Ta wyjątkowość Wrocławia skłoniła amerykańskiego historyka Padraica Kenneya do opublikowania w formie książkowej wywiadów z przedstawicielami wspomnianych środowisk, które pierwotnie przeprowadził jedynie dla celów swojej pracy naukowej. Zbiór ten niedawno trafił na księgarski rynek i do rąk czytelników.
Wszystkich rozmówców Kenneya – mimo politycznych różnic – łączyło w latach osiemdziesiątych przekonanie o konieczności podjęcia jawnych działań opozycyjnych. W tym czasie struktury „Solidarności” funkcjonowały w głębokiej konspiracji, a ich działania nie wywoływały szerszego oddźwięku społecznego. Inicjatywy młodych ludzi miały służyć przełamaniu tego marazmu. Spotykały się one z nieufnością działaczy „S”, jednak decydująca okazała się postawa legendarnych przywódców związku Władysława Frasyniuka i Józefa Piniora, którzy zachęcali do podejmowania takich form działalności.
Sam Józef Pinior angażował się w działania Pomarańczowej Alternatywy i – przede wszystkim – był liderem reaktywowanej PPS. W rozmowie a z amerykańskim historykiem tłumaczy, że powodem powołania partii było podjęcie wprawdzie nielegalnej, ale jawnej działalności. Drugim celem było przekonanie o konieczności budowy lewicowej formacji na bazie „Solidarności”. „Chciałem, aby komitety założycielskie [związku – przyp. M.S.] zorganizowały się wokół haseł samorządu, reformy gospodarczej, samoobrony przed radykalnie wolnym rynkiem, wokół takiej organizacji politycznej jak PPS, a z drugiej strony chciałem, by – być może obok Wałęsy – pojawił się ruch związkowy, który będzie miał jakieś inne przełożenie polityczne.” – wspomina Pinior.
W działania Polskiej Partii Socjalistycznej zaangażowani byli głównie ludzi młodzi, wywodzący się ze środowisk studenckich, jak m.in. Jolanta Skiba czy Zuzanna Dąbrowska. To co wyróżniało wrocławską PPS było dość spore wpływy wśród robotników. Wśród działaczy partii byli robotnicy z największych zakładów: Jacek Suchorowski („Hutmen”), Andrzej Kowalski („Polar”) i Czesław Borowczyk („Dolmel”). Socjaliści docierali do środowisk pracowniczych dzięki gazetkom zakładowym w ramach akcji „Miesiąc Prasy Zakładowej”. PPS była niezwykle aktywna przy organizacji politycznych wieców i demonstracji.
Inicjatywy PPS, ekologiczne i pacyfistyczne demonstracje WiP - u czy happeningi Pomarańczowej Alternatywy na pewno w swej estetyce i treści przypominały zachodnioeuropejskie ruchy nowolewicowe. Dlaczego po 1989 roku nie udało się tego dorobku wykorzystać i zbudować lewicowej formacji? Odpowiedź na to pytanie, to temat na zupełnie inną książkę.
Padraic Kenney: „Wrocławskie zadymy”; Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2007
Michał Syska