Alarm terrorystyczny ogłoszony w tym tygodniu przez USA o rzekomym zagrożeniu Zachodniej Europy atakami Al-Kaidy miał podłoże polityczne i nie był oparty na wiarygodnych informacjach - stwierdzili zgodnie wysocy rangą dyplomaci pakistańscy i przedstawiciele wywiadów europejskich w wypowiedziach dla brytyjskiego dziennika "The Guardian".
Niekonkretne ostrzeżenie ze strony Amerykanów, które pomimo swojej niedookreśloności doprowadziło do wzmożenia czujności antyterrorystycznej w Wielkiej Brytanii, Francji i innych państwach, było próbą uzasadnienia eskalacji ataków z użyciem helikopterów i zdalnie sterowanych samolotów w Pakistanie. Wznieciło to pożar w kraju - powiedział Shamsul Hasan, wysoki komisarz w Wielkiej Brytanii. Zasugerował on, że administracja prezydenta USA Baracka Obamy uprawia politykę straszenia terrorem przed wyborami do kongresu, które odbędą się w listopadzie i w których Republikanie najprawdopodobniej odniosą zwycięstwo. Ma to uzasadnić słuszność wojny w Afganistanie i zwiększenia aktywności zbrojnej w tym kraju, które są bardzo niepopularne wśród amerykańskich wyborców.
Przedstawiciele europejskiego wywiadu odrzucili twierdzenia o rzekomym skoordynowanym spisku terrorystycznym wymierzonym w Wielką Brytanię, Francję i Niemcy. Jednocześnie wskazali na Biały Dom jako autora opowieści, której nie da się ułożyć w spójną całość. Ataki za pomocą samolotów bezzałogowych określili jako wyprzedzające, a nie zwalczające jakiekolwiek realne zagrożenie. Tym samym poddali w wątpliwość ich legalność i zasugerowali, że ich skutki mogą być postrzegane jako zabójstwa.