Po pierwsze, Helena Sekuła jest jedną z trzech autorek kryminalnych utworów z okresu PRL - obok Joanny Chmielewskiej oraz nieżyjącej Barbary Gordon, zaliczanych często do nurtu powieści milicyjnej, które zyskały ogromną popularność nie tylko ze względu na literacki talent, ale na apelowanie do tysięcy czytelniczek dzięki pisaniu z kobiecej perspektywy. Dziś tylko Sekuła kontynuuje tę tradycję, pisze nowe książki, które wciąż mówią coś ważnego kobietom o kobietach. Są one wysoko cenione także w środowisku miłośników powieści milicyjnej, czego dowodzi choćby honorowe członkostwo autorki w klubie powieści milicyjnej MOrd.
Po drugie, "Dziewczyna znikąd" zawiera portret tytułowej bohaterki, nazywanej "wirażką", czyli mniej więcej kobietą na zakręcie. To młoda dziewczyna, która zaczyna karierę w środowisku z lekka przestępczym, specjalizuje się w ustawianym pokerze i odgrywaniu cudzych ról, która to kariera prowadzi ją na krawędź samobójstwa, gdy próbuje postawić się, zachować autonomię, zerwać z kolesiami, stworzyć się od nowa. Takie bohaterki jak "wirażka" pojawiają się w kolejnych powieściach Sekuły. Jej następczyniami będzie Kuna z "Siedmiu domów Kuny", córka młodocianej członkini hewry, oddana do przytułku i odzyskiwana po latach przez rodzinę. Również Pstrąg z "Figurki z drzewa tekowego", poznająca świat i ludzi mieszkanka praskiej kamienicy, którą podobnie jak "wirażkę" środowisko zaszczuje. Także Dorota, córka kobiety po przejściach z "Piątej barwy asa". I Wadera z "Pierścienia z krwawnikiem", nielegalna pracownica nielegalnej szulerni. I oczywiście Fela, wieczna narzeczona, paplająca we wszystkich językach świata, przeistaczająca się błyskawicznie z młodej adwokatki w katalońską głuchoniemą służącą, bohaterka "Barakudy". To pomnik kobiet silnych, potrafiących jak trzeba poradzić sobie z szemranych towarzystwem, lecz bezradnych, gdy oskarżone są o złamanie reguł w swym środowisku, lub, jak "wirażka", po prostu o uprawiania najstarszego zawodu świata.
Helena Sekuła nie opisuje świata podejrzanych subkultur. Opisuje swoje bohaterki i bohaterów na najróżniejszych zakrętach, z szacunkiem, jaki należy się każdemu homo sapiens - a może wszystkim stworzeniom? Opisuje środowiska opatrywane różnymi uwłaczającymi określeniami przez pochylających się nam nimi specjalistów - bez przymiotników. Nie ulega pokusie sięgnięcia po termin : patologia, wykluczenie, margines. Z szacunkiem traktują swych przeciwników także stworzeni z przez autorkę na prawach gatunku milicjanci.
Sekuła pisze, jakby znała te środowiska od podszewki. Pisze, jakby domagała się szacunku przed osądzeniem. Pisze bez ogródek, przez te wszystkie lata, o wyzysku, prostytucji, handlu kobietami. Kuna trafia do przybytku rozpusty w Paryżu w latach 80-tych, trochę później chyba jedna z bohaterek "Pierścienia kalifa". Po raz pierwszy - i to właśnie powód by nie przegapić wznowienia "Dziewczyny znikąd" - autorka pisze o stygmacie prostytutki w 1964 roku. Przemawia ustami szemranego gościa do takiego, który ma się za coś lepszego od byle ulicznej dziewczyny: "Ile razy w knajpie poderwałeś dziewczynę na chatę? ...Przygoda i tyle. Po dwóch dniach nie poznałbyś jej... Nie przyszło ci do głowy, że niejedna prostytutka tak zaczynała. A później się dowiadują na własnej skórze, że na tym pięknym świecie nikogo nie obchodzą, że żądacie określonych rzeczy na określony czas, że pogardzacie...Taki sam dobry towar jak inny".
Helena Sekuła "Dziewczyna znikąd"
Zysk i S-ka, Warszawa 2009, s. 240.
Iza Desperak
Recenzja ukazała się na portalu Feminoteka (www.feminoteka.pl)..