Samson: Kobiet się nie da zatrzymać
[2006-12-02 13:56:00]
Na wstępie pytanie może nazbyt intymne. Na ile to, co jest treścią Pani książek, w tym ostry, trochę jakby męski seks "Wojny żeńsko-męskiej i przeciwko światu", fizjologiczna otwartość w mówieniu o seksie, jest odbiciem Pani prywatności, a na ile wynikiem kreacji pisarskiej? I czy samocenzurowała się Pani obyczajowo? Nie mam Kliniki Prącia ani stałego felietonu na temat seksu. Nie jestem Barbarą Patrycką, choć łączy mnie z nią kilka cech. Ja też nie lubię się poddawać i nie udaję kogoś innego niż jestem. Ale ta książka nie jest o mnie, choć pokazuję w niej swoje poglądy, brak zgody na hipokryzję i głupotę. Nie cenzurowałam się, bo czy jest sens cenzurować się w grotesce? A już myślałem, że jest Pani swoją bohaterką! A co z tym męskim podejściem do seksu? Dlaczego męskim? Czy tylko mężczyźni mają prawo czerpać z seksu przyjemność i mówić o tym? W męskiej literaturze kobiety zwykle są przedstawiane jako istoty bierne. Kobietę albo się adoruje, wzdycha do niej, albo się ją pieprzy. Moja bohaterka wyłamuje się z takich stereotypów. Mówi własnym głosem, jest aktywna, otwarta, postępuje zgodnie ze sobą i nie czeka na rycerza, który ją uszczęśliwi, tylko walczy o byt. Nie jest ani aniołem, ani ladacznicą, choć byli tacy, którzy zarzucali jej, że ma zbyt wielu kochanków. Ale Pani w swojej książce także drwi, kpi... Mężczyzna, który ma wiele kochanek, to playboy, a kobieta z kilkoma partnerami to puszczalska. Czy to nie jest śmieszne? Nie zgadzam się na podwójną moralność i na hipokryzję. Z jednej strony kobiety mają mieścić się w gorsecie stereotypu, a z drugiej nie można włączyć telewizora, by nie natknąć się na seks. Seks jest wszechobecny, a ciało kobiety jest traktowane jak towar i służy do zarabiania pieniędzy. Choćby do tego, żeby kupować więcej samochodów albo telefonów komórkowych. Nie podoba mi się to, co nasza kultura robi z ciałem kobiety, dlatego w "Wojnie żeńsko-męskiej" odwracam role: to męskie ciało jest przedmiotem oglądu, na jego podstawie dokonujemy oceny mężczyzny. Tą deklaracją stawia się Pani w szeregu ruchu feministycznego... Jestem feministką. Jak wszystkie myślące kobiety. Ta książka jest moim sprzeciwem wobec świata, którego reguły ustalają mężczyźni. Skoro jesteśmy przy seksie. Z Pani książki zdaje się wynikać, że wbrew dość mocno rozpowszechnionym przekonaniom, seksualność kobieca i męska nie są aż tak bardzo od siebie różne, jak to się zwykło podkreślać. Zgadza się z tym Pani? Kobiety są istotami seksualnymi tak samo jak mężczyźni, ale przez wieki nie pozwalano im tego doświadczać bez poczucia winy i wstydu. Są oczywiście różnice między kobietami i mężczyznami, kobiety przeżywają seks inaczej, ale to nie znaczy, że kobiece potrzeby i doznania są słabsze od męskich. Wystarczy poczytać książki o fantazjach seksualnych kobiet, żeby zobaczyć, co dzieje się w kobiecych głowach! A czy podzieliłaby Pani moje wrażenie - podkreślam, to tylko wrażenie - że żyjemy w czasach, w których seks stał się ważniejszy dla kobiet niż dla mężczyzn, czyli nastąpiła jakby zamiana miejscami? Może takie wrażenie powstaje przez to, że kobiety przez wieki nie mówiły o seksie ani słowa. To było tabu, już sama myśl była nieczysta. Gdy w końcu odważyły się mówić, ich głos bardziej słychać, bo jest czymś nowym. Mężczyźni nie są już monopolistami w tej sferze, co wielu z nich odebrało jak zagrożenie. Jeszcze niedawno seks służył im do zaspokajania własnych potrzeb, teraz muszą się liczyć z potrzebami partnerki. Dziś nie tak łatwo czuć się supermanem. Trzeba mieć do tego podstawy. Wszechobecność seksu w mediach podnosi czy osłabia jego wartość? Paradoksalnie, wszechobecność seksu w mediach spowszednia go, osłabiając jego atrakcyjność. Z drugiej strony media nakręcają zainteresowanie seksem i jeśli człowiek obchodzi się przez jakiś czas bez seksu, to zaczyna się martwić, że coś z nim nie tak. Nie wiadomo, czy potrzeby, które mamy wypływają z naszych uczuć i hormonów, czy z medialnego hałasu. W "Wojnie żeńsko-męskiej" doprowadzam obecność seksu w mediach do absurdu, choć właściwie już to natężenie, jakie mamy, to absurd. Kręgi konserwatywne obyczajowo, w tym Kościół katolicki, myślą podobnie... Ale ja nie chciałabym, żeby seks łączył się z grzechem, żeby to było tabu, z którego potem człowiek przez pół życia musi się wyzwalać, nim będzie mógł traktować go normalnie. W swojej najnowszej książce "Pokój żeńsko-męski na chwałę patriarchatu" opowiada się Pani przeciw instytucji małżeństwa? Nie, nie jestem przeciwko małżeństwu. Jestem przeciwko małżeństwu w patriarchalnym kształcie, w którym jedna strona, czyli kobieta, rezygnuje ze swoich potrzeb i aspiracji na rzecz drugiej. Dla wielu z nas jest to tak oczywiste, że aż niezauważalne. Nawet tak wyzwolona kobieta jak Barbara Patrycka wpadła w tę pułapkę. Nie zgadzam się na to, żeby potrzeby kobiet były mniej ważne niż potrzeby mężczyzn. Kryzys małżeństwa jest faktem i zachęcanie do trzymania się niesprawdzających się już sposobów współistnienia płci jest działaniem przeciwko kobietom. Kobiety muszą być w stanie same się utrzymać i zadbać o swoje dzieci, gdy mąż odejdzie do młodszej. Byłoby cudownie, gdyby każdy z nas znalazł swoją drugą połowę i przeżył z nią szczęśliwie całe życie, ale jak często to się zdarza? Świat się zmienia, my się zmieniamy. Zamiast kurczowo trzymać się tego, co było, warto otworzyć się na rozwój. Na ile to, co napisały Pani koleżanki po piórze, np. Izabela Filipiak, Katarzyna Grochola, Manuela Gretkowska, zainspirowało Panią do zabrania głosu? Czy czegoś w ich pisaniu zabrakło i chciała Pani wypełnić jakąś lukę? Pokazuję świat ze swojej perspektywy. Jest to perspektywa kobieca i to łączy mnie z wieloma pisarkami, ale to nie jest tak, że chcę zapełniać jakąś lukę. Chyba że luką był brak mojego głosu. Moje dwie ostatnie książki są nawiązaniem do popularnej literatury kobiecej, której przedstawicielką jest Kasia Grochola, próbą złamania konwencji, w której kobieta czeka na miłość i dopóki nie pojawi się ON, jest nieszczęśliwa. Jaką formę, konwencję pisarską najbardziej Pani lubi? W czterech pierwszych książkach drążyłam relacje międzyludzkie, emocje, uczucia, dlatego najchętniej uciekałam się do monologu wewnętrznego. Ale "Wojna żeńsko-męska" i "Pokój żeńsko-męski" to dla odmiany groteska, w której poczułam się jak ryba w wodzie. Moje własne żarty cały czas mnie śmieszą i na szczęście nie tylko mnie. Mówimy o sytuacji kobiety w Polsce. Teraz rządzą naszym krajem zdeklarowani konserwatyści katoliccy spod znaku PiS-u i LPR. Czy ich rządy opóźnią marsz kobiet ku lepszemu losowi, ku niezależności, ku swobodnemu kształtowaniu swego życia? Kobiety są już na to zbyt świadome i nie da się ich zatrzymać. Może będzie im jeszcze trudniej, a może postawa rządzących sprawi, że będą mocniej domagać się swoich praw. Nie mogę pojąć, jak to jest możliwe, że ci, którzy walczyli z komunizmem w imię wolności człowieka, teraz sami są przekonani, że mają patent na życie innych ludzi. Kiedy rodzi się za mało dzieci, tak jak teraz, zawsze nasilają się tendencje patriarchalne, ale to nie może tak być, że kobiety są traktowane instrumentalnie. Zdecydowana większość kobiet chce mieć dzieci, wystarczy stworzyć im do tego warunki. Odkąd istnieją rozwody, kobiety muszą dbać o swoją sytuację na rynku pracy, warto im to ułatwiać, a nie utrudniać. Kiedy poczują się bezpiecznie, będą mogły rodzić dzieci. Świat się zmienia, czy nam się to podoba, czy nie, i nie zmieni tego nawet Centralne Biuro Antyrozwojowe. Jednym z koronnych postulatów ruchu feministycznego jest prawo do aborcji ze względów społecznych. Czy bez aktywnej i masowej walki kobiet prawo to może w Polsce zwyciężyć? Większym problemem jest to, że ustawa nie jest realizowana w obecnym kształcie. Kobietom odmawia się prawa do aborcji nawet wtedy, gdy ciąża zagraża ich zdrowiu, a nawet życiu, lub gdy jest wynikiem gwałtu! Nie rozumiem, dlaczego życie kobiety jest mniej warte niż życie poczęte. Jak się mierzy, ile warte jest czyjeś życie? Zaszokowała mnie uroczystość, jaką zorganizowali w Sejmie posłowie PiS-u i LPR na cześć Włoszki Beretty Molli, która z pobudek religijnych nie zdecydowała się na aborcję i osierociła kilkoro dzieci. Jej relikwie umieszczono w kaplicy sejmowej z inicjatywy Komisji Rodziny i Praw Kobiet! Dla mnie jej wybór świadczy o braku miłości do swoich dzieci. A nakłanianie do rodzenia dzieci poczętych w wyniku gwałtu uważam za nieludzkie. Takie pomysły mogą mieć tylko mężczyźni i bezmyślne strażniczki patriarchatu. Każda kobieta powinna sama decydować o tym, czy chce mieć dzieci. A państwo powinno zrobić wszystko, by mogła je mieć. Ważna jest oświata seksualna i dostęp do środków antykoncepcyjnych, sensowna pomoc materialna, a nie "becikowe". Restrykcje niczego tu nie załatwią. Kobiety są jednak bierne i nie walczą o prawo do aborcji, tak jak np. Francuzki, które 32 lata temu masowo demonstrowały na ulicach. Czy można sobie w ogóle wyobrazić takie masowe demonstracje kobiet w Polsce? Paradoksalnie rządy PiS-u mogą temu sprzyjać, doprowadzając do radykalizacji postaw kobiet. Mam taką nadzieję. Dziękuję za rozmowę. Wywiad ukazał się w "Aneksie" - dodatku kulturalnym do "Trybuny". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?