W „Małej miss” mamy całą kolekcję takich postaci. Richard Hoover mówi absurdalnie brzmiącym językiem, żywcem wyjętym z poradników typu „jak odnieść sukces”. Jego ojciec wyrzucony został z domu spokojnej starości za heroinę, którą ciągle się raczy, na przemian z pornografią. Syn Richarda „nienawidzi wszystkich ludzi” i złożył ślub, że zachowa milczenie, aż dostanie się do Akademii Sił Powietrznych USA. Jego matka, żona Richarda, wydaje się być najnormalniejszą osobą w całym towarzystwie, w przeciwieństwie do jej brata Franka, kiedyś „największego eksperta od „Prousta” w Stanach, który po tym, gdy student, w którym się zakochał, rzucił go dla jego największego naukowego konkurenta, stracił pracę na uczelni, a w końcu targnął się na swoje życie. Jest jeszcze tytułowa bohaterka, córka Richarda, która wygrywa miejsce w konkursie „małej miss”; cała rodzina wsiada więc do zdezelowanego vana i udaje się w podróż do Kalifornii (gdzie odbywa się konkurs).
W trakcie podróży marzenia bohaterów, ich plany i dążenia walą się w gruzy. Konkurs „małej miss”(którego cała absurdalność, uderzająca zwłaszcza w kraju z taką obsesją na punkcie zagrożenia pedofilią, jest doskonale pokazana) okazuje się zawstydzającym doświadczeniem dla nich wszystkich, ale jednocześnie pozwala im zrozumieć, co jest tak naprawdę dla nich ważne w życiu. Konkurs jest też metaforą bezsensownego wyścigu szczurów, który rządzi amerykańskim życiem społecznym. Rodzina Hooverów należy do tej większości, która nie wygrywa w nim głównej, a nawet żadnej nagrody. Hooverowie dochodzą do wniosku, że wszystko to nie ma sensu, nie należy przejmować się tym, czy społeczeństwo postrzega nas jako zwycięzców, czy nieudaczników, ważne „by mieć wszystko gdzieś i robić co się lubi”, czerpiąc satysfakcję z przyjaźni, czy więzi rodzinnych. Jako wzór takiej postawy Frank podaje Marcela Prousta, który „był totalnym nieudacznikiem, gejem bez romansów i stałej pracy”, a mimo to „największym pisarzem od czasów Szekspira”.
Taki wybór patrona buntu przeciw dominującemu amerykańskiemu mitowi jest o tyle ciekawy, że „proustowski bunt”, powtarzający w jakiś sposób gest pisarza, który na kilkanaście lat zamknął się w pokoju obłożonym korkiem, jest tak naprawdę dość wygodny dla systemu. Przecież nie chodzi o to, by znaleźć enklawę szczęścia w chorym społeczeństwie, ale o to by je zmienić.
„Mała miss”, USA 2006, reż. Jonathan Dayton, Valerie Faris, obsada: Abigail Breslin, Alan Arkin, Greg Kinnear, Paul Dano, Toni Collette.
Jakub Majmurek
Recenzja ukazała się w "Trybunie Robotniczej".