Pietrzak: Kicz i moderna

[2007-08-26 15:49:37]

François Ozon należy do najciekawszych i najwybitniejszych współczesnych reżyserów filmowych w Europie. Twórca filmów tak niesłychanie różnych, jak "Sitcom", obsadzony francuskimi supergwiazdami musical "8 kobiet", kameralne, niekiedy niezwykle dołujące, dramaty psychologiczne ("Czas, który pozostał", "5x2", "Pod piaskiem"), psychologiczny thriller "Basen", tym razem dobrał się do formuły epickiego melodramatu w technicolorze à la "Przeminęło z wiatrem", by co parę kroków wewnętrznie tę formułę sabotować.

"Angel" to oparta na powieści Elizabeth Taylor (!) historia bohaterki o takim właśnie malowniczym imieniu. Angel Deverell pochodzi z rodziny drobnych sklepikarzy pozbawionej ambicji kulturalnych, gdzieś na angielskiej prowincji. Marzy o wielkim świecie i sławie pisarki. Nic nie czyta, za to z zapałem pisze, zdolna ukończyć powieść w kilka dni. Kwiecisty i napuszony styl po prostu się spod jej ręki wysypuje, napędzany wyobraźnią bujną i trochę szokującą. Ponieważ wszystko czerpie z głowy, nie przejmując się specjalnie rzeczywistością, o której ma ledwie szczątkową wiedzę, zdarza się, że pławiący się w bogactwie bohaterowie jej utworów otwierają szampana korkociągiem. Jej powieść wzbudza jednak zainteresowanie wydawcy w Londynie i na dodatek odnosi ogromny sukces, będący furtką do prawdziwej fortuny i kluczem do majątku Paradise, o którym marzyła od dzieciństwa.

Ozon po mistrzowsku zestawia opozycje, które odsłaniają coraz to nowe dna. Rzecz się dzieje w okresie tzw. "wysokiego modernizmu", czyli apogeum kulturalnej logiki nowoczesności, zanim weszła ona w fazę "po-" i "post-". Angel Deverell reprezentuje sztukę komercyjną przeznaczoną dla odbiorcy masowego i nastawioną na powielanie w setkach tysięcy egzemplarzy. Prawie nic nie czyta, ma fatalny gust. Mówiąc językiem socjologa Pierre’a Bourdieu, swoją produkcją literacką zdobyła ogromny kapitał ekonomiczny, kapitału kulturalnego nie mając za grosz. Dlatego tak złe zdanie ma na jej temat żona jej wydawcy, Hermione (Charlotte Rampling, ulubiona aktorka Ozona), która jest z kolei tegoż kapitału kulturalnego żywym wcieleniem. Ale jest jego wcieleniem stricte burżuazyjnym, czyli stopień, w jakim go posiada, zawdzięcza kilkupokoleniowemu gromadzeniu estetycznego zbytku przez rodzinę posiadającą odpowiednie po temu nadwyżki. Pochodzi z tych, którzy dziedziczą, pomnażają a następnie przekazują swym dzieciom kapitał kulturalny służący legitymizacji władzy w społeczeństwie klasowym. Modernistycznej triady dopełnia ni mniej, ni więcej, malarz wysokiego modernizmu, Esmé Howe-Nevinson, którego twórczość z zasady i założenia mieszczaństwu ma się nie podobać, wobec czego jest biedny jak mysz kościelna. Stawką w jego życiu jest bowiem uznanie ze strony innych twórców kultury i przyszłej historii sztuki. Esmé reprezentuje więc grupę społeczną, która kapitał kulturalny wytwarza (burżuazja go reprodukuje) i ma największą kulturalną kompetencję dzięki stałemu (zawodowemu) uczestnictwu w "problemach specyficznych pola produkcji kulturowej". Mówiąc krótko: jest za pan brat z historią sztuki i na bieżąco ze wszystkimi "izmami" swoich czasów.

Podobnie jak przed paru laty w "8 kobietach", Ozon wprowadza w swoją opowieść elementy kwestionujące formułę, na którą cały film jest stylizowany, są to bowiem składniki w tej formule niedopuszczalne. W "8 kobietach" były to m.in. kazirodztwo, miłość lesbijska, całkowita korupcja stosunków międzyludzkich w społeczeństwie burżuazyjnym przez pieniądz, itd., a więc tematy, których świat przedstawiony lukrowanych musicali lat 50. i początku 60. zupełnie nie przyjmował do wiadomości. Postać Nory, siostry Esmé, która poświęca swoje życie pracy dla Angel, kierując się lesbijskim uczuciem do niej, wprowadza właśnie wątek zakazany w formule technikolorowego melodramatu. Ale to nie wszystko.

Największą miłością Angel Deverell nie jest wcale - jak chce tradycyjny melodramat - mężczyzna, choć sama tak z uporem twierdzi. Największą miłością Angel Deverell jest bowiem Angel Deverell. Nawet jej miłość do Esmé jest częścią jej miłości do siebie samej, dlatego ich symboliczne zaślubiny odbywają się przed jej portretem pełniącym funkcję ołtarza. Angel ma osobowość skrajnie narcystyczną, miłość otoczonego modernistyczną aurą artysty jest jej potrzebna prawdopodobnie po to, żeby powiększyć grono osób zachwyconych jej własną osobą (np. o przyszłych krytyków i historyków sztuki).

Oddzielona od świata szklanym kloszem swojego narcyzmu jest w stanie postrzegać rzeczywistość i otoczenie wyłącznie jako bodźce estetyczne, zupełnie niezdolna do empatii. Śmierć "ukochanego" psa nie robi na niej większego wrażenia, bo zastąpiono go podobnym. Wybuchająca właśnie I wojna światowa to dla niej jakieś bzdury. W ogóle nie rozumie rozpaczy służącej, której narzeczonego wysłano na front na kontynencie. Dopiero gdy i jej mąż, Esmé wyrusza na front, odczuwa wreszcie zło wojny, ale jedynie jako wydarzenia, które przyniosło jej rozłąkę z mężczyzną, którym nie może się już delektować. Obraża się na wojnę w sposób zupełnie idiotyczny: odmawia urządzenia dodatkowego szpitala dla rannych w swojej posiadłości i sądzi, że to wyraz pacyfizmu.

Melodramat jako gatunek afirmuje patriarchalne stosunki w rodzinie, umieszcza mężczyznę w centrum i na szczycie hierarchii wartości w życiu kobiety, forsuje zgodę na klasowy porządek społeczny; choć widz ma się zwykle identyfikować z postaciami, którym klasowe i patriarchalne stosunki wyrządzają krzywdę, finał ma jednak zawsze na celu przekonać, że sprzeciw wobec tych stosunków prowadzi do cierpienia i porażki, a bezpieczeństwo gwarantuje tylko zgoda na porządek społeczny. Gdyby "Angel" był melodramatem "na poważnie", bez kwestionujących go sztuczek Ozona, byłby o tym, że z jednej strony marzenia o przekroczeniu pozycji społecznej są osiągalne, czyli pozycją społeczną rządzi zasada merytokracji i skoro bohaterka tak się dorobiła, znaczy to, że wszyscy bogaci jakoś tam zasługują na swoje bogactwo; ale z drugiej strony może jednak lepiej się pogodzić z pozycją społeczną, bo marzenia, jak się - nie daj Boże - spełnią, przyniosą wielkie cierpienie (wszak wielkie damy spotykają odpowiednio większe, bardziej malownicze, bardziej szlachetne, ale i bardziej bolesne cierpienia).

Film Ozona jest jednak pastiszem stylu estetycznego klasycznego melodramatu i siły konserwatywnej perswazji, jaką ten gatunek w sobie zawiera. Jest też pastiszem środków technicznych stosowanych w jego "złotej epoce". Z perwersyjną ostentacją Ozon stosuje np. właściwe im zbudowane w studiach plenery, tzw. tylną projekcję czy zdjęcia nakładane.

Czyżby więc kiczem było nie tylko to, co sobą reprezentuje Angel Deverell? Może kiczem stała się tak samo kalka o modernistycznym artyście niezrozumianym przez społeczeństwo, któremu dopiero historia przyznaje właściwe miejsce (a w każdym bądź razie sposób strywializowania tego wątku)? A może kiczem okazuje się dla Ozona właśnie sama opozycja między moderną a popularnym kiczem jako taka?

W gruncie rzeczy oboje, i Angel, i Esmé, są narcyzami, mają też wiele innych cech wspólnych. Angel chciałaby, aby jej twórczość miała walory sztuki Esmé (pomimo iż tak naprawdę jej nie rozumie), a on chciałby być tak doceniony jak ona, choć gardzi mieszczuchami. Może są po prostu dwiema stronami tego samego medalu: sztuki społeczeństwa burżuazyjnego i po prostu nawzajem się napędzają? Rodzina wydawcy żyje z handlu kiczem, by za zarobione na nim pieniądze Hermione mogła kontemplować sztukę elitarną. Ani Angel, ani Esmé, nie są zainteresowani rzeczywistością społeczną, tylko "pięknem", które w samych sobie noszą i które chcą przelać na papier albo płótno. Esmé pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny, więc kapitał kulturowy najpierw odziedziczył, zanim zajął się jego wytwarzaniem jako "producent dóbr kultury". Twórczość Esmé jest skierowana przeciwko gustom burżujów w momencie jej powstania. Ale z czasem inni modernistyczni intelektualiści (reprezentowani pod koniec filmu przez młodego krytyka sztuki) "wytworzą jej wartość" w procesie analizy i interpretacji oraz intertekstualnych odniesień. Wówczas taka Hermione i jej odpowiedniki (często kobiety, jak wiadomo również od Bourdieu) dokonają transmisji tej twórczości w obręb życia kulturalnego swojej klasy społecznej, by klasa ta nie utraciła kapitału kulturowego, który pomaga utrzymywać władzę (bo współtworzy władzę symboliczną).

Ciekawa jest postawa obojga bohaterów wobec wojny światowej. Angel reaguje poronionym pacyfizmem będącym w istocie elitaryzmem - zostawia problemy społeczne za bramą swych ogromnych posiadłości. Esmé, w "opozycji" do Angel, decyduje się na ochotnika na udział w wojnie. Jest to rodzaj zaangażowania społecznego równie bezmyślny, co narcystyczno-elitarystyczny pacyfizm Angel. Opozycja między tymi postawami jest złudna. Angel odmawia pomocy rannym, bo może sobie pozwolić na to, by humanitarne konsekwencje wojny ją nie obchodziły (znamienne, że dopiero owe akty jej "pacyfizmu" wzbudzają w bourgeoise Hermione sympatię do Angel), a Esmé angażuje się jako mięso armatnie w imperialistycznej wojnie stowarzyszonych kapitałów Wielkiej Brytanii i Francji przeciwko kapitałowi Niemiec i ich sojuszników. Żadne z nich nie podejmuje się więc rzeczywistej krytyki społecznej. Obydwa akty są kompletnie chybione i wpisują się w logikę porządku burżuazyjnego społeczeństwa klasowego. Żadne z nich nie zadaje sobie trudu, by inaczej postawić pytania.

I dlatego opowieść o opozycjach między sztuką mieszczańską i antymieszczańską, komercyjną i elitarną, przybiera w rękach Ozona formę stylizowaną na horrendalny kicz. To zresztą nie tyle sama ta opozycja w swym rzeczywistym historycznym kształcie (przecież modernistom różnej maści szło jednak często o coś więcej niż tylko o własną, wewnętrzną wizję piękna!). Przedmiotem krytyki jest tutaj być może to, co z tej opozycji zostało po rozcieńczeniu przez dziesiątki lat uproszczonej eksploatacji?

Czy sam Ozon chciałby, żeby twórcy kultury inaczej zadawali pytania i odrzucili fałszywe opozycje burżuazyjnego porządku społecznego oraz klisze myślowe utrudniające rozpoznanie czy odkrycie innych możliwości w sztuce? Czy to już może nadinterpretacja? Przyzwyczajeni do polskich filmowców, możemy mieć wrażenie, że i w innych krajach ta grupa zawodowa nie grzeszy nadmiarem intelektu ani oczytania. To błąd. François Ozon jest diabelnie inteligentny.

"Angel", reż. François Ozon, scen. (wg powieści Elizabeth Taylor) François Ozon, dialogi Martin Crimp, wyst. Romola Garai (Angel Deverell), Charlotte Rampling (Hermione), Michael Fassbender (Esmé), Lucy Russell (Nora), Sam Neill (Theo, wydawca); zdj. Denis Lenoir, muz. Philippe Rombi. W. Brytania/Francja/Belgia, 2007. W kinach od 24 sierpnia.

Jarosław Pietrzak


Tekst pochodzi ze strony www.ecriture.com.pl.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku