Sprawa na pozór jest bardzo prosta, skoro większość nie chce tarczy. Ale pozostaje pytanie jak rozproszone głosy tej większości żebrać w jedno głośne i dobitne NIE.
Organizacje i partie z założenia antyimperialistyczne, jak najbardziej słusznie sprzeciwiają się planom budowy tarczy antyrakietowej, wojnom w Iraku i Afganistanie. Nowa Lewica, Komunistyczna Partia Polski, CK-LA, Pracownicza Demokracja, Młodzi Socjaliści i PPS powołały stowarzyszenie "Stop Tarczy" w celu zbierania podpisów pod projektem referendum w sprawie planów budowy tarczy antyrakietowej. Podpisy zbierają działacze Inicjatywy "Stop Wojnie" i Młodych Socjalistów. W ostatnim czasie z podobnym projektem wystąpiła Polska Partia Pracy. 24 marca razem na ulicach Warszawy, w manifestacji antywojennej, krzyczeliśmy: "Żadnej krwi za ropę", "Żadnej tarczy". Wcześniej organizowaliśmy cykl pikiet, happeningów i demonstracji w Warszawie i innych miastach. Jest wiec wola i są chęci. Z punktu widzenia skuteczności wszystkich inicjatyw najkorzystniej byłoby chyba połączyć wszystkie te działania w imię utworzenia drugiego silnego nurtu w polskiej polityce zagranicznej. Taki jednolity nurt lewicowy daje szansę zjednoczenia i wyartykułowania społecznego sprzeciwu przeciw wojowniczej polityce polskiej centroprawicy.
Jak pisał Ludwik Krzywicki w pracy "Idea a życie", najpierw pojawia się problem społeczny, ten z kolei staje się zadaniem do rozwiązania, zaś zadanie ideą. Zgodnie z ta logiką podporządkowanie partii i organizacji lewicy daje szansę skutecznego działania w sprawie tak ważnej dla bezpieczeństwa ludzi, skupienie wokół tego zadania społeczeństwa a to z kolei może zaowocować upowszechnieniem i uświadomieniem idei antyimperializmu. W sytuacji, kiedy ani media ani żadna z komercyjnych partii nie utożsamia się z tą częścią opinii publicznej, która sprzeciwia się planom budowy tarczy antyrakietowej, potrzebne jest wspólne działanie nielicznej w końcu lewicy w Polsce by jak największą część tej opinii skupić.
Zbieranie podpisów pod protestem przeciw tarczy antyrakietowej jest dobra metodą. Nawet, mimo że istnieje możliwość szafowania konstytucyjnym zapisem o "bezpieczeństwie państwa", co podobno nie podlega rozstrzygnięciom w drodze referendum, a co zdaniem rządzących obejmuje też sprawę tarczy antyrakietowej. Jednak pół miliona podpisów stanowiłoby twardy i materialny dowód sprzeciwu społecznego. Nie do zignorowania. Do zebrania takiego dowodu potrzeba jednak zorganizowanego działania wszystkich partii i organizacji, powołania inicjatywy referendalnej. Społeczeństwo bardzo słabo zna ruch lewicowy i akcje poszczególnych partii, mimo że założeniu słuszne nie przyczynia się ani do skupienia głosu protestu w słyszalne dla mediów i władzy NIE ani nie dają szans na drugi nurt polityki międzynarodowej ani jakiejkolwiek.
Pozostaje tylko apelować do całej lewicy. W tej sprawie nie jest ważne czy któraś z partii zyska politycznie. Ważne by ta cholerna tarcza nigdy nie powstała, by idee, które głosimy przeniknęły do opinii publicznej, by Europa przekonała się, że "osłem trojańskim" jest komercyjna klasa polityczna, a społeczeństwo okazało się poważnym partnerem w europejskiej polityce. Ważny jest ten materialny dowód w postaci pól miliona podpisów. Jeśli nawet nie doprowadzi to do referendum będzie znaczącym głosem w polityce międzynarodowej. Akcję zbierania podpisów jak i inne akcje w tej sprawie musi poprowadzić międzypartyjna inicjatywa lewicy i to nie tylko na forum polskim, ale także na forum europejski w bardzo ścisłej współpracy z drugim zagrożonym społeczeństwem europejskim - społeczeństwem czeskim. Ta sprawa jest zbyt ważna by można było sobie pozwolić na niefrasobliwość. Jeśli teraz nie zmobilizuje się lewica to czekają nas lata wegetacji pod butem USA.
Jarosław Niemiec
Tekst pochodzi ze strony Nowej Lewicy (www.nowalewica.pl).