Wiadomo, że filozof z Lubliany wielokrotnie w swoich pismach nawiązuje do twórczości brytyjskich, katolickich konserwatystów takich jak Alfred Hitchock. Tym razem zamiast odniesień do reżysera „Ptaków” znajdziemy cytaty z takich autorów jak bajkopisarz C. S Lewis czy ortodoks Chesterton. Razem z nimi Žižek krytykuje opartą na zasadzie transgresji kulturę postmodernizmu (gdyż służenie prawu, a nie jego łamanie jest największą przygodą) oraz terapeutyczną duchowość naszych czasów ślepo zapatrzoną w orientalne wzorce – współczesną wersją „opium dla ludu”, której jedynym efektem jest podtrzymywanie społecznego status quo. Dlatego rozważania Słoweńca zbliżają się konserwatyzmu i uznania krytycznej funkcji religii, co we współczesnym świecie brzmi jak herezja.
Psychoanaliza jednak nie okazuje się bynajmniej katechezą a romans z ortodoksją prowadzi w ostateczności do jednego a mianowicie do zdrady. Zdradzać jak wiadomo można na wiele sposobów. Nawiązując do Kierkegaarda powiemy, że zdradzać można estetycznie – dla przyjemności własnej - oraz etycznie. Przykładem zdrady etycznej jest postawa Arystotelesa, który wyżej sobie cenił prawdę od przyjaźni z Platonem. Jednak nie o taką zdradę tu chodzi, chociaż heglowskie ukąszenie do dnia dzisiejszego się zdarza a myślenie o religii w duchu Feurbacha ciągle wydaje się atrakcyjne. Istnieje bowiem jeszcze zdrada religijna wyrażająca przekonanie udręczonego kochanka: „Nawet jeśli jesteś dla mnie wszystkim, to mogę żyć bez Ciebie”. Powyższą postawę wyrażają takie postaci jak Brutus i Judasz. W niektórych wypadkach zdrada okazuje się bowiem aktem najwyższej wierności i pozwala zdradzonym przejść do historii.
Žižek zatem zdradza chrześcijaństwo po to, by wydobyć z niego żywą istotę. Rozprawia się ze skostniałą formą po to by zachować treść. I nie chodzi tu bynajmniej o atak na tradycyjne instytucje, lecz przede wszystkim o krytykę doświadczenia religijnego, tego obscenicznego sekretu każącego ciągle zadawać proste pytane: „wierzysz czy nie wierzysz?”. Perwersyjna istotą chrześcijaństwa okazuje się bowiem ateizm. Zarówno księga Hioba jak i dramatyczne „Boże, czemuś mnie opuścił” wyrażają nieobecność i niemoc Boga, którą biblijni starają się przykryć wielością efektów specjalnych znanych z filmów Mela Gibsona. Tym samym wyżej wskazane fragmenty Pisma Świętego zostają uznane za krytyki ideologii. Ta ostania zawsze traktuje cierpienie w kategoriach prób wiary i kary za popełnione winy odwołując się do kogoś, kto nas na te niedogodności wystawia. Oznacza to, że nie ma Boga oraz jego świeckich odpowiedników, na przykład nieubłaganych praw historii, że nie ma Wielkiego Innego, na którego można złożyć odpowiedzialność za swój los. Takim sposobem zostaje rozwiązany problem przeniesienia, a terapia nie oferująca nam nic nadzwyczajnego dobiega kresu.
Slavoj Žižek, "KUKŁA I KARZEŁ. Perwersyjny rdzeń chrześcijaństwa", tłum. Maciej Kropiwnicki, 228 s., Oficyna Wydawnicza Branta, Bydgoszcz.
Michał Wróblewski