Własność wspólna jest przestrzenią instytucjonalną, w której jesteśmy wolni - Yochai Benkler.
Manifest przygotowany przez Yochaia Benklera, po raz pierwszy opublikowany po niemiecku na CommonsBlog.
W jaki sposób kryzys ujawnia znaczenie tego, co wspólne
W ciągu ostatnich 200 lat eksplozja wiedzy, technologii i produktywności umożliwiła bezprecedensowy wzrost indywidualnego bogactwa. Pod wieloma względami poprawiła ona naszą jakość życia. W tym samym czasie jednak pozwoliliśmy na wyczerpywanie się surowców i zmniejszanie się społecznej zamożności. Zdaliśmy sobie z tego sprawę dzięki dzisiejszym, wzajemnie ze sobą powiązanym, kryzysom w sektorze finansów, ekonomii, żywności, energii i systemów podtrzymywania życia na naszej planecie.
Kryzysy te poszerzają naszą świadomość istnienia i znaczenia własności wspólnotowej. To, co wspólne w środowisku naturalnych jest niezbędne dla naszego przetrwania, to, co wspólne dla społeczeństwa, zapewnia spójność społeczną, a to, co wspólne w kulturze, pozwala nam na rozwój naszych osobowości. To kluczowe, byśmy skupili się na indywidualnej kreatywności, talentach i entuzjazmie dla ochrony i zwiększania bogactwa naszych społeczności i zasobów przyrodniczych. Wymagać to będzie zmian w podstawowych strukturach politycznych, ekonomicznych i społecznych.
Więcej społecznej pomyślności zamiast większego PKB! Wydaje nam się, że gdy spada wskaźnik wzrostu gospodarczego, a PKB spada, to coś groźnego. Wrażenie to może jednak być mylne. PKB mierzy jedynie wskaźniki produkcji i przepływy pieniężna, bez uwzględniania ich wartości społecznej i ekologicznej. Wskaźniki tego typu nie mierzą rzeczy, które naprawdę potrzebujemy do przeżycia - mogą za to liczyć ich niszczenie. Społeczny dobrobyt nie może być nimi mierzony. Zmniejszenie poziomu PKB nie musi koniecznie oznaczać spadku zamożności danego społeczeństwa. Uznanie tego faktu poszerza nasze horyzonty i otwiera je na nowe rozwiązania.
Własność wspólnotowa może pomóc nam w przezwyciężeniu kryzysu, ale potrzebuje systemowego wsparcia. Chcemy włożyć swój wkład w to, by dać głos temu, co wspólne.
Czym jest własność wspólna i czemu jest tak ważna?
Własność wspólnotowa jest zróżnicowana. Stanowi ona podstawowy budulec i warunek naszego istnienia oraz społecznego dobrobytu. W jej obręb wchodzi wiedza i woda, nasiona i programy komputerowe, dzieła kultury i atmosfera. To, co wspólne, nie jest jedynie "rzeczą". To dynamiczne systemy życia. Tworzą one społeczną podstawę wolnego społeczeństwa.
Własność wspólnotowa nie jest ani indywidualna, ani niczyja. Różne społeczności - od rodziny po globalne społeczeństwo, zawsze tworzą, podtrzymują, kultywują i redefiniują to, co wspólne. Gdy tak się nie dzieje, własność ta zanika, wraz z naszym osobistym i społecznym bezpieczeństwem. Własność wspólnotowa umożliwia ludziom życie i rozwój. Jej zróżnicowanie pozwala na zabezpieczenie naszej przyszłości.
Własność wspólnotowa jest podstawą każdej aktywności ekonomicznej. Musi być zatem efektem tego, co robimy. Musimy stale odnawiać to, co wspólne, bowiem wszystko, co produkujemy, opiera się na wiedzy, którą dziedziczymy, zasobach naturalnych, jakie daje nam Ziemia, a także na współpracy z innymi obywatelkami i obywatelami. Działalność, znana jako "ekonomia" zakotwiczona jest w żywej tkance społecznej. Wyczerpywanie się surowców, porażki w edukacji, zbędne bariery dla kreatywności, a także słabe więzi społeczne obniżają poziom możliwości życiowych nas wszystkich. Bez istotnych elementów tego, co wspólne, niemożliwa jest produkcja. Bez własności wspólnotowej firmy nie mogą zarabiać.
Własność wspólnotowa jest często niszczona i znika z naszej świadomości. Jednym z powodów, dla którego to, co wspólne jest zagrożone jest to, że wiele osób uważa za swoje prawo nieograniczone zużywanie zasobów. Tam jednak, gdzie prawo uczciwego użytkowania wody i nasion zagrożone jest przez kalkulację ekonomiczną bądź rządową politykę, gdzie zużycie zasobów zagraża naszemu istnieniu, gdzie trwa napór na przestrzeń publiczną, gdzie patenty ograniczają kreatywność i spowalniają postęp ekonomiczny, gdzie brak odpowiednich sieci społecznych - wszędzie tam zwiększa się poziom zależności i niepewności.
Na horyzoncie pojawia się nowy ruch - ruch odzyskania tego, co wspólne!
Istnieje ruch, który przypomina nam o tym, co warte jest zachowania. Ruch, który dąży do odzyskania tego, co należy do nas i który podkreśla ludzką godność, tworząc coś nowego. Ruch ten, budujący i chroniący własność wspólnotową, rozszerza horyzont tego, co jest możliwe.
To, co wspólne, jest na nowo odkrywane i bronione. Ludzie na całym świecie bronią się przed atakami na sieć życia, która nas podtrzymuje - przeciwko pomysłom hydrologicznym i wydobywczym niszczącym ludzkie życia i ziemię. Przeciwko marnotrawnej gospodarce, napędzającej zmiany klimatyczne. Przeciwko próbom zmiany edukacji i zdrowia w sektory nastawione na zysk. Przeciwko inżynierii dokonywanej na naszym dziedzictwie genetycznym i przesadnym restrykcjom dotyczącym naszego dostępu do wiedzy i kultury. Zwolennicy dobra wspólnego dążą jedynie do odzyskania tego, co i tak należy do nich, niezależnie od tego, czy chodzi o odzyskanie dostępu do wody, rdzenne wspólnoty chroniące swą ziemię w Amazonii czy o światowe ruchy na rzecz sprawiedliwości klimatycznej i otwartego internetu.
To, co wspólne, jest na nowo tworzone i rozbudowywane. Niezliczone rzesze ludzkie tworzą nowe rzeczy dla wszystkich oraz sensowne przestrzenie społeczne i duchowe dla siebie. Inwestują swój czas w ogrody wspólnotowe, zrównoważone rolnictwo organiczne i tworzenie międzygeneracyjnych przestrzeni do życia i pracy. Tworzą one wolne oprogramowanie i wolną wiedzę, filmy, muzykę i obrazy gotowe do tego, by się nimi dzielić. Pojawia się zatem skarbiec wolnej kultury, dostępnej dla wszystkich. Jest on podtrzymywany i ubogacany przez wiele osób i stał się on równie niezbędny jak Wikipedia. Naukowcy i aktywiści, obywatele i politycy wspólnymi siłami rozwijają bujny i innowacyjny obszar wspólny - wszędzie.
To, co wspólne, jest podtrzymywane i pielęgnowane. Ludzie rozwijają instytucje sąsiedzkie, dbają o place zabaw, prowadzą fundacje obywatelskie, tworzą i dzielą się opowieściami, kulturą i zbiorowymi przeżyciami. Angażują się, osobiście i bezpośrednio, w tworzenie wspólnego dobrobytu i naciskają na państwo do spełniania jego obowiązku i ochrony tego, co wspólne. Zyskują coś w zamian, bowiem życie w kulturze wspólnoty oznacza zarówno dawanie, jak i korzystanie. Kultura ta równo dzieli prawa i obowiązki. Przywiązanie do wspólnego bogactwa bierze się ze świadomości faktu, że obecny model ekonomiczny zagraża naszym życiom - jednocześnie ponosząc klęskę w głębszym zadowalaniu nas samych. Przywiązanie to wiąże się z naszym marzeniem o kreatywności i inspiracji. Wzmacniają je nasze pasje, marzenia o społecznej serdeczności, a także wrażliwość i empatia w stosunku do innych ludzi. Wszystko to opiera się na prostej idei - potrzebie uczenia się od siebie nawzajem i tworzenia wspaniałych rzeczy dla ich samych.
To, co wspólne, inspiruje i łączy. By brać to pod uwagę, potrzebujemy znacząco odmiennego podejścia w naszym postrzeganiu rzeczywistości i działaniu. Własność wspólnotowa opiera się na społecznościach samodzielnie ustalających swoje reguły i kultywujących własne wartości i umiejętności. Opierając się na tych wiecznie ewoluujących, opartych na konflikcie procesach, wspólnoty włączają się w szerszy obraz. W kulturze tego, co wspólne, wkluczanie jest zawsze ważniejsze od wykluczania, współpraca - od konkurencji, autonomia - od kontroli. Odrzucając monopolizację informacji, bogactwa i władzy, dajemy szansę rozwoju różnorodności. Przyroda wydaje się dobrem wspólnym, które powinno być uważnie pielęgnowane, nie zaś wiecznie dostępną własnością, gotową do wyzyskiwania.
Życie w kulturze tego, co wspólne, oznacza założenie współdzielonej, długofalowej odpowiedzialności zamiast kierowania się etyką zdominowania. Kultura wspólnoty ceni sobie uczciwość ponad jednostronną optymalizację przyjemności i wzajemne powiązania ponad skrajny indywidualizm.
To, co wspólne, pozwala nam skonfrontować się z jedną z najważniejszych kwestii dotyczących sprawiedliwości społecznej w naszych czasach: nikt nie może korzystać ze wspólnego więcej, niż weń wkłada. Dotyczy to zarówno graczy rynkowych, jak i państwa. Ktokolwiek odnawia i rozszerza zasób tego, co wspólne, zamiast jedynie z niego korzystać, zasługuje na społeczne uznanie. W interesie tego i przyszłych pokoleń gracze rynkowi, państwo oraz każda i każdy z nas musi przystosować swoje zachowanie i myślenie z własnością wspólnotową. Musi ona stać się podstawowym elementem jakiegokolwiek mierzenia sukcesu ekonomicznego, politycznego czy personalnego.
Ani ziemia niczyja, ani nieograniczona własność
To, co wspólne, nie polega jedynie na prawnej formie własności. Liczy się najbardziej to, czy i w jaki sposób prawa społeczności do własności wspólnotowej są wprowadzane i zabezpieczane. "Własność pociąga za sobą zobowiązania. Jej użytkowanie będzie służyć dobru publicznemu." (art. 14 paragraf 2 niemieckiej konstytucji). Ograniczenie to, zakotwiczone w ustawie zasadniczej, oznacza granice akumulacji zasobów przez jednostki. Zasada ta pomaga nam w uzmysłowieniu sobie, że każda pojedyncza czynność ma swoje skutki, jeśli chodzi o należące do nas wszystkich zasoby. Za pomocą telefonu przekazuję swoją wiadomość przez ograniczone pole elektromagnetyczne. Mój samochód zanieczyszcza nasze wspólne powietrze. Mogę napisać powieść, ale opieram się podczas jej tworzenia na dziedzictwie kulturowym i dostępnym we wspólnej domenie zasobie wiedzy. Prawa użytkowania innych członkiń i członków wspólnoty są granicami indywidualnych praw użytkowania.
Absolutne, wyłączne prawa własności prywatnej w obrębie przestrzeni wspólnej nie mogą mieć miejsca. Zasada ta ma zastosowanie niezależnie od tego, czy objęte nią zjawiska są materialne czy nie, albo czy należą one do sfery przyrodniczej, kulturowej czy też wspólnotowej. W celu uniknięcia nadmiernej eksploatacji albo niedostatecznego ich rozwoju, np. dramatycznego przetrzebienia populacji ryb albo opuszczania pracy kreatywnej - jakakolwiek forma własności (będąca wynalazkiem państwa) musi być analizowana pod kątem dwóch kwestii:
a) Każde użycie tego, co wspólne, musi zapewnić, że pula dostępnych dla wszystkich zasobów nie zostanie zniszczona albo wyeksploatowana
b) Nikt nie może być wykluczony z dostępu i użycia współdzielonych zasobów, w tym osoby, które są zależne od nich z powodu potrzeby zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb.
Prawo dostępu i użytkowania muszą być zaprojektowane tak, by zapewnić utrzymanie i rozwój własności wspólnotowej. Oto zasady uczciwego uczestnictwa i zrównoważonego rozwoju.
Co jest publiczne lub finansowane z publicznych pieniędzy, musi pozostać powszechnie dostępne. Badania sektora publicznego, by podać tu odpowiedni przykład, muszą pozostać dostępne dla nas wszystkich. Nie ma żadnego powodu, by dawać wydawcom albo korporacjom farmaceutycznym wyłącznych praw i patentów do korzystania z publicznych badań. Ciała ustawodawcze tak postępowały, uwzględniając interesy biznesu, co sprawiło, że publikacje naukowe stały się niedostępne, a cenne medykamenty nieprzyzwoicie drogie. Alternatywy pojawiają się w ruchu na rzecz dobra wspólnego, co ilustrują rozliczne projekty bardziej uczciwego licencjonowania i alternatywne modele patentowania w nauce i kulturze.
To, co wspólne, pomaga nam w przemyśleniu na nowo koncepcji praw własności. Wyzysk naszej wspólnej własności wspólnotowej ma niebezpieczne konsekwencje dla większości żyjących dziś i w przyszłości ludzi. Można to zaobserwować w wypadku zmian klimatu i wyczerpywania się wielu zasobów naturalnych, jak również jeśli chodzi o sektor finansowy, dla którego egoistyczne cele zarobkowy stały się celami samymi w sobie, ze szkodą dla społeczności. Dzielona przez nas jakość życia ograniczana jest przez komercjalizację wiedzy i ograniczanie jej dostępności. Nasze dziedzictwo kulturowe staje się w takiej sytuacji zbiorem nieżyciowych elementów, a reklama zaczyna dominować w naszej przestrzeni publicznej.
To, co wspólne, jest podstawą życia w dwóch znaczeniach. Bez wspólnotowej własności przyrodniczej nie ma przeżycia. Bez wspólnotowej własności kulturowej nie ma ludzkiego rozwoju. Każda i każdy z nas dotknięty jest przez poruszone w tym tekście kwestie. Nawet biznes potrzebuje tego, co wspólne, by zarabiać pieniądze dziś i jutro. Wszyscy potrzebujemy własności wspólnotowej, by przetrwać i rozwijać się. To podstawowe założenie, pokazujące, dlaczego prawo użytkowania tej własności przez ludzi musi zawsze mieć większą wartość niż prawa własności korporacji. Tu tkwi obowiązek państwa do obrony własności wspólnotowej, obowiązek, z którego nie może zrezygnować. Nie oznacza to, że państwo zawsze musi być najlepszym opiekunem naszych interesów. Wyzwanie polega na tym, by to same wspólnoty stworzyły ramy instytucjonalne i formy organizacyjne, jak również zasady dostępu i użytkowania, by ochronić swoją własność. Wspólnoty muszą stworzyć własny sektor, ponad rynkiem i państwem, by służył on dobru publicznemu w swój unikalny sposób.
W kierunku społeczeństwa rozwoju tego, co wspólne
Tak jak różne są własności wspólnotowe i ludzie je tworzący, tak różne są formy organizacyjne ich użytkowania. Napotykamy się z nimi wszędzie i mają one wiele twarzy: grupy samoorganizacyjne, organizacje społeczeństwa obywatelskiego, prywatne agencje i sieci, kooperatywy czy organizacje opiekuńcze, małe wspólnoty sąsiedzkie i międzynarodowy ruch Wolnego Oprogramowania. Reguły i wartości każdej własności wspólnotowej wywodzą się z potrzeb i działań podejmowanych przez samych, bezpośrednio zaangażowanych weń osób. Ktokolwiek powiązany jest z tym, co wspólne, musi uczestniczyć w debacie i wdrażaniu tych reguł.
Zwolenniczki i zwolennicy własności wspólnotowej nie są skupieni wokół jednego, lecz wielu ośrodków. Potrzebujemy ich na poziomie lokalnym, regionalnym i globalnym. Konflikty mogą być rozwiązywane bezpośrednio w obrębie dobrze zorganizowanych społeczności i ich wspólnej własności. Przed tym globalnym ruchem stoi niemal nierozwiązywalne wyzwanie, kiedy bowiem "społeczność międzynarodowa" zbiera się wspólnie i definiowała się w ten sposób? W jaki sposób mamy osiągnąć zgodę w kwestii zrównoważonego użytkowania wspólnych zasobów? Im bardziej złożony system, tym ważniejsze staje się stworzenie przejrzystych ram instytucjonalnych dla rozważnego zarządzania tym, co wspólne. Jeśli rządom uda się to osiągnąć i obronić własność wspólnotową, wtedy ich działania zyskają społeczne wsparcie.
To, co wspólne, potrzebuje nie tylko reguł. Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że reguły wymagają również ich odpowiedniego wdrożenia. Własność wspólnotowa kieruje się specyficznym etosem, jak również dążeniem do zdobycia i nauczenia się szeregu uzdolnień. Nasza społeczność potrzebuje uznać specjalne zdolności i wartości, które umożliwiają skuteczne działanie temu, co wspólne. Kultura wspólnotowości uznaje każdą inicjatywę czy projekt, służące ich wzmocnieniu, dając aktywną pomoc finansową i instytucjonalną na ten cel.
Konflikty są elementem różnorodności i stałego procesu odnawiania się tego, co wspólne. Poza zasadą rządów prawa, własność wspólnotowa w przyszłości wymagać będzie innowacyjnych struktur instytucjonalnych, ciał rozjemczych i mediacyjnych, sieci i interdyscyplinarnych opiekunek i opiekunów. Instytucje te będą stale rekonstruowane z powodu konfliktów i zmiennych potrzeb. Każda z nich ma wspólny cel - podniesienie silnego głosu na rzecz tego, co wspólne!
Świadomość tego, co wspólne, oznacza znajomość naszych warunków życia i badanie wszystkich poziomów, na których nasza produktywność i dobrobyt czerpią bezpośrednio z własności wspólnotowej. Wymaga ona zmian w sposobie myślenia o podstawach społeczeństwa. Oznacza on używanie, dzielenie się i rozwijanie naszego wspólnego dobra w wolny i samodzielnie zdeterminowany sposób. Wyzwanie to wymaga wiele pracy, jest też jednak wiele osobistej satysfakcji i poczucia spełnienia.
Nasze społeczeństwo potrzebuje dużej debaty i światowego ruchu na rzecz tego, co wspólne. Natychmiast!
- Dr. Frank Augsten (Sojusz'90/Zieloni, przewodniczący w Turyngii)
- Petra Buhr (Wissenallmende-Report.de)
- Dr. Hans-Joachim Döring (komisarz kościoła luterańskiego w Niemczech Centralnych ds. rozwoju i środowiska)
- Prof. Dr. Ulrich Duchrow (teolog, University of Heidelberg)
- Fritjof Finkbeiner (Global Marshall Plan Initiative)
- Lili Fuhr (Heinrich Böll Foundation)
- Andrea Goetzke (newthinking communications)
- Prof. Dr. Franz-Theo Gottwald (Schweisfurth-Stiftung)
- Jörg Haas (ekspert ds. klimatu)
- Benedikt Härlin (Fundacja Przyszłości Rolnictwa)
- Hermann Graf Hatzfeldt Silke Helfrich (autor)
- Kathrin Henneberger (Młodzi Zieloni)
- Gregor Kaiser (socjolog)
- Dr. Wolfgang Kessler (Publik Forum)
- Prof. Dr. Rainer Kuhlen (Uniwersytet w Konstanz)
- Julio Lambing (e-5 European Business Council for Sustainable Energy)
- Berthold Lange (Freiburger Kantstiftung)
- Prof. Dr. Bernd Lutterbeck (Uniwersytet Technologiczny Berlin)
- Annette Mühlberg (Network New Media, nnm)
- Rainer Rehak (Wuppertal Institut for Climate, Environment and Energy)
- Prof. Dr. Wolfgang Sachs (Wuppertal Institut for Climate, Environment and Energy)
- Jill Scherneck (Fundacja Heinricha Boella)
- Christoph Schlee (Network Basic Income)
- Dr. Christian Siefkes (programista, autor)
- Malte Spitz (członek zarządu federalnego Sojuszu'90/Zielonych)
- Prof. Dr. Ulrich Steinvorth (filozof, Uniwersytet Bilkent)
- Dr. Antje Tönnis (GLS Treuhand/ GLS Trust)
- Barbara Unmüßig (Fundacja Heinricha Boella)
Niniejszy dokument programowy został przygotowany przez zespół autorski przy okazji interdyscyplinarnych salonów politycznych Fundacji Heinricha Boella "Time for commons", 2008/2009. Opublikowany został na wersji 3.0 licencji "Creative Commons Attribution-ShareAlike Germany". Gorąco zachęca się do kopiowania, linkowania i twórczego przetwarzania tego dokumentu.
Tekst ukazał się również na blogu Zielona Warszawa (zielonawarszawa.blogspot.com).