MSZ oficjalnie odpowiedział Amerykanom na propozycję budowy w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. W nocie przekazanej ambasadzie USA napisano, że Polska chce negocjować, ale zgoda na budowę tarczy ma się wiązać z poprawą naszego bezpieczeństwa.
Ministerstwo informuje w komunikacie: "W dniu dzisiejszym Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało Ambasadzie USA w Warszawie notę dyplomatyczną zawierającą oficjalną odpowiedź na amerykańską propozycję rozpoczęcia rozmów w sprawie ewentualnego rozmieszczenia w Polsce elementów systemu obrony przeciwrakietowej oraz podpisania umowy o współpracy obronnej. W swej odpowiedzi Rząd Rzeczpospolitej Polskiej wyraża intencję rozpoczęcia negocjacji w powyższej sprawie, deklarując jednocześnie, iż wszelkie porozumienia z nią związane powinny przyczynić się do wzmocnienia bezpieczeństwa Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz bezpieczeństwa międzynarodowego. Wobec powyższych porozumień, w przypadku Polski, będzie miała zastosowanie procedura ratyfikacyjna."
Historia XX wieku jest historią wojen i przemocy. Wcześniejsze stulecia nie wyróżniają się też niestety znacząco pod tym względem. Przemysł militarny oraz handel bronią i innymi narzędziami zabijania stał się ważną częścią rozwoju gospodarczego krajów "pierwszego" świata. Wydatki na ten przemysł wzrosły w ostatnich dziesięciu latach w sposób zatrważający, podczas gdy wydatki w wielu sektorach usług publicznych zostały zredukowane. W dodatku przemysł ten stał się istotną cześcią tzw. walki o zasoby, takie jak terytoria cenne gospodarczo czy energia. Jesteśmy świadkami trzeciej wojny światowej od czasu, gdy Stany Zjednoczone po 11 września 2001 wezwały do "wojny z terroryzmem", rozpoczętej w Afganistanie i kontynuowanej w Iraku. Bombardowanie Bejrutu, upokarzanie więźniów w Guantanamo, wysyłanie kolejnych żołnierzy do Iraku - to wszystko wskazuje na rozprzestrzeniania się kultury przemocy.
Jestem przeciwna kulturze wojen i przemocy. Jestem za kulturą pokoju. Polega ona na popieraniu wszelkich działań służących zachowaniu i utrzymywaniu pokoju na drodze współpracy międzynarodowej, rozwoju demokracji, rządów prawa, w tym praw człowieka oraz środków pokojowego rozwiązywania konfliktów. Jestem za bezpieczeństwem wszystkich obywtelek i obywateli, w zapewnieniu którego siła militarna nie odgrywa już centralnej roli. Popieram więc cele zapisane w Karcie Narodów Zjednoczonych oraz ich realizację polityczną w postaci Unii Europejskiej, która jest unikalnym projektem pokojowym. Powstanie Wspólnot Europejskich wyznaczyło nową drogę Europie po dwóch wojnach światowych i zmieniło zaciekłych wrogów w przyjaciół. Wraz z poszerzeniem, Unia Europejska osiągnęła sukces nie tylko w zakończeniu Zimnej Wojny i podziału kontynentu europejskiego, ale też w tak znacznym rozwoju, który po raz pierwszy w historii nie został odebrany jako militarne zagrożenie na zewnątrz.
Najlepszym i najbardziej rozwiniętym środkiem dla realizacji kultury pokoju oraz bezpieczeństwa w tym momencie jest Wspólna Polityka Zagraniczna i Bepieczeństwa Unii Europejskiej. Wymaga ona współpracy państw członkowskich na rzecz zachowania wspólnych wartości, podstawowych interesów oraz bezpieczeństwa Unii; umocnienia pokoju oraz bezpieczenstwa międzynarodowego; promocji współpracy międzynarodowej oraz rozwoju demokracji i praw człowieka. Współpraca w ramach tej polityki ma zapobiec działaniom państw członkowskich sprzecznym z celami Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa oraz takim, które mogłyby osłabić jej efektywność jako wspólnej siły w stosunkach międzynarodowych.
Dla mnie, jako Zielonej, ważny jest jeszcze dalszy rozwój Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. Powinna ona dążyć do wzmocnienia multilateralnej współpracy oraz międzynarodowych instytucji, takich jak ONZ, oraz rozwinąć narzędzia niemilitarnego rozwiązywania konfliktów. Wedle swoich pokojowych intencji, Europa powinna przejąć odpowiedzialną i nastawioną na współpracę rolę w konfliktach globalnych.
Dla ruchu Zielonych oczywiste jest również, że polityka energetyczna jest polityką bezpieczeństwa. Obie te polityki nie mogą być ograniczone do troski o zabezpieczenie dostaw gazu czy ropy, a to jest przecież celem obecnej wojny w Iraku i Afganistanie. Bezpieczeństwo Europie zapewnić więc może polityka energetyczna, która promuje nowe technologie pozyskiwania energii, jak energia odnawialna, co prowadzi do decentralizacji systemu dostaw.
Powyższej wizji Zielonych polityki bezpieczństwa i pokoju w żaden sposób jednak nie wypełnia niestety gabinet Jarosława Kaczyńskiego. Działania tego rządu w dziedzinie obronności i sił zbrojnych przypominają czasy Zimnej Wojny i nie realizują strategii wspierania pokojowego sposobu rozwiązywania konfliktów; w zamian eskalują poczucie zagrożenia, strachu, poszukiwania wroga oraz uprawamacniają przemoc. Polska angażuje się w wyścig zbrojeń, marnując pieniądze publiczne na zakup sprzętu militarnego, jak samoloty F-16, czy utrzymywanie wojsk w Iraku, nie potrafiąc jednocześnie wygospodarować środków na najpilniejsze potrzeby społeczne: dofinansowanie badań i nauki, oświatę, służbę zdrowia, transport kolejowy, system rent i emerytur, pomoc bezrobotnym, by wymienić tylko kilka. W ten sposób, zupełnie oddzielony od najpilniejszych potrzeb społecznych kompleks wojskowo-zbrojeniowy dominuje nad potrzebami cywilnymi! W dodatku jest on również pozbawiony wszelkiej demokratycznej kontroli: udział w wojnie w Iraku i w Afganistanie ma przeciw sobie ok. 90 proc. społeczeństwa, co ignorują elity polityczne; docelowy plan zbudowania w Poznaniu-Krzesinach największej w Europie Środkowo-Wschodniej bojowej bazy lotnictwa taktycznego NATO, z której mają operować 32 samoloty F-16 - 2/3 z 48 zakupionych przez Polskę, nie został w żaden sposób poddany debacie publicznej, ani tym bardziej referendum. Najbardziej zatrważający przykład ignorancji społeczeństwa obywatelskiego obserwujemy chyba jednak teraz, gdy Jarosław Kaczyński oznajmił, że nie ma nic przeciwko planom budowy tarczy antyrakietowej albo bazy radiolokacyjnej USA w Polsce, a elity polityczne niemalże zgodnym głosem mówią, że referendum w tej sprawie nie jest konieczne! Rokowania z USA w tej sprawie właśnie się rozpoczęły.
W Poznaniu ma być do 60 operacji lotniczych na dobę, w dzień i w nocy. Obecnie stacjonuje tam osiem F-16, co kwartał przybywają cztery następne. To oznacza uciążliwości i zagrożenia - od rujnującego życie hałasu w promieniu kilku kilometrów, przez zatrucie środowiska, zagrożenie terroryzmem i strategicznym atakiem w razie wojny, po wypadki lotnicze - samoloty muszą latać nad miastem i okolicznymi miejscowościami. Funkcjonowanie bazy (ok. 1000 ha) prowadzi do ograniczenia inwestowania lub nawet wyłączenia z użytkowania nieruchomości w strefie ok. 9500 ha w mieście i przy jego granicy. To blokuje rozwój przestrzenny i komunikacyjny miasta, jest jego degradacją - Poznań staje się miastem przy bazie, coraz mniej atrakcyjnym biznesowo, inwestycyjnie, społecznie, kulturalnie.
Z kolei elementy systemu zabezpieczeń USA na polskim terenie uprawomocnią imperializm, hegemonię oraz politykę podsycania zagrożeń prowadzoną przez to państwo, czyniąc z Polski mimowolnie jedną ze stron konfliktów, w jakich USA uczestniczy i jeszcze uczestniczyć będzie. Nie trzeba dodawać, że to znacząco zmniejszy bezpieczeństwo obywatelek/i Polski, zwłaszcza że nie będą one/i miały/mieli żadnej kontroli nad tym systemem. Amerykańskie tarcze antyrakietowe w jednym z państw Unii Europejskiej to również zagrożenie dla rozwoju współpracy między państwami członkowskimi w ramach Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, a także znaczące osłabienie roli tej unijnej strategii. To także osłabienie międzynarodowego systemu współpracy oraz prawa przez jedno silne państwo, co tylko zmniejszy i tak ograniczone możliwości i zasoby dla stworzenia globalnego systemu bezpieczeństwa, opartego na współracy oraz unikaniu i demilitaryzacji konfliktów. Najgorsze jest jednak, że już teraz Polki i Polacy zostają pozbawiani wpływu na decyzje swojego rządu.
Widząc więc, że rząd Polski nie zamierza kierować się wartościami i celami, do których zobowiązał się przez podspisanie Karty Narodów Zjednoczonych oraz przy wstąpieniu do Unii Europejskiej, nie liczy się z opinią oraz potrzebami społeczeństwa, którego miał być demokratyczną reprezentacją, i nie współpracuje z państwami Unii Europejskiej w ramach Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa - pozostaje apel do Polek i Polaków o budowę społecznego ruchu oporu na rzecz pokoju.
Nie możemy milczeć, zwłaszcza gdy możliwość wypowiedzi poprzez referendum zostaje nam odebrana.
To nie jest kwestia bycia "zielonym" czy "czerwonym". To kwestia zdefiniowania polityki Ministerstwa Obrony Narodowej, działającego w obronie wszystkich obywatelek i obywateli - czy ma ona być polityką bezpieczeństwa na wypadek wojny czy bezpieczeństwa zagwarantowanego rozwojem pokoju na świecie.
Od 18 do 24 marca wiele organizacji, inicjatyw, młodzieżówek oraz partii, w tym Zieloni 2004, którzy akcję tę inicjują w zaatakowanym przez F-16 Poznaniu, będzie manifestować swój sprzeciw wobec kultury przemocy i wojny. Na ten nadchodzący tydzień przypadają dwie istotne daty: 20 marca - rocznica rozpoczęcia działań zbrojnych w Iraku, 24 marca - demonstracja antywojenna w Warszawie. Do tradycyjnego już sprzeciwu wobec wojny i zbrojeń dochodzi teraz bardzo konkretny postulat: nie dla systemu amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. I gdziekolwiek indziej na świecie.
Karolina Jankowska
Artykuł ukaże się także w Zielonym Portalu (www.zieloni.org.pl).