Donald Tusk w Słupsku o tarczy

[2008-08-29 18:53:05]

29 sierpnia w budynku Filharmonii Słupskiej premier Donald Tusk odpowiadał na pytania mieszkańców Słupska i okolic w sprawie tarczy antyrakietowej.

Przeciwnicy tarczy, którzy byli obecni także przed wizytą namawiali mieszkańców, aby na spotkanie z szefem rządu nie przychodzili, gdyż to spotkanie i tak już nic nie zmieni, co potwierdził Donald Tuski mówiąc: innej lokalizacji dla tarczy nie wynegocjujemy.

Widać było transparenty mieszkańców - "Sprzedałeś nas", skandowano okrzyki: "Nagasaki" i "Hiroszima".

Większość z demostrantów miała usta zaklejone kartami papieru, na których napisano: "Nie ma nic do powiedzenia", "60 proc. obywateli równa się śmiecie", "Kiedyś Moskwa dziś Waszyngton". Demonstranci wywiesili również baner z napisem: "Pionki witają premiera".

Premier mówił, że dzięki tarczy mieszkańcy Redzikowa i Słupska są lepiej chronieni na wypadek konfliktu niż ktokolwiek inny w Polsce, dodając, że ewentualna pomoc Amerykanów musi być szybka i zdecydowana. Nie jest nam potrzebna pomoc amerykańska kiedy będziemy martwi. Martwi nie czekają na odsiecz i dlatego rachunek zagrożenia-szanse, wzrost zagrożeń-wzrost bezpieczeństwa kazał nam to podpisać - stwierdził.

Donald Tusk był również pytany także o to, dlaczego nie skonsultowano z mieszkańcami decyzji o instalacji tarczy. Mieszkańcy byli zbulwersowani i niezadowoleni, że nikt nie przeprowadził lokalnego referendum.

W odpowiedzi na te zarzuty Tusk odpowiedział: Organizowanie lokalnego referendum było zbędne, bo z góry wiedzieliśmy, jakie byłyby wyniki. Zawsze są negatywne, gdy chodzi o budowę takich obiektów jak wysypiska śmieci, elektrownie, czy bazy lotnicze. Tak samo byłoby z tarczą antyrakietową.

Premier powiedział, że Polska nie może być neutralna i bezbronna. Nie wykluczył, że kilka miejsc w naszym kraju będzie na celowniku państw wrogich.

W spotkaniu w Słupsku uczestniczy także minister obrony, wojewoda pomorski, marszałek województwa pomorskiego oraz władze lokalne.

Przemysław Prekiel