Uliczne protesty rozpoczęły się po przyjęciu większych cięć w finansach publicznych połączonych z podwyżką podatków. Chodzi o cięcia płac w sektorze publicznym o 25 proc., likwidację tysięcy miejsc pracy w sektorze publicznym, a także 5 proc. podwyżkę VAT. Służba zdrowia również ucierpiała w wyniku rządowych cięć. Działania te zostały przyjęte pod naciskiem Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych międzynarodowych kredytodawców, którzy postawili surowe warunki w zamian za pożyczki dla rządu Rumuni.
Podczas jednego z protestów ponad 10 tysięcy robotników z kilku różnych sektorów gospodarki demonstrowało przed głównym budynkiem rządowym w Bukareszcie. Żądali oni wycofania cięć płacowych i proponowali zwiększenie minimalnego wynagrodzenia. Protest został zorganizowany przez Federację Związków Zawodowych.
Wcześniej, we wrześniu, kilkuset taksówkarzy zorganizowało protest w stolicy kraju, Bukareszcie, domagając się od rządu wypłacenia dotacji zdrowotnych za ubiegłe pięć lat. W położonym na południowym wschodzie kraju okręgu Vrancei około tysiąca robotników ponownie protestowało przeciwko rządowej decyzji o cięciach w budżecie miasta w 2010 roku, podczas gdy w zachodniej Rumunii, w mieście Braila, ponad 100 pielęgniarek oraz innych pracowników zorganizowało protest przed szpitalem.
W międzyczasie Kartel Alfa, jeden z największych rumuńskich związków zawodowych, jak i Związek Zawodowy Policjantów, ogłosiły plany kolejnych protestów przeciwko cięciu płac. W rzeczywistości to demonstracja oficerów policji przeciwko prezydentowi Traianowi Băsescu doprowadziła do rezygnacji ministra spraw wewnętrznych.
W styczniu 2007 roku Rumunia została członkiem Unii Europejskiej. Było to ostateczne potwierdzenie, że zachodni kapitaliści uznali ten kraj za poważną gospodarkę rynkową. Od upadku reżimu Ceausescu w 1989 roku, kraj zastosował serię środków na czele z prywatyzacją na dużą skalę i cięciami w państwowych dotacjach, nakierowując przemianę Rumunii w państwo kapitalistyczne. W przeciągu pięciu lat, do 2005 roku, struktury prawne i kraj rozpoczął proces integracji ze światem kapitalistycznym; zagraniczne inwestycje zaczęły rosnąć. Wtedy pojawił się problem.
Globalny kryzys finansowy w 2008 roku poważnie wpłynął na gospodarkę, spychając kraj w recesję w roku 2009. Zanim kryzys 2008 roku uderzył, tematem dyskusji była Rumunia jako kolejny "tygrys" ekonomii. Wprawdzie przed rokiem 2008 Rumunia miała jeden z najwyższych przyrostów PKB w Unii Europejskiej, konsekwentnie ponad 6 proc., ze wzrostem do 8,4 proc. w 2008. Jednak w 2009 roczne PKB spadło o ponad 7 proc.
Wszelkie kalkulacje rządu opierały się na poprzednich wynikach wzrostu gospodarki. Dopóki pojawiła się optymistyczna wizja podwojenia PKB przez Rumunię od roku 2006 do 2011. Z kurczącą się ekonomią deficyt publiczny zaczął rosnąć osiągając ponad 7 proc. PKB w 2009.
W tej sytuacji rząd został zmuszony zwrócić się MFW, Komisji Europejskiej i Banku Światowego na początku 2009. Udało się pozyskać 27 milionów euro pomocy finansowej, jednak to nie spełniło stawianych wymogów. W zamian za pożyczkę rząd musiał zacisnąć pasa, wliczając w to już wspomniane 25 proc. cięcia w wynagrodzeniach sektorze publicznym i 15 proc. cięcia w emeryturach. Właśnie to doprowadziło do protestów w maju tego roku, w których uczestniczyło około 40 tysięcy ludzi maszerujących przez ulice Bukaresztu (w kraju o ponad 22 milionowej populacji). Jednak same protesty nie były w stanie zatrzymać tych przedsięwzięć i w czerwcu tego roku parlament rumuński z niewielką większością przepchnął szeroko zakrojony pakiet oszczędnościowy.
Jakkolwiek recesja zepchnęła w dół poziom wzrastającej inflacji, znajduje się ona wciąż na poziomie 4,4 proc. i jest to najwyższy poziom inflacji w krajach UE. Można sobie wyobrazić złość robotników widzących jak ich miejsca pracy są niszczone, zarobki i renty brutalnie zmniejszane, a system edukacji i opieki zdrowotnej się rozpada. Bezrobocie również wzrosło, osiągając prawie 8 proc. i oczekuje się jego wzrost.
Tak długo, jak gospodarka kwitła, wraz z ulgą emigracji zarobkowej do innych części UE w okresie rozkwitu w ostatniej dekadzie, iluzje kapitalizmu wśród niektórych warstw społecznych panowały na niewątpliwie wysokim poziomie. To również tłumaczy przeciwdziałanie sytuacji politycznej w państwie. "Komunizm" widnieje jako symbol przeszłości. Nietrudno to zrozumieć, zwłaszcza gdy ktoś wspomina rządy pod reżimem Ceausescu.
Teraz ludzie w Rumuni posmakowali kapitalizmu, nie tylko w czasach rozkwitu, ale i w czasach recesji; opinie są różne. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badania Przestępstw Komunizmu i Pamięci Rumunów na Obczyźnie - instytucji niezbyt przyjaznej komunistycznej połowie Rumunów obecnie, 49 proc. badanych wierzy, że życie było lepsze pod rządami Ceausescu! Wyższy standard życia i ochrony pracy, to główne argumenty podtrzymujące tę opinię. Zaledwie ćwierć badanych uważa, że warunki polepszyły się od 1989 roku.
Stoi za tym fakt, iż Ceausescu również wprowadzał cięcia w budżecie publicznym aby spłacić jego zagraniczny dług. Po pożyczkach w latach 70-tych i wczesnych 80-tych orzekł, że Rumunia wyeliminuje swój zagraniczny dług, a do roku 1989 spłacił 10,5 miliona dolarów. Zrobił to drakońskimi metodami. Import został ścięty, a żywność była racjonowana, podczas gdy rząd eksportował, co tylko mógł, by zarobić pieniądze na spłatę długu. Właśnie ten surowy program doprowadził do brutalnego obalenia i egzekucji Ceausescu pod koniec 1989 roku.
Reżim Ceausescu był jednopartyjną totalitarną dyktaturą opierającą się na własności państwowej i gospodarce planowej. Zostało to przedstawione jako "komunistyczny" reżim, jednak miał on niewiele wspólnego z jego prawdziwym wzorem. Marksiści definiują to jako "zdeformowane państwo robotnicze" bądź też reżim "proletariackiego bonapartyzmu". Ten reżim opiera się na zasadach ekonomicznych państwa robotniczego, ale jest zdeformowany biurokratycznie, z uprzywilejowaną elitą rządzącą państwem. Prawdziwy komunizm to rządy robotników poprzez demokratycznie wybierane instytucje, bez uprzywilejowanej warstwy na górze.
W ten sposób ten sam sondaż cytowany powyżej ujawnia kolejną interesującą kwestię. Gdy pytano jaka była negatywna strona starego reżimu, 69 proc. badanych odpowiadało "brak wolności". Oznacza to, że rumuńscy robotnicy podświadomie oczekują, że system zagwarantuje im pracę, mieszkania, pomoc społeczną, emerytury, przyzwoity system edukacji, dobrą opiekę zdrowotną, itd. oraz demokrację. Można to osiągnąć jedynie poprzez prawdziwą socjalistyczną transformację społeczeństwa.
Dwadzieścia lat mięło od czasu upadku tak zwanego "komunizmu", doświadczenie kapitalizmu trwało przez dwie dekady, prawdziwą alternatywą nadal pozostaje znacjonalizowana, planowana gospodarka pod demokratyczną kontrolą robotników produkujących całe bogactwo. Ten pomysł będzie nawiedzał wszystkich poststalinowskich biurokratów, którzy po 1989-91 zmienili się w burżuazję.
Fred Wenston
tłumaczenie: Mateusz Wróbel
Artykuł ukazał w portalu Socialist Appeal (www.socialist.net).