Drewnowski: Demoralizacja, czy taniość zabijania?

[2008-10-20 15:51:54]

Danusi S., zmarłej w szpitalu z braku woli ratowania, poświęcam.

Kto zajmował się osobą ciężko chorą lub w podeszłym wieku, a nie miał na to większych środków finansowych, jest wielce prawdopodobne, że nie otrząśnie się nigdy z przerażenia. Wystarczy, że człowiekowi w takim stanie w kraju podobnym do Polski organizował pobyt w szpitalu. Już problemy z karetką pogotowia i sposób traktowania pacjenta w szpitalnej izbie przyjęć mogą sprawić, że służbę zdrowia skojarzy na zawsze z pogardą dla człowieka. Jeśli w dodatku zbyt późne udzielenie pomocy lub jaskrawe zaniedbania spowodowały śmierć podopiecznego, nienawiść do lekarzy i pielęgniarek może połączyć na trwałe z zarzutem skrajnej demoralizacji stanu lekarskiego. Nie wykluczone też, że wypadki śmiertelne wynikłe z takich zaniedbań będzie ujmował w kategoriach zabójstwa. I rzeczywiście, gdy rozmawiać z ludźmi mającymi za sobą tego typu traumatyczne doświadczenia, są to zarzuty padające często i trudno wówczas przekonać kogokolwiek, że przyczyny zła mogą być w takich sprawach niejednolite i wykraczać daleko poza deformację lekarskiego sumienia.

Powiedzmy od razu: uogólniające moralne potępienia lekarzy lub pielęgniarek budzą sprzeciw przede wszystkim z powodu niesprawiedliwości. Choćby dlatego, że również w doświadczeniu pacjentów żyjących w biedzie lub w nędzy nie brak przykładów ofiarnego zaangażowania personelu medycznego w ratowanie życia. To, iż niezależnie od tej słusznej obrony, sprawa pachnie w znacznej liczbie wypadków nieumyślnym spowodowaniem śmierci, winno skłaniać do szczególnie wnikliwego podejścia. Trzeba tylko - dla lepszego zrozumienia - innej perspektywy i właściwej nazwy.

Zmiana perspektywy – to przede wszystkim skierowanie spojrzenia ku systemowym źródłom zła. W odniesieniu do Polski, ale też i kilku innych krajów europejskich, zacząć należy od tego, że chroniczny od zawsze brak środków finansowych na lecznictwo łączy się z daleko idącą prywatyzacją nie tylko tej dziedziny, ale też całej niemal całej sfery zinstytucjonalizowanego dobra wspólnego. Chodzi tu, jak nietrudno zgadnąć, o szeroko rozpowszechnioną korupcję, i to zarówno wśród takich czy innych funkcjonariuszy, jak też wśród tak zwanych zwykłych ludzi. Sprawia ona między innymi, że pacjent nie dysponujący środkami na łapówkę, może się nie doczekać ratującego życie zabiegu, albo, gdy jest niecierpliwy i agresywny - otrzymać zbyt wielką dawkę środków uspokajających. Nie jest zresztą możliwe, by się działo inaczej, gdy, w zastraszająco wielkiej liczbie spraw, oprócz osobistych powiązań, o działaniu systemu decyduje czysta, czyli nieskrępowana ekonomia. Jej zrównoważenie innymi czynnikami, dla budowy służby zdrowia bardziej ludzkiej nie jest łatwe. Także dlatego, że na moralność zwykło się patrzeć w oderwaniu od czynników ekonomicznych i układów sił społecznych, a na ekonomię w oderwaniu od moralności.

Co zaś do samej zapowiedzianej właściwej nazwy na wypadki śmierci z wynikającej z działania systemu, najwłaściwszą będzie tu, jak się wydaje, "eutelektonia". Słowo to znaczyłoby mniej więcej tyle, co zabijanie dokonywane z powodu taniości*. Termin przydatny nie tylko do opisu postępowania z chorymi lub starcami, lecz także z wszelkimi osobami i społecznościami, których niszczenie nie kosztuje wiele, ani finansowo, ani wedle kosztów moralno-prestiżowych. Taniość jako przyczyna zabijania lub postępowania z zabijaniem równoznacznego jest tu zarazem sygnałem głównej diagnozy patologicznego zjawiska. Przy takim ekonomicznym podejściu w centrum uwagi lokują się nie osoby ani grupy zawodowe, lecz oddziaływanie porządku gospodarczo-politycznego. Łatwo wtedy zaobserwować, że zabijanie powodowane taniością i w jak najtańszy sposób jest czymś więcej niż tylko działaniem spontanicznym wedle zasady "okazja stwarza złoczyńcę". Że mianowicie praktyczna wiedza ekonomiczna na ten temat czyni wrażenie odrębnej dyscypliny naukowej, choć ukrywanej pod innymi nazwami. I że zarazem rzeczona dyscyplina tworzy jedność z ekonomią zabijania, jak ta z kolei zajmuje miejsce tyleż poczesne, co zgrabnie zakamuflowane w ekonomii politycznej kapitalizmu. Warto spojrzeć na tę naukę pod kątem treści zawartych w niej implicite i na obrzeżach, tak jak to potrafi każdy karierowicz polityczny.

Lecz ważniejsze od naukowego statusu owej wiedzy są jej zastosowania. Zwłaszcza w sytuacjach, w których korzystność zabijania jest funkcją sprzyjających układów sił politycznych i moralnych. Unaoczniają tę sprawę niezliczone przykłady, wśród nich - ludobójstwo Indian: skupienie uwagi na przewinieniach amerykańskich żołnierzy, policjantów lub kowbojów niczego tu nie wyjaśnia, ponieważ rzecz w tym, iż ludobójcze zagarnianie drogocennych indiańskich terenów umożliwiała przede wszystkim taniość tego procederu; polegała ona na nieistnieniu zorganizowanych sił nacisku moralnego i politycznego, które mogłyby sprawiać, że zbrodnie tego rodzaju stają się nie tylko politycznie, ale i gospodarczo nieopłacalne; kiedy z upływem czasu skandal nabrał rozgłosu i eksterminacja drożała, zmniejszał się odpowiednio do tego impet w zabijaniu Indian.

Z zagrożeniem egzystencji ludzi starych i chorych, podobnie jak bezrobotnych i innych socjalnie upośledzonych, ma się rzecz bardzo podobnie: wiązanie ich przedwczesnego umierania z postawą moralną tej czy innej grupy zawodowej lub osób z otoczenia ofiar ma niewielkie znaczenie praktyczne; istota moralnej patologii tkwi w tym, że coraz więcej osób chorych i starych cierpi biedę, podobnie jak w wielu krajach osoby młode i sprawne, a wszystkiemu temu nie przeciwdziałają silne i odpowiednio ukierunkowane naciski polityczne. W szczególności, wysoką cenę za eliminowanie jednostek słabszych i najsłabszych każe płacić niedostatek moralnego i politycznego oporu wobec wyzuwania z podmiotowości gospodarczej miliardów ludzi na Ziemi. Na tym też polu kryje się zarazem możliwość zmiany trendu lub przynajmniej jego osłabienia.

Ekonomia zabijania nie jest tu rozumiana, jak widać, w sposób wąsko militarny, lecz raczej makroekonomicznie i z podejściem interdyscyplinarnym. Nie ograniczając się do wiedzy o kosztach i dochodach związanych z niszczeniem siły żywej, jest swego rodzaju filozofią praktyczną. Zawiera w sobie między innymi etykę, a ściślej rachunek strat i zysków zależnych od moralnej oceny, jaką potencjalnemu zabójcy wystawia opinia publiczna. Jest przy tym nauką z ekonomicznej konieczności tak racjonalną i tak daleką od dogmatyzmu, że nawet samą wartość zabijania potrafi relatywizować i ustalać wedle obiektywnej potrzeby.

Podstawowym punktem odniesienia jest bowiem nie zabijanie jako cel sam w sobie, lecz rabunek. Zabijanie jest tylko jego konsekwencją wszędzie tam, gdzie się ono "dobrze bilansuje" i w tym sensie bywa ekonomicznie nieuniknione. Jest to mianowicie rabunek o zakresie potencjalnie nieograniczonym i, choć dotyczy przede wszystkim środków produkcji oraz przestrzeni życiowej ludzi i ekosfery, nie dotyczy wyłącznie tych dziedzin. Obejmuje także dobre imię obrabowywanych, jak też przekonania o ich godności i potencjalnej sile: nie jest korzystne, by wierzyli w siebie i mieli dla siebie szacunek. To, że poza ich sprzeciwem, żadna granica rabunku nie istnieje, jest tu najistotniejsze. Innymi słowy, atrakcyjna ekonomicznie ofiara, nie może nie zostać obrabowana; jeśli w wyniku rabunku umrze, zostanie zabita lub zamordowana, nie jest to ważne samo w sobie; istotne jest tylko to, by koszta nie przewyższyły zysku.

Obdarzona wyżej dźwięcznym imieniem "eutelektonii", sztuka minimalizacji kosztów zabijania nie jest umiejętnością trudną. Może się jej nauczyć każdy, kto z pewną dozą wnikliwości obserwuje politykę społeczną wielkich mediów. Tworzą ją bowiem - tę sztukę - zabiegi manipulacyjne i strategiczne zarazem, najprymitywniejsze z możliwych. Budowanie sztucznych podziałów między wyzyskiwanymi zajmuje miejsce szczególne. Najważniejsze, by ofiary dokonywanego aktualnie rabunku były zaliczane do wrogiego obozu. By ludność okradana z bogactw naturalnych kojarzyła się z terrorystami zagrażającymi cywilizacji, bezrobotni, starcy i ubodzy pacjenci - z bezczelnymi pasożytami. Tani rabunek dokonywany w sferze socjalnej, owocujący przedwczesnymi śmierciami przez zaniedbanie i brak środków do życia, nie obejdzie się także bez zwykłego kłamstwa. Kłamstwa, że - na przykład - udzielana jest pomoc lekarska tam, gdzie jej praktycznie nie ma albo prawie nie ma. Ogromnemu potanieniu śmierci sprzyja poza tym nieistnienie kontroli, a odnosi się to nie tylko do tajnych więzień, lecz także do domów starców i szpitali tak zorganizowanych, iż pomysłom podnoszenia rentowności może nie być końca; pozór śmierci przez nikogo nie zawinionej będzie chronić przed odpowiedzialnością dość skutecznie. Nie trzeba być nadzwyczajnie utalentowanym ani przedsiębiorcą, ani reżyserem filmowym, by sobie dokładnie wyobrazić zakłady opieki lub lecznictwa, minimalnie deficytowe, a przy tym nie ponoszące konsekwencji za zbrodniczy sposób gospodarowania**.

Lecz najbardziej taniości zabijania sprzyja, powiedzmy to jeszcze raz, polityczna bierność, a poza tym skuteczne ogłupianie szerokich mas wraz z ich elitami umysłowymi. Spójrzmy pod tym kątem na obecne kampanie odświadamiające. Nęcenie usprawnieniem usług medycznych i innych usług socjalnych po ich tak zwanym urynkowieniu – to tylko połowa zabiegu. Reszty dopełnia konsekwentna cenzura myśli krytycznej. Ocenzurowanie faktu, że wszędzie tam, gdzie o sposobie ratowania zdrowia i życia ludzkiego decyduje maksymalizacja zysku, zbrodniczych zaniedbań nie można uniknąć.

Warto zauważyć, że jesteśmy znowu w samym centrum ekonomii politycznej. Rzecz jasna, nie tej oficjalnej i na pokaz, lecz owej realnej i prawdziwej, która tę odświętną mogłaby i powinna zakwestionować za niedostateczną szczerość. Nie może bowiem aspirować do szczerości dyscyplina, która wśród wielu kardynalnych kamuflaży przemilcza także rolę, jaką w tworzeniu zysku – i to przy jej pomocy - odgrywają czynniki tak ważne, jak polityczna bierność i odświadomienie społeczeństw.

Co robić w takim stanie rzeczy, by uniknąć dalszych pogorszeń? Przede wszystkim szybko uzupełniać luki w elementarzu prawdziwej wiedzy ekonomicznej: wiedzieć, co się święci, i pojmować, że wojna jako taka i wojna z ludźmi - to jedna z podstaw obecnego porządku. I działać pragmatycznie, a znaczy to między innymi - z uporem i z impetem odpowiednim do sytuacji. Choćby w sposób, w jaki to czynili kilka lat temu Niemcy, ograniczając skutecznie planowane zniszczenia w sferze socjalnej. Demonstrować i protestować na placach i ulicach, w dzień i w nocy, w skwarze i mrozie, nawet kilka lat z rzędu, wywierać naciski polityczne, gdzie się da i jak się da. Wytaczać procesy korporacjom i instytucjom państwowym, żądać od państwa, kościoła i instytucji międzynarodowych radykalnej zmiany kursu. Krzyczeć i tupać w każdym miejscu niesprawiedliwości, organizować opór przeciw krzywdzie w coraz szerszych kręgach. Podnosić koszta rabunku, a przez to i śmierci.

Nadszedł światowy kryzys i potężnieje. Kryzys - nie wykluczone - jakiego nie doświadczyły żyjące dziś pokolenia. Jeśli go nie wykorzystamy do walki o struktury bardziej sprzyjające życiu, nowy porządek może być jeszcze niebezpieczniejszy. Społeczeństwa ubogie zapłacą za bierność cenę szczególnie wysoką: brak perspektyw, niedożywienie i fikcyjna opieka lekarska będą skracać życie niezliczonym słabszym jednostkom. I nie trzeba tu niczyjej szczególnej demoralizacji, ekonomia i taniość niszczenia wystarczą.

To, że demoralizacja wszystko to ułatwia i przyśpiesza, jest prawdą oczywistą. Mniej oczywiste, jest niestety to, że polityczna bierność i zaniedbywanie samoorganizacji nie są od demoralizacji bardzo odległe***.

W Jedlni Letnisku, 1 października 2008

* Eutelektonia słowo greckie, dotychczas nie istniejące, lecz zbudowane prawidłowo z przedrostka "euteles", co znaczy "tani", oraz cząstki "kton", tworzącej jeden z tak zwanych tematów czasownika "apokteino", znaczącego "zabijam".

** Autor ma tu na myśli wstrząsający, niedawny (z roku 2007), a sławny już dzisiaj trzyczęściowy film telewizyjny drugiego programu telewizji niemieckiej "2030 – Aufstand der Alten" ("2030 - Bunt starych") poświęcony możliwym "racjonalizacjom" opieki społecznej w nadchodzącym czasie. Ogromnej jego popularności zawdzięczamy możliwość nabycia go w Internecie po dostępnej cenie.

*** Por. J.Drewnowski, S.Matuła, "Układ sił, czyli dynamika systemu", "Forum Klubowe" oraz też na stronie www.demokrates.eu.

Jerzy Drewnowski


Tekst ukazał się na stronie Demokrates.eu (www.demokrates.eu).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku