Kondziołka: Demokracja umiera w ciszy
[2007-09-15 10:59:07]
Sprawa Karczmarka Ten wielki krzyk, jaki ostatnio przetaczał się przez Polskę związany jest wyznaniami byłego Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Odwołując go premier popełnił pierwszy błąd. Nie docenił ambicji tego człowieka. Spodziewał się zapewne, że jak Marcinkiewicz i Dorn, pokornie przyjmie wolę Kaczyńskiego i poczeka, aż znów zostanie dana mu szansa. Okazało się jednak, że Kaczmarek to człowiek, który nie chce być posłuszny woli wodza; to człowiek, który chce działać w polityce, chce rządzić. Skoro nie może z PiS-em to będzie z opozycją. A jak ich przekonać? Najlepiej dostarczyć im tego czego pragną najbardziej - pokazać jak bardzo bliźniaki & spółka zagrażają demokracji. Zbyt wiele nie wiemy o tym, co mówił były szef MWSiA. Większość była utajniona - to zeznania przed sejmową komisją. Z przecieków dowiedzieliśmy się o podsłuchach u polityków, o ręcznym sterowaniu organami ścigania, o politycznych naciskach premiera, by w widowiskowy sposób aresztować ludzi związanych z opozycją. Obraz rzeczywistości w Polsce przedstawiony przez Kaczmarka to obraz państwa idącego ku autorytaryzmowi, wciąż jeszcze z demokratycznym ustrojem, ale bez demokratycznego ducha. Mamy więc policyjne prześladowania działaczy opozycji, co zresztą zostało publicznie potwierdzone przez ministra Ziobrę, mówiącego, że ma haki na opozycje. Skąd je ma? Wynajął prywatnych detektywów? Możliwe, a jeśli wykorzystał do tego organy ściągania to mamy do czynienia, z sytuacją, gdy aparat przemocy staje się przedłużeniem partii rządzącej, mówiąc kolokwialnie, swoistą bojówką partyjną, legitymizowaną przez prawo. Po co się podsłuchuje opozycje? No chyba nie po to, by było czego słuchać przy goleniu. Po to by zdobyć informacje, by umiejętnie je wykorzystać do marginalizowania partii opozycyjnych. Wykorzystując te informacje usunąć ich przywódców, ludzi rozpoznawalnych publicznie, a je same pozbawić wiarygodności. By przejąć władzę w sposób zupełny. Ktoś już w historii Polski tak zrobił. I był to jeden z ulubieńców Kaczyńskich. Ten ktoś to Józef Piłsudski. Na przełomie lat 1931-32 w Warszawie odbył się proces przywódców opozycji, od miejsca ich uwięzienia nazwany brzeskim. Wykorzystując prawo, aresztowano przywódców Centrolewu i rozbito siłę, która mogła odebrać władzę Piłsudskiemu. PiS od samego początku bronił się jedynym możliwym sposobem. Mówiąc o niewiarygodności Kaczmarka. Podkreślając, że gdyby te rewelacje ogłosił, gdy był ministrem to można by im wierzyć, ale teraz, gdy jest politycznym bankrutem, który wiąże się z LiS-em i który popiera swoją opowieścią, to co Lepper miał do powiedzenia, to jak można mu wierzyć? Co więcej, uczyniono z niego człowieka układu. Tak sprytnego i przebiegłego, że wkradł się w łaski Kaczyńskich, którzy mu zaufali. Jednak ta taktyka nie podziałała - w sondażach PiS wciąż tracił. Trzeba było potwierdzić ich słowa autorytetem, czymś, co sprawiłoby, że dawni zwolennicy PiS-u, którzy poczuli się oszukani, znów poparli by Kaczyńskich. Trzeba było użyć autorytetu prawa. Prawo musiało przemówić: "Kaczmarek kłamie". Więc zaczyna się show. Najpierw widowiskowe zatrzymanie. Potem Wiadomości TVP pokazują układ Kaczmarek-Kornatowski-Netzel, a na końcu, w swojej wielokrotnie powtarzanej konferencji prokuratura pokazuje, ze kłamał. Polska dostała przekaz: "Kaczmarek jest kłamcą". Kłamał, że nie był w Mariocie, a był. Może kłamać i o PiS-ie. I tak sprawa ta umarła. Bracia Kaczyńscy wygrali i tę rundę, a w sondażach PiS znów wyprzedza PO. Jeśli Kaczmarek mówił prawdę, a tego do końca nie zweryfikujemy, to mamy do czynienia z zagrożeniem demokracji. Jest to jednak tylko zagrożenie de facto. Wynikające z tego, że u steru państwa jest partia o strukturze wodzowskiej, a więc naturalnie dążąca do autorytaryzmu. Samo zagrożenie zostanie usunięte, gdy PiS straci władze. I znów będzie normalniej. Prawdziwa groźba Zaczniemy od tego, co wiedzą wszyscy. Monteskiusz stwierdził, że władza w państwach demokratycznych powinna być podzielona na ustawodawczą (on nazywał ją prawodawczą), wykonawczą i sądowniczą. Jakiekolwiek połączenie dwóch władz w jednej ręce (osoba, partie, organizacja) likwiduje demokracje. Już dziś, gdy partia zwyciężająca w wyborach tworzy rząd i obsadza najważniejsze urzędy w państwie, można powiedzieć, że demokracja, w rozumieniu Monteskiusza jest zagrożona. Jeśli jakaś partia zdobędzie więcej niż 50% głosów w Sejmie, staje się on maszynką do realizowania oczekiwań władzy wykonawczej. Służy jedynie legitymizacji woli władzy wykonawczej. Jest manekinem, parodią woli społeczeństwa z którą się nikt nie liczy. Wiemy, aż za dobrze, że polskie partie polityczne marzą o takim układzie. O pełnej władzy. O zamordowaniu istoty demokracji - czyli społecznej kontroli władzy. Zamienienie jej w parodie samej siebie, czyli w narzędzie władzy wykonawczej, służącej do kontroli nad społeczeństwem. A teraz wyobraźmy sobie, że ktoś zdobywa kontrole nad władzą sądowniczą. Decyduje, kto może być sędzią a kto nie. Ten ktoś, to osoba związania z największą partią polityczną w kraju. Czy to jest demokracja?? A teraz obudź się. I powiem Ci, że to co sobie wyobraziłeś dzieje się tu i teraz. W Polsce są osoby, które mogą wpływać, na to kto będzie nasz sądził. Co więcej mogą to zrobić w świetle prawa!!! Wołałbyś, żeby to był sen? Ja też. To prawo kontroli pochodzi z dwóch źródeł: - złamania konstytucji, która jako, że zalegalizowana, może stać się precedensem konstytucyjnym. Konstytucja RP mówi, że prezydent powołuje sędziów, pozytywnie zaopiniowanych przez Krajową Rade Sądownictwa (art. 179). Nie daje prezydentowi wyboru, czy przyjąć, czy nie. On po prostu powołuje. Prezydent Kaczyński odmówił - powiedział nie. ZŁAMAŁ Konstytucje, na straży której stoi (art. 126, ustęp 2). Dlaczego nie stanął przed Trybunałem Stanu? Dlaczego partie milczą? - na mocy nowego prawa, które weszło w życie 3 IX 2007 roku minister sprawiedliwości może: a) odsuwać sędziów od prowadzenia spraw b) mianować tymczasowo (bez podania ile czasu ma trwać to "tymczasowo") swoich prezesów sądów. Jak się ma do tego konstytucyjna zasada, że sędziowie są nieusuwalni i nie można ich usuwać z urzędu, chyba, że w wypadku przewidzianych przez konstytucje (art. 180)? Odpowiedź brzmi: słownie jej nie łamie, dzięki ustępowi 2 tegoż artykułu: Złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie. No i mamy ustawę. Ale czy to nie występuje przeciwko zasadzie nieusuwalności sędziów de facto? Bo czym jest bezterminowe odsunięcie od spraw jak nie usunięciem sędziego z urzędu, choć de iure wciąż jest sędzią? Dlaczego nikt tego nie zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego? Widzimy, że jest wyraźna groźba zgromadzenia wszystkich trzech władz w rękach jednej grupy. Czyli faktycznego zniesienia trójpodziału władz i zastępowania ich jedną niepodzielną władzą partii. Gdzie mamy do czynienie dziś z taką sytuacją? W Chińskiej Republice Ludowej, Korei Północnej itd. Czyli w krajach, gdzie nie ma demokracji. Jeśli w wyborach jakakolwiek partia zdobędzie więcej niż 50 % mandatów to będziemy mieli do czynienia, z faktyczną dyktaturą z mandatu społecznego, przy zachowaniu pozorów demokracji. Wyobraźmy sobie kogoś, kto napisze coś przeciwko zwycięskiej partii. Prokuratura postanowi zrobić z niego złodzieja. Sfabrykuje jakiekolwiek dowody, nawet marne. Co zrobi sędzia z mandatu owej partii?? Dlaczego milczą? PO, LiD, LPR, Samoobrona milczą. Wszystkie wrogie PiS-owi jakby tego nie widziały. Gwałtowny atak ślepoty? Nieznajomość konstytucji? Może po prostu głupota? Nic z tych rzeczy Prawda jest dużo bardziej prozaiczna. Każda partia ma dwa cele: 1. zdobyć władze, 2. utrzymać władze. Wszystko, co służy utrzymaniu władzy jest dobre. Co przeszkadza jej zdobyciu złe. Donald Tusk już zapowiedział, że po zdobyciu władzy CBA nie zostanie zlikwidowane, tylko otrzyma demokratyczne kierownictwo (czytaj nasze kierownictwo). A dziś nie pozostawia na tej strukturze suchej nitki. A czy może być lepszy środek utrzymania się przy władzy niż kontrola nad sądami. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?