Jarosław Klebaniuk: Kaleka obala system

[2010-12-19 18:56:06]

Trudno pozostać obojętnym, gdy ogląda się film, na którym brytyjska policja siłą zwleka z wózka inwalidzkiego sparaliżowanego młodego mężczyznę i ciągnie go po asfalcie. Unieruchomiony na skutek dziecięcego porażenia mózgowego Jody McIntyre nikogo nie zaatakował. Wziął udział w studenckim proteście ulicznym przeciwko trzykrotnym podwyżkom czesnego. Policjant, który trzy kwadranse wcześniej uderzył go pałką w szyję, rozpoznał go i wspólnie z kolegami użył wobec niego przemocy. Dziennikarz BBC w telewizyjnym wywiadzie pytał potem Jody’ego, czy ten czymś rzucał lub coś wykrzykiwał, sugerując, że policja odpowiedziała przemocą na przemoc. Gdy ten zasugerował, że to policja prowokowała i zachęcała do przemocy i że sposób, w jaki BBC relacjonowała te zajścia przypomina relacje dotyczące Palestyńczyków, prowadzący wywiad szybko zakończył rozmowę.

Dwudziestoletni McIntyre jest blogerem cyber-radykałem. Sam określa się jako rewolucjonista. Nie jest jednak zdolny do fizycznego skrzywdzenia kogokolwiek. Jego wózek inwalidzki podczas demonstracji w Londynie pchał jego kolega. Jednak to właśnie tacy jak on, nieprzejednani, niepogodzeni z systemem i niewiele mający do stracenia, stanowią sól w oku władzy. Nie tylko brytyjskiej - każdej władzy. Jednak w kraju, który udogodnienia dla osób niepełnosprawnych uczynił jednym z priorytetów i w którym w laburzystowskim rządzie przez ponad osiem lat ministrem był polityk niewidomy od urodzenia, uliczny bunt sparaliżowanego aktywisty stanowi wydarzenie symboliczne. Przemoc wobec niego jest sygnałem, że władza nie cofnie się przed niczym. Użyje siły wobec niepełnosprawnych i słabych, a zbuntowanych starców i dzieci potraktuje w odpowiednio dyscyplinujący sposób. Starców z należytą emfazą oddali, żeby "nie zabijali ciepła", a dzieci skarci, sięgając po środki znane z elitarnych prywatnych szkół, środki, którym przez całe wieki zawdzięczała swoje intelektualne i polityczne sukcesy, zwłaszcza w Azji i w Afryce.

Dobroduszna angielska policja, uprzejma i pomocna, pokazuje kły, gdy rząd-karmiciel znajduje się w opałach. Zagryzie każdego, kto wspomni o rewolucji, choćby robił to z trudem, z uwagi na porażone mięśnie twarzy. Powlecze po asfalcie, rzuci o glebę, spałuje. Jakże to różne od gestu tego uśmiechniętego milicjanta z wczesnych lat 80., który po czterdziestu ośmiu godzinach na odchodnym groził palcem i żegnał słowami "No, i ustroju mi nie obalać siłą". Cóż, czasy się zmieniły. Realny socjalizm miał, jak mu się wydawało, niewiele do stracenia. Dla ideologicznej przyzwoitości nasyłał na zagubionych na ulicy studentów nieporadnych esbeków i dobrodusznych mundurowych. Neoliberalny kapitalizm, uosabiany przez niemieckie i brytyjskie banki, ma do stracenia setki miliardów. Obrońców ma więc odpowiednio surowych i egalitarnych - kalekę potraktują z taką samą surowością jak osiłka, nie będą różnicować między roszczeniowym studentem a pijanym wandalem. Ich czaszki tak samo chrupną, gdy odpowiednio silnie uderzyć.

Można policyjną przemoc wobec McIntyre’go wyjaśniać (podkreślam - wyjaśniać, a nie usprawiedliwiać) na różne sposoby. Prowokacja to, jak wiadomo z niezliczonych badań psychologicznych, to najważniejszy wyznacznik agresji. Być może młodzieniec użył złego słowa za pierwszym razem, prowokując stróżów prawa, a za drugim razem zwielokrotnił prowokację ordynując szarżę na wózku, pomimo, że wcześniej został już zbity. Jeśli tak, to trudno bronić tezy, że metropolitalna policja działa zgodnie z procedurami. Świadczyłoby to więc o tym, że system szwankuje, że jego pachołki ujawniają ludzkie reakcje tam, gdzie należałoby przejawiać wyłącznie systemowe.

Innym wyjaśnieniem mogłoby być wskazanie na rolę społeczną, którą pełni Mike przebrany w policyjny mundur, a niekiedy w hełm z pleksiglasową szybką i tarczę. On ma bronić porządku, a demonstracja wnosi do metropolii nieporządek. Na ulicy, gdzie mają być samochody, pojawiają się setki pieszych, bez aktówek i parasoli, za to z transparentami. Rola społeczna, z którą identyfikuje się policjant, prowadzi go więc do tego, do czego doprowadziła badanych wylosowanych do grupy strażników w eksperymencie stanfordzkim Philippa Zimbardo. W zainscenizowanym więzieniu rola, z którą wiązała się władza, skłaniała ich do zachowań poniżających i przyprawiających o cierpienie nieszczęśników wylosowanych do innej roli. O ile tam przydział do ról był losowy, a eksperyment można było szybko przerwać, o tyle tutaj będzie on trwał tak długo, jak ostatnie zarzewie buntu nie zostanie stłumione. Poza tym policjanci wiedzą, jakiej roli się podejmują. Prawdopodobieństwo, że pełnić ją będą lubiący przemoc, a nawet psychopaci, jest wysokie. Ludzie wrażliwi i delikatni wybrali inną pracę. System w tym przypadku wysługuje się właściwymi ludźmi. Bezwzględnych osiłków można z czasem zamienić w siepaczy. Każdy kolejny krok otwiera nowe możliwości: skoro uderzyłem w korpus, to dlaczego nie mam następnym razem wycelować w głowę. Dziś niepełnosprawny rewolucjonista, jutro głośno narzekająca na podwyżki emerytka lub dziecko bredzące coś o kiepskim jedzeniu. Poza tym uczynienie z przemocy normy sprawi, że mogą nią być - oczywiście w razie "wyższej konieczności" - bezkarnie obejmowane kolejne grupy społeczne.

Akty przemocy mogą także być po prostu - jak wynika z badań zapoczątkowanych niemal pół wieku tumu przez Stanleya Milgrama - rezultatem ulegania presji autorytetu, efektem posłusznego wykonywania rozkazów. Wtedy w laboratorium większość badanych (nie policjantów, bynajmniej) raziła nieznaną i niewinną ofiarę prądem o napięciu 450 volt, tylko dlatego, że profesor psychologii nalegał na kontynuowanie eksperymentu. Realizm tamtej (sfingowanej) sytuacji był przerażający. Na setkach (niesfingowanych) wojen wcześniej i później wciąż powtarza się to samo. Zabijamy, bo dowódca każe. A kto każe dowódcy? Oczywiście jego dowódca. I tak dalej.

Kto więc kazał policjantom ściągnąć Jody’ego McIntyre’a z wózka inwalidzkiego i wlec go bezwładnego po asfalcie? Sierżant stojący nad konstablem? Inspektor? A może sam Szef Supeintendent? A skąd u tegoż najwyższego policjanta taki pomysł, żeby kalekę wlec po ulicy? I tu, jak sądzę, dochodzimy do boleśnie przewidywalnego finału. W demokratycznym państwie demokracja kończy się na wyborach. Dziwnym trafem wszystkie wybieralne - a przynajmniej jako takie przedstawiane w mediach - partie chętniej równoważą budżet redukując usługi publiczne, tnąc płace i etaty, a podwyższając opłaty za studia, niż opodatkowując duże firmy i najlepiej zarabiających, zmniejszając wydatki na zbrojenia czy też na p... - tak, tak, zgadliście - policję. A skoro chcą tego wszystkie liczące się partie, to uliczne protesty są niedemokratyczne i nieodpowiedzialne. "My, Naród, nigdy nie dopuścimy, aby jakieś nieodpowiedzialne wyrostki ten najlepszy z ustrojów choć na cal przesunęły siłą. Myśl o obaleniu może powstać tylko w głowie kaleki. Będziemy go ściągać z wózka na ziemię tyle razy, ile będzie trzeba".

Nawet nie wiedzą, jak za każdym razem coraz bardziej upodobniać się będą do tego nie-biesko umundurowanego poczciwiny z komisariatu na Głównym, który na kilka lat przed końcem nie kazał obalać siłą.

Jarosław Klebaniuk


Wywiad z McIntyre'm, a w nim migawka z opisywanego w tekście zajścia podczas demonstracji w Londynie przeciwko podwyżkom czesnego, jest dostępny tutaj.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku