Polska Partia Pracy w wyborach do Sejmu otrzymała 0,99 proc. (160 476) głosów. Przed dwoma laty poparcie dla PPP wyniosło 0,77 proc. - głosowało na nią 91 266 wyborców.
Największe poparcie PPP uzyskała w Krakowie (1,67 proc.), Katowicach (1,62) i Koninie (1,58). W tych trzech okręgach na czele list PPP stanęły nieznane osoby ze znanymi nazwiskami – w okręgu krakowskim i konińskim kandydaci mieli na nazwisko Ziobro, zaś w Katowicach – Uszok (tak nazywa się popularny prawicowy prezydent miasta).
Chwyt ze znanymi nazwiskami PPP zastosowała w kilkunastu okręgach. Lista PPP była pierwsza na karcie do głosowania, którą otrzymywał wyborca. Mniej zorientowani widząc już na początku nazwisko popularnej osoby, mogli postawić obok niej krzyżyk, nie zdając sobie sprawy, że poza nazwiskiem nic nie łączy ich faworyta z kandydatem PPP.
W trzech okręgach (poza wymienionymi także w tarnowskim) "jedynkami" na listach PPP były osoby mające na nazwisko Ziobro. W Warszawie "jedynką" był Borowski, w Siedlcach – Oleksy). Poza nazwiskami znanych polityków z lewicy i prawicy, wykorzystywano nazwiska popularnych prezydentów miast, związkowca (Rajmunda Morica, posła z Samoobrony), najsłynniejszego polskiego skoczka narciarskiego, a nawet poszukiwanego europejskim listem gończym byłego senatora. Tę metodę zastosowano nie tylko w okręgach, w których PPP jest najsłabsza, ale także w Katowicach, gdzie znajduje się siedziba "Sierpnia 80".
Podobne działania mające zdezorientować wyborców wprowadzili w latach 90. działacze Konfederacji Polski Niepodległej, z którą związany był wówczas "Sierpień 80". Przed wyborami w 1993 r. śląski lider KPN Adama Słomka zarejestrował Polską Unię Pracujących, która miała przeszkodzić w wejściu do Sejmu popularnej wówczas Unii Pracy. W 1997 r. Adam Słomka organizował Krajowe Porozumienie Emerytów i Rencistów RP, które odebrało znaczną część głosów i uniemożliwiło wejście do Sejmu związanej z lewicą Krajowej Partii Emerytów i Rencistów Tomasza Mamińskiego (przedstawiciele Porozumienia w 2001 r. startowali do Sejmu z list Alternatywy Ruchu Społecznego, która przekształciła się w Alternatywę Partię Pracy, a następnie Polską Partię Pracy).
Działania dezinformujące środowisko "Sierpnia 80" stosowało wcześniej. Domena opzz.pl przekierowuje użytkowników sieci na serwer związku zawodowego kierowanego przez Bogusława Ziętka. W 2001 r. Bogusław Ziętek był "jedynką" na liście Alternatywy Ruchu Społecznego w Gliwicach, zaś tuż za nim umieszczono kandydata z nazwiskiem Bujak.
W zastawioną na wyborców pułapkę wpadł tym razem sam Bogusław Ziętek i inni liderzy PPP. Uzyskali mniejsze poparcie niż część nieznanych kandydatów ze znanymi nazwiskami. Lista PPP w Sosnowcu, na czele której stał przewodniczący PPP Bogusław Ziętek zebrała 1,56 proc. głosów – poparcie dla niej było mniejsze niż przed dwoma laty (wtedy oddano na nią 1,81 proc. głosów). W okręgu kieleckim (jedynką był uczestnik wielu debat telewizyjnych, wiceprzewodniczący PPP Mariusz Olszewski) PPP otrzymała 0,94 proc. głosów (w 2005 – 0,86). Lista PPP w okręgu piotrkowskim, na czele której stał Ryszard Brzuzy – czołowa postać "Sierpnia 80", poseł na Sejm kontraktowy z list "Solidarności" – uzyskała mniejsze poparcie niż listy PPP w okręgach rybnickim i chełmskim, na których znalazły się nieznane osoby ze znanymi nazwiskami.
Komitet Wyborczy Polskiej Partii Pracy pojawił się w wyborach po raz czwarty w ciągu trzech lat. Debiutem wyborczym PPP był start w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. Partia uzyskała wówczas poparcie 0,54 proc. (32 807) wyborców. W wyborach do Sejmu w 2005 r. listy PPP uzyskały poparcie 0,77 proc. (91 266) wyborców. W wyborach samorządowych w 2006 r. w wyborach do sejmików województw najbardziej przypominających wybory parlamentarne listy PPP zdobyły 0,98 proc. (139 463 tysięcy) głosów.
W wyborach 21 października 2007 r. Komitet wyborczy Polskiej Partii Pracy był jednym z siedmiu komitetów wyborczych, który zdołał zarejestrować listy wyborcze we wszystkich 41 okręgach. Był zarazem jedynym komitetem wyborczym zorganizowanym na bazie pozaparlamentarnej partii politycznej, któremu udało się to zrobić. Nie uczyniła tego nawet popularyzowana przez duże media Partia Kobiet Manueli Gretkowskiej (zarejestrowała listy jedynie w siedmiu okręgach).
Zgodnie z ordynacją wyborczą do zarejestrowania list wyborczych we wszystkich okręgach potrzebne jest zarejestrowanie list okręgowych w co najmniej połowie (czyli 21) okręgów. Z kolei do zarejestrowania listy okręgowej potrzebne jest zebranie co najmniej pięciu tysięcy podpisów poparcia dla niej. Tak więc, aby być obecnym we wszystkich okręgach, trzeba zebrać w 21 okręgach co najmniej 105 tysięcy podpisów.
Rejestrując komitety we wszystkich okręgach PPP stała się formalnie jedną z siedmiu najważniejszych sił politycznych w kraju. Otrzymywała czas w bezpłatnych audycjach wyborczych w mediach publicznych. Kandydaci PPP brali także udział w dyskusjach radiowych i telewizyjnych z przedstawicielami pozostałych sześciu partii. Otrzymali możliwość bezpośredniej debaty z powszechnie znanymi politykami, dotarcia ze swym programem do opinii publicznej.
Zebranie wymaganej liczby podpisów nie wynikało z siły i wpływów Polskiej Partii Pracy, lecz Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". Na stronie internetowej PPP podkreślono, że partia "powstała z inicjatywy" tego związku. Na czele "Sierpnia 80" i PPP stoi ta sama osoba – Bogusław Ziętek (obie te funkcje łączył także jego poprzednik – Daniel Podrzycki).
Podobny schemat - spośród partii biorących udział w wyborach 21 października - zastosowała wcześniej Samoobrona. Początkowo była ona tylko związkiem zawodowym. To on powołał do życia swoją polityczną reprezentację. Po sukcesach wyborczych Samoobrony RP rola istniejącego do dziś Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona uległa marginalizacji. Nadal jednak na czele związku i partii stoi ten sam lider – Andrzej Lepper.
Podobieństwo do Samoobrony było widoczne w czasie kampanii reklamowej PPP. W telewizyjnych filmach wyborczych PPP prezentowała się jako partia wyrosła z buntu pokrzywdzonych w wyniku przemiany ustrojowej. Pokazywano uliczne demonstracje, na których do tłumu przemawiał Bogusław Ziętek (analogia z blokadami Samoobrony i przemawiającym na nich Andrzejem Lepperem).
Skojarzenie PPP z Samoobroną umacniało powtarzane wielokrotnie w czasie programów wyborczych PPP przez Bogusława Ziętka hasło: "Oni wszyscy już byli!". Wykorzystywał je Andrzej Lepper zanim został wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. PPP przeciwstawiła siebie pozostałym siłom politycznym. Groziła przy tym, że wszystkie obecne partie wyrzuci "na śmietnik historii".
Podobnie, jak w poprzednich kampaniach Samoobrona, PPP nie podkreślała swego lewicowego charakteru – pozycjonowała się przede wszystkim jako siła antyliberalna, sprzeciwiająca się kapitalizmowi opartemu na wyzysku. Podkreślała że jest rzecznikiem wyzyskiwanych i wykluczanych. Mimo pewnych podobieństw do Samoobrony, PPP wyrosła przede wszystkim z dawnych dążeń części działaczy "Solidarności" do wyłonienia reprezentacji świata pracy. Założyciel PPP, zmarły we wrześniu 2005 r. w wypadku samochodowym Daniel Podrzycki, w latach 80. był radykalnym działaczem podziemia skazanym za przygotowywanie powstania zbrojnego. Był związany z narodowym nurtem katolickim. Podobna postawa doprowadziła go do opozycji wobec "okrągłego stołu" i Lecha Wałęsy. Daniel Podrzycki znalazł się w utworzonym w 1989 r. m.in. przez Mariana Jurczyka i Andrzeja Gwiazdę Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym "Solidarność 80". Jednak i ten związek okazał się dla niego nazbyt uległym wobec – jak twierdził - antynarodowej i antypracowniczej polityce władz. W 1992 r. doprowadził do rozłamu w "Solidarności 80".
Utworzony przez niego Wolny Związek Zawodowy (nawiązanie do wolnych związków zawodowych działających w końcu lat 70. na Pomorzu i Górnym Śląsku) "Sierpień 80" powstał w oparciu o komisje zakładowe wchodzące poprzednio w skład Regionalnej Komisji Organizacyjnej Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność 80".
Daniel Podrzycki oskarżał władze o prowadzenie celowej polityki pogarszania warunków ekonomicznych wielkich przedsiębiorstw państwowych, która miała doprowadzić je na skraj bankructwa i przekazania za bezcen obcemu kapitałowi. W 1992 r. zorganizował strajk przeciwko prywatyzacji Fabryki Samochodów Małolitrażowych, a w 1994 r. największy i najdłuższy z dotychczasowych strajków w polskim hutnictwie (w Hucie Katowice).
Na kierunek polityczny "Sierpnia 80" miał wpływ ekspert związku Gabriel Kraus, który przekonywał, że Polska przekształci się "w strefę nieskrępowanej eksploatacji ze strony kapitału zagranicznego", co spowoduje, że większość społeczeństwa będzie "zagrożona w swej egzystencji biologicznej, z braku środków do życia i odpowiedniej pomocy medycznej, zacznie podejmować w sposób zupełnie żywiołowy, skrajne, niekontrolowane formy protestu". Sposobem na sprawiedliwą Polskę, zwalczenie bezrobocia, poprawę warunków życia ludzi pracy miała być budowa "suwerennego i niepodległego państwa polskiego". Dlatego – podkreślał - głównym celem programu naprawy kraju musi być "dobro i pomyślność narodu oraz państwa".
Ten pogląd przez lata był bliski liderom "Sierpnia 80". W czerwcu 2001 r. – na trzy miesiące przed wyborami parlamentarnymi - delegaci III Krajowego Zjazdu "Sierpnia 80" przyjęli obszerną uchwałę programową podpisaną przez Daniela Podrzyckiego, jego najbliższego współpracownika – Bogusława Ziętka oraz Gabriela Krausa. Stwierdzali w niej: "Rację mają ci politycy, którzy od początku narodzin III Rzeczypospolitej Polskiej twierdzili, iż zarówno komunistyczne, jak i solidarnościowe elity polityczne, przeżarte duchem socjalistycznego internacjonalizmu i bezideowego kosmopolityzmu, traktowały Polskę jako jedną wielką masę upadłościową, a siebie jako syndyka tej masy, który jak najszybciej powinien ją sprzedać, z możliwie największą osobistą korzyścią dla siebie".
Autorzy uchwały sprzeciwiali się wejściu Polski do Unii Europejskiej, "co jest równoznaczne z rezygnacją z pełnej niepodległości i suwerenności i stawianiem interesów Unii oraz jej państw członkowskich ponad narodowe interesy Narodu i Państwa Polskiego". Ich zdaniem "Tak jak Polska Ludowa stała się państwem zależnym od ZSRR, tak III Rzeczpospolita Polska stała się państwem zależnym od Unii Europejskiej". Nawoływali do wzmocnienia sił zbrojnych: "Redukowana liczebnie i dysponująca przestarzałym sprzętem polska armia nie zapewnia bezpieczeństwa zewnętrznego, nie spełnia też wymogów NATO, co osłabia pozycję Polski w tym sojuszu". "Sierpień 80" w latach 90. utrzymywała kontakty z Instytutem Schillera (przedstawiciele Instytutu spotykali się ze związkowcami, a organ "Sierpnia 80" – tygodnik "Kurier Związkowy" - popularyzował na swych łamach poglądy Instytutu). Antyglobalizm, przywiązanie do silnego państwa narodowego i wyczulenie na sprawy socjalne – taki był kierunek ideowy związku.
"Sierpień 80" zaciekle walczył z rządem Jerzego Buzka, który powstał w wyniku zwycięstwa w wyborach w 1997 r. Akcji Wyborczej Solidarność – koalicji, na czele której stal ówczesny przewodniczący NSZZ "Solidarność" Marian Krzaklewski. "Co za pies stworzył AWS!" – skandowali w czasie manifestacji związkowcy z "Sierpnia 80". Walczyli przeciwko neoliberalnej, antypracowniczej polityce rządu AWS. Strajkowali w obronie likwidowanych kopalń.
W końcu lat 90. "Sierpień 80" poparł blokady dróg i przejść granicznych w całym kraju zorganizowane przez Samoobronę. W grudniu 1998 r. wspólnie z nią i Ogólnopolskim Porozumieniem Związków Zawodowych utworzył Międzyzwiązkowy Komitet Koordynacyjny na Rzecz Zmiany Polityki Społeczno-Gospodarczej Rządu. Jego akcje popierał m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Związek Zawodowy Górników w Polsce. We wrześniu 1999 r. Komitet zorganizował w Warszawie wielotysięczną manifestację związkowców z całego kraju. Komitet sprzeciwiał się m.in. reformom dokonywanym kosztem najuboższych. Domagał się obrony miejsc pracy, interesów polskich przedsiębiorstw, narodowego transportu, górnictwa i polskiego rynku. Domagał się odejścia rządu AWS.
Równocześnie "Sierpień 80" poparł pomysł generała Tadeusza Wileckiego budowy "silnej formacji narodowej otwartej głównie na ludzi młodych". W styczniu 2000 r. w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki Daniel Podrzycki (jako lider "Sierpnia 80" - brał udział wraz Andrzejem Lepperem (Samoobrona) i Tadeuszem Wileckim (Front Polski) w tzw. zjeździe założycielskim wyborczego Bloku Ludowo-Narodowego. Daniel Podrzycki na łamach "Kuriera Związkowego" pisał, że powinien on doprowadzić do "odrzucenia obecnej polityki społeczno - gospodarczej i wprowadzenia nowej jakości gospodarczej, którą coraz powszechniej w Polsce i na świecie nazywa się już trzecią drogą".
Tę nową jakość i trzecią drogę (bliską wersji Instytutu Schillera) "Sierpień 80" próbował zrealizować wspólnie z częścią środowisk związanych z Konfederacją Polski Niepodległej i Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym.
W maju 2001 r. związkowcy z "Sierpnia 80" podejmowali sekretarza generalnego francuskiego Frontu Narodowego Bruno Gollnischa, który przyjechał do Polski na zaproszenie posłów koła poselskiego Alternatywa. W jego skład wchodzili "uciekinierzy" z AWS, w tym: Janina Kraus, Tomasz Karwowski, Michał Janiszewski i Michał Olszewski.
Efektem współpracy "Sierpnia 80" z posłami z "Alternatywy" było powołanie koalicji wyborczej Alternatywa Ruch Społeczny przez Konfederację Polski Niepodległej Ojczyzna (jej członkami byli m.in. Janina Kraus, Tomasz Karwowski i Michał Janiszewski - obecnie sekretarz Polskiej Partii Pracy i jej pełnomocnik wyborczy), grupy polityków wywodzących się ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego (wśród nich był Mariusz Olszewski, obecnie wiceprzewodniczący PPP) oraz związek zawodowy "Sierpień 80". Koalicja skupiała 47 podmiotów, głównie organizacji antyeuropejskich, narodowych, chrześcijańskich. W ich gronie było także skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne Narodowe Odrodzenie Polski (występujące pod szyldem Sojuszu Nowych Sił). Jego przywódca Adam Gmurczyk (znany z promocji akcji "Zakaz pedałowania" skierowanej przeciwko środowiskom homoseksualnym) startował z trzeciego miejsca warszawskiej listy Alternatywy. W wywiadzie dla polonijnego pisma "Kontra" tłumaczył, że podpisał porozumienie wyborcze z Alternatywą, bo "okazało się, że jesteśmy zgodni co do negatywnego stosunku do Unii Europejskiej oraz co do potrzeby przeprowadzenia radykalnych zmian w strukturze państwowej - społecznej, gospodarczej i politycznej".
Koalicja miała własną stronę internetową: alternatywa.pl. Obecnie ta domena przekierowuje internautów na stronę Polskiej Partii Pracy.
Przed wyborami parlamentarnymi w 2001 r. Daniel Podrzycki i Bogusław Zietek twierdzili: "na skutek realizowanych od połowy lat 80. przez wszystkie kolejne rządy narzuconych Polsce przez Unię Europejską i różne międzynarodowe organizacje oraz formalne i nieformalne grupy interesów i nacisku; transformacji systemowych i tzw. reform oraz procesów restrukturyzacyjnych, Polska w ostatnich latach weszła w jeden z najbardziej przełomowych, a zarazem najbardziej dramatycznych w swojej historii, okresów, w którym Wolny Związek Zawodowy odgrywa wyjątkową rolę i ma do spełnienia zupełnie szczególną misję". Nawoływali do poparcia list Alternatywy podkreślając, że jej program jest zgodny z programem "Sierpnia 80".
Koalicja otrzymała w wyborach do Sejmu 0,42 proc. (54 266) głosów. W okręgu podwarszawskim, w którym "jedynką" był najbardziej znany polityk występujący z list Alternatywy Henryk Goryszewski (były wicepremier, były wiceprzewodniczący Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, wieloletni poseł), koalicja otrzymała 0,35 proc. głosów. W okręgu rybnickim ("jedynką" była Janina Kraus) – 0,82 proc głosów. W okręgu Piotrków Trybunalski ("jedynka" – Gabriel Kraus) – 0,39 proc. W okręgu sosnowieckim ("jedynka" – Tomasz Karwowski) – 0,60 proc. W okręgu kieleckim ("jedynka" – Mariusz Olszewski) – 0,95 proc., warszawskim ("jedynka" – Michał Janiszewski) – 0,19 proc.
Także startujący z list Alternatywy na własnym terenie związkowcy "Sierpnia 80" osiągnęli słabe wyniki. W okręgu katowickim ("jedynka" – Daniel Podrzycki) – Alternatywa zdobyła 1,03 proc. głosów, a w okręgu gliwickim ("jedynka" -Bogusław Ziętek) – 0,54 proc.
11 listopada 2001 r. została rozwiązana Konfederacja Polski Niepodległej Ojczyzna – część jej działaczy z przewodniczącym Michałem Janiszewskim wzięła udział w powołaniu tego samego dnia Alternatywy Partii Pracy, na której czele stanął Daniel Podrzycki.
Daniel Podrzycki, który obawiał się instrumentalnego wykorzystania związków zawodowych przez ugrupowania polityczne (jak to się stało z "Solidarnością" po 1989 i 1997 r.), budował partię, która – w swoim założeniu – miała być narzędziem związku zawodowego - "Sierpnia 80".
Alternatywa Partia Pracy wzięła udział w wyborach samorządowych w 2002 r. W wyborach do sejmików województw uzyskała 1,5 proc. (167 349) głosów. Najwięcej w województwach: warmińsko-mazurskim (2,63 proc.), świętokrzyskim (2,59) i śląskim (1,99). Zdobyła dwa mandaty radnych na szczeblu gmin.
W 2004 r. Alternatywa Partia Pracy zmieniła nazwę na Polską Partię Pracy i pod tym szyldem wzięła udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Większość jej kandydatów we wszystkich okręgach stanowili związkowcy ze Śląska. W skali kraju uzyskali 0,54 proc. (32 807) głosów.
Hasło wyborcze PPP brzmiało: "Europa równych szans". Partia opowiadała się za budową Unii Europejskiej na "na fundamentach sprawiedliwości społecznej, poszanowania narodowych interesów i dorobku kulturowego", występowała przeciwko konstytucji europejskiej. Przekonywała: "Konstytucje krajów, tworzących Unię Europejską są wystarczającymi regulacjami prawnymi, normującymi ich życie społeczne i polityczne. Obawiamy się, że po uchwaleniu Konstytucji, następnym krokiem może być postulat powołania eurorządu i europrezydenta, ograniczających suwerenne państwa narodów, tworzących dziś Unię Europejską".
Tym niemniej Daniel Podrzycki zapowiadał, że w przypadku wygranej eurodeputowani PPP wejdą w skład frakcji Partii Europejskich Socjalistów. Idee narodowe i państwowe mieszały się z lewicowymi. PPP określiła się wówczas jako partia socjaldemokratyczna, a równocześnie nadal głosiła, że tylko państwo narodowe może "przeciwstawić się wyzyskowi oligarchów i zapewnić ochronę pracy, zbudować sprawiedliwy system oświaty, zdrowia i emerytur".
PPP wskazywała na ciągłość z poprzednimi wcieleniami, sugerując, że Alternatywa Ruch Społeczny i Alternatywa Partia Pracy miały charakter lewicowy: "Braliśmy udział w wyborach do parlamentu w roku 2001 i wyborach samorządowych 2002. Niestety, kolejne kolorowe kłamstwa liberałów do tej pory skutecznie zagłuszały nasz socjaldemokratyczny program". W 2001 r., wzywając do głosowania na Alternatywę Ruch Społeczny, Daniel Podrzycki i Bogusław Ziętek podkreślali: "Kolejne wybory parlamentarne nie przynoszą żadnych zmian. Raz wygrywa lewica, raz wygrywa prawica, a nam wszystkim żyje się coraz gorzej (...) Aby ten stan zmienić potrzebna jest ALTERNATYWA (...) ani lewica, ani prawica, lecz Alternatywa".
W opublikowanym przed wyborami do Parlamentu Europejskiego "Manifeście Pracy" stwierdzono: "Polska Partia Pracy jest lewicą walczącą o prawa Człowieka i Narodu. (...) Jesteśmy lewicą, dlatego zdajemy sobie sprawę, że bez osądzenia liberalnych złodziei i zadośćuczynienia Polakom za lata kłamstw, bezrobocia, rozkradania majątku narodowego i poniżania nie można budować przyszłości i sprawiedliwości społecznej".
Kilka miesięcy później - w październiku 2004 r. - Daniel Podrzycki przedstawiał się nie jako narodowiec, lecz radykalny socjalista: "Może zabrzmi to mocno marksistowsko, ale to jest walka klas. Pracodawcy i pracownicy znajdują się na dwóch przeciwstawnych pozycjach niemożliwych do pogodzenia. Z jednej strony są interesy pracownicze rozumiane również jako prawo do godziwego wynagrodzenia za rzetelną i uczciwą pracę. Z drugiej strony - interesy przedsiębiorcy, którego zadaniem jest maksymalizować zysk".
W ogłoszonym w czerwcu 2005 r. stanowisku wobec zbliżających się wyborów parlamentarnych i prezydenckich Daniel Podrzycki dostrzegł zagrożenie dla demokracji. Twierdził: "Polska Partia Pracy z wielkim niepokojem przyjmuje antykonstytucyjne postulaty prawicowych ugrupowań dążących za wszelką cenę do zawłaszczenia państwa. Groźne są zapowiedzi podważania fundamentów ustrojowych państwa prawa i jego demokratycznych struktur. Celem tych działań ma być zniszczenie obozu lewicy w Polsce i w konsekwencji zrealizowanie swojego liberalnego programu społecznego i gospodarczego (...) Idee polskiej lewicy są zagrożone przez radykalizującą się prawicę, która zapowiada, że po przejęciu władzy rozpocznie krucjatę, wymierzoną w partie i ludzi lewicy. Można temu zagrożeniu przeciwdziałać, poprzez stworzenie wspólnego porozumienia, obejmującego nie tylko partie, ale także lewicowe stowarzyszenia, związki zawodowe i inicjatywy obywatelskie. Dlatego Polska Partia Pracy postuluje budowę wspólnego bloku wyborczego. Takie porozumienie będzie służyło nie tylko zagwarantowaniu dalszego wzrostu gospodarczego Polski i zabezpieczeniu podstawowych praw i potrzeb obywateli, ale jednocześnie będzie stanowiło gwarancję rozwoju demokracji i państwa prawa. Porozumienie polityczne, jeżeli zostało by zawarte przez wszystkie ugrupowania lewicy może być również jedynym sposobem na odwrócenie tendencji, które doprowadziłyby nie tylko do rządów prawicy w parlamencie, ale także do wyboru prawicowego prezydenta. W zbliżających się wyborach parlamentarnych i prezydenckich lewica powinna – jako zjednoczony obóz polityczny – wspólnie przeciwstawić się niebezpieczeństwu prawicowego monopolu władzy. Deklarujemy gotowość niezwłocznego przystąpienia do rozmów na rzecz stworzenia takiego porozumienia politycznego".
W jednym z ostatnich wywiadów – we wrześniu 2005 r. – Daniel Podrzycki ubolewając, że do szerokiego porozumienia nie doszło, wskazywał, że więzy narodowe nie są najważniejsze: "Kapitalizm jest w ogóle bardziej internacjonalistyczny niż lewica. Kapitał potrafi się ze sobą dogadać, a lewica nie bardzo".
W grudniu 2004 r. PPP podpisała się pod deklaracją tworzonej przez Izabelę Jarugę-Nowacką Unii Lewicy – koalicji sił na lewo od SLD i SdPL. Poza PPP uczynili to: Unia Pracy, PPS, Nowa Lewica, Antyklerykalna Partia Postępu Racja, Centrolewica RP, Demokratyczna Partia Lewicy i Polska Partia Socjalistyczna. Pod deklaracją podpisała się pod także m.in. ówczesna senator Maria Szyszkowska wybrana z listy SLD.
Po ogłoszeniu przez UL zamiaru przekształcenia się w partię, PPP była jedną z sił, które wycofały się z UL. Po nieudanych rozmowach z SLD Daniel Podrzycki doprowadził do porozumienia w sprawie wspólnego startu z list PPP w wyborach do Sejmu z Antyklerykalną Partią Postępu Racja (obecną RACJĄ Polskiej Lewicy), Polską Partią Socjalistyczną, Komunistyczną Partią Polski oraz dawnym sojusznikiem z Alternatywy - Partią Ekologiczną-Zieloni, która w 1993 r. szła do wyborów na listach KPN, zaś w 1997 – AWS.
Na listach PPP znaleźli się także członkowie działającej na Śląsku Demokratycznej Partii Lewicy. Listy PPP uzyskały wsparcie Nowej Lewicy Piotra Ikonowicza. Wspólny udział w wyborach miał być – według Daniela Podrzyckiego – pierwszym krokiem "do dalszego integrowania mniejszych ugrupowań lewicowych".
W porozumieniu wyborczym podkreślono łączenie idei sprawiedliwości społecznej i demokracji: "Polsce potrzebna jest konsolidacja organizacji i partii politycznych szeroko rozumianej lewicy. Musimy dać nadzieję ludziom pracy na reprezentację polityczną realizującą na gruncie parlamentu postulaty sprawiedliwości społecznej, poszanowania godności ludzkiej i demokratycznych zasad państwa".
W 2005 r. Komitet Wyborczy PPP znalazł się w gronie dziesięciu komitetów, które zarejestrowały listy w całym kraju.
Wśród 685 zarejestrowanych kandydatów było przeszło stu członków APP "Racja". Ponad 30 kandydatów miała PPS (a także PPE-Z), kilkunastu - komuniści.
Zgodnie z informacjami Państwowej Komisji Wyborczej w 17 okręgach "jedynkami" na listach PPP byli członkowie tej partii, zaś w 10 – Racji, w 4 – PPS, po jednym – KPP i Demokratycznej Partii Lewicy. Wśród bezpartyjnych (na listach wyborczych) "jedynek" PPP była prof. Maria Szyszkowska.
Listy PPP i kandydaturę Daniela Podrzyckiego na prezydenta poparła Nowa Lewica Piotra Ikonowicza i kilka mniejszych organizacji lewicowych. Manifest wyborczy Komitetu Wyborczego PPP "Pracy i Chleba" zaczynał się od słów: "Jesteśmy ludźmi współczesnej polskiej lewicy. Wywodzimy się z różnych jej nurtów i środowisk, a łączą nas uniwersalne wartości i troska o losy Kraju i jego obywateli. Lewicowość dla nas to uznanie prawa każdego człowieka do godnego życia i zapewnienie każdemu równych szans. To prymat pracy nad kapitałem".
Manifest był świadectwem programowego zerwania PPP z nacjonalizmem. Wśród postulatów znalazły się nie tylko żądania wprowadzenia minimalnej płacy w wysokości 68 proc. średniej płacy krajowej, obniżenia tygodnia pracy do 35 godzin, zaniechania reprywatyzacji, renacjonalizacji majątku sprywatyzowanego z naruszeniem prawa, utrzymania bezpłatnej edukacji i służby zdrowia, ale także wycofania wojsk z Iraku; tolerancji i poszanowania praw wszystkich mniejszości, w tym narodowych, etnicznych, religijnych i seksualnych; faktycznego zrównania w prawach kobiet i mężczyzn; prawa do bezpłatnej antykoncepcji i aborcji; wprowadzenia powszechnej i obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach; rozdziału państwa od kościołów i neutralności światopoglądowej państwa; wypowiedzenia Konkordatu; zniesienia ekonomicznego uprzywilejowania instytucji religijnych; wprowadzenia podatku od spekulacji kapitałowych (tzw. podatek Tobina); przestrzegania uniwersalnych wartości oraz praw człowieka.
Komitet PPP poparło 91 266 wyborców – zdobył on w skali kraju 0,77 proc. głosów. W sześciu okręgach poparcie dla PPP przekroczyło jeden procent.
Najlepiej partia wypadła w okręgu sosnowieckim, w którym "jedynką" na liście był Bogusław Ziętek (1,81 proc. głosów). W okręgu bydgoskim PPP uzyskała 1,61 proc. (więcej niż Ruch Patriotyczny Antoniego Macierewicza i zaledwie o 0,09 proc. mniej niż Partia Demokratyczna). Jeden procent został przekroczony także w okręgach: białostockim, łódzkim, katowickim i szczecińskim. Jeden ze słabszych wyników (0,54 proc.) PPP uzyskała w Warszawie, mimo że liście przewodziła znana senator, orędowniczka świeckiego państwa i tolerancji prof. Maria Szyszkowska.
Bogusław Ziętek po przejęciu przywództwa usztywnił stanowisko wobec SLD i podjął walkę z konkurencją na lewicy antykapitalistycznej.
Śmierć Daniela Podrzyckiego została natychmiast wykorzystana przez Nową Lewicę, która rozlepiła – tuż przed wyborami - w dużych miastach tysiące plakatów z jego podobizną opatrzoną napisem "Daniel Podrzycki, to jeszcze nie koniec" i podpisaną "Nowa Lewica". Piotr Ikonowicz zapewniał, że Nowa Lewica będzie kontynuować dzieło zmarłego lidera PPP – budowy "prawdziwej, antykapitalistycznej lewicy".
W październiku 2005 r. Bogusław Ziętek nie przyjął oferty Piotra Ikonowicza, by organizacje, które w czasie kampanii wyborczej współpracowały z Polską Partią Pracy, zwołały "Konwencję opozycji antykapitalistycznej".
Następne miesiące upłynęły pod znakiem rywalizacji o przywództwo na lewicy antykapitalistycznej. Piotr Ikonowicz był w tym środowisku postacią bardziej znaną od Bogusława Ziętka. Represjonowany działacz podziemia w PRL. Od 1987 r. lider przywróconej Polskiej Partii Socjalistycznej. Poseł na Sejm dwóch kadencji, który nie godząc się z przekształceniem szerokiej koalicji SLD w partię, wypowiedział posłuszeństwo Leszkowi Millerowi i postanowił usamodzielnić PPS. To się nie udało. W wyborach prezydenckich w 2000 r. Piotr Ikonowicz uzyskał 0,22 proc. (38 672) głosów. W roku następnym kierowana przez niego PPS zdołała zarejestrować kandydatów w 10 spośród 41 okręgów wyborczych i w skali kraju zdobyła 0,10 proc. (13 459) głosów. Klęska wyborcza zmusiła go do opuszczenia PPS. Powołał Nową Lewicę.
W przeciwieństwie do PPP, Nowa Lewica nie miała zaplecza w postaci związku zawodowego: jego potencjału kadrowego, organizacyjnego, lokalowego i finansowego. Bogusław Ziętek wykorzystał ten atut do przejęcia przywództwa na lewicy antykapitalistycznej i jej głównych form aktywności.
21 stycznia 2006 r. z inicjatywy trzech związkowców, zwolnionych z pracy niezgodnie z prawem, utworzono Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników. Jednym z tej trójki był Krzysztof Łabędź, przewodniczący komisji zakładowej Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" w śląskiej kopalni Budryk (startował z list PPP w wyborach 2005 r.). Pozostali dwaj reprezentowali NSZZ "Solidarność" i związek Inicjatywa Pracownicza. W działalność KPiORP w pierwszych miesiącach włączyło się jeszcze kilka związków zawodowych (w tym należąca do OPZZ Federacja Związków Zawodowych Metalowcy), a także inne organizacje: m.in. Młodzi Socjaliści i Porozumienie Kobiet 8 Marca. Komitet uruchomił biura udzielających bezpłatne porady ofiarom wyzysku i łamania praw pracowniczych. Bogusław Ziętek proklamował tzw. kontrofensywę pracowniczą.
KPiORP – reklamowany jako nowy KOR – po kilku miesiącach działalności stracił impet i część sojuszników. Nowa Lewica zorganizowała konkurencyjną Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej. Inicjatywa Pracownicza, która współtworzyła KPiORP, przed wyborami 21 października wezwała do bojkotu wyborów, mimo startu w nim PPP.
KPiORP nie stał się formułą integracji związków zawodowych w imię wspólnej walki o prawa pracownicze. Pojawiły się opinie, że KPiORP jest narzędziem "Sierpnia 80" i PPP. Jeden z internautów na stronie Centrum Informacji Anarchistycznej napisał: "KPiORP Sierpniowi służy nie tyle obronie pracowników, ale wchłanianiu co aktywniejszych członków innych organizacji. Kto się nie podporządkuje, tego zmarginalizują. (...) PPP pojawił się znikąd (tzn. wiadomo skąd, ale na lewicy z nieba spadł jako cała gotowa struktura) i teraz się rozpycha. Nie było błędem wejście do KPiORP, bo początkowo nie było jasne na jakich zasadach to będzie działało, błędem jest jednak tkwienie w tym mimo wszystkich faktów".
Podobnie – jako chęć dominacji – odczytywano na lewicy pozaparlamentarnej zaangażowanie PPP w ruch lokatorski, antywojenny i kobiecy. PPP nie zdołała przejąć kontroli nad Inicjatywą "Stop Wojnie", która podkreśla, że nie reprezentuje żadnej partii. Nagłośniona w maju 2007 r. przez PPP akcja zbierania podpisów na rzecz przeprowadzenia referendum w sprawie budowy w Polsce tarczy antyrakietowej zakończyła się fiaskiem (początkowo zapowiadano zebranie pół miliona podpisów).
Pokazem siły PPP na lewicy pozaparlamentarnej były obchody 1 Maja w 2006 r. PPP w Dąbrowie Górniczej, które Bogusław Ziętek przeciwstawił obchodom w Warszawie organizowanych przez Nową Lewicę (m.in. z udziałem Młodych Socjalistów). PPP udało się przejąć niektórych działaczy Nowej Lewicy – w okręgu wrocławskim w wyborach do Sejmu 21 października "jedynką" na liście PPP była Ewa Groszewska.
Umocnieniu pozycji PPP miało służyć także uruchomienie – w oparciu o miesięcznik "Nowy Robotnik" - nowego tygodnika – "Trybuny Robotniczej". Na miejscu "Nowego Robotnika" powstał organ PPP, wydawany i finansowany przez "Sierpień 80". Oddziaływanie "TR" jest znikome.
Bogusław Ziętek po przejęciu przywództwa w PPP usztywnił stanowisko wobec współpracy z SLD. Uznał PPP za jedyną wiarygodną i prawdziwą lewicę w Polsce, przeciwstawiając ją SLD.
Pierwszym starciem wyborczym, do którego prowadził PPP Bogusław Ziętek, były wybory samorządowe w listopadzie 2006 r.
W maju 2006 r. przedstawiciele SLD, SdPl, Unii Pracy, Demokratycznej Partii Lewicy, Zielonych 2004 popisali komunikat o zamiarze wspólnego startu w wyborach samorządowych z uwagi na "zagrożenie, jakie stanowią dla Polski obecne ultraprawicowe rządy". Nie podpisali go obecni na spotkaniu przedstawiciele PPP i PPS. Jednak i PPS – na szczeblu krajowym – nie podjęła decyzji o wspólnym starcie z PPP.
Niedawny najważniejszy koalicjant PPP – RACJA Polskiej Lewicy – wystartowała w wyborach samorządowych z list SLD. Uzasadniając trafność podjętego wyboru, ówczesny przewodniczący RPL Jan Barański podkreślał: "istotne było włączenie się Racji PL do dużej, wielonurtowej koalicji, która skupiła w swoich szeregach środowiska postępowe i lewicowe. Ponadto, wybory samorządowe po roku działania koalicji rządowej, stały się plebiscytem jej popularności. Ich frekwencja i wyniki ukazały swoisty obywatelski protest wobec zamiarów i dokonań PiS-u, Samoobrony i LPR".
PPP nie udało się pozyskać w wyborach samorządowych Młodych Socjalistów, którzy w pierwszych miesiącach działania KPiORP angażowali się w jego akcje. Jednak – na poziomie krajowym – odrzucili ofertę Bogusława Ziętka startu z list PPP w wyborach samorządowych w 2006. W efekcie krakowscy Młodzi Socjaliści startowali z list PPP w wyborach do sejmiku wojewódzkiego, a gdańscy MS stworzyli odrębny komitet wyborczy. Przed wyborami parlamentarnymi 21 października 2007 r. Młodzi Socjaliści nie udzielili poparcia żadnej sile politycznej.
U boku Bogusława Ziętka pozostały jedynie niewielkie organizacje lewicowe uznające hegemonię PPP, w tym Komunistyczna Partia Polski.
Mimo to w wyborach do sejmików PPP uzyskała 0,98 proc. (139 463) głosów. W wyborach do 12 sejmików poparcie dla PPP wyniosło powyżej 1 proc. Najlepsze wyniki partia osiągnęła w wyborach do sejmików województw: śląskiego (1,85 proc.), dolnośląskiego (1,54 proc.) i świętokrzyskiego (1,42 proc.). Przy tym w wyborach do sejmików PPP nie zarejestrowała list w żadnym z okręgów w województwie zachodniopomorskim i w czterech spośród pięciu okręgów w województwie pomorskim.
Największym sukcesem partii było trzecie miejsce Mariusza Olszewskiego – 7,38 proc. poparcia - w wyborach na prezydenta Kielc. Startująca w list PPP przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka w wyborach na prezydenta Warszawy uzyskała 0,28 proc. głosów.
Choć PPP nie zdobyła ani jednego mandatu radnego w skali kraju, Bogusław Ziętek uznał osiągnięte wyniki za zadowalające i zapowiedział: "PPP nie będzie uczestniczyć w torowaniu drogi do władzy środowiskom liberalnym, które obecnie ukryły się pod szyldem usiłując zawłaszczyć lewicowy elektorat. Konsekwentnie będziemy budować nową formację polityczną, która będzie zajmować się rozwiązywaniem najważniejszych problemów społecznych, przeciwstawiając się każdej formie dyskryminacji, wyzysku i wykluczenia".
Dla lidera PPP głównym przeciwnikiem pozostawała inna siła na lewicy, a nie rządząca prawica.
Występując na obchodach 1 Maja 2007 r. w Rudzie Śląskiej, Bogusław Ziętek oświadczył: "Tak zwana lewica, która dziś robi pikniki zamiast protestów w obronie praw pracowniczych, wysyła wojska do Iraku i Afganistanu oraz prywatyzowała i likwidowała zakłady pracy czy ograniczała prawa pracownicze nie ma z nami nic wspólnego, bo to my jesteśmy lewicą. Idziemy dziś sami, wyłącznie w gronie naszych przyjaciół, którzy na co dzień wspierają naszą walkę - bo z pseudolewicą nic nas nie łączy. Będziemy odbudowywać prawdziwą lewicę i ruch związkowy, którego celem będzie bezkompromisowa walka o interesy milionów ludzi poniżanych, dyskryminowanych i wyzyskiwanych".
W czerwcu 2007 r. PPP brała udział w zwołanym z inicjatywy Ruchu Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka, Kongresie Porozumienia Lewicy Polskiej, który miał być próbą – podobnie jak Unia Lewicy przed poprzednimi wyborami – zintegrowania lewicy na lewo od LiD. W Kongresie uczestniczyli także przedstawiciele RACJI Polskiej Lewicy, Polskiej Partii Socjalistycznej, politycy SLD (z byłym sekretarzem generalnym tej partii Markiem Dyduchem) oraz Samoobrony.
Na Kongresie starła się koncepcja tworzenia siły współpracującej – także w wyborach - z LiD (ten pogląd prezentowali Paweł Bożyk z ROG i Marek Dyduch) ze stanowiskiem Bogusława Ziętka odcinającego się od współpracy z LiD i partiami, które tworzą tę koalicję: "Żaden członek PPP na żadnej liście wyborczej SLD czy LiD nie wystartuje". Przeciwników współpracy z LiD wspierał Andrzej Lepper (wówczas nie tylko lider Samoobronby, ale także wicepremier), który w odczytanym liście do uczestników kongresu napisał, że "SLD nie ma nic wspólnego z lewicowością. To Sojusz Liberalnych Doktrynerów, którzy przyczynili się do zbudowania krwiożerczego kapitalizmu". Kongres zakończył się fiaskiem.
Bogusław Ziętek zadecydował o samodzielnym starcie w wyborach 21 października. Uzasadniał to koniecznością przedstawienia "społeczeństwu autentycznie lewicowej i prospołecznej siły politycznej, która przeciwstawi się wyzyskowi, wykluczeniu społecznemu i łamaniu praw pracowniczych". Przeciwstawiał PPP innym ugrupowaniom lewicowym: "Tworzymy lewicę, która w swoim programie jest na lewo od LiD, zapraszając do udziału w jej budowie wszystkich tych, którzy nie godzą się na to, aby prawo do reprezentowania lewicy uzurpowali sobie ludzie i środowiska polityczne reprezentujące w rzeczywistości liberalne poglądy i którzy gotowi są w przyszłości tworzyć wspólny rząd z Platformą Obywatelską".
Władze Ruchu Odrodzenia Gospodarczego, PPS i RACJI Polskiej Lewicy nie zdecydowały się na sojusz wyborczy z PPP. Przy PPP pozostały jedynie niewielkie organizacje, m.in. Unia Lewicy III RP, Komunistyczna Partia Polski oraz Partia Zielonych (dawna Polska Partia Ekologiczna-Zieloni).
Tylko w jednym okręgu (koszalińskim) na pierwszym miejscu listy PPP znalazł się przedstawiciel innego ugrupowania lewicowego – lider Unii Lewicy III RP Piotr Musiał (PPP zdobyła w okręgu 1,12 proc. głosów). Wiceprzewodniczący UL Szymon Niemiec był na drugim miejscu na liście warszawskiej.
Z informacji PKW wynika, że na listach PPP było w sumie 20 członków Unii Lewicy III RP, czterech – PPS, trzech – KPP, jeden – RACJI. Mimo braku porozumienia na szczeblu krajowym, na listach LiD – na podstawie infomacji PKW – było 16 członków RACJI, trzech przedstawicieli Demokratycznej Partii Lewicy (w tym jej przewodnicząca – Elżbieta Wasiak). W Krakowie na liście LiD znalazła się członkini Unii Lewicy III RP Beata Stach – poparcie udzieliły jej lokalne struktury UL. Podobnie postąpiły miejscowe struktury RACJI.
Najliczniej reprezentowany na listach PPP – poza członkami tej partii - był (zgodnie z informacjami PKW) dawny sojusznik z Alternatywy - Partii Zielonych. Na listach PPP znalazło się 24 członków tej partii. Na listach PPP figurowało także dwóch członków Ruchu Obrony Bezrobotnych – organizacji związanej z Adamem Słomką.
Brak kandydatów na posłów tuszowano wpisywaniem na listy związkowców z "Sierpnia 80" – głównie ze Śląska. Stanowili oni większość kandydatów m.in. na listach w okręgu konińskim, szczecińskim, kaliskim.
Spośród liderów PPP i "Sierpnia 80" na pierwszych miejscach list byli m.in.: Bogusław Ziętek, Mariusz Olszewski, Ryszard Brzuzy (okręg piotrkowski, szef "Sierpnia 80" w Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów, działacz podziemnej "Solidarności", poseł na Sejm w latach 1989-1991), Janusz Anioł (Radom), Andrzej Chyłek (Zielona Góra). We Wrocławiu i Gdyni na czele list PPP były osoby znane do niedawna z innych środowisk: Ewa Groszewska (wcześniej Nowa Lewica) oraz Florian Nowicki (Grupa na rzecz Partii Robotniczej – GPR). Listy PPP w tych okręgach nie przekroczyły jednego procenta poparcia.
Brak zdolności porozumiewania się z innymi organizacjami i działaczami lewicowymi sprawił, że Piotr Ikonowicz startował w wyborach do Sejmu z pierwszego miejsca w okręgu warszawskim z listy Samoobrony (lista Samoobrony zebrała w okręgu 0,40 proc. głosów), zaś Łukasz Foltyn, twórca komunikatora Gadu-Gadu, który w lutym 2007 r. wszedł – na zaproszenie Bogusława Ziętka – w skład Rady Programowej przy przewodniczącym PPP, był "jedynką" na warszawskiej liście Polskiego Stronnictwa Ludowego (2,33 proc. poparcia, PSL nie uzyskał w okręgu ani jednego mandatu).
Słabszej niż w 2005 r. reprezentacji wyborczej i zdecydowanie mniejszemu poparciu dla PPP ze strony lewicy pozaparlamentarnej towarzyszyła znacznie uboższa oferta programowa. PPP nie przedstawiła programu wyborczego. Namiastkę programu opublikował na stronie internetowej PPP Bogusław Ziętek w komunikacie z 11 września 2007 r. Była to okrojona wersja manifestu "Chleba i Pracy" sprzed dwóch lat. Nie pojawił się żaden nowy wątek. Powtórzono część postulatów ekonomicznych (na czele ze zwiększeniem płacy minimalnej i zmniejszeniem tygodnia pracy), ale jednocześnie znikły postulaty zakazu reprywatyzacji, rewizji prywatyzacji i renacjonalizacji sprzedanych z naruszeniem prawa przedsiębiorstw.
Pozostały postulaty antywojenne i lapidarne stwierdzenie o "świeckości państwa". Zniknął prawie cały obszar światopoglądowy zawarty w manifeście "Chleba i Pracy": zapisy o tolerancji i poszanowaniu praw wszystkich mniejszości narodowych, etnicznych, religijnych i seksualnych, prawie do bezpłatnej antykoncepcji i aborcji, wprowadzeniu powszechnej i obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach, rozdziale państwa od kościołów, zniesieniu ekonomicznego uprzywilejowania instytucji religijnych, poparciu podatku Tobina.
Antyliberalne przesłanie PPP, przeciwstawienie Polski salonu Polsce biednych ludzi, przypominało PiS, zaś retoryka antywojenna PPP – Ligę Polskich Rodzin.
Wyraźny regres PPP rodzi wątpliwości o trwałość lewicowego zwrotu dokonanego przed 2005 r. przez PPP. Tym bardziej, że w tej partii są wciąż obecne ślady poprzednich wcieleń.
W przyjętym w grudniu 2005 r. statucie Polskiej Partii Pracy nie ma żadnej wzmianki o jej lewicowym charakterze, reprezentowaniu interesów świata pracy, walce o sprawiedliwość społeczną. Za to w rozdziale "Cele i zadania" zapisano: "Cele Partii pracy wyznaczają suwerenność narodu i niepodległość Państwa Polskiego będącego gwarantem wolności, godności i pomyślności obywateli" oraz: "Partia Pracy stoi na straży polskiego interesu narodowego i działa zgodnie z polską racją stanu". Te zapisy podkreśla określone w statucie godło PPP nawiązujące do godła narodowego: głowa orła białego (to było także godło Alternatywy). Hasło partii ujęte w statucie: "Godność i praca" nasuwa skojarzenia z jednym z odłamów KPN – Polskiej Konfederacji Godność i Praca.
Jeden z pięciu statutowych obowiązków członków PPP mówi o "zachowaniu w każdej sytuacji postawy godnej Polaka".
Statut wyposaża we władzę niemal absolutną przewodniczącego partii. To on – między zwoływanymi co cztery lata zjazdami - podejmuje i ogłasza decyzje, rezolucje, oświadczenia i uchwały partii. Pochodną wodzowskiego charakteru PPP jest chęć podporządkowania sobie innych środowisk.
Podobnie jak przewodniczący Samoobrony, przewodniczący PPP może dowolnie zmieniać kierunek ideowy swej partii. Tym bardziej, że PPP jest narzędziem związku zawodowego. Tak zdecydował Daniel Podrzycki w 2004 – zmieniając szyld Alternatywa Partia Pracy na Polska Partia Pracy. Tej formuły bronił potem Bogusław Ziętek. W wywiadzie dla "Trybuny" w 2006 r. powiedział: "Powiązanie ze związkiem zawodowym jest gwarancją, że PPP się nie wyalienuje. W PPP to nie związkowcy służą partii, lecz to partia jest narzędziem ludzi pracy. To najlepsze zabezpieczenie przed oderwaniem się partii od swojej bazy społecznej oraz gwarancja, że lewicowy program będzie realizowany konsekwentnie".
Jednak polityczna reprezentacja związku zawodowego nie musi mieć lewicowego charakteru (NSZZ "Solidarność" wspiera tradycyjnie prawicę). Charakter PPP jako narzędzia związku zawodowego podkreśla także zrośnięcie struktur "Sierpnia 80" i partii. Przewodniczący "Sierpnia 80" jest przewodniczącym PPP. Większość Krajowej Komisji Koordynacyjnej PPP stanowią działacze "Sierpnia 80", szefowie zakładowych komisji związku. Przywódcy PPP są na etacie związku, pracują w lokalach należących do związku i choćby to krępuje ich działalność partyjną.
Niejasna pozostaje strategia Bogusława Ziętka. 5 czerwca 2007 r. podpisał porozumienie o współpracy między "Sierpniem 80" a Ogólnopolskim Porozumieniem Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych kierowanym przez Sławomira Izdebskiego, który w wyborach do Sejmu 21 października startował do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości. W kampanii wyborczej PPP nie mówiono o zagrożeniu dla demokracji ze strony autorytarnej prawicy.
PPP będzie być może próbowała zająć miejsce opuszczone przez Andrzeja Leppera, a także odwołującego się wcześniej do haseł antyliberalnych Romana Giertycha (w kilku okręgach poparcie dla PPP było wyższe niż Samoobrony i LPR). Przed wyborami – m.in. w tygodniku "Fakty i Mity" - pojawił się plakat PPP przedstawiający Bogusława Ziętka obok Fidela Castro i Hugo Chaveza. Może to oznaczać, że szef PPP przygotowuje się do roli przywódcy buntu uciśnionych.
Krzysztof Pilawski
Tekst pochodzi z broszury pod tytułem: "Co dalej? Lewica po wyborach" wydanej przy okazji debaty pod tą samą nazwą, która odbyła się 25 października w Warszawie, pod patronatem stowarzyszenia "Ziemia na Lewo", przy wsparciu polskiego przedstawicielstwa Fundacji im. Róży Luksemburg.