Począwszy od Marksa wielu myślicieli analizowało wpływ nowych technologii na przemiany świata społecznego i badało rolę, jaką odgrywa w tym procesie ludzka wola. Marks jako pierwszy uznał, że rozwój sił wytwórczych determinuje zmianę stosunków społecznych. Podobny schemat dostrzegamy potem u wielu myślicieli, jak chociażby u Mumforda, Tofflera czy Druckera. Z tego punktu widzenia rozwój technologiczny przeobraża życie społeczne i pozostawia często wąskie ramy dla politycznych przemian.
Dlatego też w tym ujęciu nie przywiązuje się wielkiej wagi do ludzkiej woli, a polityka jest traktowana marginalnie. Obrońcy tego stanowiska często sugerują, że nowe technologie zmieniają świat polityczny, podważając wcześniej obowiązujące podziały na liberałów i socjalistów czy lewicę i prawicę. Wielu współczesnych myślicieli wieszczy zanik dotychczasowych konfliktów i sugeruje, że zostaną one zastąpione nowymi, postindustrialnymi formami antagonizmów. W ramach tego nowego paradygmatu przedstawiciele wszelkich dotychczasowych opcji politycznych muszą uznać wymogi rozwoju sił wytwórczych i konieczności, jakie się z nim wiążą. W ten nurt myślenia o rzeczywistości społeczno-ekonomicznej niewątpliwie wpisują się dwaj szwedzcy badacze, Alexander Bard i Jan Söderqvist, autorzy niedawno wydanego na polskim rynku bestselleru: Netokracja. Nowa elita władzy i życie po kapitalizmie. W ujęciu szwedzkich autorów nie tylko skończyła się era industrializmu, ale też coraz mniejszy sens ma mówienie o kapitalizmie. Ich zdaniem nowa epoka ma rządzić się całkowicie nowymi zasadami życia społecznego, a dotychczasowe reguły funkcjonowania społeczeństwa i osie ekonomicznej władzy radykalnie różnią się od tych, które były aktualne jeszcze kilkanaście lat temu. W klasycznym marksizmie rozwój technologiczny miał doprowadzić do obnażenia immanentnych słabości kapitalizmu i zastąpienia go alternatywną formą organizacji produkcji. Autorzy w ogólnym zarysie powtarzają schemat marksistowski, o ile jednak dla Marksa nową formą organizacji produkcji miał być komunizm, o tyle dla Barda i Söderqvista będzie nim netokracja.
Ich zdaniem na pewnym etapie rozwoju kapitalizm popadnie w sprzeczność z rozwojem technologicznym i wtedy zacznie następować jego stopniowy schyłek. „Kiedy projekt kapitalizmu zacznie zmierzać w stronę w kierunku przeciwnym do struktur sieci, które są kontrolowane przez inherentne prawa technologii, będzie coraz trudniej nim kierować, szczególnie samym kapitalistom, którzy powoli, ale bez odwołania będą tracić władzę na rzecz netokratów.” (str. 135) W ujęciu autorów główne instytucje i ośrodki władzy kapitalizmu będą stopniowo zanikać. Handel, banki, giełda, państwo, pieniądz – najważniejsze ogniwa świata kapitalistycznego będą podlegały nieuchronnej marginalizacji. W pokapitalistycznym porządku bogactwo materialne straci na znaczeniu i nie będzie się liczyć w hierarchii społecznej władzy i prestiżu. Centralnym medium kształtowania się nowych form władzy stanie się informacja. „Cechą definiującą netokratów będzie manipulowanie informacją, a nie zarządzanie majątkami czy produkcja towarów.” (str. 141). Zatem dostęp do informacji, zdolność jej przetwarzania, sortowania i absorbowania stanie się najważniejszym kryterium pozycji w społeczeństwie. Dominującą pozycję zdobędą jednostki, które będą miały w tym zakresie największe kompetencje. W związku z tym wszelkie inne czynniki decydujące dotychczas o hierarchii społecznej stracą na znaczeniu. „Pochodzenie, majątek, płeć i kolor skóry nie będą miały zasadniczego znaczenia w społeczeństwa informacyjnym, w którym status i władza jednostki będą zależeć od indywidualnych zdolności do zdobywania informacji i zarządzania nią oraz od społecznej inteligencji, otwartości i elastyczności.” (str. 240)
Analiza współczesnej rzeczywistości społecznej nie potwierdza diagnozy autorów. Usługi informatyczne i międzynarodowe sieci faktycznie odgrywają coraz to większą rolę w światowej gospodarce, niemniej jednak nie przyczyniają się one do rozmycia dotychczasowych osi panowania, a raczej do ich wzmocnienia. Społeczeństwo informacyjne reprodukuje stosunki władzy z epoki industrialnej, umacniając jeszcze pozycję grup dominujących. Giełda, banki i pieniądze wcale nie odgrywają mniejszej roli, a na skutek liberalizacji obrotów finansowych, ich rola wręcz wzrosła. Gracze giełdowi i międzynarodowi spekulanci mogą szantażować rządy poszczególnych krajów, narzucając im neoliberalny kurs w polityce makroekonomicznej. W handlu światowym narastają procesy monopolizacji, a wielonarodowe koncerny wkraczają na rynki krajów biednych, doprowadzając do bankructwa lokalnych producentów. Rozwój sił wytwórczych został wykorzystany do umocnienia pozycji grup panujących w „tradycyjnym” kapitalizmie opartym na prywatnej własności środków produkcji i eksploatacji taniej siły roboczej.
Nie jest też prawdziwa diagnoza autorów o koniecznym schyłku roli państwa. Gdyby zresztą do niego doszło, świadczyłoby to raczej o wzmocnieniu relacji władzy charakterystycznych dla kapitalizmu, a nie o jakiejkolwiek ich modyfikacji. Nowoczesne technologie wcale nie wymuszają ograniczenia roli państwa. Jego rzekomo naturalny zanik jest tylko funkcjonalną ideologią, która sprzyja rzecznikom „nowej gospodarki”. Zdaniem autorów zachodzi „coraz szybciej postępująca dekonstrukcja państwa, coś w rodzaju globalnej pierestrojki nacjonalizmu.” (str. 188) Tymczasem rola państwa we współczesnym świecie wcale nie ulega zmniejszeniu, a jedynie zmienia się zakres jego działalności. Rzeczywiście zakres interwencjonizmu państwa został ograniczony, ale przede wszystkim w krajach biednych, które nie mają siły, aby przeciwstawiać się Międzynarodowej Organizacji Handlu czy Bankowi Światowemu. W USA, Japonii, Chinach czy krajach Unii Europejskiej wcale nie zmniejszyła się rola państwa, a niekiedy wręcz wzrosła. Łączny poziom dopłat, subwencji i osłon dla rodzimych producentów w krajach bogatych nie zmienił się w ostatnich latach. Ponadto autorzy nie zauważają, że ograniczenie kontroli państwa nad gospodarką w biednych krajach często jest wynikiem nacisków rządów państw silniejszych. Zresztą rozwój technologiczny nie byłby możliwy bez istotnej roli sektora publicznego, czego dowodzi chociażby przypadek internetu, który powstał dzięki współpracy instytucji rządowych, uniwersytetów i publicznych ośrodków badawczych. Również wdrażanie nowych technologii i ich rozpowszechnianie nie byłoby możliwe bez zaangażowania dużych środków publicznych.
Ponadto nie jest prawdą, że w epoce informacyjnej zanikają dotychczasowe osie władzy. Wszelkie badanie porównawcze potwierdzają, że społeczeństwo cyfrowe reprodukuje podziały dobrze znane ze społeczeństwa industrialnego: na bogatych i biednych, wykształconych i niewykształconych, mężczyzn i kobiety. W skali międzynarodowej dostęp do sieci mają przede wszystkim wykształceni, zamożni, biali mężczyźni i oni czerpią największe profity z tzw. gospodarki wiedzy.
Jednym z ciekawszych elementów książki jest analiza roli massmediów we współczesnym społeczeństwie. Autorzy trafnie diagnozują wzrost roli mediów, widząc w nim jedną z głównych przyczyn kryzysu demokracji. „Ci, którzy zajmują stanowiska kierownicze w mediach, nie są, tak jak politycy, wybierani, przynajmniej na czysto formalnym poziomie, przez obywateli, o których interesach ciągle się wspomina. Wybiera się ich z własnych kręgów, starannie selekcjonuje z wewnętrznych sieci i daje zadanie służenia lożom i gildiom netokratystów. Tu właśnie kryje się sekret kryzysu demokracji; dokonane ukradkiem przejęcie władzy przez netokrację.” (str. 85) Zdaniem Barda i Söderqvista kryzys demokracji jest więc funkcjonalny dla elit medialnych, które manipulują obiegiem informacyjnym, kierując uwagę opinii publicznej na zdefiniowane przez siebie problemy. Wzrostowi roli mediów towarzyszy spadek znaczenia polityki i zawężanie się obszarów życia społecznego poddanych demokratycznej kontroli. „Kryzys demokracji nie ma nic wspólnego z utratą zaufania do aktywnie działających polityków, ale jest raczej wynikiem coraz większego zaniepokojenia ich rosnącą niemocą. Milczący protest coraz liczniejszej rzeszy maniaków telewizyjnych nie jest skierowany przeciwko nadużyciom władzy przez polityków, ale raczej przeciwko ich słabnącej pozycji” (str. 83).
Stanowisko samych autorów jest jednak w tej kwestii ambiwalentne. Z jednej strony demaskują oni interesy, które stoją za rzekomo bezstronną działalnością mediów, z drugiej jednak uprzywilejowana pozycja „IV władzy” stanowi dla nich samych konieczną konsekwencję postępu technologicznego i rozwoju mediów komunikowania. Nowy układ sił w społeczeństwie jest więc zdeterminowany przez przemiany sił wytwórczych, niezależne od woli poszczególnych klas, grup nacisku czy partii. Stopniowy zanik demokracji i prymat wąskich elit zarządzających informacją okazuje się koniecznym elementem nowego systemu społeczno-ekonomicznego.
Co gorsza, odwołując się do darwinizmu społecznego, autorzy uzasadniają dominującą pozycję jednostek najbardziej przystosowanych, przedsiębiorczych i kreatywnych. „Kreatywność, a nie zasoby finansowe czy polityczne regulacje, decyduje o rozdziale władzy w społeczeństwie informacyjnym.” (str. 236) Wieszcząc zanik kapitalizmu charakterystycznego dla końca XX wieku, Bard i Söderqvist przywołują prymitywną ideologię będącą nadbudową kapitalizmu z końca wieku XIX. Przedstawiając jako rzekomo obiektywną konieczność prymat „kreatywnych”, „twórczych” jednostek, autorzy zarazem występują przeciwko idei równości i otwarcie wyrażają pogardę dla mas. „Kiedy w społeczeństwie wszystko jest uznawane za równe, a celem staje się równy podział dóbr, zanika twórczy rozmach.” (str. 222) Podobnie do apologetów XIX-wiecznego wyzysku przywołują oni ideologię, zgodnie z którą grupy uprzywilejowane w systemie gospodarczym są po prostu bardziej uzdolnione od reszty i dlatego należy się im społeczny prestiż i władza. Zarazem wszelkie systemowe uwarunkowania są przez nich uparcie pomijane. „Przed nikim nie zatrzaśnięto drzwi. Problem polega na tym, że trzeba mieć talent, by zrozumieć, jak chwycić za klamkę i wejść do środka; talent, którego próżno szukać wśród mas.” (str. 239) Nierówności społeczne i darwinowska walka o byt stają się miarą nowego społeczeństwa, która ma rzekomo wynieść ludzkość na nowy, wyższy etap rozwoju cywilizacyjnego.
Netokracja Barda i Söderqvista niewątpliwie jest
interesującą i ważną pozycją na polskim rynku księgarskim. Jednak wbrew temu, co sugerują autorzy, książka nie ujmuje trafnie przemian, które zachodzą na świecie i nie odsłania przed nami rzekomo koniecznych konsekwencji rozwoju technologicznego. Powinna ona natomiast stanowić ostrzeżenie i wyzwanie dla wszystkich obrońców egalitarnego i demokratycznego świata. Netokracja jest jednym z możliwych scenariuszy przyszłości. Od wyniku politycznych walk i nacisku różnych grup interesu zależy, na ile ta mroczna przepowiednia się spełni.
Alexander Bard, Jan Söderqvist: Netokracja. Nowa elita władzy i życie po kapitalizmie, przeł. Piotr Cypryański, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2006, str. 260.
Piotr Szumlewicz