Jaszczuk: Wyblakłe róże rewolucji

[2007-11-20 08:37:26]

Gruzja najwyraźniej nie ma szczęścia do przywódców. Najpierw był Stalin. Po uzyskaniu państwowości w 1991 r. przez 8 miesięcy rządził chory psychicznie Gamsachurdia. Po nim do władzy wrócił były I sekretarz KC Szewardnadze. I on nie spełnił pokładanych w nim nadziei, w wyniku czego został obalony dzięki "rewolucji róż". Ta z kolei wyniosła do władzy importowanego z USA Saakaszwiliego, którego ustąpienia domagają się dziś Gruzini.

Saakaszwili wygrał w cuglach wybory prezydenckie, zdobywając, niczym Saddam Husajn, 97 proc. głosów. Również jego prezydencka partia Zjednoczony Ruch Narodowy odniosła zdecydowane zwycięstwo wyborcze, zapewniając sobie bezwzględną większość parlamentarną. Tak było w 2004 r. Dzisiaj Gruzini znów wyszli na ulice, domagając się ustąpienia prezydenta, rozpisania przyspieszonych wyborów parlamentarnych oraz uwolnienia więźniów politycznych.

Początkowo Saakaszwili, podobnie jak jego poprzednicy, cieszył się ogromnym poparciem narodu, który po raz kolejny obdarzył zaufaniem demokratycznie wybranego przywódcę. Saakaszwili korzystał z poparcia USA, wywołując tym samym niechęć ze strony Rosji. Przed kilkoma miesiącami złożył też oficjalną wizytę w Polsce, podczas której chwalił się swoimi sukcesami w walce z korupcją. Podobnie jak w Polsce, bój z łapownictwem i układami jest sztandarowym hasłem ekipy rządzącej, mającym na celu odwrócenie uwagi społeczeństwa od pogarszających się warunków życia. Wprawdzie w ciągu ostatnich 4 lat średnia płaca wzrosła z 6 do 20 dolarów, jednak inflacja rzędu 7?8 proc. rocznie blokuje wzrost rzeczywistych dochodów. Dochodzi do tego wysokie kilkunastoprocentowe bezrobocie. W sytuacji zagrożenia gruzińskie władze wysupłały z budżetu dodatkowe środki na pomoc dla najbiedniejszych. Zaliczono do nich 2,8 mln osób, co stanowi ok. 60 proc. ludności kraju.

Obiecano im vouchery o równowartości 50 dolarów na gaz i elektryczność w okresie zimy, natomiast osoby zamieszkałe w regionach bez dostępu do sieci gazowej mają otrzymać po worku mąki. Co ciekawsze, liczącym się producentem mąki jest ojciec przewodniczącej parlamentu Nino Burdżanadze. Nieprzypadkowo decyzje te podjęto w obliczu wiecu protestacyjnego zwołanego na 3 listopada w stolicy kraju - Tbilisi. Mimo to, na wiec przyszły tysiące osób. Powody do niezadowolenia mają nie tylko zwykli mieszkańcy Gruzji, lecz także "białe kołnierzyki". W okresie ostatnich trzech lat zwolniono z pracy 49 tys. urzędników. Z kolei plantatorzy winogron zostali dotknięci klęską urodzaju. Zbiory winogron były na tyle wysokie, że znacznie przewyższały moce przerobowe zakładów zajmujących się produkcją wina. Rozeźleni hodowcy zaczęli wycinać krzaki winogron, a w niewielkim mieście Kutaisi na protestacyjnej manifestacji zebrało się 5 tys. osób.

Różowa dyktatura

Pod hasłami demokratycznymi nowy prezydent dość szybko wprowadził despotyczne rządy. Pod pretekstem modnej ostatnio "walki z terroryzmem" wiele osób zostaje aresztowanych i poddawanych torturom w komisariatach policji. Jednego z oskarżonych o przynależność do organizacji terrorystycznej przywiązano do tyczki umieszczonej pomiędzy dwoma stołami, kopano i bito pałką, przypalano płonącą świecą, a następnie rzucono na podłogę. Wobec torturujących więźnia policjantów nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Gruzińska policja kilkakrotnie brutalnie rozpędzała pokojowe manifestacje.

Władze podjęły również walkę z opozycyjnymi mediami. W sierpniu br. wyrzucono z siedziby redakcję krytycznej wobec rządu i powiązanej z opozycją stacji telewizyjnej Kavkasia. Oficjalnym powodem eksmisji było to, że stacja nie płaciła podwyższonej stawki czynszu za wynajmowanie pomieszczeń zajmowanych w należących do państwa budynkach.

Przekształcenie się "różowej rewolucji" w "różową dyktaturę", przejawiające się w stosowaniu i tolerowaniu przez najwyższe władze państwa przemocy, w bezwzględności wobec wolnościowych aspiracji mniejszości narodowych, zwłaszcza w Abchazji i Południowej Osetii, w niszczeniu politycznej opozycji, powodowało narastający opór wobec władzy utożsamianej z osobą prezydenta. Do opozycji przeszli jego czołowi "różowi" sojusznicy, jak była minister spraw zagranicznych Salome Zurabiszwili oraz były minister obrony Irakliij Okruaszwili.

Zwłaszcza ten ostatni stał się obiektem zmasowanego ataku ze strony prezydenckiego ośrodka władzy. Został on oskarżony o oszczerstwo, polegające na przypisywaniu prezydentowi zlecenia zabójstwa wspierającego, również finansowo, opozycję biznesmena Badri Patarkaciszwili. Ponadto postawiono mu zarzut prania brudnych pieniędzy oraz nadużywania władzy. Ostatecznie Okruaszwili publicznie przeprosił za oskarżenia przeciwko prezydentowi, jednak - jak twierdzą jego zwolennicy - uczynił to pod wpływem zaaplikowanych mu środków psychotropowych oraz w wyniku znęcania się służb specjalnych nad jego czteroletnią córką. Tuż przed masowymi protestami w Tbilisi Okruaszwili zniknął z pola widzenia. Według wersji jego adwokata, służby specjalne wywiozły go na lotnisko i wsadziły do samolotu, którym został wywieziony poza granice Gruzji. Operacja ta miała na celu uniemożliwienie mu udziału w protestacyjnych demonstracjach, a także ewentualne ujawnienie przezeń niewygodnych dla władzy dokumentów. Natomiast oficjalna wersja organów śledczych mówi, że Okruaszwili wyjechał, za zgodą władz, za granicę na leczenie. Prowadząc bezwzględną walkę ze swym politycznym rywalem, prezydent Saakaszwili osiągnął efekt przeciwny do zamierzonego.

Aresztowanie Okruaszwili doprowadziło bowiem do zjednoczenia rozproszonej opozycji. Na zwołanym w końcu września br. wiecu przedstawiciele opozycyjnych ugrupowań postanowili utworzyć jednolity Ruch Ogólnonarodowy, który obecnie steruje antyrządowymi protestami.

Walka wyłącznie o władzę

"Cechą gruzińskiej polityki jest walka o władzę w czystej postaci bez najmniejszej nawet domieszki ideologii" - twierdzi rosyjski komentator Wiktor Diatlikowicz. Słowa te znajdują swe potwierdzenie w praktyce.

Trudno bowiem dopatrzyć się różnic politycznych między rządzącym obozem prezydenckim a opozycją. Jedynym hasłem wyróżniającym opozycję jest likwidacja urzędu prezydenta, który - jak twierdzą opozycjoniści - "za każdym razem przemienia się w dyktaturę". Postulat "Gruzja bez prezydenta" stał się już sztandarowym hasłem wiecowym. Władzę i opozycję łączy natomiast niemal wszystko. Jednolitość poglądów widoczna jest zwłaszcza w polityce zagranicznej.

Przedstawiciele 9 partii politycznych, również opozycyjnych, podpisali się pod memorandum popierającym wstąpienie Gruzji do NATO. Podobna zgoda panuje w odniesieniu do stosunków z Rosją, a niektórzy opozycjoniści są nawet bardziej antyrosyjscy od obecnych władz. Opowiadają się oni za wystąpieniem ze Wspólnoty Niepodległych Państw, do której Gruzja jeszcze formalnie, acz niechętnie, należy. Dlatego też cokolwiek nielogicznie brzmią argumenty obozu prezydenckiego o rzekomych rosyjskich powiązaniach gruzińskiej opozycji.

W finansowaniu opozycji przez biznes, zwłaszcza proamerykański, nie widzą natomiast nic złego Stany Zjednoczone. Tak przynajmniej twierdzi wysoki urzędnik amerykańskiego Departamentu Stanu, który spotkał się z przedstawicielami gruzińskiej opozycji, utrzymującej ożywione kontakty z USA. Jej przedstawiciele zwrócili się do amerykańskiego ambasadora w Tbilisi o to, aby Stany Zjednoczone były pośrednikiem w rozmowach między władzą a opozycja, deklarując jednocześnie swoją "prozachodnią orientację". "Powinien być utrzymany proces europejskiej i północnoatlantyckiej integracji kraju" - oświadczył lider Partii Republikańskiej Dawid Usupaszwili po powrocie z Waszyngtonu. Jednak nie tylko gruzińscy opozycjoniści jeżdżą do USA, aby zapewniać o swojej lojalności. Ruch odbywa się i w drugą stronę. Tbilisi odwiedził ostatnio doradca sekretarza stanu, były ambasador w Polsce Daniel Fried, przeprowadzając długotrwałe rozmowy z przedstawicielami opozycji. Sposób traktowania gruzińskich sił opozycyjnych przez oficjalne czynniki amerykańskie świadczy o tym, że uznane one zostały przez Waszyngton za poważnych pretendentów do przejęcia władzy przy gwarancji zachowania proamerykańskiej orientacji. Oznacza to, że Amerykanie nie chcą już bronić swego niedawnego pupilka Saakaszwili, osłabiając tym samym jego polityczną pozycję. Wygląda na to, że dla USA niewygodny stał się prezydent, na którym ciążą zarzuty łamania praw obywatelskich.

W interesie Waszyngtonu leży także, aby proces ewentualnej zmiany władzy odbył się w sposób możliwie spokojny, bez wywoływania społecznego protestu, który mógłby wyzwolić nowe, niekontrolowane przez USA siły polityczne. Dlatego też można zaobserwować pewne ugodowe gesty zarówno ze strony władz, jak i opozycji. Jedna z deputowanych z prezydenckiej frakcji parlamentarnej wezwała do przeprowadzenia wyborów w terminie proponowanym przez opozycję. Również sam prezydent opowiedział się za obniżeniem progu wyborczego z 7 do 5 proc., choć złośliwi mogą to uznać za próbę ratowania własnej partii przed wypadnięciem z parlamentu.

Również liderzy opozycji przekonują, że nie zależy im na rewolucji, a jedynie na uczciwych wyborach. Niektórzy z nich skłonni są do dialogu z władzą. Być może opozycji, przy mniej lub bardziej jawnym poparciu ze strony władzy i zagranicznych sponsorów, uda się skanalizować rosnące niezadowolenie społeczne. Być może uda jej się wygrać wybory i odsunąć od władzy obecną skompromitowaną ekipę, a wyblakłe róże zostaną zastąpione przez inne symbole. Czy jednak w wyniku wyborów poprawi się los zwykłych mieszkańców Gruzji? Biorąc pod uwagę doświadczenia ostatnich 18 lat wydaje się to mocno wątpliwe.

Bolesław K. Jaszczuk


Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku