Kilkanaście osób protestowało dzisiaj w Warszawie pod ambasadą Federacji Rosyjskiej, przeciwko okupacji Czeczenii.

Dwoje pikietujacych przykuło się łańcuchami do jednego z wejść do ambasady, gdy inni odciągnęli strażników.

Protest zorganizowali anarchiści z Komitetu Wolny Kaukaz. Zebrani trzymali transparent "Putin - morderca narodu czeczeńskiego Dość zabijania dla handlu ropą, bronią i zwłokami" oraz flagi Czeczenii.

Odczytane zostało oświadczenie prasowe. Protestujący piszą w nim że odbywające się dzisiaj w Czeczenii wybory prezydenckie mają jedynie ugruntować władzę Moskwy. Startuje w nich jeden, popierany przez Kreml, kandydat, njie został do nich natomiast dopuszczony Asłan Maschadow, legalny prezydent republiki. W oświadczeniu skrytykowano też postawę Tadeusza Iwińskiego, który na forum Rady Europy myli katów z ofiarami.

Zebrani przypominali że w Czeczenii, która kiedyś liczyła około miliona mieszkańców, w wyniku wysiedleń i masowych mordów, została ich jedynie garstka.

"Przynosimy pod ambasadę takie same łąńcuchy, jakimi wojska federalne oplotły Czeczenię, zamieniając ją we współczesny obóz koncentracyjny..." czytamy w oświadczeniu.

Na miejsce pikiety przybyły dwa wozy straży pożarnej. Strażacy przywieźli nożyce do metalu, przy pomocy których policjanci, po kilkunastominutowej walce z łańcuchem, odcięli przykutych do bramy.

Pikieta przebiegła spokojnie. Policja ograniczyła się do spisania zebranych.