Refleksje Millsa w kontekście obecnych wydarzeń w społeczeństwie polskim zachowują jednak wyjątkową świeżość i aktualność. Pytania o kondycję demokracji, o rolę i stan nauk społecznych, o możliwość przeciwstawiania się w dzisiejszych warunkach ośrodkom władzy są jak najbardziej na czasie. Tytułowa "wyobraźnia socjologiczna" to typ wiedzy i sposób patrzenia na świat, który pozwala opisywać prywatne troski człowieka językiem problemów publicznych i umieszczać je w kontekście wydarzeń zachodzących w skali całego społeczeństwa. Mówiąc inaczej: to umiejętność łączenia biografii jednostki z historią społeczeństwa w jakim żyje; sztuka kojarzenia zmagań i trosk człowieka z ograniczeniami systemu, w którym funkcjonuje; zdolność analizowania prostych wyborów jednostki w kontekście tendencji narzucanych przez logikę systemu politycznego. Ta cecha umysłu – zdaniem Millsa – pozwala w jasny sposób zgłębić ludziom to, co się dzieje na świecie i co może dziać się z nimi samymi. Wyobraźnia socjologiczna ukazuje także, "jak jednostki, w zamęcie swojego codziennego doświadczenia, często nabywają fałszywej świadomości swojego położenia społecznego".
W takiej perspektywie możliwe jest ukazywanie manipulacji systemu, ukrytych relacji panowania w społeczeństwie, zagrożeń dla ludzkiej wolności czy też zamiany "demokracji" w nic nie znaczący slogan. Sposób uprawiania socjologii proponowany przez Millsa wpisuje się w tradycję myśli społecznej symbolizowaną przez XI tezę Marksa o Feuerbachu ("Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to, aby go zmieniać"). Natomiast rola społeczna, jaką Mills przypisywał intelektualistom zgodna była z przemyśleniami Gramsciego - panowanie burżuazji w systemie kapitalistycznym jest zagwarantowane w sferze polityki, ekonomii i gospodarki, ale niekoniecznie w wymiarze idei, wartości i opinii publicznej. Dlatego też oczekiwał od intelektualistów przekazywania społeczeństwu wiedzy pozwalającej lepiej zrozumieć własne interesy i wyzwolić działania emancypacyjne demokratyzujące istniejący ład.
W sytuacji, kiedy w głównym nurcie polskiej polityki dominują podobne i niewiele różniące się między sobą koncepcje nie odpowiadające w żaden sposób na problemy człowieka żyjącego w Polsce, a fasadowość rodzimej demokracji - zredukowanej do rytualnych spektakli medialnych – widoczna jest gołym okiem, rozważania Millsa o zatomizowanym, wyalienowanym, zagubionym, pozbawionym dostępu do niezależnych mediów "społeczeństwie mas" składającym się z "radosnych robotów" są bardzo pomocne do opisu bieżących wydarzeń.
Równie ważne są jednak jego analizy modeli uprawiania nauk społecznych i roli publicznej, jaką odgrywają ich przedstawiciele w społeczeństwie. Obserwując pasywność i konformizm środowisk akademickich w Polsce, a także polityczne zagubienie całej polskiej inteligencji, która po 1989 roku generalnie nie grzeszyła krytyczną refleksją na temat skutków realizowanej polityki, a raczej zajęta była indywidualnym przystosowywaniem się do zaistniałych warunków, analiza społecznej funkcji zawodowych "badaczy społeczeństwa" jest konieczna dla zrozumienia przyczyn tak łatwego pogodzenia kręgów uczelnianych z logiką "realnego kapitalizmu".
Pytania Millsa takie jak: na ile badacze społeczeństwa są świadomi sposobów wykorzystywania swojej pracy? czy mogą kontrolować przedmiot i społeczne skutki własnych badań? czy w ogóle chcą bronić autonomii własnych działań?, wydają się być retoryczne w polskich warunkach. Bowiem powszechna i dominująca wśród polskich akademików chęć odgrywania roli "doradcy króla" i eksperta sprzedającego swoje umiejętności "ważnym instytucjom"; chęć pełnienia funkcji dyżurnego błazna, który zamiast zadawania prowokacyjnych pytań wygłasza w mediach banalne opinie czy też łatwe wchodzenie w rolę technokraty służącego kultowi "efektywności i wydajności" poszczególnych sektorów społeczeństwa, nie pozostawiają miejsca dla autonomii refleksji społecznych.
Pozorna neutralność rozumiana jako, beznamiętne stosowanie wyuczonych technik badawczych; podporządkowanie aktywności akademickiej płaskiej empirii bez prób odnoszenia uzyskiwanych danych do analiz całości systemu społecznego; fragmentaryczność opisów zawężonych zjawisk publicznych w oderwaniu od całego kontekstu społeczno-politycznego powoduje, że w większości przypadków prawdziwa pozostaje opinia prof. Leszka Nowaka, który stwierdził w połowie lat dziewięćdziesiątych, że "polska socjologia po 1989 roku chętnie woli raportować cudze zdanie, np. jaki procent Polaków co powiedział, niż wypowiadać własne".
Deficyt "wyobraźni socjologicznej" zazwyczaj idzie w parze z brakiem wrażliwości społecznej i unikaniem zaangażowania politycznego w obronie realnej wolności w życiu publicznym. Uśpione w Polsce kręgi inteligenckie są tego dobrą ilustracją.
C. Wright Mills, Wyobraźnia socjologiczna, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, ss. 375.
Piotr Żuk
Recenzja ukazała się w "Le Monde Diplomatique. Edycja polska".