Dotyka on również Polaków, coraz częściej zdarzają się przypadki pobicia Polaków z tego prostego powodu, ze są Polakami. Zaraz potem na różnych internetowych forach czytam wypowiedzi aż kapiące rządzą zemsty. "Już się z chłopakami szykujemy" lub "Odpłacimy im pięknym za nadobne" nie są jakimiś odosobnionymi wyjątkami. Tutaj odzywa sie jednak moralność Kalego: jak bija naszych do źle, jak nasi bija to dobrze.
Z ust jednego z moich współlokatorów wciąż padają słowa w stylu "no, ładna, szkoda, że czarna...". Nie zliczę ile razy usłyszałem słowa takie jak "Czarnuchy", "Bambusy", "Asfalty" lub "Ciapaty" o rasistowskich dowcipach nie wspominając. Współlokator mój w Polsce...
E, co tam dużo mówić! Napisałem dla niego wiersz:
Łatwo ci było w Polsce
być antyrasistą,
gdzie nie ma Żydów i Murzynów,
Chińczyków, Arabów,
Persów i Hindusów.
A tu nie masz przyjaciół
wśród Ciapatów, Beżowych i Czarnuchów.
Łatwo ci było w Polsce,
gdy nie spotykałeś ich w pracy,
sklepie, na ulicy,
gdzie "nie psuli ci widoku".
A tu "psuja ci widok"
będąc "złem koniecznym",
sprzedawcami tanich warzyw.
Łatwo ci było w Polsce
krzyczeć "precz z rasizmem"
w kolorowej jak papuga
punkowej demonstracji
gdy jedynym jego znakiem
w stutysięcznym mieście
była samotna swastyka na dworcowym murze
skreślona ręką pijanego kibica.
A tu egzotyczny język
w miejskim autobusie
razi twoje ucho.
Łatwo ci było w Polsce
być liderem postępu
w "babilońskiej twierdzy"
gdy postęp nie oznaczał niczego więcej
nad nabita lufę
i kolekcję kaset Boba Marleya.
A tu jesteś liderem reakcji,
W dupie mając polityczną
I jakąkolwiek poprawność,
Nie mówisz o znajomej "całowała się z facetem"
A "całowała się z Czarnuchem".
Łatwo ci było w Polsce
imponować na koncercie kinderpunkówkom
znajomością wszystkich tekstów Pidżamy
i śpiewać wniebogłosy.
A tu "Jesteś dupkiem chociaż nosisz dredy"...
Trochę obraził się za tego "dupka na końcu" ale wiersz plus dołączona do niego rozmowa w przyjacielskiej atmosferze zrobiły swoje.
To była ciężka rozmowa. Pełna prostowania stereotypów takich jak to, że kolorowi przyjeżdżają na wyspy żyć z zasiłków (A ty sam utrzymałbyś się wyłącznie z zasiłków?), że to potencjalni terroryści (Wszyscy? To ciekawe czemu jeszcze wszystkie autobusy i pociągi nie powylatywały w powietrze?) lub, ze ONI ze swoja kultura do tej kultury nie pasują (a my to niby pasujemy?).
Mój współlokator zauważył przytomnie, że rasizm nie jest li tylko cecha charakteryzującą Polaków. "Bo niby tak", mówi, "wyspiarze może i nie używają zakazanego poprawnością polityczną słownictwa, ale widziałeś kiedyś, żeby jakiś na przerwie śniadaniowej usiadł z kolorowym lub zaprosił na obiad lub urodziny?". Owszem, widziałem. Raz. To jest jednak i tak o jedno pokolenie do przodu. Trzydzieści lat temu nikt nie wytaczałby sprawy o nazwanie kogoś "Czarnuchem". W następnym pokoleniu, mam nadzieje, również taka, nieformalna, dyskryminacja się rozmyje. Dzieci razem będą chodziły do szkół, różnice językowe się zatrą, a kultury trochę zbliżą i trochę poprzenikają.
Poza zwiększeniem zachowań rasistowskich obserwuje wśród rodaków na emigracji także zgoła inną tendencje – uczestnictwo w związkach zawodowych. Dla wielu młodych ludzi praca za granica jest ich pierwszą w życiu praca, wyjechali tuż po studiach, jeszcze w ich trakcie biorąc "dziekanki" lub tuż po zdanej lub też nie (co trudno w obecnej sytuacji jednoznacznie stwierdzić) maturze. W tej pierwszej pracy niemal wszyscy koledzy są członkami związku. Związki zapewniają ochronę, jakiej nie zapewnia prawo pracy, Związki chronią przed dyskryminacją.
Ekonomiści, socjologowie i demografowie, powołując sie na wcześniejsze doświadczenia Irlandczyków, Greków czy Hiszpanów, twierdzą, że za parę lat sytuacja ekonomiczna w Polsce się poprawi i Polacy zaczną wracać nad Wisłę.
Jakie wartości zabiorą ze sobą wracając z paroletnich saksów? Rasizm i nienawiść czy też może idee współpracy, wzajemnego szacunku i organizowania się w społeczeństwo obywatelskie?
Pozostaje trzymać kciuki i uświadamiać współlokatorów.
Grzegorz J. Rybak