Ocena genezy konfliktu była często i mimo upływu lat, nadal jest warunkowana poglądami politycznymi. Postępowania polskiej strony najzacieklej bronili Piłsudczycy i historycy z nimi związani, co nie dziwi - w końcu to właśnie Piłsudski, jako Naczelnik Państwa i zwierzchnik sił zbrojnych, decydował o wszystkich polskich sprawach związanych z wojną. Wyprawę kijowską widzieli np. jako akcję prewencyjną, a tezy samego Piłsudskiego uważano za miarodajne i nie wymagające weryfikacji[1].
Bardziej krytyczni są endecy i historycy związani z tym nurtem politycznym, jako że narodowi demokraci krytykowali Piłsudskiego od samego początku za jego awanturniczą politykę wschodnią[2]. Odmienny pogląd na genezę wojny prezentuje oczywiście historiografia radziecka a za nią polska z okresu PRL, która dowodziła imperialistycznego charakteru polskiej interwencji, Polska była widziana jako uzależniona od ententy, głównie Francji. Historiografia ta miała jednak tendencję do pomijania niewygodnych faktów i idealizowania Armii Czerwonej, czy uproszczania sytuacji społecznej i politycznej panującej na terenach objętych działaniami wojennymi[3].
Ostateczną ocenę zostawiam czytelnikowi, choć nie kryję swoich lewicowych przekonań. Postaram się przedstawić najważniejsze fakty dotyczące działań wojennych, rokowań pokojowych, oraz przedstawić stanowiska obu stron oraz wypowiedzi najważniejszych aktorów tego historycznego dramatu.
Jak była o tym mowa wojna nie została przez nikogo wypowiedziana, a sytuacja na terenie pogranicza polsko-rosyjskiego w tym czasie była niezwykle skomplikowana. Na terenach objętych konfliktem, oprócz sił rewolucyjnych, zarówno rosyjskich, jak i innych narodowości, w tym polskich i Polski burżuazyjnej, mamy do czynienia też z rosyjską kontrrewolucją (czyli z różnymi armiami białych generałów), lokalnymi nacjonalistami (litewskimi, ukraińskimi) nastawionymi na stworzenie niezależnego burżuazyjnego państwa, wrogimi zarówno Polsce jak i Rosji Radzieckiej[4], a także oddziały tzw. zielonej partyzantki czy anarchistyczne oddziały Nestora Machno[5]. W pierwszym okresie to właśnie ci inni gracze byli głównymi przeciwnikami walczących stron. Bolszewicy skupili się na zwalczaniu kontrrewolucyjnych sił. Polska walczyła głównie z nacjonalistami ukraińskimi.
Po stronie polskiej najważniejsze decyzje w sprawie polityki zagranicznej i wojskowości podejmował Józef Piłsudski. Jak wiadomo był on od 1918 roku Naczelnikiem Państwa i wodzem naczelnym armii polskiej, i mimo, że w sejmie dominowali endecy, to od niego głównie zależała polityka wschodnia państwa. Starał się prowadzić politykę faktów dokonanych. Był on zwolennikiem szybkiego utworzenia silnej armii, która byłaby mu podporządkowana. Przy jej pomocy planował przesunięcie granicy maksymalnie na wschód, uważał, że wywołany rewolucją i wojną domową kryzys w Rosji będzie trwał około 50 lat i zamierzał to wykorzystać. Piłsudski nie wierzył Rosjanom ani "białym" ani "czerwonym", można go nazwać rusofobem[6]. Na ogół uznaje się go za rzecznika polityki federacyjnej, on sam określał się jako realista a wszelakie "izmy" uznawał za narzędzie w polityce, liczyła się dla niego tylko jak najdalej przesunięta na wschód granica i osłabienie Rosji[7]. Z tego powodu to wojska polskie podejmowały działania ofensywne.
Bolszewicy od samego początku uznawali prawo narodów do samostanowienia. To nie znaczy, że nie było w partii bolszewickiej kontrowersji na ten temat. Istniała silna grupa zwolenników "wojny rewolucyjnej" także w stosunku do Polski, z przywódców partyjnych np. Bucharin. Większość partii była jednak przeciwnego zdania. Niewątpliwie ogromny wpływ na stanowisko partii miały poglądy i postawa Lenina, który mocno akcentował to stanowisko w swych wypowiedziach. Co nie znaczy, że bolszewicy nie liczyli na rewolucję światową. Nadzieja, że rewolucja wybuchnie w innych krajach była stale obecna w ich wypowiedziach, zdawali sobie sprawę, że izolacja rewolucji jest jednym z największych zagrożeń dla władzy rad. Polemizując z Bucharinem, który uznawał prawo stanowienia tylko proletariatu, Lenin, 19 marca 1919 roku w referacie wygłoszonym na VIII Zjeździe RKP(b), mówił: "[...] nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nie można obecnie nie uznawać samookreślenia narodu polskiego. To jest jasne. Polski ruch proletariacki kroczy obecnie tą samą drogą, co i nasz, kroczy ku dyktaturze proletariatu, ale nie tak jak w Rosji. I straszą tam robotników tym, że Moskale, Wielkorusi, którzy zawsze Polaków gnębili, chcą wnieść do Polski swój wielkoruski szowinizm, osłonięty mianem komunizmu. Komunizm zaszczepia się nie w drodze przemocy. Jeden z najlepszych polskich towarzyszy komunistów [chodzi o Marchlewskiego], kiedy mu powiedziałem: odrzekł: Przecież takiemu twierdzeniu nie mogłem absolutnie zaoponować. Należy dać możność urzeczywistnienia skromnego pragnienia – stworzenia Władzy Radzieckiej lepiej niż u nas. [...] nie można powiedzieć: Samookreślenie to odbywa się w sposób bardzo skomplikowany i trudny. Oprócz Rosji nie istnieje ono nigdzie i przewidując wszystkie stadia rozwoju, w innych krajach nie należy nic dekretować z Moskwy. Oto dlaczego propozycja ta [propozycja Bucharina] jest z punktu widzenia zasad nie do przyjęcia"[8].
Pierwsze starcia
Do pierwszego starcia między oboma przeciwnikami doszło na Litwie i Białorusi. Z początkiem 1919 roku władzę w Wilnie próbowali przejąć miejscowi Polacy. Na krótko udało im się nawet tego dokonać, jednak po wkroczeniu Armii Czerwonej, wezwanej przez Wileńską Radę Delegatów Robotniczych (którą wcześniej obalili polscy nacjonaliści), władzę stracili. W lutym władze Radzieckie połączyły republikę litewska i białoruską[9].
Po podpisaniu porozumienia polsko-niemieckiego, w Białymstoku wojska polskie uzyskały więcej swobody. 14 lutego w pobliżu miejscowości Mosty nad Niemnem oddziały wojska polskiego spotkały się z oddziałami radzieckimi[10]. Większych walk jednak jeszcze nie było.
Piłsudski przygotowywał się do zajęcia Wilna, planował rozbudowę armii do 500 tys. ludzi. Podjęto ofensywę, w dniach 17 – 20 kwietnia wojska polskie zdobyły Wilno i cześć Białorusi. Pod koniec kwietnia wojska radzieckie próbowały odzyskać Wilno, jednak zostały pokonane i odrzucone na odległość 60-90 kilometrów, w maju ukształtował się front litewsko-białoruski[11]. W pierwszej połowie roku 1919 wojska Piłsudskiego zajęły Brześć, Kowel, Łuck, Równe, Wilno, Mińsk, dotarły na północnym wschodzie do rzek Berezyny i Dźwiny, a na południowym wschodzie do Żytomierza[12].
Na okupowanych terenach wprowadzono administrację polską, wojsko i żandarmeria odbierały ziemię chłopom i zwracały ją obszarnikom. Wywoływało to opór ludności wiejskiej Białorusi i Ukrainy, przerastający w partyzantkę[13].
W połowie roku bolszewicy opanowali tzw. Ukrainę Naddnieprzańską, rozwijała się rewolucja na Węgrzech, wcześniej też załamała się ofensywa Kołczaka na dalekim wschodzie. Ta sytuacja sprawiła, że państwa ententy uznały, iż wojska polskie spełniają pożyteczna rolę, ponieważ hamują postępy bolszewików. Wycofały więc wcześniejsze obiekcje wobec polskiej polityki wschodniej. Dały wolną rękę Piłsudskiemu. 28 czerwca (czyli w dniu podpisania traktatu wersalskiego) wojska polskie rozpoczęły ofensywę przeciwko Zachodnioukraińskiej Republice Ludowej (ZURL). Do 17 lipca ZURL praktycznie przestała istnieć, a polskie wojska dotarły do rzeki Zbrucz[14]. W ten sposób ukraińscy nacjonaliści przestali się liczyć jako samodzielny podmiot.
W tym samym czasie wojska polskie przeszły na froncie litewsko-białoruskim do ofensywy przeciwko bolszewikom. Na Białorusi występowały tylko nieliczne i słabe oddziały Armii Czerwonej, która w tym czasie główne swoje siły kierowała do walki z Kołczakiem i Denikinem. W wyniku działań z lipca i sierpnia wojsko polskie poczyniło na wschodzie znaczne postępy i wyszło na linie: rzeka Zbrucz – Toki – Ostróg – Bereźno -Tonież – Lubań – Hłusk – Bobrujsk – Borysów – Lepel – rzeka Drysa - przedpole Dyneburga[15].
Rokowania
Po załamaniu się ofensywy Kołczaka ententa postawiła na Denikina i Piłsudskiego. Zachodni przywódcy liczyli, że Polska wesprze białego generała w walce z bolszewikami. Wzywali oni Piłsudskiego do porozumienia z Denikinem i wspólnego ich uderzenia na bolszewików. Piłsudski zdawał sobie jednak sprawę że pomoc rosyjskim kontrrewolucjonistom nie leży w interesie Polski. Wiedział, że biali generałowie dążą do odbudowy imperialnej Rosji przedwojennej, w ich wizji albo nie było miejsca dla niepodległej Polski, albo była by ona niewielka i w jakiś sposób uzależniona od Rosji, co gorsza taka Rosja miała by poparcie zachodnich aliantów. Grał więc na osłabienie Rosji. Nie miał zamiaru przeszkadzać bolszewikom w walce z Denikinem[16].
W lipcu Piłsudski podjął próbę rokowań z bolszewikami. Wcześniej, przebywający potajemnie od marca do czerwca w Polsce Julian Marchlewski (znany polski działacz rewolucyjny i członek KPRP) podjął próbę wysondowania polskich kół decyzyjnych w sprawie możliwości podjęcia rokowań polsko-radzieckich[17]. Belweder uznał propozycje Marchlewskiego za interesujące i powierzył mu misję przekazaniu radzieckiemu kierownictwu, że Polska nie będzie prowadzić działań na froncie wschodnim, jeśli zostaną rozstrzygnięte spory w kwestii granic a Armia Czerwona granic tych nie przekroczy. Rząd polski wyraził też zgodę na podjęcie nieformalnych i tajnych rokowań. Lenin zaaprobował inicjatywę Marchlewskiego i wyraził zgodę na prowadzenie dalszych rozmów[18].
10 lipca Marchlewski wrócił do Polski przekraczając w umówionym miejscu linię frontu pod nazwiskiem Kujawski. 20 lipca zjawił się wysłannik Piłsudskiego, Jeży Osmołowski, następnego dnia w Baranowiczach odbyła się wstępna rozmowa na temat zakładników, uchodźców, jeńców, oraz traktowania misji Czerwonego Krzyża, gdyż taki był oficjalny temat rozmów. Dalsze rozmowy od 22 lipca prowadzono w Białowieży[19].
Sprawy zakładników, jeńców i Czerwonego Krzyża udało się łatwo dogadać, jednak podstawowa misja Marchlewskiego, czyli przejście do oficjalnych rokowań pokojowych się nie powiodła. Piłsudski nie zdecydował się na oficjalne rozmowy. Poinformował o tym Marchlewskiego Aleksander Wieckowski, który był upoważniony przez Piłsudskiego do poufnych rokowań w sprawach innych, niż Czerwony Krzyż. Wieckowski przyznawał, że warunki pokojowe proponowane przez rząd radziecki są bardzo korzystne dla Polski, mimo to oświadczył, iż: "w danej chwili rząd polski rokowań jawnych rozpocząć nie może ze względu na sytuację międzynarodową". Marchlewski uznał to za dowód uzależnienia Polski od ententy[20].
O tym, że intencje Marchlewskiego co do zawarcia pokoju są szczere, świadczy wpis w diariuszu Michała Kossakowskiego, zajmującego się po stronie polskiej w czasie rokowań kwestią Czerwonego Krzyża, z dnia 24 lipca: "Komisarze wyrażają gotowość do porozumienia się, czuć, że chętnie porozmawiali by o linii prowizorycznie demarkacyjnej, nawet granicy z Polską" i dalej "Pan Kujawski wydał mi się wielce zmartwiony – oczekiwał czegoś więcej. Oświadczył nam, że był upoważniony przez W. Lenina do daleko idących pertraktacji w sprawie pokoju [...] na wypadek gdyby rząd polski zgodził się zacząć mówić wstępnie o zaniechaniu działań wojennych, Lenin wyraźnie powiedział: gdyby Polacy mieli zamiar przeprowadzić na Litwie i Białorusi plebiscyt – nie rozejdziemy się o to jak ma być ten plebiscyt przeprowadzony i nie rozejdziemy się również co do losów Białorusi. Woleliby porozumieć się co do pokoju, ale ostatecznie zgoda tymczasem i na likwidację [tj. załatwienie sprawy] zakładników"[21].
W ten sposób nadzieje bolszewików na zawarcie pokoju nie zostały spełnione. Piłsudski pozwolił im jedynie odeprzeć ofensywę Denikina. Notabene ocena Marchlewskiego o uzależnieniu Polski od ententy nie była całkiem bezpodstawna. O ile sam Piłsudski nie chciał porozumienia z bolszewikami to nawet gdyby było inaczej w ówczesnej sytuacji nie mógł myśleć o pokoju z bolszewikami nie tracąc poparcia ententy.
Mimo nacisków ententy Piłsudski nie wspierał Denikina, 1 września wydał rozkaz wstrzymujący ofensywę polską na linii Berezyny[22]. Euforia ententy w stosunku do Denikina trwała do listopada, i w tym czasie mamy do czynienia z ciągłymi naciskami na Polskę, by ta podjęła z nim współpracę. Rząd polski nie miał pewności, jakie są plany zachodnich przywódców co do granicy polsko-rosyjskiej ani w sprawie niepodległości Ukrainy, stosunek ententy do Denikina wskazywał, że jeżeli ten wygra, to będą popierać wszelkie roszczenia Białej Rosji[23].
W tej sytuacji Piłsudski postanowił wznowić rozmowy z bolszewikami. Ponownie zaproszono do polski delegację radzieckiego Czerwonego Krzyża, znowu z Marchlewskim na czele. 9 października rozpoczęły się negocjacje wysłanników obu stron w Miekaszewiczach, oficjalnym celem rozmów było zawarcie umowy między polskim i radzieckim Czerwonym Krzyżem. Marchlewski podczas negocjacji posiadał pełnomocnictwo podpisane przez Cziczerina, Ludowego Komisarza spraw zagranicznych, upoważniające go "do rokowań z przedstawicielami rządu polskiego, w sprawie uzgodnienia wszelkich kwestyj, które się już wysunęły w stosunkach między obydwoma państwami, lub w czasie dyskusji wysunąć by się mogły"[24]. Czyli upoważniony był do daleko idących negocjacji pokojowych.
W czasie rokowań w Miekaszewiczach czterokrotnie przebywał pułkownik Ignacy Berner, bezpośredni przedstawiciel Piłsudskiego, z którym się w trakcie negocjacji konsultował. Piłsudski miał więc bezpośredni wpływ na negocjacje[25].
Marchlewski w imieniu Lenina proponował pokój. Rząd radziecki był gotów zrzec się Litwy i Białorusi, nie sprecyzował natomiast jasno stanowiska w sprawie Ukrainy. Niemniej był gotowy do daleko idących ustępstw. Piłsudski wyraził jedynie zgodę na okresowe zawieszenie broni na froncie polsko-radzieckim. Trwało ono jednak tylko do momentu odparcia przez bolszewików Denikina. Na Podolu wojska polskie działania wznowiły już pod koniec listopada, w grudniu działania wznowiono także na pozostałych odcinkach frontu[26].
Same negocjacje, wyglądały obiecująco: strona radziecka była gotowa na daleko idące ustępstwa, Lenin godził się na większość polskich żądań, zakwestionował jedynie żądanie zaprzestania ataków na Petlurę. Uważał, że Petlura, którego stolica została zajęta przez Polaków, a główne siły zdezerterowały do Denikina, jest pośmiewiskiem i nie może być przedmiotem poważnej dyskusji[27].
Bolszewicy w tym czasie byli gotowi na pokój na bardzo trudnych warunkach, był im w tym czasie bardzo potrzebny. Mieli nadzieję, że negocjacje do niego doprowadzą. Lenin był zadowolony z samego faktu rozpoczęcia negocjacji, które, jak się wydawało, szły w dobrym kierunku. Przemawiając 24 października na Uniwersytecie im. Swierdłowa stwierdził: "wiele wskazuje na to, iż okres, kiedy mogliśmy się spodziewać dalszych napaści wojsk polskich mija"[28].
Sam Marchlewski jeszcze 28 listopada informował Trockiego, że zakończenie wojny jest kwestią dni[29].
Piłsudski traktował jednak negocjacje jedynie jako przerwę, i szykował się do wojny o jak najdalsze przesunięcie granicy Polski na wschód i maksymalne osłabienie Rosji (stąd plany federacyjne). Nastawienie Piłsudskiego do rokowań z bolszewikami naświetla wpis z dziennika wspomnianego już Kossakowskiego z 13 listopada 1919 roku sporządzony przez niego po rozmowie z Piłsudskim. Oto jego fragment: "Naczelnik Państwa wzywa mnie na 8 wieczorem [...] Wciągu 1 i pół godziny trwa rozmowa. Skrócę z niej poglądy naczelnika. - Zarówno bolszewikom jak i Denikinowi jedno jest tylko do powiedzenia: Jesteśmy potęgą, a wyście trupy... Jeśli gdziekolwiek i kiedykolwiek was nie biję, to nie dlatego że wy nie chcecie, ale dlatego że ja nie chcę. Lekceważę i pogardzam wami. Jesteście pogrążeni w rękach Żydów i junkrów niemieckich, nie wierzę wam, waszemu gatunkowi ludzkiemu. O jakichkolwiek tedy stosunkach lub rozmowach dyplomatycznych mowy być nie może, bo ich warunkiem podstawowym są wiara i dyskrecja a wy nie zasługujecie na jedno, nie znacie drugiego, zdradzacie cywilizację, własny kraj i jeden drugiego [...] Nie podoba mi się taka dyplomacja, niby sprawa stawiana jest zupełnie jasno, a tymczasem Marchlewski jest najwyraźniej łudzony, wprowadzany w błąd. Przecież po usłyszeniu tych słów Piłsudskiego ani chwili by nie pozostawał na terytorium polskim. Pogarda i lekceważenie zarówno bolszewików, jak też Denikina, czyli całej Rosji (...) czy można mieć program polityczny redukujący się do słów: Czy rzeczywiście nic więcej od Rosji nie potrzebujemy, jak tylko zwrotu zakładników i zabytków? A granice? A (...) pokój? Zaczynam żałować przyjazdu do Warszawy".[30]
Na postawę Piłsudskiego, pełną pogardy i pewności siebie, wpływ może mieć, oprócz bardzo trudnej w tym czasie sytuacji państwa radzieckiego, zarówno militarnej jak i przede wszystkim gospodarczej, fakt rozszyfrowania przez polskich kryptologów radzieckich tajnych depesz wojskowych, przechwytywanych drogą radiową. Dawało to polskiej armii sporą przewagę nad przeciwnikiem[31].
Polski historyk tego okresu Antoni Czubiński oceniając sytuację z perspektywy ówczesnej Polski uznał decyzję Piłsudskiego o kontynuowaniu wojny za błąd, pisał: "Propozycje były korzystne. Był partner z którym można było podjąć rozmowy i podpisać układ pokojowy. Trudno było przewidzieć, czy i kiedy dojdzie do rozwoju nowej fali rewolucyjnej. Gdyby nawet do niej doszło, sytuacja była by inna, niźli po długiej, krwawej, niszczącej wojnie, do której musiało dojść wobec stanowiska zajętego przez Naczelnika Państwa polskiego. Zerwanie rozmów w Miekaszewiczach spowodowało zaostrzenie podejrzliwości w stosunkach polsko-radzieckich i prowadziło do wielu powikłań"[32] - trudno nie zgodzić się z autorem tych słów.
Między Miekaszewiczami a wyprawą kijowską
Zaostrzenie podejrzliwości, o którym pisał Czubiński rzeczywiście miało miejsce, szczególnie wśród bolszewików. Sam Marchlewski w swoim sprawozdaniu z negocjacji pisał: "Uważam wystąpienie polskiej armii w bliskiej przyszłości za zupełnie możliwe [...] Dlatego uważam za swój obowiązek zwrócić uwagę Komitetowi Centralnemu na skrajną konieczność wzmocnienia zachodniego frontu"[33].
Piłsudski już w grudniu przygotowywał się do wojny, dowodził on, w rozmowie z brytyjskim ambasadorem Rumboldem, że bolszewicy są słabi i że do wiosny 1920 roku mógłby ze swą armią bez trudu dojść do Moskwy, tylko nie wie, co było by po tym. Armia polska miała wtedy około 600 tys. ludzi. Jedyne rozwiązanie sytuacji widział w sojuszu z Petlurą w celu oderwania Ukrainy od Rosji[34].
Po rozbiciu sił Denikina front polsko-radziecki zmienił swój charakter, z drugorzędnego dla bolszewików stał się frontem ważnym. Władze radzieckie jednak nadal chciały pokoju. Już w grudniu 1919 roku zaczynają się nowe radzieckie propozycje pokojowe, począwszy od noty Cziczerina z 22 grudnia, w której zawarł propozycje nowych rokowań pokojowych[35]. Następnie 28 stycznia 1920 roku rząd radziecki w oświadczeniu podpisanym przez Lenina stwierdzał: "[...] polityka RFSRR w stosunku do polski opiera się nie na chwilowych kombinacjach wojskowych czy dyplomatycznych, lecz na zasadzie bezwzględnego, nienaruszalnego prawa samookreślenia. RFSRR uznawała i uznaje bez jakichkolwiek zastrzeżeń niezależność i suwerenność Republiki Polskiej, i to uznanie od pierwszej chwili powstania niezależnego państwa polskiego było podwaliną całokształtu naszych stosunków wobec Polski"[36]. Zawierało ono też uwagę, że to mocarstwa zachodnie chcą uwikłać Polskę w wojnę z Rosją Radziecką, a także stwierdzenie, że nie ma takich kwestii politycznych czy gospodarczych, których nie dałoby się rozwiązać. To samo stwierdza odezwa Ogólnorosyjskiego Komitetu Wykonawczego do narodu polskiego z 2 lutego 1920 roku, podpisana przez Kalinina. Pozostała ona bez odpowiedzi, podobnie jak nota radziecka z 6 marca[37].
O tym że Rosja Radziecka chciała pokoju, świadczy chociażby fakt, że po pokonaniu Denikina część Armii Czerwonej została przekształcona w tzw. Armię Pracy. Trocki tak wspominał ten okres: "W przededniu wojny z Polską byliśmy całkowicie pochłonięci problemami pokojowej pracy. Byłem na Uralu jako przewodniczący Rady 1 Armii Pracy[38]. I nigdy przez cały czas swej pracy dla władzy radzieckiej nie doświadczyłem takiego zadowolenia, jak w ciągu tego półtora miesiąca pracy w dziedzinie gospodarki na Uralu. Wojna z Polską wytrąciła nas z tego stanu, kiedy poświęcaliśmy całą swą uwagę i wszystkie swe siły zadaniom gospodarczym. Naszym dążeniem było osiągnięcie pokoju za wszelką cenę. W jaki sposób? Zaproponowaliśmy rządowi polskiemu bardzo wielkie ustępstwa. On odmówił"[39].
W tym czasie bolszewicy wychodzą z inicjatywami pokojowymi nie tylko w stosunku do Polski. 21 lutego Rosja Radziecka podpisuje traktat pokojowy z Estonią, następuje też odprężenie w stosunkach z Łotwą i Finlandią, torujące drogę do rokowań pokojowych[40]. Rosja Radziecka ówcześnie proponowała pokój wszystkim swoim przeciwnikom, w jednej z rezolucji, uchwalonej na VII Ogólnorosyjskim Zjeździe Rad Delegatów Robotniczych, Żołnierskich i Chłopskich, Lenin pisze: "Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika Radziecka pragnie żyć w pokoju ze wszystkimi narodami i poświęcić wszystkie swe siły budownictwu wewnętrznemu, ażeby w oparciu o ustrój radziecki postawić na nogi produkcję, transport i administrację publiczną, czemu dotychczas stała na przeszkodzie interwencja Ententy i blokada głodowa. [...] VII Zjazd Rad raz jeszcze potwierdza swe niezłomne dążenie do pokoju, raz jeszcze proponuje wszystkim państwom Ententy - Anglii, Francji, Stanom Zjednoczonym Ameryki, Włochom, Japonii - wszystkim razem i każdemu z osobna".[41]
Dążenie bolszewików do zawarcia pokoju staje się tym bardziej zrozumiałe, jeżeli zdamy sobie sprawę z fatalnego stanu rosyjskiej gospodarki, kompletnie zniszczonej latami wojny i interwencji, a także blokady gospodarczej, nałożonej przez ententę na rewolucyjną Rosję[42]. Społeczeństwo rosyjskie było zmęczone przedłużającą się wojną, która na ziemiach rosyjskich trwała już 6 lat, licząc od wybuchu I wojny światowej. Każda następna wojna uniemożliwiała przejście do odbudowy gospodarczej, ponieważ wszystkie coraz skromniejsze siły młodej republiki radzieckiej musiały być nastawione na potrzeby frontu. Trudno uwierzyć, by w takiej sytuacji udałoby się bolszewikom, nawet gdyby chcieli, zmobilizować społeczeństwo rosyjskie do wojny napastniczej.
Próby władz radzieckich rozpoczęcia rokowań pokojowych były jednak przez stronę polską pomijane milczeniem. Strona polska nawet nie chciała przyznać, że odebrała radzieckie noty wzywające do rokowań, zrobiła to dopiero pod naciskiem opinii publicznej, która nie była zadowolona z przedłużającej się wojny[43]. Dopiero 27 marca rząd Polski wyraził zgodę na wszczęcie rokowań. Stało się to jedynie dlatego, że zażądał tego sejm[44]. Wysunął jednak warunek by rokowania odbyły się w Borysowie na Białorusi i zawieszenie działań wojennych jedynie na tym odcinku frontu. Piłsudski wiedział, że w pobliżu Borysławia znajdują się największe zgrupowania wojsk radzieckich (choć wtedy jeszcze nie tak duże, jak przedstawiają to historycy piłsudczykowscy), zawieszenie broni jedynie na tym odcinku frontu unieruchomiłoby siły radzieckie, nie przeszkodziłoby jednak koncentracji polskich wojsk przed uderzeniem na Ukrainę. Piłsudski nie chciał negocjacji, w tym czasie starał się zawrzeć układ z Ukraińcami Petlury. Odrzucił więc propozycje radzieckie, by zawiesić działania na całym froncie, a negocjacje przenieść do Warszawy, Moskwy, albo jakiegoś neutralnego kraju[45]. Negocjacje nie doszły do skutku.
Polskie siły cały czas przygotowywały się do wojny, wojska radzieckie od marca przerzucane były na polski front. Bolszewicy zdawali sobie sprawę, że Polska może odmówić rokowań albo postawić warunki nie do przyjęcia, dlatego 27 lutego Lenin zwrócił się do Rewolucyjnej Rady Wojennej Republiki o zwrócenie uwagi na front zachodni. Pisał: "Wszelkie oznaki świadczą, że Polska postawi nam warunki absolutnie niewykonalne, nawet bezczelne. Trzeba skierować całą uwagę na przygotowanie, wzmocnienie Frontu Zachodniego. Uważam zatem, że niezbędne są środki nadzwyczajne w celu szybkiego dowozu wszystkiego, co możliwe z Syberii i Uralu na Front Zachodni. Obawiam się, że pospieszyliśmy się nieco z Armiami Pracy, chyba że wykorzystamy je całkowicie w celu przyspieszenia dowozu na Front Zachodni. Należy rzucić hasło: przygotować się do wojny z Polską".[46]
Piłsudczycy, a za nimi wielu historyków, twierdzili, że Rosja Radziecka w tym czasie przygotowywała się do ataku na Polskę, a wyprawa kijowska była operacja prewencyjną. Odpowiadał na ten zarzut już Lew Trocki, który, w swej autobiografii polemizując z Władysławem Sikorskim, stwierdzał: "Bez zbytniego trudu można zebrać sporo moich oświadczeń, w których uprzedzałem, że nie zatrzymamy się w połowie drogi, jeżeli Piłsudski narzuci nam wojnę. Podobne oświadczenia wynikały z sytuacji ogólnej. Ale wyciągać z nich wniosek, żeśmy pragnęli wojny z Polską, albo przygotowywali się do takiej wojny, znaczy tyle, co zadawać kłam faktom i zdrowemu rozsądkowi. Pragnęliśmy uniknąć tej wojny za wszelką cenę. Nie zaniedbaliśmy żadnego środka, który by mógł się do tego przyczynić. Sikorski przyznaje, żeśmy nadzwyczaj "zręcznie" prowadzili propagandę pokojową. Nie rozumie tylko, albo udaje, że nie rozumie, iż tajemnica owej zręczności była zresztą bardzo przejrzysta i nieskomplikowana: pragnęliśmy gorąco pokoju, nawet za cenę jak największych ustępstw. Właśnie ja pragnąłem może bardziej, niż ktokolwiek inny, aby do tej wojny nie doszło, gdyż zbyt dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, jak trudno będzie nam ją prowadzić po trzech latach nieprzerwanej wojny domowej. Rząd polski, jak to znów niewątpliwie wynika z książki Sikorskiego, rozpoczął wojnę świadomie i z premedytacją, nie bacząc na nasze niezmordowane wysiłki zachowania pokoju [...] Wojnę tę mogliśmy toczyć tylko dzięki temu, że najszersze warstwy ludu z dnia na dzień obserwowały nasz pojedynek dyplomatyczny z Polską, były głęboko przekonane, że wojna została nam narzucona i nie myliły się pod tym względem zupełnie. Kraj dokonał jeszcze jednego, naprawdę bohaterskiego, wysiłku"[47].
Wyprawa kijowska i radziecka kontrofensywa
21 kwietnia 1920 roku Piłsudski podpisał umowę z Petlurą przewidującą poparcie Polski dla jego dążeń do budowy ukraińskiego państwa burżuazyjnego. Cztery dni później wojska polskie rozpoczęły ofensywę na Ukrainę, zwaną wyprawą kijowską. Jako że na Ukrainie nie było dużych zgrupowań wojsk radzieckich, wojska polskie szybko poczyniły postępy terytorialne i już 7 maja zajęły Kijów[48].
W tej sytuacji bolszewicy zaczęli organizować kontrofensywę. 29 kwietnia Lenin, Trocki i Kalinin wzywając do obrony, pisali: "Wojna polskiej burżuazji przeciw nam jest grabieżą, zaborem, krwawą awanturą. Nasza wojna przeciw białogwardyjskiej Polsce jest rewolucyjną samoobroną, świętą obroną niezależności ludzi pracy, szczęśliwej przyszłości naszych dzieci i wnuków"[49]. 5 maja, przemawiając do czerwonoarmistów wyruszających na front polski, Lenin pouczał: "Towarzysze! Wiecie, ze polscy obszarnicy i kapitaliści, podżegani przez Ententę, narzucili nam nową wojnę. Pamiętajcie, towarzysze, że z polskimi chłopami i robotnikami nie jesteśmy poróżnieni, że niepodległość Polski i polską republikę ludową uznawaliśmy i uznajemy. Proponowaliśmy Polsce pokój na warunkach nietykalności jej granic, mimo, że granice te sięgały o wiele dalej niż tereny zamieszkałe przez ludność rdzennie polską i niech każdy z was pamięta o tym na froncie. Niech wasze postępowanie udowodni tam, że jesteście żołnierzami republiki robotniczo-chłopskiej, że idziecie do nich nie jako ciemiężcy, lecz jako wyzwoliciele. Teraz, kiedy polscy panowie wbrew naszym dążeniom zawarli sojusz z Petlurą, kiedy przeszli do ofensywy, kiedy zbliżają się do Kijowa, a prasa zagraniczna rozpowszechnia pogłoski, ze zdobyli już Kijów - co jest wierutnym kłamstwem, gdyż wczoraj jeszcze rozmawiałem przez bezpośrednią linię z przebywającym w Kijowie F. Konem - teraz mówimy: towarzysze, potrafiliśmy dać odprawę straszniejszemu wrogowi, potrafiliśmy pokonać własnych obszarników i kapitalistów – pokonamy również polskich obszarników i kapitalistów!... Niech żyją chłopi i robotnicy wolnej, niepodległej republiki polskiej! Precz z polskimi panami, obszarnikami i kapitalistami! Niech żyje nasza robotniczo-chłopska Armia Czerwona!"[50]. Fragment ten potwierdza, że Lenin traktował konflikt z Polską w kategoriach klasowych, a nie narodowych. Tak samo patrzyli na niego inni bolszewicy. Z kolei 7 maja Centralny Komitet Wykonawczy Rad (WCIK) wydał odezwę skierowaną do polskich robotników, włościan i żołnierzy. Wzywając do przerwania wojny, manifest ten zapewniał uznanie suwerenności państwa polskiego[51].
Wbrew oczekiwaniom Piłsudskiego i pelury, Ukraińcy nie poparli masowo wojsk polskich. Chłopi obawiali się powrotu do swoich majątków polskich obszarników. Polskie wojska przypominały też Ukraińcom o niedawnej wojnie polsko-ukraińskiej. Część dotychczasowych zwolenników Petlury przechodziła na pozycje władzy radzieckiej[52].
W Polsce wśród partii politycznych panowała niemal powszechna radość z sukcesów militarnych (poza KPRP i PPS – opozycją, ukształtowała się też lewica w PPS, na czele z Jerzym Czeszejko-Sochackim). Piłsudski stał się narodowym bohaterem, czuł się bardzo pewnie i jak zawsze nie doceniał przeciwnika. 16 mają w jednym z wywiadów mówił: "Czerwona armia jest zupełnie źle zorganizowana. Czerwoni żołnierze bija się źle i okazują trochę odwagi tylko, jeśli są w pociągu pancernym"[53]. Wkrótce jednak sytuacja się zmieniła.
5 czerwca Armia Konna Siemiona Budionnego przełamała front polski na Ukrainie. Armia Czerwona przeszła do kontrofensywy i w szybkim tempie zbliżała się do terenów etnicznie polskich. W Polsce zaczął się kryzys polityczny. Narastała walka między endecją a Piłsudskim i jego zwolennikami. Narastały nastroje antywojenne, znajdujące wyraz w uchylaniu się od poboru i dezercji z wojska. 10 sierpnia Armia Czerwona osiągnęła linię, biegnącą w ogólnych zarysach od Lwowa, poprzez środkowy i dolny bieg Wieprza, pod Warszawę, po dolny bieg Wisły[54].
Obradujący w czasie, kiedy wojska radzieckie przeszły już do ofensywy, II Kongres III Międzynarodówki podjął uchwałę mówiącą, że: "dla Rosji Radzieckiej samookreślenie narodu polskiego jest świętym i nietykalnym prawem i nawet, gdyby ani jeden żołnierz nie bronił Polski, ziemia polska pozostała by własnością narodu polskiego, a naród polski swobodnie decydowałby o swoim losie"[55].
Wraz z sukcesami Armii Czerwonej po stronie radzieckiej zrodziły się nadzieje, że wojnę tą można przekształcić w rewolucyjną. Trocki tak o tym pisał: "Ale i po naszej stronie, wraz z pierwszymi znaczniejszymi zwycięstwami również wyrobiono sobie zbyt wygórowane pojęcie o otwierających się przed nami możliwościach. Zrodziła się i krzepła chęć przekształcenia wojny, która początkowo nosiła charakter obronny, w zaczepną wojnę rewolucyjną. Nie mogłem temu, ma się rozumieć, przeciwstawiać żadnych argumentów natury zasadniczej. Sprawa sprowadzała się do wzajemnego ustosunkowania się sił. Nastrój polskich robotników i chłopów był wielkością niewiadomą" - i dalej - "W każdym razie Lenin ułożył sobie taki plan: sprawę należy doprowadzić do końca, czyli wkroczyć do Warszawy, aby dopomóc robotnikom polskim do obalenia rządu Piłsudskiego i ujęcia władzy w swe ręce. Decyzja, projektowana przez rząd, opanowała z łatwością wyobraźnię naczelnego dowództwa i dowództwa frontu"[56]. Widać wyraźnie, że wśród bolszewików odżyły nadzieje na wskrzeszenie, przygasającej w tamtym okresie, fali rewolucyjnej na świecie, a przynajmniej w Europie. Pomysł, aby zatrzymać ofensywę na linii Curzona, czyli mniej więcej granicy etnograficznej Polski, nie mógł w warunkach rewolucyjnych nadziei zyskać zbyt szerokiego poparcia.
Aby Polska nie została zrewolucjonizowana przez Armię Czerwoną, a przez samych polskich robotników i chłopów, na posiedzeniu Biura Polskiego przy RKP(b) 23 lipca zapadła decyzja o utworzeniu Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski (TKRP) z Marchlewskim na czele. TKRP zwany Polrewkomem (od Polski Rewolucyjny Komitet) miał za zadanie przejęcie władzy politycznej i administracyjnej na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną[57].
12 sierpnia rozpoczęła się bitwa warszawska. Choć wydawało się, że zdecydowaną przewagę mają bolszewicy, to była ona bardzo krucha. Trocki tak opisywał sytuację: "Po olbrzymim wysiłku, dzięki któremu 4 armja w ciągu czterech tygodni przeszła 650 kilometrów, armia ta mogła posuwać się naprzód już tylko siłą inercji. Wszystko zależało teraz od nerwów, a to są zbyt cienkie nici. Wystarczyłby jeden tęgi cios, aby wstrząsnąć naszym frontem i przekształcić jedyne w swoim rodzaju, bezprzykładne - co nawet Foch musiał przyznać - natarcie w katastrofalny odwrót"[58]. Tak też się stało. 16 sierpnia wojska polskie odparły Armię Czerwoną spod Warszawy. Paradoksalnie do uratowania burżuazyjnej polski przyczynił się nie kto inny, tylko Józef Stalin. Trocki twierdził że: "Chciał za wszelką cenę wkroczyć do Lwowa i to w tym samym czasie, kiedy Smiłga wraz z Tuchaczewskim wkroczą do Warszawy. [...] Gdy niebezpieczeństwo, zagrażające armjom Tuchaczewskiego, zarysowało się już zupełnie wyraźnie, dowództwo naczelne wydało rozkaz, aby południowo-zachodni front ostro zmienił kierunek i uderzył z boku na skrzydło wojsk polskich pod Warszawą. Mimo to, dowództwo grupy południowo-zachodniej posuwało się w dalszym ciągu na zachód, zachęcane do tego przez Stalina. [...] Dowództwo grupy południowo-zachodniej zmieniło kierunek dopiero wskutek ponownych rozkazów i towarzyszących im gróźb. Ale kilka dni opóźnienia odegrało fatalną rolę"[59]. Tezę Trockiego potwierdza wielu historyków, w tym A. Czubiński.
Koniec wojny
Po bitwie warszawskiej wojska polskie podjęły ofensywę, szybko postępowały do przodu i do końca września weszły na linię: rzeka Łań, Kleck i Nieśwież, Niemen. Wśród bolszewików zapanowało rozgoryczenie, wielu chciało kontynuować wojnę, Trocki wspominał: "Po niedawnych, wspaniałych zwycięstwach nikt nie chciał się z tem pogodzić. Gdy powróciłem z frontu wranglowskiego, w Moskwie panował pogląd, że należy prowadzić drugą wojnę polską. Nawet Rykow przeszedł teraz do innego obozu: - Skorośmy zaczęli, - powiada, - to trzeba skończyć"[60]. Trocki nastawał na podpisanie pokoju, po dokonaniu inspekcji wojsk udało mu się przekonać kierownictwo bolszewickie do swych racji[61].
Do zawarcia rozejmu doszło 12 października 1920 roku, pokój został podpisany 18 czerwca w Rydze. Na mocy traktatu ryskiego w ramach państwa polskiego znalazły się zachodnie tereny Białorusi i Ukrainy[62].
Polska wygrała wojnę, ale wojna ta spowodowała ogromne zniszczenie i straty w ludziach po obu stronach. Obie armie nie przebierały w środkach, popełniono wiele zbrodni na ludności cywilnej obu walczących stron, wojna ma swoje nieubłagane prawa, szczególnie w tak okrutnym okresie. Pamiętajmy, że niektórzy żołnierze walczyli już nawet od 6 lat, a wojna zawsze demoralizuje. Zwycięstwo polskie na pewno umniejsza fakt że podobne zdobycze terytorialne Polska mogła osiągnąć dużo wcześniej bez wojny.
Przypisy:
[1] A. Czubiński, "Walka o granice Polski w latach 1918 – 1921", Opole 1993, s. 272
[2] Ibidem, s. 270-271.
[3] Ibidem, s. 272-273.
[4] A. Witkowicz, "W okuł terroru białego i czerwonego 1917-1923", Warszawa 2008, s. 347-355.
[5] Ibidem, s. 362.
[6] A. Czubiński, op. cit, s. 47.
[7] Ibidem, s. 48.
[8] D. Jakubowski, "Julian Marchlewski – bohater czy zdrajca", Warszawa 2007, s. 139.
[9] A. Czubiński, op. cit, s. 70-71.
[10] Ibidem, s. 81.
[11] Ibidem, s. 82-83.
[12] J. Kowalski, "Zarys historii polskiego ruchu robotniczego w latach 1918-1939: Cześć pierwsza lata 1918-1928", Warszawa 1959, s. 125.
[13] Ibidem.
[14] A. Czubiński, op. cit, s. 107.
[15] Ibidem, s. 114-115.
[16] Ibidem, s. 111, 115.
[17] D. Jakubowski, op. cit, s. 125.
[18] Ibidem, s.127.
[19] Ibidem, s. 129.
[20] Ibidem, s. 139.
[21] Ibidem.
[22] A. Czubiński, op. cit, s. 118.
[23] Ibidem, s. 119-120.
[24] D. Jakubowski, op. cit, s. 137.
[25] Ibidem.
[26] A. Czubiński, op. cit, s. 121-122.
[27] D. Jakubowski, op. cit, s. 140.
[28] Ibidem, s. 139.
[29] Ibidem, s. 144.
[30] Ibidem, s. 141-142.
[31] "Bolszewik Złamany", "Gazeta Wyborcza": "Duży Format", wywiad z dr Grzegorzem Nowikiem, wicedyrektorem Wojskowego Biura Badań Historycznych, http://serwisy.gazeta.pl/df/1,34467,2856516.html
[32] A. Czubiński, op. cit, s. 122.
[33] D. Jakubowski, op. cit, s. 145.
[34] A. Czubiński, op. cit, s. 133.
[35] "Historia Polskiego Ruchu Robotniczego 1918-1939", red. A. Czubińskiego, Warszawa 1988, s. 134.
[36] J. Kowalski, op. cit, s.128.
[37] Ibidem.
[38] 1 Armia Pracy została utworzona z inicjatywy dowództwa 3 Armii, walczącej na Uralu, po rozgromieniu Kołczaka, aby wykorzystać ją do celów pokojowych. 15 stycznia 1920 r. Rada Pracy i Obrony zatwierdziła projekt tow. Trockiego o przekształceniu 3 Armii w 1 Armię Pracy. Na jej czele stanęła Rada Armii Pracy pod przewodnictwem tow. Trockiego, składająca się z przedstawicieli komisariatów ludowych: aprowizacji, reformy rolnej, komunikacji, pracy i spraw wojskowych oraz Najwyższej Rady Gospodarki Narodowej. 1 Armia Pracy, stacjonująca w guberniach permskiej, jekatierinburskiej i ufimskiej, pracowała głównie przy wyrębie lasu, rekwizycjach żywności, transporcie kolejowym i w kopalniach węgla kamiennego w okolicach Czelabińska.
[39] Lew Trocki, "Walka przeciw Polsce a ogólna sytuacja Republiki Rad: Odpowiedź na pytania amerykańskiego korespondenta tow. Reeda", 24 września 1920 r., http://www.marxists.org/polski/trocki/1920/09/28polska.htm
[40] "Historia Polskiego Ruchu Robotniczego...", s. 133.
[41] Włodzimierz Ilicz Lenin, "Rezolucja w sprawie polityki międzynarodowej", 5 grudnia 1919 r., http://www.marxists.org/polski/lenin/1919/12/5politm.htm
[42] A. Witkowicz, op. cit, s. 78-81.
[43] "Historia Polskiego Ruchu Robotniczego...", s. 134.
[44] A. Czubiński, op. cit, s. 144.
[45] J. Kowalski, op. cit, s. 128.
[46] A. Czubiński, op. cit, s. 161.
[47] Lew Trocki, "Moje Życie: próba autobiografii", Warszawa 1990, s. 508.
[48] "Historia Polskiego Ruchu Robotniczego...", s. 134.
[49] D. Jakubowski, op. cit, s. 150.
[50] Lenin, "Dzieła wybrane", T. 4., Warszawa 1978, s. 140-141.
[51] D. Jakubowski, op. cit, s. 151.
[52] "Historia Polskiego Ruchu Robotniczego...", s. 134.
[53] A. Czubiński, op. cit, s. 169.
[54] "Historia Polskiego Ruchu Robotniczego...", s. 135.
[55] D. Jakubowski, op. cit, s. 156.
[56] Lew Trocki, "Moje Życie...", s. 509.
[57] D. Jakubowski, op. cit, s. 157.
[58] Lew Trocki, "Moje Życie...", s. 509.
[59] Ibidem, s. 510-511.
[60] Ibidem, s. 511.
[61] A. Czubiński, op. cit, s. 243.
[62] J. Kowalski, op. cit, s. 143.
Piotr Tronina
Tekst ukazał się na stronie Grupy na rzecz Partii Robotniczej (www.wladzarobotnicza.pl).