach, choć nigdy jeszcze nie przyniosło to jej choćby otarcia się o próg wyborczy. Posiadająca pewną bazę finansową i infrastrukturę (od niedawna także własna gazetę „Trybuna Robotnicza”), PPP stara się funkcjonować jak organizacja w pełni uczestnicząca w procesie demokratycznym, aspirująca do udziału we władzy, a jednocześnie broniąca własnej niezależności i suwerenności. Niestety, mimo, że jest jednym z silniejszych bytów (jeśli nie najsilniejszym) po stronie lewicy pozaparlamentarnej, nie jest silna na tyle, by odważyć się na takie otwarcie w stosunku do pozostałych organizacji, które przyniosłoby zwiększenie szans wyborczych. Śmierć Daniela Podrzyckiego, przywódcy PPP, kandydata w wyborach prezydenckich, nie tylko osłabiła samą partię i związek zawodowy, ale przyczyniła się też do zerwania wielu kontaktów PPP z innymi organizacjami. Warto jednak zauważyć, że nowy przewodniczący, Bogusław Ziętek podejmuje pewne wysiłki na rzecz rozszerzenia spektrum działania, tak jak np. w Warszawie, gdzie kandydatką w wyborach samorządowych na prezydenta miasta, została feministka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Wanda Nowicka. Niewątpliwie ważną inicjatywą jest także powołanie pod egidą PPP, Polskiego Komitetu Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników. To porozumienie działa na rzecz obrony praw pracowniczych, prowadząc akcje propagandowe i informacyjne, a w akcjach tych biorą udział członkowie takich organizacji jak Komunistyczna Partia Polski, czy Młodzi Socjaliści. Przykładem mogą być działania z 17 sierpnia tego roku, kiedy w kilkudziesięciu miastach przeprowadzono akcję informacyjną, skierowaną do osób zamierzających wyjechać do pracy za granicę. Działacze KPiORP rozdawali zainteresowanym broszurę opisującą prawo pracy obowiązujące w Irlandii i Wielkiej Brytanii.

Jak już wspomniano PPP bierze udział w wyborach, także tegorocznych samorządowych.

Na jej listach startują działacze innych ugrupowań, co jednak spotyka się z niechęcią ich rodzimych organizacji, ponieważ jest odczytywane jako „wybieranie” ludzi, a nie instytucjonalna, uzgodniona współpraca. Zdaniem krytyków stylu działania PPP, jest to przy tym partią wodzowską, pozbawioną wewnętrznej demokracji, z nieznaną prawdziwą wielkością bazy członkowskiej.

PPP aspiruje także do bycia partią ogólnopolską, choć naprawdę poważne struktury posiada jedynie na Śląsku, czyli w miejscu, gdzie znajduje się baza związkowa z "Sierpnia`80". Wyróżnikami PPP na pewno jest lewicowy program i retoryka, a także praktyka działania. Organizacja ta wyraźnie stawia siebie w kontrze wobec socjaldemokracji i próbuje (raczej bezskutecznie), zdominować pozostałą przestrzeń polityczną na lewicy. Charakterystyczny dla stanu ducha PPP jest tekst oświadczenia dotyczącego wyborów:

Polska Partia Pracy oświadcza, że nie będzie prowadzić żadnych rozmów z Sojuszem Lewicy Demokratycznej w sprawie wspólnego startu w wyborach samorządowych. – czytamy w oświadczeniu PPP – Podpisanie przez SLD porozumień wyborczych z SdPl i Partią Demokratyczną jednoznacznie potwierdza, przesuniecie się SLD na pozycje liberalne. Sprawia to, że Polska Partia Pracy nie widzi szans na porozumienie programowe, którego podstawą powinna być realizacja lewicowego programu. Nie jesteśmy zainteresowani budowaniem koalicji o charakterze socjalliberalnym lub centrolewicowym. Porozumienie lewicy musi być budowane w oparciu o prospołeczny program oraz zaangażowanie się środowisk lewicowych, partii politycznych i związków zawodowych w rozwiązywanie najważniejszych problemów społecznych takich jak bezrobocie, bieda, wykluczenie. Musi również realnie przeciwstawić się postępującej klerykalizacji państwa oraz naszemu dalszemu zaangażowaniu w iracką wojnę. Lewica powinna szukać oparcia w swoim naturalnym środowisku ludzi pracy, bezrobotnych oraz osób o najniższych dochodach. Budowana wokół SLD, SDPL i Partii Demokratycznej koalicja wyborcza takich gwarancji nie daje. Nie akceptujemy również ogłoszonej przez Przewodniczącego SLD Wojciecha Olejniczaka decyzji o tym, że kandydatem takiej koalicji w wyborach na prezydenta Warszawy będzie lider SdPl Marek Borowski, któremu Polska Partia Pracy nie udzieli swojego poparcia, wystawiając własnego kandydata. W zbliżających się wyborach samorządowych Polska Partia Pracy wystartuje pod własnym szyldem. Równocześnie Polska Partia Pracy konsekwentnie kontynuować będzie działania na rzecz zjednoczenia autentycznie lewicowych środowisk, partii politycznych, organizacji społecznych i związków zawodowych zainteresowanych wspólną realizacją prospołecznego programu.

Przetrwać czy polec

PPP poszukując sojuszników po lewej stronie złożyła ofertę Młodym Socjalistom, organizacji, której liderem jest Adrian Zandberg (dawniej Federacja Młodych Unii Pracy), a która skupia działaczy dawnej UP, Organizacji Młodzieżowej PPS, a także nowej fali działaczy po lewej stronie – z Inicjatywy Uczniowskiej i innych środowisk młodzieżowych. Fakt, że nie doszło do wyborczego porozumienia PPP i MS jest charakterystyczny dla sytuacji całej lewicy pozaparlamentarnej, dla której czystość ideowa jest zdecydowanie ważniejsza od pragmatycznych kompromisów umożliwiających wejście w politykę. W liście, z którym zwrócił się do MS Bogusław Ziętek, czytamy:

Polska Partia Pracy zwraca się do członków i działaczy organizacji Młodzi Socjaliści z propozycją nawiązania współpracy w nadchodzących wyborach samorządowych. W naszej ocenie, „Młodych Socjalistów” oraz Polską Partię Pracy łączą poglądy, odnośnie diagnozy aktualnej sytuacji Kraju, odnośnie świeckości państwa oraz bezpłatnej edukacji. Połączyły nas również wystąpienia antywojenne. Polska Partia Pracy opowiada się za 35. godzinnym tygodniem pracy, radykalnym wzrostem płacy minimalnej, zabezpieczeniem socjalnym ludzi, którzy pozostali bez środków do życia. Stoimy na stanowisku, że w Polsce potrzebny jest zwrot, który spowoduje realizację programu prosocjalnego i prospołecznego. Naszym zdaniem, w obecnej sytuacji, gdy scena polityczna zdominowana jest przez ugrupowania liberalne bądź prawicowe, konieczna jest współpraca wielu środowisk, które mogą odbudować autentyczną polską lewicę. Zdaniem Polskiej Partii Pracy nie da się zbudować wiarygodnej koalicji lewicowej, we współpracy z liberalnymi i w istocie antypracowniczymi ugrupowaniami z tzw. centrum sceny politycznej. Dlatego zapraszamy „Młodych Socjalistów” do współpracy w najbliższych wyborach samorządowych i startu członków MS z list Komitetu Wyborczego Polska Partia Pracy. Współpraca organizacji autentycznej lewicy, oczekiwana jest przez wyborców, którzy nie chcą być zmuszani do głosowania na ugrupowania konserwatywno-liberalne. I choć zapewne taka oferta była dla Młodych Socjalistów jasna i zrozumiała, nie doszło do jej formalnego przyjęcia. Jedną z przyczyn jest na pewno nieufność między oboma środowiskami, lecz, co może ważniejsze, w głosach z forów internetowych dominuje chęć obrony własnej tożsamości i niezależności. Jeśli doliczyć do tego mniejsze i większe konflikty rozgrywające się w poszczególnych okręgach, dotyczące przede wszystkim „wyciągania” działaczy przez PPP i wstawianie ich na listy – okaże się, że już na poziomie współpracy na bardzo podstawowym poziomie politycznym, wszystkie grzechy, w jakich pogrążona była lewica radykalna po 1989 roku, ujawniają się w całej okazałości. Trudno przy tym odmówić racjonalności stanowiskom obu ugrupowań. Lecz czy to nie powoduje, że problem wydaje się jeszcze głębszy, świadczący o organicznej niezdolności polskiej lewicy pozaparlamentarnej do wyłonienia jednolitej reprezentacji, która stałaby się siłą konkurencyjną dla ugrupowań skupionych wokół SLD?

Młodzi Socjaliści, mający zasięg ogólnopolski, i kilkuset członków, choć w nie wszystkich większych miastach, są organizacją będącą tworem pośrednim między młodzieżówką, a partią polityczną. Nie znaleźli dotąd jednak ani żadnej „całkiem dorosłej” partii, której młodzieżówką chcieliby się określać, ani też nie chcą sami taką partią się stać, rezerwując sobie (już w nazwie) prawo do młodzieżowego buntu, nonkonformizmu i instytucjonalnego anarchizmu.

Deklaracja Ideowa MS nie pozostawia wątpliwości, co do zdecydowanie lewicowego oblicza tej grupy:

Jesteśmy demokratycznymi socjalistami – czytamy w tym dokumencie – Chcemy zastąpienia systemu kapitalistycznego demokratycznym społeczeństwem socjalistycznym.

1. Wierzymy, że godność człowieka musi być źródłem prawa i stosunków społecznych. Nikt nie może być dyskryminowany ze względu na rasę, płeć, narodowość, wiek, pochodzenie społeczne i orientację seksualną.
2. Opowiadamy się za gospodarką wielu form własności. Jesteśmy przeciwnikami faworyzowania sektora prywatnego, opowiadamy się za wspieraniem społecznej własności środków produkcji - najsprawiedliwiej rozdzielającej ciężary i owoce pracy. (...)
3. Pracę uważamy za wartość i prawo, a nie za towar i przywilej. Każdy ma prawo do pracy, a na straży jego przestrzegania ma stać państwo. Ci, którzy nie z własnej winy nie mogą znaleźć zatrudnienia powinni mieć prawo do minimalnego dochodu gwarantowanego.(...)
4. Chcemy żyć w społeczeństwie obywatelskim. Dlatego domagamy się wyposażenia obywateli w instrumenty prawne służące aktywizacji społecznej i łatwiejszemu, publicznemu wyrażaniu ich poglądów i interesów. Szkoła ma ogromną rolę w kształtowaniu postaw obywatelskich, edukacja obywatelska musi trwać przez cały okres nauczania.
5. Domagamy się bezpłatnej edukacji w państwowych szkołach na wszystkich jej szczeblach. Wprowadzenie odpłatności za studia dzienne uważamy za zagrożenie dla swobodnego dostępu obywateli do wiedzy. Opowiadamy się za radykalnym zwiększeniem nakładów publicznych na edukację i badania naukowe. Żądamy przywrócenia 50% zniżki na przejazdy kolejowe dla uczącej się młodzieży i rozbudowy systemu stypendiów socjalnych.
6. Wyznajemy zasadę świeckości państwa. Należy zlikwidować wszystkie przywileje ekonomiczne kościołów i związków wyznaniowych. Ich działalność charytatywna musi być traktowana tak samo jak innych, świeckich organizacji. Chcemy wycofania religii ze szkół i wypowiedzenia konkordatu. Jesteśmy zwolennikami przywrócenia kobietom prawa do decydowania o własnym życiu, z darmową aborcją zgodną z decyzją kobiety, darmowymi środkami antykoncepcyjnymi, badaniami prenatalnymi oraz edukacją seksualną włącznie.
7. Opowiadamy się za budową Europy socjalnej, realizującej model społeczny oparty na solidarności, żywej demokracji i sprawiedliwości społecznej. Odrzucamy model Europy z Maastricht – integracji europejskiej sprowadzonej do unii celnej i walutowej. (...(
8. Jesteśmy częścią światowego ruchu alterglobalistycznego. Nie godzimy się na świat, w którym rządzą wielkie koncerny, a demokratyczne społeczeństwo mają ograniczony wpływ na decydowanie o sobie. Opowiadamy się za opodatkowaniem przepływu kapitału spekulacyjnego (na przykład podatek Tobina), anulowaniem długów krajów biednych i walką z globalnym dumpingiem socjalno-płacowym.
9. Sprzeciwiamy się wojnom napastniczym i wszelkim innym agresjom niezgodnym z prawem międzynarodowym. Walka z światowym terroryzmem nie może być pretekstem do łamania praw człowieka. Opowiadamy się za wystąpieniem Polski z NATO. Uważamy, że zasadnicza służba wojskowa powinna zostać zastąpiona zaciągiem ochotniczym w zawodowej armii.
10. Opowiadamy się za jednoizbowym parlamentem. Uważamy, że dla spójności systemu konstytucyjnego należy zdecydowanie ograniczyć kompetencje prezydenta. Jesteśmy przekonani, że Polska powinna w większym stopniu niż obecnie wykorzystywać mechanizmy demokracji bezpośredniej. (...)

Deklaracja MS jest dokumentem dość dokładnie odzwierciedlającym poglądy dominujące w środowiskach pozaparlamentarnej lewicy. Wyróżnikiem MS jest niewątpliwie ich pokoleniowość (co automatycznie wyklucza z szeregów socjalistów „nie-młodych”) i świadome zachowywanie dystansu od „dorosłej polityki”. Jest to z jednej strony podyktowane pozytywistycznym dążeniem starszych (w okolicach 30-tki) działaczy MS, do wpływania na młodzież, gimnazjalistów i licealistów, a z drugiej – odrzuceniem tradycyjnej drogi kariery młodych działaczy w partiach parlamentarnych, która choć często prowadzi ich na wysokie partyjne stanowiska, to także jak np. w przypadku Michała Syski (SdPl we Wrocławiu), stawia ich w konfl ikcie z rówieśnikami lub z własną „dorosłą” partią.

Formuła taka, choć zapewne w dużym stopniu zabezpiecza MS przed dorosłym cynizmem i pragmatyzmem, narzuca jednocześnie podstawowe ograniczenia polityczne, a przede wszystkim wpycha te formację w stereotyp organizacji młodzieżowej, czyli takiej, która z defi nicji nie może być uznawana za poważnego partnera. Wielką wartością MS jest niewątpliwie ich rozdyskutowanie, nieustanna debata polityczna, praca z młodymi wchodzącymi w życie publiczne podczas obozów, spotkań i narad, która odbywa się w atmosferze tak pozbawionej politycznej poprawności, że mogłaby wprawić w osłupienie polityków głównego nurtu socjaldemokracji. Debata taka odbywa się głównie na forach internetowych, których lektura dostarcza mocnych wrażeń. Ideowych i nie tylko. Oto fragment dotyczący instytucji rodziny:

– Nie widzę nic takiego oburzającego w propozycji zniesienia instytucji rodziny. Jak już słusznie zauważono małżeństwo jest fundamentem patriarchalnego społeczeństwa, pełna emancypacja kobiet nie może się odbyć bez likwidacji tradycyjnego małżeństwa. Skoro walczymy z wszelkimi przejawami dyskryminacji to jest to oczywisty postulat.

– Rodzina pełni funkcje reprodukcji klasowej, ta instytucja utrwala podziały i zróżnicowanie społeczne. Pond to rodzina w największej mierze kształtuję człowieka, to jest jego najbliższe otocznie, indoktrynuje go dominującą ideologią. Nie pozostawia wyboru dziecku, poza tym patologię społeczne mają miejsce w rodzinach i osoba wychowywana w takim otoczeniu jest zdeterminowana do postępowania patologicznego, nie zgodnego z uniwersalnymi normami. Dzieci przestępców, też zostaną najprawdopodobniej przestępcami itd.


Cytowany fragment nie jest oczywiście reprezentatywny dla forum MS, na którym rozmowy toczą się na temat sposobów działania, taktyki politycznej, spraw wewnętrznych, ale przede wszystkim o tożsamości lewicy, jej priorytetach i celach. Działaczy MS spotkać można zarówno podczas akcji organizowanych przez KPiORP, jak i antygiertychowskich protestów uczniowskich, feministycznych manif i w Paradach Równości. W odróżnieniu jednak od środowisk gejowskich i feministycznych Młodzi Socjaliści nie kryją swojego lewicowego upolitycznienia, a w odróżnieniu od np. PPP, nie ukrywają sympatii dla mniejszości seksualnych.

Jeszcze nowsza lewica

Po przegranych wyborach prezydenckich i parlamentarnych, grupa działaczy skupionych wokół Piotra Ikonowicza odeszła z PPS zakładając własną partię – Nową Lewicę. Jest to środowisko bardzo ze sobą scementowane, obecne zawsze tam, gdzie powinny pojawiać się czerwone szturmówki, pozostające jednak w opozycji wobec prawie wszystkich innych ugrupowań, oczywiście na czele z SLD. NL zdecydowała się na prowadzenie pracy u podstaw: działania pracownicze, związkowe, pikiety antywojenne, akcje w obronie wyrzuconych związkowców i pracowników. Znakiem fi rmowym NL są niewątpliwie akcje plakatowe, z których największe wrażenie na mieszkańcach Warszawy zrobiło chyba zdjęcie dzieci-ofi ar wojennych z hasłem „Kiedy Amerykanie bawią się w wojnę, dzieci nie bawią się wcale”.

NL określa siebie, jako partię antykapitalistyczną. Kapitalizm, czyli ustrój oparty na władzy tych, którzy mają nad tymi, którzy nie mają, jest sprzeczny z demokracją – czytamy w jednym z dokumentów programowych NL – odbiera ludziom prawo do decydowania o sobie. W swojej globalnej wersji kapitalizm zmusza państwa, w tym również demokratyczne, do ulegania woli wielkich międzynarodowych korporacji. Zanikowi demokratycznych uprawnień i prerogatyw na szczeblu krajowym, nie towarzyszy powstawanie instytucji demokracji globalnej. Państwa mogą więc jeszcze skutecznie działań gdy ulegają woli międzynarodowego kapitału, a stają się bezsilne gdy próbują bronić interesu swych obywateli. Zasadą globalnego kapitalizmu jest wydzieranie bogactw krajom biednym i koncentrowanie ich w krajach bogatych, z których wywodzą się największe światowe koncerny. Także w krajach bogatych narasta przepaść między biegunem bogactwa i biedy większości obywateli. Coraz większa część społeczeństwa zostaje wypchnięta poza margines życia gospodarczego i społecznego. Powoduje to wzrost przestępczości, i w konsekwencji wzrost represyjnej roli państwa kosztem swobód demokratycznych. (...) Nowa Lewica jest partią Przemiany Społecznej. Nie ulegając przekonaniu, że człowiek jest z natury zły, zdolny do konkurencji i niezdolny do współpracy, walczymy o reformy, które wymuszą Przemianę Społeczną. Darwinowska walka wszystkich ze wszystkimi zaprowadziła ludzkość w ślepy zaułek narastających nierówności.

NL zachowuje daleko idącą autonomię, ocierającą się o świadome odseparowywanie się od innych organizacji. Jest to częściowo podyktowane troską o czystość programową, a częściowo zapewne przez własne doświadczenia polityczne, które nie były dla tego środowiska byłych działaczy PPS szczególnie pozytywne. Przez ruchy mniej formalne i partyjne, NL postrzegana jest jako zagrożenie niosące indoktrynację i dążące do narzucenia innym swoich radykalnych poglądów. Być może dlatego NL łatwo dogaduje się z takimi lewicowymi organizacjami, jak CK-LA (Czerwony Kolektyw Lewicowa Alternatywa), które mają radykalny program i gotowe są organizować wspólne akcje w konkretnych sprawach, takie jak „Mieszkanie prawem, a nie towarem”. Byli działacze PPS, od dawna angażujący się w ruch przeciw eksmisjom, znajdują w tej sprawie płaszczyznę porozumienia z innymi organizacjami. NL prowadzi np. Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej, w której udziela pomocy zarówno lokatorom, jak i osobom bezdomnym, bezrobotnym.

Gdzie jest alternatywa

Czerwony Kolektyw Lewicowa Alternatywa, to środowisko radykalnej lewicy, o poglądach anarchizujących, rewolucyjnych, dążące do zniesienia kapitalizmu i głębokiej zmiany społecznej. Jak twierdzą członkowie CK-LA, jest to organizacja odwołującą się do idei społecznego anarchizmu oraz wolnościowych, anty-autorytarnych nurtów myśli lewicowej, starająca się jednocześnie wnieść swój wkład w toczącą się nieprzerwanie walkę o emancypację społeczną i ekonomiczną. W deklaracji ideowej wyłożone są podstawowe wartości konstytuujące ugrupowanie lewicowe.

Wierzymy, że wszyscy ludzie są z natury wolni i równi oraz, że wartości te powinny być realizowane w jak najszerszym zakresie. To obecnie istniejące rozwiązania ekonomiczne, społeczne i polityczne, a nie natura czy niezmienny porządek rzeczy, prowadzą do nierówności materialnych, społecznych i w dostępie do kultury oraz są przyczyną zniewolenia. Z tego też powodu uznajemy za pożądane stworzenie porządku, który gwarantuje zarazem jak najszerszy stopień wolności osobistej, jak i równość wszystkich członków społeczeństwa.(...)

Uważamy, że wytworzone przez kapitalizm stosunki społeczne i podział na klasy są nie do zaakceptowania i powinny zostać zniesione w interesie zdecydowanej większości społeczeństwa. Dzieląc społeczeństwo na klasy właścicieli i zarządców kapitału oraz pracowników najemnych, kapitalizm wpędza miliony ludzi w nędzę i pozbawia ich jakiegokolwiek wpływu na własne życie. Niezależnie od przemian technologicznych i kulturowych natura systemu kapitalistycznego pozostaje zawsze taka sama: zapewnia on elitom luksus oraz możliwości decydowania o losach całych społeczeństw czy nawet całego globu, jednocześnie podporządkowując sobie całą resztę społeczeństwa. Dlatego też powinien on zostać zniesiony i zastąpiony przez porządek oparty na zasadach wolności, równości i braterstwa - bez podziału na klasy.

Odrzucamy dogmat o doskonałości wolnego rynku jako mechanizmu produkcji i dystrybucji dóbr materialnych. Chociaż rynek przyczynia się do szybszego rozwoju technologicznego i zwiększenia wydajności pracy, to jednak w obecnym systemie nie służy całemu społeczeństwu. Rynek uzależnia dostępność dóbr od zamożności, prowadząc do sytuacji, w której wiele osób nie może zaspokoić podstawowych potrzeb z powodu braku środków materialnych. (...)

Jesteśmy przekonani, iż żyjemy w porządku społeczno-ekonomicznym opartym na niesprawiedliwości społecznej, który nie jest jednak dany ludzkości na zawsze i przy odpowiedniej determinacji pokrzywdzonych może zostać korzystnie zmodyfikowany lub obalony. (...)

Opowiadamy się za społeczeństwem o modelu możliwie najbardziej demokratycznym, w którym wolność ograniczana jest tylko przez zasady równości oraz solidarności i tym samym odrzucamy próby narzucania systemów autorytarnych, niezależnie od maski ideologicznej, jaką się posługują. Nurt polityczny powstały jako reakcja na brak demokracji w polityce i ekonomii z natury rzeczy nie może opowiadać się za represyjnym porządkiem społecznym, niezależnie od tego jakich argumentów używają jego twórcy. (...) Niezależnie od tego, kto jest wyzyskiwany a kto z tego wyzysku korzysta, zawsze stoimy po stronie pokrzywdzonych.


Cytuję obszerne fragmenty deklaracji CK-LA, ponieważ na tle debaty publicznej odbywającej się w Polsce, a także poprawności politycznej wyznawanej przez partie spod znaku Centrolewu, ton tego dokumentu wydaje się niezwykle rewolucyjny. Co charakterystyczne, ten radykalnie lewicowy komunikat dociera do bardzo wąskiej grupy odbiorców, a tym, co może do tego ugrupowania przyciągnąć ludzi, są raczej akcje takie, jak wspomniana „Mieszkanie prawem, a nie towarem”, niż najbardziej nawet zaangażowany manifest. Są tego zresztą świadomi sami członkowie CK-LA, kiedy deklarują: Dla nas, członków CK-LA, sfera polityki stanowi właśnie naturalne przedłużenie działalności społecznej – pomocy bliźnim - ograniczonej z natury rzeczy przez bariery wynikające z istniejącego porządku prawnego, ekonomicznego czy po prostu widzimisię decydentów. Nie jesteśmy więc organizacją o formule działania partii politycznej, ani nie udajemy organizacji pozarządowej, ale staramy się łączyć pozytywne cechy obu modeli.

Jest więc raczej dość oczywiste, że lewicowcy działający w CK-LA lub innych podobnych grupach, starają się budować alternatywę raczej dla sposobu działania ludzi o poglądach lewicowych, dla tych, którzy już podjęli decyzję o własnym zaangażowaniu w życie publiczne, niż dla tych, którzy poszukują siły politycznej, z którą można by się identyfi kować w tych rzadkich momentach, kiedy obywatele pytani są o swoje polityczne preferencje. Innymi słowy, CK-LA jest organizacją mogącą stać się dla niektórych dobrym sposobem na ucieczkę od polityki niż sposobem na poważne w niej uczestnictwo. To zresztą cecha obecna w mniejszym (PPP) lub większym (CK-LA, KPP) stopniu, we wszystkich organizacjach lewicy pozaparlamentarnej.

Czekając na rewolucję

W radykalnie lewicowej części polskiej sceny politycznej jest wiele partii, grup formalnych i nieformalnych, stowarzyszeń i środowisk. Ich rozmiar i siła oddziaływania mierzona może być udziałem w demonstracjach, np. organizowanych przez Inicjatywę Stop Wojnie. W największej z nich, zorganizowanej w rocznicę inwazji na Irak wzięło w niej udział 3–4 tys. osób. W wiecach poparcia dla środowisk homoseksualnych, po brutalnej akcji policji w Poznaniu, udział brało do 5 tys. osób, w tym, po raz pierwszy w dostrzegalnym wymiarze politycy parlamentarni (co zresztą jasno dowodzi, że obrona praw mniejszości seksualnych jest dla tych polityków łatwiejsza „do przełknięcia” niż protesty antywojenne). Z roku na rok coraz więcej osób przychodzi na feministyczne Manify 8 marca, co niewątpliwie ma charakter poparcia dla walki o prawa kobiet, ale jednocześnie raczej eliminuje jednoznacznie ideowy wymiar tych manifestacji.

Jednak takie mierzenie wpływów lewicy pozaparlamentarnej jest ze swej istoty niedokładne. Często bowiem wydarzenia takie przypominają większe spotkanie towarzyskie, gdzie wszyscy raczej się znają i uczestnicząc w manifestacji szukają potwierdzenia własnych poglądów i okazji do skomentowania zmian, jakie zaszły w konkurencyjnych organizacjach. Nie to bowiem jest decydującym czynnikiem w kwestii budowania „innej”, „nowej”, „prawdziwej” lewicy. Czynnikiem tym, podstawowym i niezbędnym, jest zdolność z dotarcia do obywateli. A ta, limitowana przez medialne koncerny i brak pieniędzy – jest znikoma.

Opisane przez mnie ugrupowania są na pewno stosunkowo dobrze znane tym, którzy interesują się lewicą, ale oczywiście nie wypełniają całego miejsca po lewej stronie, a mój wybór na pewno jest stronniczy, podyktowany chęcią zaprezentowania różnych przykładów sposobu myślenia i działania lewicy pozaparlamentarnej. Nie sposób jednak, by uzupełnić ten obraz, nie wymienić takiej grupy jak Pracownicza Demokracja, obecnej podczas wszelkich manifestacji i protestów, wydającej swoją sprzedawaną na ulicy gazetę, ze znanym wszystkim lewicowcom liderem Andym Żebrowskim – przykładem permanentnego zaangażowania, radykalizmu i odrębności przypominającej czasem sekciarstwo. Nie wolno pominąć Racji Polskiej Lewicy, choć ta, zapędzona w swoim antyklerykaliźmie wydaje się być głucha na wszelkie inne treści społeczne, podobnie jak złożona z byłych działaczy Racji – Unia Lewicy. Trudno mi pisać o działalności PPS, w którą sama byłam kiedyś zaangażowana, choć z niepokojem i smutkiem obserwuje kolejne spory i podziały wewnątrz tej niewielkiej dziś partii. No i oczywiście są jeszcze podejrzewani o najcięższe zbrodnie różnej maści trockiści. Główna grupa, Nurt Lewicy Rewolucyjnej, uprawia działania centrystyczne w Nowej Lewicy, inni budują Pracowniczą Demokrację, jeszcze inni szukają pomysłu na odbudowanie potęgi IV Międzynarodówki.

O jakości dyskursu nie decydują na pewno wydarzenia uliczne, lecz poziom intelektualny środowisk wydających własne pisma, jak choćby Fundacja Książka i Prasa, dzięki której od lat wydawany jest periodyk „Lewą Nogą”, a ostatnio znakomita, polska edycja „Le Monde diplomatique”. Na rozdrożu, między lewicą radykalną, a parlamentarną sytuuje się środowisko „Krytyki Politycznej”, Ze Sławomirem Sierakowskim, współpracujące z SLD, ale nie uchylające się od debat z bardziej rewolucyjnymi organizacjami, przyciągające do siebie takie postaci, jak Kazimiera Szczuka, czy Kinga Dunin. Ciekawe będą losy sprzedawanej w kioskach „Trybuny Robotniczej”, wydawanej przez PPP.

Wydawać by się więc mogło, że wbrew całkowitej nieobecności radykalnej lewicy w mediach głównego nurtu (za lewicę w radiu publicznym uchodzi felietonista „Gazety Wyborczej”, Michał Ogórek), mamy w Polsce całą paletę środowisk i organizacji mogących budować alternatywę na lewicy. Mimo to, ta strona sceny znajduje się w głębokiej depresji, pogrążona jest w sporach o ideową czystość i nie umie przełamać zaklętego kręgu własnego środowiska. Było tak i za czasów rządu SLD i teraz, kiedy rządzi prawica. Może więc po prostu w Polsce nie ma miejsca na taki zbiór poglądów? Ciężko w to uwierzyć studiując wyniki badań opinii publicznej – od kwestii równouprawnienia czy aborcji, przez opinie na temat praw pracowniczych po pojęcie sprawiedliwości społecznej. Na razie jednak nikomu nie udało się sformułować oferty, która z jednej strony posiadałaby minimalne zaplecze pozwalające na komunikowanie się z ludźmi, a z drugiej strony, pozbawiona języka wąskiej ideologii, pozwoliłaby na identyfikację grupie większej niż taka, która mieści się przy kawiarnianym stoliku. Obiektywnym czynnikiem wpływającym na tę sytuację jest bardzo niski poziom społecznej mobilizacji w Polsce, gdzie ludzie przestali już wierzyć w możliwość zmian, nie oburzają się kłamstwami polityków, bo za bardzo do nich przywykli, a jedyną rozsądną strategią wydaje się być odpłynięcie w prywatność i ochrona własnej osoby czy rodziny przed potęgą i deprawacją wielkiej, skorumpowanej i nie do zniesienia – prawdziwej polityki.

Zuzanna Dąbrowska


Artykuł pochodzi z "Przeglądu Socjalistycznego".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


9 lutego:

1905 - Rewolucja 1905 r.: przed Hutą Katarzyna w Sosnowcu rosyjskie wojsko otworzyło ogień do protestujących robotników kilku zakładów pracy, zabijając 40 i raniąc około 150 osób.

1919 - W Warszawie ukazał się 1. numer tygodnika "Przełom", organu KPRP.

1926 - Podczas demonstracji bezrobotnych w Kaliszu doszło do starć z policją i wojskiem; zginęło 9 demonstrantów, a 60 zostało rannych

1931 - Urodził się Thomas Bernhard, austriacki pisarz i dramaturg, uważany za jednego z najwybitniejszych reprezentantów literatury niemieckojęzycznej.

1938 - XIII Brygada Międzynarodowa im. Jarosława Dąbrowskiego jako jedna z ostatnich jednostek wojsk republikańskich opuściła Hiszpanię, przekraczając granicę z Francją.

1943 - Urodził się Joseph Stiglitz, ekonomista amerykański, noblista, krytyk neoliberalnej globalizacji.

1944 - Zginął ppor. Arkadiusz Degler ps.”Grad”, Szefa Sztabu Armii Ludowej na Okręg Częstochowski, członka ZWM.

1948 - Urodził się Guy Standing, brytyjski ekonomista, specjalista w zakresie rynku pracy, profesor University of London, twórca i współprzewodniczący Basic Income Earth Network.

1950 - Amerykański senator Joseph McCarthy oskarżył 200 pracowników Departamentu Stanu o bycie komunistami.

2001 - 9 osób zginęło, gdy łódź podwodna USS Greeneville staranowała japoński kuter rybacki u wybrzeży Hawajów.


?
Lewica.pl na Facebooku