Wójcik: Kontrrewolucja moralna - czyli o dekomunizacji

[2007-05-13 16:45:32]

Jednym z czołowych postulatów Prawa i Sprawiedliwości, obok pustych haseł o "Polsce socjalnej", była "Rewolucja moralna". Już sama terminologia zaskakuje - partia konserwatywna, odwołująca się do tradycji, występuje z propozycją rewolucji. Dekonstruując to pojęcie można dostrzec niespójność pomiędzy nim, a rzeczywistymi koncepcjami PiS-u. Rewolucja oznacza pewną radykalną przemianę, której towarzyszy wyzwolenie emancypacyjnego potencjału, oczyszcza ona pole znaczeń i ustanawia nowy porządek symboliczny. Żadna z wymienionych wyżej cech nie jest tożsama z pisowską interpretacją rewolucji moralnej. De facto polityka partii rządzącej jest par excellence kontrrewolucją, sprzeciwem wobec politycznej modernizacji, próbą petryfikacji zdezaktualizowanej XIX-wiecznej koncepcji suwerenności narodowej oraz chęcią odrodzenia lokalnej tradycji niepodległościowej i wyznaczonej przez nią tożsamości historycznej.

Po transformacji ustrojowej w Polsce tworzył się konsensus liberalno-demokratyczny. Jego głównymi nośnikami byli beneficjenci przemian po roku 1989, czyli elity inteligenckie z środowiska "Gazety Wyborczej", Unia Wolności, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej. Jednak ów dyskurs hegemoniczny implikował silnie zakorzenioną w społecznej tkance ideologię konserwatywno-narodową i dlatego w Polsce nigdy nie ukonstytuował się pełny konsensus kapitalistyczo-demokratyczny. PiS po przejęciu władzy dokonał tylko częściowego odwrócenia relacji hegemonicznej, zmieniły się wytyczne ideologiczne, w ten sposób, że na czoło wysunął się dyskurs nacjonalistyczno-katolicki, ale paradygmat neoklasyczny w ekonomii już wcześniej zsakralizowany, nie został przez nową władzę naruszony. To iluzoryczne zerwanie z postpolityką, która charakteryzuje konsensus liberalno-demokrtayczny, zapewniło sukces partii braci Kaczyńskich. Projekt hegemoniczny PiS-u był przedstawiany jako wyborcza alternatywa wobec procesu modernizacyjnego III RP i pozyskał zaufanie wyalienowanych obywateli, pozostawionych na marginesie społeczeństwa. Kaczyńscy obiecali poprawę materialną ich losu i, co istotne, zniszczone więzi społeczne zastąpili wzmocnioną identyfikacją z wyobrażoną wspólnotą narodową. A winą za wszystkie niepowodzenia w III RP zostali obciążeni "postkomuniści, agenci i aferzyści". To na nich spauperyzowane masy mają kanalizować swoje niezadowolenie. Oczywiście tak określone pole konfliktu maskuje i neutralizuje "realne" antagonizmy klasowe. Dlatego, żeby podtrzymać tę "pożyteczną iluzję", nowa władza musi oczyścić nasz kraj z wszelkich pozostałości PRL-u, rozliczenie z komunizmem jest fundamentem "sprawiedliwej dla wszystkich"(1) IV RP. Dekomunizacji ma towarzyszyć odrodzenie moralne, wzrost nastrojów patriotycznych i zahamowanie kulturowej modernizacji Polski, która niesie nam "cywilizację śmierci" - aborcję, homoseksualne "zboczenia", permisywny seks itd.

Rządząca prawicowa koalicja, brak jakichkolwiek rozwiązań mających na celu budowę "Polski socjalnej" - która występuje w sprzeczności z "uświęconymi" dogmatami neoliberalizmu, kompensuje konsekwentną polityką ideologiczną. Co zawiera się pod tym szerokim pojęciem? Przede wszystkim umacnianie hegemonii symbolicznej i materialnej prawicy, za pomocą polityki historycznej, a także bezpośrednio z nią powiązanej, polityki zagranicznej(2) i antykomunizmu - stanowiącego rdzeń ideologiczny rządzącej prawicy. Właśnie dekomunizacja w programie Prawa i Sprawiedliwości jest kardynalnym elementem oczyszczenia państwa, czyli wspomnianej wcześniej kontrrewolucji moralnej.

Dekomunizacja obejmuje całość pola społecznego. Wszystkie pozostałości i symbole PRL-oskiej przeszłości powinny zostać wyegzorcyzmowane, a jej ludzi należy "wyeliminować" z życia publicznego(3). Anektowanie przez prawicę przestrzeni publicznej miało swój początek już w pierwszych latach transformacji. Wtedy usunięto z polskich miast i wsi najbardziej charakterystyczne elementy poprzedniego systemu. Nazwy ulic, parków, fabryk Włodzimierza Lenina ( które znajdowały się w większych miastach) zastępowano najczęściej Janem Pawłem II, podobnie Karol Marks, Feliks Dzierżyński czy Wanda Wasilewska znikali z polskich miast. Często towarzyszyły tym wydarzeniom, protesty i zamieszki - jak w czasie demontażu pomnika Lenina w centrum Nowej Huty w grudniu 1989 roku(4). Skądinąd podobny los spotkał warszawski monument Feliksa Dzierżyńskiego, który znajdował się na placu o jego imieniu - obecnie przemianowanym na plac Bankowy. W taki sposób, wraz z narodzinami III Rzeczpospolitej najbardziej "rażące" symboliczne wspomnienia tamtej epoki usunięto i potępiono jako złe duchy komunistycznego reżimu. W Europie zachodniej sytuacja prezentuje się zgoła odmiennie. W byłym Berlinie wschodnim możemy przejść się Karl-Marx-Strasse i podziwiać pomnik autorów "Manifestu Komunistycznego". A w Bolonii do dziś pozostała Viale Ilic Uljanov Lenin.

Z biegiem czasu emocje wokół symboli PRL-u ustawały, antykomunistyczny egzorcyzm został częściowo powstrzymany, a pomniki i ulice bohaterów dawanego ustroju wkomponowały się w topografię terenów III RP. Sytuacja uległa gwałtownej zmianie wraz z dojściem do władzy braci Kaczyńskich. Postanowili oni dokończyć to, czego nie udało się na początku transformacji. Tym razem wymazane z przestrzeni publicznej zostaną wszystkie nazwy korespondujące z lewicą. W taki sposób radni PiS z Lublina, zaproponowali usunięcie nazwy ulicy Lucyny Herz - bohaterki powstania warszawskiego, oskarżonej jednak przez domorosłych historyków o współpracę z NKWD, Stefan Okrzeja, bojownik PPS-u, powieszony w carskim więzieniu, też się nie spodobał nowej władzy. Za przykładem Lublina, podążyły inne polskie miasta, w Katowicach pojawił się pomysł zastąpienia pomnika żołnierzy radzieckich, monumentem Ronalda Reagana (co według wstępnych szacunków kosztowałoby miasto pół miliona złotych). Podobnie Jerzy Ziętek, wojewoda katowicki w latach 70-tych, inicjator budowy słynnego Wojewódzkiego Parku Kultury, prawdopodobnie padnie ofiarą dekomunizacji. Do znamiennego incydentu doszło na Śląskiej Akademii Medycznej, gdzie pozbyto się dotychczasowego patrona Ludwika Waryńskiego. Minister Religa poparł tę decyzję, ponieważ w jego opinii Waryński to "człowiek, którego działania bezpośrednio przyczyniły się do powstania PRL" - wypowiedź ministra stanowi doskonałą egzemplifikacje absurdalnej racjonalizacji ideologicznego zaślepienia rządzącej prawicy. Wspomniany Waryński zmarł w 1889 roku w twierdzy szlisselburskiej, więc oskarżanie go o wpływ na konstytuowanie się PRL-u, jest równie kuriozalne jak powiązanie Nietzchego z obozami koncentracyjnymi. Jednakże apogeum irracjonalizmu, zaprezentował wicemarszałek Sejmu, z ramienia LPR, Janusz Dobrosz, kiedy zadeklarował on chęć oczyszczenia wrocławskich ulic z "reliktów komunizmu", do których zaliczył między innymi Jana Brzechwę, czy prezydenta USA Franklina Delano Roosvelta - za to, że "sprzedał Polskę w Jałcie" (sic!). Warto jeszcze odnotować ostanie propozycje ministra kultury Kazimierza Ujazdowskiego, który zainspirowany wydarzeniami w Estonii(5), zapowiedział przygotowanie ustawy usuwającej z polskich miast i ulic symbole "komunistycznej dyktatury" i "obcego (w domyśle sowieckiego) panowania". Co najciekawsze, minister Ujazdowski zaapelował do Polskiej Partii Socjalistycznej o poparcie dla swojego projektu, odwołując się do tradycji patriotycznej i niepodległościowej polskich socjalistów. Odpowiedź PPS-u, była oczywiście negatywna. Jest bardzo wiele przykładów neurotycznego egzorcyzmowania ze sfery publicznej symboliki lewicowej i robotniczej, aczkolwiek najistotniejszy w tym zjawisku jest jego wpływ na obraz społeczny i wytyczne ideologiczne prawicowej hegemoni. A przede wszystkim dlaczego lewica powinna się radykalnie przeciwstawiać temu procesowi?

Dekomunizacja jest wyjątkowo niebezpieczna z co najmniej dwóch powodów. Pierwszych z nich to tak zwana próba pisania historii na nowo. Aroganccy pracownicy IPN-u, realizują założenia polityki historycznej PiS-u, która rzecz jasna wpisuje się w konstruowaną przez prawicę hegemonię symboliczną. To oznacza, że od tej pory wszystkie wydarzenia historyczne będą na nowo przefiltrowywane i reinterpretowane, zanim dostaną się w ramy dyskursu publicznego. Dotyczy to głównie historii najnowszej, czyli II RP, II wojny światowej i Polski Ludowej. Zgodnie z prawicową wizją II Rzeczpospolita jest obecnie mitologizowana, podobnie jak związana z nią postać marszałka Piłsudskiego, którego bracia Kaczyńscy wręcz apoteozują. Co ciekawe, współczesna prawica spod znaku Prawa i Sprawiedliwości, łączy w sobie dwie antagonistyczne wobec siebie tradycje polityczne II RP, tj. endecką i sanacyjną. Z jednej strony budowane są pomniki Dmowskiego i "Ognia", a z drugiej władze wygłaszają peany na cześć piłsudczyków i rzekomego "cudu" II RP. Gloryfikacja dokonań sanacji jest bezpodstawna. II Rzeczpospolita, po zamachu majowym - bo to do niej się odwołują - była państwem autorytarnym, bardzo zróżnicowanym klasowo, głęboko peryferyjnym, gdzie panowały postfeudalne stosunki własności - chłopi stanowili 51 proc. ogółu społeczeństwa, a właściciele ziemscy 0,5 proc. Mimo zapowiedzi Sejmu Ustawodawczego z 1919 roku o reformie rolnej, nie została ona nigdy zaimplementowana. Innym elementem II RP była rasistowska polityka wobec mniejszości narodowych. Niestety obraz przedwojennej Polski, jaki jest prezentowany w szkołach, w mediach, czy w publikacjach naukowych, drastycznie odbiega od tego rzeczywistego. Analogiczna sytuacja jest z Powstaniem Warszawskim, któremu bracia Kaczyńscy postawili największy pomnik w postaci Muzeum Powstania Warszawskiego. Głosy krytyczne, nie popadające w egzaltację w związku z wydarzeniami z sierpnia 1944 roku, zostały stłumione. Nie mówi się o powstaniu jako o bezsensownej śmierci ok. 200 tys. ludzi i o kolosalnych zniszczeniach Warszawy (w wyniku samego powstania zburzono 60 proc. zabudowy stolicy). Mamy za to propagandową retorykę, o nadludzkim bohaterstwie, wielkim oddaniu za ojczyznę, wzorowym patriotyzmie i tak dalej. Prawicowy "ideologiczny kulturkampf"(6) obok wybielania historii II RP i Powstania Warszawskiego implikuje kryminalizacje PRL-u. Doskonały świadectwem tej polityki jest proces oczyszczania przestrzeni publicznej z wszelkich znamion "komunistycznego totalitaryzmu". Samo oskarżanie PRL-u o totalitaryzm (choć nie był on państwem demokratycznym) jest zwykłym kłamstwem. Jednocześnie nie wspomina się o cywilizacyjnych zdobyczach Polski Ludowej - awansie społecznym mas, industrializacji, alfabetyzacji i scholaryzacji społeczeństwa czy reformie rolnej, niszczącej feudalne zależności. W zamian IPN-owscy "specjaliści" produkują fantazmatyczną wizję historyczną, redukującą PRL do satelity ZSRR i represji policji politycznej. Wszystkie te działania wpisują się w schemat dekomunizacji, której narzędziami są właśnie IPN i jego nawałnica ideologiczna, czy analizowane wcześniej kolonizowanie przez prawicę sfery publicznej. Służyć ma to, przede wszystkim kreowaniu świadomości historycznej obywatelom IV RP.

Drugim zagrożeniem wynikającym z dekomunizacji, szczególnie istotnym dla lewicy, jest to, o czym pisał Slavoj Žižek. Uważa on bowiem, że potępianie symboli komunizmu prowadzi do zamknięcia debaty publicznej nad jakimikolwiek historycznymi alternatywami dla kapitalizmu. Egzorcyzmowanie ulic Świerczowskiego, czy Majakowskiego tylko naturalizuje kapitalizm, a wszelką dlań alternatywę sprowadza do totalitarnej aberracji. W polskim dyskursie znajdziemy potwierdzenie dla tej tezy, gdyż każda krytyka obecnego ładu i propozycja całościowej zmiany, zostanie wykpiona przez "eksperta"(7) jako nierozsądna i nierealna. Z kolei "moralista" ostrzeże przed zanadto ambitnym założeniem projektu emancypacyjnego, przerastającym możliwości człowieka i będącym sprzecznym z jego naturą, co w konsekwencji musi doprowadzić do wielkiej tragedii - porównywalnej do gułagów czy holocaustu. Obecna polityka ekstremalnie antykomunistycznej prawicy, powiela ten schemat, wzmacniając jedynie swoją hegemonię ideologiczną. Dlatego lewica nie może marginalizować roli dyskursu historycznego, tylko potraktować go jako pole walki ideologicznej. Nasza rodzima lewica spod znaku SLD, skapitulowała tutaj całkowicie, co prezentuje Przemysław Wielgosz w cytowanym wcześniej artykule. Przywołuje on wywiad z Zbigniewem Siemiątkowskim, w którym zauważa pewien niepokojący symptom: "Zgodnie z zasadami obowiązującymi w zdominowanym przez prawicę dyskursie publicznym, aby zdyskredytować sposób uprawiania polityki przez PiS i jego sojuszników, przypisuje im praktyki rodem z PRL".(8) Polityk SLD w rozmowie z "Przeglądem", określił prawicowych autorytarystów, jako "moczarowców". Jest to znakomity przykład, jak prawica zdominowała język lewicowy, konserwatywnym doktrynerom "udało się wmówić politykowi postpezetpeerowskiego SLD, że autorytaryzm, ksenofobia, nacjonalizm i antysemityzm stanowią dziedzictwo realnego socjalizmu".(9) Niestety lewica pozostaje na pozycjach defensywnych, nie prezentuje żadnego projektu własnej polityki historycznej, a przecież mamy niezwykle bogatą historię walk klasowych, rewolucji i wszelkich innych form oporu przeciw opresji i wyzyskowi. Bez "lewicowej historii" żadna koncepcja zmiany rzeczywistości społecznej, nie uzyska wymaganej legitymizacji, zostanie od razu zaetykietowana jako "próba totalitarnego planowania" i ulokowana poza granicami dyskursu. Polska prawica, świadoma tego mechanizmu, zagarnęła przestrzeń historyczną dla swojego paradygmatu, czego tragiczne skutki, w postaci egzorcyzmowania lewicowych symboli mamy obecnie. Konkluzja jest prosta: jeżeli nie podejmiemy batalii w obronie naszego dziedzictwa i nie nakreślimy własnej wizji historii, to możemy być pewni, że każda proponowana alternatywa wobec patriarchalnej, klerykalnej i neoliberalnej IV RP, poniesie druzgocącą klęskę.

Przypisy:
1. "IV Rzeczpospolita - Sprawiedliwość dla wszystkich" - tytuł programu Prawa i Sprawiedliwości.
2. O założeniach i realizacji polityki zagranicznej Kaczyńskich pisze w swoim artykule Jakub Majmurek "Demokracja, nie konsensus!".
3. Odwołanie się do fragmentu program Prawa i Sprawiedliwości: "Choroby toczące PRL wraz z nowymi zagrożeniami czasu transformacji ustrojowej, którym nieliczni chcieli przeciwdziałać, deformowały rodzące się instytucje wolnej Polski. W ten sposób narodził się, zamiast demokratycznego kapitalizmu, postkomunizm. Nie zerwiemy z tą szkodliwą dla rozwoju i suwerenności Polski formą ustrojową, jeśli nie wyeliminujemy z życia publicznego jej ludzi i układów" - program PiS, strona 16.
4. Co ciekawe pomnik Lenina w 1992 roku kupił szwedzki milioner Big Bengt Erlandsson, za 100 tys. koron.
5. Chodzi tutaj o kontrowersyjną decyzję o usunięciu monumentu Żołnierza-Wyzwoliciela, która sprowokowała szerokie protesty społeczne. W wyniku zamieszek rannych zostało 150 osób, jedna zginęła, a aresztowano około 1 tys. demonstrujących. Polski rząd, wyraził całkowite poparcie i solidarność z władzami Estonii w tłumieniu manifestantów - uznając ich za przeciwników suwerenności narodowej Estonii.
6. Terminu tego użył Przemysław Wielgosz w swoim artykule "Polityka historyczna lewicy".
7. Sylwetkę "eksperta" i "moralisty" przedstawili Sebastian Michalik i Piotr Szumlewicz w tekście "Intelektualista, nowoczesność i możliwe światy" - "Krytyka Polityczna" nr. 1 (2002): inteligenci - bezradni czy martwi; s. 112-129.
8. Zbigniew Siemiątkowski - "Powrót generała Moczara" w "Przegląd" nr 44/2006.
9. Przemysław Wielgosz -"Polityka historyczna lewicy".

Bartosz Wójcik


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku