W polu zainteresowań włoskiego autora leży to, jak władza przejmuje dyskurs, jak władza przejmuje się dyskursem i wreszcie to, jak dyskurs przejmuje władzę, ustawiając gadające głowy na zaskakujących szachownicach. Jest to praktyczne studium semiologii władzy z przykładami. Chodzi tu raczej o procesy konstytuowania się znaczeń i tematów w polityce, przede wszystkim w sferze publicznej, tej, z którą mamy do czynienia poprzez media, aniżeli o sztukę marketingu politycznego. Choć obrywa się także specom od PR partii populistycznych oraz wszystkim tym, którzy atakując (lub promując) poprawność polityczną pragną odwracać uwagę świata od problemów społecznych. Jednak podstawowym polem zainteresowania są związki życia – polityki, wielkich i małych wydarzeń, zjawisk społecznych i szarej codzienności – z mass mediami.
Eco pozostaje głęboko przekonany, że "intelektualista musi uczestniczyć w życiu publicznym, przebywając na drzewach”. Nie jest to aluzja do obrony Rospudy – najnowsze felietony zawarte w tym zbiorze pochodzą z 2005 r. – ale do klasycznej postaci literatury włoskiej, Barona Drzewołaza. W skrócie, intelektualista powinien uczestniczyć, nie angażując się, czy może angażować się, nie uczestnicząc. Tak jak Baron, który podąża za wielkimi wydarzeniami swoich czasów, nie schodząc z drzew, dzięki czemu zachowuje wyostrzoną optykę. Również Eco: choć rezygnuje już z marszów pokojowych, przygląda się wszystkiemu z uwagą, celnie komentując.
Celnie, choć chyba niekiedy zbyt subtelnie. Ale, jak sam zauważa, „Żyjemy w naprawdę mrocznych czasach. Nie tylko dlatego, że dzieją się rzeczy straszne, lecz także dlatego, że aby móc je zrozumieć, potrzeba wiele subtelności, a na subtelność nie jest teraz pora. Wokół nas wali się obuchem”. Cała książka w pewnym sensie stanowi wielką jeremiadę za subtelnością i żmudnym staraniem łączenia faktów w ciągi przyczynowo-skutkowe. Owszem, to wystarczy – stara się pokazywać Eco na własnym przykładzie – by nawet bez specjalistycznego wykształcenia móc rozumieć kalejdoskop szaleństw, w jakie popada świat na naszych oczach.
Tak oto ten obyczajny starszy pan, nie-strateg i zdeklarowany pacyfista przedstawia nam niezwykle sugestywne analizy np. „Wojny Nowego Typu”, karnawalizacji codzienności czy bankructwa pojęcia prywatności. Nic nowego pod słońcem, chciałoby się rzec, ale przecież Eco nie jest wcale rewolucjonistą… Wszystko, co pisze, wynika po prostu z obserwacji, na podstawie których wyrabia sobie ciągle poddawane krytycznej refleksji poglądy. To ta krytyczna refleksja, zdaje się puszczać do nas oko, stanowi o smaku życia, które się przeżywa. Ale „kto tego nie rozumie, nie da się go już wychować”.
Umberto Eco, "Rakiem. Gorąca wojna i populizm mediów", tłum. Joanna Ugniewska, Anna Wasilewska, Krzysztof Żaboklicki, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2007, s. 400.
Agata Czarnacka
Recenzja ukazała się w miesięczniku "Le Monde Diplomatique - edycja polska"