17 listopada pod gdyńskim hipermarketem sieci Tesco odbył się protest pracowniczy przeciwko polityce niskich płac i złych warunków pracy w firmie. W pikiecie wzięli udział członkowie i członkinie Związku Zawodowego Pracowników Handlu, Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" i Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego Konfederacji Pracy. Wsparcia udzieliło im też Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów "Weterani Pracy".
Alicja Nisiewicz, szefowa Związku Zawodowego Pracowników Handlu w gdyńskim Tesco, rozpoczynając protest podziękowała działaczom związkowym z całego kraju za udział w pikiecie i wyraziła ubolewanie, że z pracodawcą nie można porozumieć się w drodze negocjacji i zdesperowani warunkami pracy, pracownicy Tesco zmuszeni są organizować takie formy nacisku na zarząd spółki.
Chcemy 300 złotych podwyżki. Chcemy po prostu dobrej płacy, a nie jałmużny - mówiła Niesiewicz. Pracujemy za dwie, trzy osoby. Naprawdę jest ciężko, dlatego protestujemy przeciwko polityce kadrowej i płacowej - zaznaczyła.
Przemawiająca następnie Iwona Mandat, szefowa Konfederacji Pracy w sieci Tesco powitała na pikiecie członków władz spółki, którzy jej zdaniem biorą udział we wszystkich pikietach pod sklepami Tesco filmując i obserwując pracowników. Mandat żaliła się na politykę zarządu Tesco, która jej zdaniem pracowników traktuje gorzej niż sprzęt, o który w Tesco się dba. Działaczka ujawniła także, że pracownicy Tesco żyją w ciągłym strachu przed zwolnieniami pod byle pretekstem, które zdarzają się nagminnie i mają służyć zastraszaniu załogi.
Dajcie ludziom godnie żyć - wykrzyczała do mikrofonu Zofia Wach, szefowa WZZ "Sierpień 80" w Tesco w Lublinie. Według niej, wobec pracowników zaangażowanych w działalność związkową stosuje się inwigilację i ciągłe represje. Części pracownic, dyrekcja Tesco w Lublinie, miała wręcz uniemożliwić wyjazd na gdyńską pikietę.
Przewodniczący WZZ "Sierpień 80" Bogusław Ziętek mówił, że utrzymanie dzienne jednego więźnia w Polsce kosztuje 76 zł. i że są to pieniądze, o których pracownicy Tesco mogą tylko pomarzyć. Pracownicy Tesco mogą zazdrościć więźniom - grzmiał. Ziętek mówił także, że w Polsce otwierane są nowe markety sieci Tesco, ale zatrudnienie w firmie nie wzrasta. Groził także perspektywą strajku w firmie jeżeli postulaty pracowników nie zostaną spełnione. Jeżeli zarząd się nie ugnie to się złamie -zakończył.
Głos zabrał także przewodniczący Rady Miejskiej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych w Gdyni Jan Gumiński dziękując za okazaną pracownikom w Gdyni solidarność. Gumiński krytykował także rząd PO-PSL, który jego zdaniem broni pracodawców przed pracownikami i który ignoruje prawa tych drugich.
Na koniec przemawiał Krzysztof Wojciechowski z Tesco w Bydgoszczy, który skarżył się na niesprawny sprzęt do przemieszczenia i rozładowywania ciężarów oraz na głodowe pensje, które nie wystarczają pracownikom na zaspokojenie podstawowych potrzeb ich rodzin.
Do protestujących nie wyszedł pomimo wielu próśb nikt z zarządu firmy, ani dyrekcji sklepu w Gdyni. W pikiecie wzięło udział około 200 osób.
Była to już kolejna ogólnopolska pikieta pracowników Tesco na rzecz podwyżek płac i poprawy warunków pracy. Następna się odbyć na początku grudnia w Częstochowie. W razie dalszego oporu ze strony zarządu Tesco Polska, przed świętami Bożego Narodzenia może dojść do strajku w sklepach.
Grzegorz Ilnicki
Patryk Kosela
lewica.pl w telefonie
Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida: